ONE-SHOOT: ,,Uważaj, bo się wykrwawisz...,,
A oto! One-shoot dla szantarzysty _Despair_Junko_
Ale pamiętasz, że w zamian robisz mi one-shoota z pewną postacią...????? XD No to zapraszam! (wszystkich...nie tylko ją...XDD) Tematem głównym jest.....ehh to sami wywnioskujecie!
Iiiii...muszę ostrzec, bo w tym one-shootcie jest dużo nagiętych faktów XD sorki za to...
PER. Pani szantarzystka u góry wypisana.....ekhem... Martyna...
Jest ciepło...NIE! Jest gorącą...za gorąco.. Czemu lato jest takie gorące?! Nie może być..nie wiem.. umiarkowane? Dobra.. Trzeba to wycierpieć...A tak by the way... Chcę wyjechać gdzieś na wakacje! Na takie superowe z toną przygód! Dość....
Idem sobie przez ulicę i patrzę, a tam FANTA!!! AAAA! CAŁY STRAGAN RÓŻNOKOLOROWEJ FANTY!!! Podbiegam do straganu i zaczynam licytować z nieźle wyprowadzonym z równowagi sprzedawcą...uuuu... Zły...
-Zapłacę, ale proszę o jakąś zniżkę!-krzyknęłam. Wzdrygnął się i odsunął ode mnie z wyrazem obrzydzenia. Co mu?-A co panu w twarz?
-Ty...- zdenerwowało to mnie-..A nie sry.. Wszyscy kupujący.. Jesteście po prostu zarazą na tym świecie..-ehh to mi ulżyło, że nie tylko o mnie..ufff- Którą fantę chcesz?
-Tą dobrą...- uśmiechnęłam się. Patrzył na mnie z niezrozumieniem. Ehhh...Westchnęłam.- No tą pomarańczową!-ręce opadają.. Wyciągnął z lodówki i postawił przede mną.
- Należy się dziesięć jenów.- zatkało mnie. A miało być taaaaak pięknie!
- No chyba nie..- mruknęłam- Mniej niż trzy nie dam...
- Hej. Dziewczynko.. Nie ja tu ustalam zasady... Zapłać i przestań mnie męczyć, ok?- ma tupet koleś. Tupnęłam nogą i zrobiłam złowrogie spojrzenie.
- Jak żeś mnie pan nazwał?- warknęłam.
- Dziewczynką....- odparł.- No już zapłać, bo mam cię dość...
- Słuchaj pan!- plasnęłam dłonią w stół- Jestem już nastolatką, a poza tym.. dziesięć jenów?! Panie! Ja za tyle mogłabym sobie takie cztery fanty kupić tam!- wskazałam palcem na drugą stronę ulicy. Gość wyglądał na przestraszonego- Daję cztery i nie więcej!
- Dziesięć.- powiedział.
- Nie! Za dużo...-zamyśliłam się- Trzy i pół!
- E..e.. Panienka mi da spokój. Dziewięć.- tracę cierpliwość.
-Cztery!- krzyknęłam, wyciągając rękę.
- Niżej niż osiem nie zejdę...- uśmiechnął się. Nie no, ja mu zaraz przywalę...
- Ja nie mam aż tyle!- jęknęłam- Cztery i pół! Daj pan noooo!
-Przestań.. W drodze wyjątku zejdę do pięciu...- westchnął. W sumie to już coś, ale dalej za dużo.
- Cztery i pół...no weź pan..- zamrugałam i potrząsłam ręką.
- No dobra!- poddał się. Yey! Wyciągnął rękę, a ja z triumfalnym uśmiechem chciałam ją uścisnąć, jednak pozwoliłam mu dokonać dealu. Uścisnął moją rękę- Siedem.
- H..!!!AGAH!!..!????!!- wmurowało mnie. Co za parszywiec! I jeszcze się uśmiecha menda!- No wiesz pan co?!?!
- Nico..hehe.. Płać!- serio go zaraz kopnę...
- No dobra..deal to deal..- wyciągnęłam portwel, w którym było tylko pięć jenów. Westchnęłam w męce. Nie mam na tle nawet! Ale okropność! Czemu życie mnie tak kara?!- Normalnie rozbój w biały dzień....
- Takie życie..- zaśmiał się. Już miałam podawać mu moje wybrakowane kieszonkowe, kiedy..
- Ja zapłacę!- co? Kto? Jak?
Zauważyłam wyciągniętą rękę po mojej prawej, a w niej dziesięć jenów. Mój wybawca! Dziękuję ciiiiii!!! Jejku nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś....
- Sero?!- zaskoczył mnie. Jejku! Co on tu robi? I czemu chce za mnie zapłacić? W sumie.. To słodkie... Na moje policzki wdarła się delikatna czerwień.
- Hejo, Martyna. Zobaczyłem cię, więc podeszedłem.- podał sprzedawcy pieniądze i dał mi fantę. Ruszyliśmy się przejść, ale to co powiedział po chwili strasznie mnie zawstydziło.- I zobavzyłem, że masz problem..- spaliłam buraka.
- Poradziłabym sobie sama!- zachichotałam. Uśmiechnął się aż mi się ciepło zrobiło.
- EJ! Twoja fanta!!- co?
- AAAA!!!!- żesz spaliłam ją! Aaaaaa!!! Do wody!! SZYBKO!! Pobiegłam do fontanny i zatopiłam w niej ręce. Uśmiechnęłam się do Sero promiennie aż mnie kwiatki obrosły- Wszystko graaaaaa... taaaa...
- Widzę...- przyłożył palec do brody. Wzięłam tą spaloną fantę i podeszłam do niego. Usiadłam na ławce, bo eeee...byliśmy w parku.- Marti?
- Hmmm?- i co z tą moją fantą? Eh...straszne...
- Mogę cię o coś spytać?- TAK! Ciekawe, czy taka spalona fanta dobrze smakuje i to z dodatkową wodą...? Hmm?
- Jasne! Wal!- zaśmiałam się. Kucnął przede mną, zwrócił tym moją uwagę. Wydawał się nerwowy...ciekawe..
- W sobotę...jest..- jąkał się.- ..pewien wyjazd survivalowy w teren gdzieś daleko...i tak się zastanawiałem..., b..b..bo..- patrzyłam wyczekiwająco- ...skoro Kirishima jest w parze z Bakugo, a Denki z Miną...t..t..to czy może..nie zechciałabyś-
- Oczywiście!- przerwałam mu. Przytuliłam go mocno, a on westchnął jakby mu kamień z serca spadł. Jasne, że nie chcę jechać tam dla samych epickich wakacji, ale też ...dla..niego..
- To fajnie...- westchnął. Odczepiłam się chociaż moje serce mówiło, żebym tego nie robiła.
- A gdzie?- zapytałam.
- Nie wiem. Dopiero się dowiemy... A czemu nie miałaś jeszcze pary?- he?- W sensie..cieszę się, że jesteś ze mną w parze, ale tak tylko pytam.
- A trzeba było...?- jestem zbita z tropu. Naprawdę coś takiego było? Pokiwał głową. Oj..nie słuchałam wtedy XD..chyba zasnęłam. A ja się zastanawiałam czemu mnie pan Aizawa do dyrektora wysłał...heh..- Emmm... Nie wiedziałam.. I też się cieszę, że mam ciebie!
- Oki.. Tylko słuchaj na kolejnej lekcji, bo sam nie zapamiętam co trzeba wziąć ze sobą i ogólnie gdzie jedziemy, czym i takie tam! Heh...- uśmiechnął się. Wstałam, bo trzeba się zbierać.
- Pewnie, że posłucham! Oo..i muszę iść.- przytuliłam go ostatni raz i pomachałam przepraszająco.
- Do zobaczenia!- zawołał, gdy byłam już daleko. ,,Pa!,, pomyślałam. Zapowiada się ciekawy dzień!
Wróciłam do domu i zjadłam pyszny obiad! Pełna się czułam i bałam się, że zapłacę za to długą odsiadką w kibelku... Uuuu.. Ale tak się nie stało! I wszyscy się cieszą! Wyszłam jeszcze rozwiesić pranie i wturlałam się do pokoju. Pranie! Męczy! Mweh... Wskoczyłam na łóżko i opatuliłam się w kołdrę. Zdążyłam się nawet umyć! Szybka jestem! Ha! Złapłam za telefon i weszłam na naszą klasową grupę! Wow!
...........................MESSENGER.........................................
Użytkownik Martyna jest online!
Kaminari: No i tak właśnie spadłem ze schodów...
Bakugo: F R A J E R
Martyna: Wow.. Ale ciekawa konwersacja...
Kirishima: Hejo Martiś!
Martyna: No cześć... Jak tam? Cr?
Kirishima: Oki:3 Robię sok z gumijagód...
Kaminari: Fajnie... Leżę pod schodami...
Bakugo: Weź wyjdź i nie wracaj:)
Martyna: Tylko wy jesteście?
Kirishima: Aha, a co?
Martyna: Nico:p
Użytkownik Sero jest online.
Sero: Czajcie...przeczytam...
Kirishima: Spk
Sero: Oki... Hej Martyna. Jak tam po spalonej fancie?
Martyna: Aaaaa...dobrze..
Kaminari: TEŻ CHCĘ!
Kirishima: JA TEŻ!!
Bakugo: A ja NIE, debiLE...
Martyna: Uuuu przemoc w rodzinie...
Bakugo: ŻE CZYM?!
Martyna: hehe.. Muszę spać! Bajo! Masz być jutro Sero!
Sero: Jasne. Ej! Kami! Opowiesz mi jak zepsułeś łyżkę?!
...............................................................................................
Heh..ach ta nasza grupka! Taka zabawna! Hmm..ciekawe jak będzie na tym survivalu.. Bardzo.. Aż się nie mogę doczekać spędzenia czasu z Sero! Yay! Oki... Dobranoc! Pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a babcia zje ci duchy! Boo!
NASTĄPIŁ RANEK!!UUUUU!!
Budzik: Hej śpiochu! Czas wstać! Bo jak ci wyjebię, to spadniesz Z TEGO ŁÓŻKA!!!! WSTAWAJ!!! NOOOOOOO-
Ranek... A ten budzik jest okropny.. Czemu postanowiłam sobie nagrać głos Bakugo?! Może dlatego, że jest świetnym budzikiem...? Hmm.. To by się zgadzało! Wyturlałam się z łóżka i spadłam na ziemię. Auć! Niezły początek dnia..
Wparowałam do toalety, ale jeszcze przed tym wzięłam ubranie. Stanęłam przed lustrem. No tak... Zęby trzeba umyć i się jakoś odświerzyć, żeby nie wyglądać jak zombie! Wyszłam po paru chwilach i pobiegłam do kuchni.
Na stole stała moja MISKA Z PŁATKAMI!! Aaa! Supcio! I karteczka..? ,, Jak wrócisz ze szkoły pozmywaj naczynia:))))),, cudnie! Nie ma to jak zepsuć komuś dzień.. A zlew zapchany! Bleh... Szybko pochłonęłam płatki i dostałam niezłej czkawki przez to. Wzięłam plecak i ruszyłam do U.A.
Gdy dotarłam, przebrałam buty i ruszyłam korytarzem do klasy. Po drodze zauważyłam rutynowo Kaminariego, gadającego z automatem:) Tak.. Mnie też to przeraża... Potem zobaczyłam Bakugo, znęcającego się nad Deku i Kiriego idącego obok Sero. Ehhh.. Cudownie!
DZZZZZZZZZYYYYYYŃ!
Jejuuuuu! Ten dzwonek też jest świetny! Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu. Wszyscy też się zbierali, a po chwili! Wszedł gość z najciemniejszą aurą w szkole XD PAN AIZAWA! TYN! TYN! TYN! W żółtym kokonie!
- Dzisiaj dowiecie się co macie wziąć i gdzie jedziecie na survival..więc bla bla bla..- taaa on mówi tak strasznie ineresująco..- eee... Wylosujcie sobie kartki i przestańcie mnie męczyć wzrokiem...- wow! Gość nie ma w sobie cienia życia.. Wszyscy się podnieśli oprócz poszczególnych osób i się dogadywali, czy coś...a ja! Zasypiałam... Nagle przede mną ktoś stanął.
- Ja nie *CZKA* śpię!- krzyknęłam. Ta czkawka...mweh.. Oo! To Sero! Czemu wszyscy się na mnie dziwnie patrzą? Bo krzyknęłam? Aha...odwrócili wzrok.
-Właśnie zauważyłem..- zachichotał, co wprawiło mnie w zawstydzenie.- Losujesz karteczkę?
- Nooo mogę...*czka*- uśmiechnęłam się.
- Wow... Widzę, że czkawka dolega!- zaśmiałam się leniwie. Wskazał palcem na pudełko z karteczkami. Wstałam i powłuczyłam się tam. Mamy pierwszeństwo, czy co? Wyciągnęłam karteczkę. Była jakaś nazwa jedyne co z niej zrozumiałam to to, że ma być egzotycznie! Tyle mi wystarczy! Wróciłam do Hanty.
- Masz..- wyłożyłam się na krześle. Jak się rozpromienił!
- Woho! Ale super! Masz szczęście.- poklepał mnie po plecach.- Wiesz co to znaczy?
- Że będzie *CZKA!* egzotycznie.. Jakieś *CZKA!* krzaczory...woda..piasek..i *CZKA!* takie tam..- zaśmiał się, gdy to powiedziałam.
- Tak..dobrze to określiłaś.- wystawił kciuka w górę i wrócił do siebie. Zauważyłam, że wszyscy już siedzieli, a teraz! Czas na jakże ZACHWYCAJĄCĄ mowę naszego wychowawcy...
- Więc.. To co musicie wziąć, to..bla bla blaaaaaa....
A FEW MOMENTS LATER
- Martyna do dyrektora!- co?!
- HAAA?! CZEMU *CZKA*?!!- krzyknęłam ledwo wybudzona.
- Bo śpisz.- mruknął. Coooo?! To jakieś oszczerstwo! Kłamca! Wyszłam z ławki i pokierowałam się ku drzwiom, ale zatrzymałam się jeszcze po wyjściu i wychyliłam się zza drzwi.
-Spotkamy się w *CZKA!* sądzie...- syknęłam. Zamknęłam drzwi i ruszymłam do dyrka! Na herbatkę! Yey!
PO SZKOLE
Mniam! Ale była dobra! Taka malinowa i w ogóle... Dyrek ma gust co do herbat...mmm.. A ja idę sobie spokojnie do domciu, kiedy ktoś popykał mnie w ramię. Odwróciłam się do tej osoby.
- Pamiętasz coś?- to Sero? Spaliłam buraka. Nieee...nic nie pamiętam...uh. Uraraka! Moja wybawczyni! Użyję quirku! Telepatiaaaaaa....działaj!
,,Ej! Uraraka!,,
,,Co tam?,,
,, H E L P,,
,, Oł..Sero? Nic nie pamiętasz, nie?,,
,, Taaaaaa,,
,, Rzeczy do survivalu i wgl to co najważniejsze!,,
,,Dzięks,,
- Jasne, że pamiętam!- odpowiedziałam. Nieeee... On mi chyba nie wierzy... Niech to!
- Kłamiesz...- odkrył! No nieee! Pokiwałam głową z żenadą wypisaną na twarzy- Ej. Luzik...Przecież nic się nie stało...- tak? Awww...dzięki..- Potem ci smsa napiszę, ok?
- Nom.- przytaknęłam. Ależ to zawstydzające..aaaa...- Do zoba jutro.
- No.. Nie spuźnij się.- zachichotałam nerwowo. Taaaa..
Rozeszliśmy się, a ja niczym perszing wróciłam do domu. Dawaj tego smsa!!! Muszę coś kupić, czy raczej nie? Hmmm.. Wezmę moją ukrytą broń! Taaa! Nóż i jakieś inne..siekierka, zapałki...takie tam..hehe.. Spakowałam survivalowe rzeczy, bo przyszedł sms...i tyle..
Umyłam się i wskoczyłam po kolacji do łóżka. Jestem gotowa! Yey! Ale będzie superrr.. Te pięć dni z tego co pamiętam.. Z Sero! Jaaaa! Jak się jaram! To chyba jakieś czary, że jest ze mną w parze! Uuu.. Dobranoc!
SKIP TIME
Stoję sobie na lotnisku! Sero jeszcze nie ma! Oo! Stoisko z paluszkami! Pobiegłam tam i kupiłam, a potem wróciłam. Yey! Mam przekąskę! No i już jest! Wzięłam do buzi jednego i ruszyłam w stronę czarno włosego kolegi.
- Hejka!- zawołałam. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
- Gotowa?- zapytał. Energicznie pokiwałam głową i podałam mu paczkę z paluszkami.
- Chcesz?- przysunęłam się bliżej niego.
-Dzięki, ale nie..- odmówił. No oki.. Wszystko dla mnie!
TIME SKIP
Siedzimy w samolocie! Wow! Wiecie co? Okazało się, że Sero przez cały ten czas miał bilety i nic mi o tym nie powiedział, bo jak on się to wytłumaczył? Że byłam zaspana i że mogłam zapomnieć i wgl...mweh...
On w tej chwili śpi obok mnie, a ja czytam potajemnie książkę Bera Grrylsa! To taki typ od survivalu..nom..awww... Ale Hanta słodko śpi... Zajęłam się dalszym czytaniem, dopóki... Jego głowa nie zjechała na moje ramię. Oblałam się rumieńcem. Zostawię to bez słowa...w ciszy...tak jest dobrze...:)
TIME SKIP
Dotarliśmy! Haszcze! Drzewa! Haszcze! No i drzewa! Super! To dopiero przygoda! Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zwróciłam oczy w stronę w tej chwili, przeglądającego mapę Sero.
- Może poszukajmy tej wody!- zagadnęłam. Pokiwał wolno głową i odwrócił mapę w prawo.
- Taaak. Fajnie by było...- złożył ją i odwrócił się do mnie całkiem.- Mapy są do kitu! Poprowadzisz?
- J..j..ja?- wskazałam na siebie, myśląc, że nie mówi o mnie. Przytaknął z uśmieszkiem.- No dobrze...
- To gdzie, szefowo?- zaśmiałam się i zastanowiłam się. Hmmmm.. Mój instynkt przetrwania mówi, że w ....lewo! Zaczęłam iść i wyjęłam nóż, żeby przedzierać się przez krzaczory! On też miał jakiś scyzoryk, ale ja mam lepszy! Ha!
SKIP TIME
- AAAAAAA!!! PATRZ!! ZNALAZŁAM!!- wybiegłam zza drzewa i zaczęłam odprawiać taniec zwycięztwa, krążąc po piasku!
- EJJ! Wwwwooow! Niesamowite!- poszedł moim śladem, ale nie tak dokładnie. Ja za to obserwowałam cudowną wodę! I piękne widoki! I to śliczne miejsce, które znalazłam! Aaaaaaa!!- Chodź! Trzeba wybudować chatę!
- Co? A tak! Jasne!- wygrzebałam się z piasku i pobiegłam do czarno włosego. Nagle zaburczał mi brzuch.- Oj...
- Głodna?- pokiwałam głową. Nie mamy prowiantu, bo to survival..niestety..- To zróbmy tak. Ja zapoluję, a ty przynieś jakieś rzeczy na dom.
- Yhym..- on we mnie nie wierzy? Potrafię dom zbudować..
- No ale jeślibyś czuła się na siłach, to możesz coś zacząć. Nie przemęczaj się, ok?- ta jasne.. Ale fajnie, że się martwisz.. To takie słodkie..awwww..- Postaram się szybko wrócić.
- Dobra.. To pa! Pa!- pożegnałam go i sama zabrałam się do obalenia mitu, że dziewczyna nie potrafi nic sama zbudować! Ha! Jeszcze zobaczy!
Ruszyłam do lasu po materiały. Zebrałam patyki i kłody, drewno i liście. Akurat trafiły nam się palmy i bananowce. Ogólnie drzewa owocowe oraz.....oł.. Po co poszedł polować skoro mamy żarcia pod dostatkiem? XD ze mnie taka poszukiwaczka! Ha! Ha!
Zabrałam się do budowania jakiejś niewielkiej chatki. Takie tam... Ściany i dach, a dokładnie to trzy ściany. Chatka została ustawiona boczną ścianą do wody, drugą do lasu, a tylnią...no.. W tył. XD
Po skończeniu mojej zacnej budowli mogłam trochę odpocząć. Uff.. Zrobiłam posłanie nawet! Jestem z siebie dumna! W sensie liście na piachu, ale i tak będzie ciepło! To co teraz? Ognisko! Złapałam za pozostałe gałęzie i blisko domku aka szałasu wybudowałam ognisko. Podpaliłam zapałkami i poszłam do drzewek owocwych. Jaka ja jestem szybka! Mam zegarek i minęło dopiero.... 15 MINUT?!?! COO?! Heh..to pewnie ta adrenalina..
Zebrałam trochę owocków i wróciłam. Po drodze zabrałam trochę lian. Przydadzą się! W tej chwili miałam przed sobą liść palmy albo czegoś innego i obierałam owocki ze skórek nożykiem. Zauważyłam, że już niedługo będzie zachód słońca. A on jeszcze nie wraca? Hmm..
Dołożyłam do ognia i postanowiłam zrobić coś jeszcze. Podeszłam do wody z dwoma kubkami, które kupiłam przed wyjazdem. Dwa takie...prymitywne.. gliniane, czy coś.. Napełniłam wodą, bo okazało się, że mamy słodką wodę.. po spróbowaniu ekhem..ekhem.. I sobie potruchtałam do, że tak to nazwę OBOZOWISKA! Haha!
Usiadłam sobie przy ognisku z lianami i kwiatkami, zebranymi w między czasie. Zrobię wianek! Yey! Sero się ucieszy! A jeśli o nim mowa.... Gdzie on jest? Już zachód mamy... No dobra.. Poczekam jeszcze.. Zacznę zaplatać wianek! Tam..ramtam..tamraaaam...
- WOOOOOW..- usłyszałam za sobą gwizd, a za chwilę z ciemności wyłonił się mój przyjaciel- Ty to zrobiłaś? Serio?
- Tak..- zachichotałam zawstydzona- Siadaj!- poklepałam piasek obok mnie, ale nagle spostrzegłam coś trzymanego przez niego.- Co to?
- Ryby!- krzyknął triumfalnie- Serio... Wow. Podziw, że sama to wszystko zrobiłaś...- oj no weź, bo się czerwienię! Wstałam i wzięłam od niego ryby.
- Trzeba przyrządzić! A ty idź się ogrzej... Bo na pewno zziębłeś i powinieneś odpocząć..- czaj.. Czy ja widziałam rumieniec?! Awwww... Tak samo jak ja, gdy się o mnie martwił...
TIME SKIP
No więc to nasz pierwszy dzień i jak na razie było super! W tej chwili leżę w chatce, a Sero obok mnie i ma na głowie mój wianek! Podobał mu się! Chyba pora, żebym też się przespała...hmmm noooooo...
2 DZIEŃ
Yawn! Twardo... Przynajmniej kręgosłup mi się wyprostuje.. Hej. A gdzie mój kochany kompan? Już uciekł? Usłyszałam gwizd zza szałasu, więc cicho się podniosłam i wyjrzałam w stronę dochodzącego dźwięku.
- ......?!?!- to co tam zobaczyłam normalnie zaparło mi dech w piersi i stałam się czerwona jak burak.
Sero. W wodzie. Się kąpie................... Na szczęście widzę tylko go od pasa w górę..ufff.. Normalnie coś aż mi z nosa pociekło.. Schowałam się i dotknęłam tego czegoś palcem. Krew? No nie wierzę.. Dostałam krwowtoku z nosa... Ale faktycznie.. Jego ciało tak idealnie odbijało światło i tak pięknie wyglądał... Stój! Nie czas na takie przemyślenia!
Siedziałam w szałasie dopóki nie wrócił. Miałam tak czerwoną twarz, że mógł pomyśleć, że jestem chora.., ale nie zauważył.. Wyszłam i zajęłam się śniadaniem! Pora coś przegryźć, bo jestem głooooooooodna! Ryby i owocki! Yey!
- Co tam? Jak pierwsza nocka?- zapytał, a ja normalnie jeszcze bardzoej się zaczerwieniłam, ale spróbowałam się uspokoić.
- Fajnie! I widoki też fajne-- zacięłam się. Ja to na głos powiedziałam?! Nie wierzę.... Co on sobie pomyśli...?
- Fajne. Fajne... Woda, piach i niebo!- się rozmarzył. Nie no... Serio? Wtf? Nie zauważył, że mówiłam o nim?! No co jest..?
- Nom..- wzięłam kęs już gotowego śniadania, on też zaczął jeść.
TIME SKIP
Mamy wieczór... Znowu! I dzisiaj nawet zwierzęta słyszę! Ale te zueee... Takie wycie na przykład.. Ognisko płonie, a ja leżę sobie w szałasie. Obok mnie siedzi kumpel i przegryza owoca.
- Pięć dni, tak?- westchnęłam.
- Taa..- popatrzył na mnie- Pięć dni ze świetną kumpelą.
- Ejj!!!- zaczerwieniłam się i zakryłam twarz, popychając go.- Ze świetnym kumplem też... Dobra!
- Co?-wstałam, ale on patrzył na mnie z niezrozumieniem. Zakręciałam się w miejscu.
- Idź spać, bo idę się wykompać! Albo chociaż schowaj się tak głęboko szałasu jak możesz!- powiedziałam na jednym wdechu. Zaskoczyło go to, ale potem też się zarumienił i pokiwał głową, przesuwając się w tył.- I nie patrz!- wzięłam z mojej torby jakąś koszulkę przydługą, żeby potem mieć się w co opatulić.
- O..o.oki...- usłyszałam tylko, odchodząc. Umyłam się, włożyłam przydużą koszulkę oraz jakieś spodenki i wysuszyłam się przy ogniu, a potem poszłam spać! Sero już dawno kimał...słodziak..
3 DZIEŃ
- Wstawaj. Martyna!
- C..c..co...?- otworzyłam leniwie oczy.
- No wstawaj! Mamy zadanie!- podniosłam się, przecierając oczy.
- Już...już.- czemu tak wcześnie? Pozbierałam się i usiadłam przy zwęglonym ognisku, jedząc jakieś śniadanie. Sero usiadł koło mnie.- To jakie mamy zadanie?
- Pan Aizawa dał nam kopertę z zadaniami, więc...no- popatrzyłam na niego pytająco. Tylko czemu nic nie wiedziałam o tej kopercie?
-To gdzie te zadania?- zapytałam. Wyciągnął z kieszeni taką niedużą kopertę i ją otworzył.
- Tutaj. Chcesz?- pokiwałam głową i zaczęłam czytać na głos- ,, Trzeciego dnia udajecie się na poszukiwania. Na mapie zaznaczycie miejsca, które znajdziecie,, hmmm.. Ciekawie.
- Aha.. Ruszamy?- od razu podskoczyłam.
- No ba!- krzyknęłam entuzjastycznie. Też wstał i podał mi mapę. Zaznaczyliśmy miejsce obozowiska i poszliśmy w las!
TIME SKIP
Nic jeszcze nie znaleźliśmy.. Mweh, ale i tak jest przygoda! Odkrywamy nowe tereny i takie tam... Za to trochę już jestem zmęczona.
- Hmmm.. Już po południu?- stwierdził Sero.
- Yhm.. Ale nie poddawajmy się!- poklepałam go po plecach. Poszliśmy dalej, ale on nagle stanął.
- Może się rozdzielmy? - nie! Nie!- W tedy szybciej coś znajdziemy. - nie! No weź! Wiem, że to lepsze wyjście, ale dla mnie nie...
- No ..dobra..- powiedziałam z ciężkim sercem.
- Spotykamy się w obozowisku, ok?- przytaknęłam i ruszyłam. Łeee.. Czemu los mnie tak kara?!
TIME SKIP
Nooo..siedzę w szałasie.. I znalazłam ciepłe źródła. Któregoś dnia wybiorę się tam odprężyć! A teraz... Gdzie mój kompan?
- E..e.ej! Martyna!- usłyszałam zza siebie. Automatycznie się odwróciłam.
- Co ci się stało?!- krzuknęłam i pobiegłam mu pomóc. Cały pocharatany był!
- Może nie uwierzysz, ale znalazłem jaskinię..hehe..-popatrzyłam na niego ze zmartwieniem.- Jaskinię jakichś niedźwiedzi..- zaśmiał się nerwowo. Strzeliłam go po głowie.
- BAKA! Było tam nie iść!- zaprowadziłam go do szałasu. Pocierał głowę. Usiedliśmy.- Nie mamy plastrów.. Jak chcesz to opatrzyć?- zastanowił się chwilę.
- Taśmą!- oo! Tego się nie spodziewałam!
- Poczekaj! Przyniosę coś, żeby obmyć te rany!- zawołałam i złapałam za jakąś szmatkę z plecaka i pobiegłam do wody. Namoczyłam i wróciłam, zaczęłam delikatnie obmywać jego rany.
- Ss..- syknął z bólu przy takiej większej.- Dzięki...
- Nie ma sprawy.- odparłam z uśmiechem.- Po co żeś tam wchodził?
- Eeee..- nerwowo pocierał szyję- Myślałem, że w środku coś będzie...hehe..- poklepałam go po włosach. Zerknął na mnie z niezrozumieniem.
- Twoje szczęście, że masz mnie!- zaśmiałam się i dokończyłam obmywać jego zadrapania. Biedaczek...- Dobra! To ty naklej sobie taśmę, a ja idę coś porobić.
- Luzik:)- uśmiechnął się. Wyszłam i poszłam COŚ POROBIĆ, jak to ujęłam.. Nie wiem.. Pomoczę sobie nogi w wodzie..
A FEW MOMENTS LATER
- Martynaaaa!!! HELP ME!!- co jest?!
- W czym?!- zapytałam, wychodząc z wody.
- No chodź!- już dobra..idę.. Podeszłam do szałasu, ale to co tam zobaczyłam było masakrą..
- Zaplątałeś się w taśmę?!- wrzasnęłam z niedowierzaniem. No serio?! Ale czekaj...
Cały był w taśmie. Tylko, że...ta taśma trochę podciągnęła jego koszulkę... Obniżyła spodnie z boku... I tak naprawdę...był mocno ściśnięty..co wyglądało....*\\\\\\* Zmieńmy temat... Poczułam ogromne ciepło na policzkach i szybko odwróciłam głowę.
- Jesteś osłabiona?- to pytanie zbiło mnie z tropu..
- Że w sensie?
- Bo leci ci krew z nosa..- spaliłam buraka i zaczęłam zakrywać twarz dłońmi.
- NIE PRAWDA!-krzyknęłam- Pomogę ci..czekaj..- wyjęłam scyzoryk, ale o matko.. Jak ja mam to zrobić?! Przecież będę musiała go dotknąć.... A on sam nie może tego odciąć, bo ręce ma zaplątane!
- Nooo..nie śpiesz się..- zaśmiał się. Nie pomaga! Z drgającą brwią przybliżyłam się do jego łokci i najpierw obcięłam tą taśmę, żeby było łatwiej, a potem zabrałam się za resztę.. Aż przyszedł czas...na..nooo..klatkę piersiową i biodra.....Spróbowałam delikatnie oderwać, ale nie wyszło.. Musiałam podważyć taśmę...........T\\\\\T masakra... Popatrzyłam na jego twarz. Też był czerwony jak burak.
Musiałam podołać temu zadaniu! Gdy skończyłam musiałam pobiec do wody, bo aż mnie twarz paliła. Całą głowę zamoczyłam! Jak parowało.. Wróciłam i zobaczyłam Sero walącego głową o ziemię...wciąż był czerwony, ale jak mnie zobaczył to przestał. Usiadłam. Zapanowała niezręczna cisza.
- A ty coś znalazłaś?- Hanta przerwał tą ciszę.
- Tak.. niedaleko w tamtą stronę.- wskazałam palcem i chyba jutro tam pójdę... Ale mu nie powiem hihi...Uśmiechnął się i poszłam spać.
4 DZIEŃ
Wstałam bardzo wcześnie, bo zamierzam się przejść na gorące źródła. Starałam się nie zbudzić śpiącego słodziaka i udało mi się. Zostawiłam moją mapę, gdyż pamiętałam gdzie jest to miejsce i poszłam.
Zajęło mi tylko chwilę dojście tam. Popatrzyłam na ten krajobraz. Dookoła drzewa, a na środku ogromne bajoro źródlane z gorącą wodą! Mały wodospad i skałki.. To wyglądało tak magicznie.. I ta para unosząca się nad źródłem... Zdjęłam ubrania i weszłam do wody. Podpłynęłam do wodospadu i skałki. Oparłam się o tą skałkę, zanużając się tylko do pach. Tak cieplutko i milutko...
Po chwili zbliżyłam się do wodospadu i cieszyłam się spadającą ciepłą wodą. Znowu zanurzyłam się i oparłam o ściankę tak samo jak wcześniej. Ale nagle poczułam się obserwowana.. Rozejrzałam się. Nikogo tu nie było... Postanowiłam użyć quirku, żeby coś sprawdzić.
,, Jesteś tu Sero?,,
Brak odpowiedzi. Mogę być spokojna... Jeszcze się pomoczę i wypocznę i dopiero potem wrócę. Mam nadzieję, że na serio go tu nie było...
TIME SKIP
Jestem w drodze powrotnej, ale gdy zobaczyłam Sero nabrałam pewnych podejrzeń. Siedział niespokojnie i parowało od niego... Postanowiłam go zajść od tyłu.
- Hejo!- krzyknęłam. Podskoczył ze strachu.
- Nic nie widziałem!!- wrzasnął. Był cały czerwony i z nosa leciała mu krew. Przekręciłam głowę i zamrugałam oczami. Ale nagle zrozumiałam o co mu chodzi.
- Czyli tam byłeś!!- uśmiechnęłam się triumfalnie. Zaczął omijać mnie wzrokiem.
- T..t..tak..- zachichotałam i położyłam mu rękę na ramieniu, przeszły go ciarki.
- Przecież nic się nie stało..- moja mina zmieniła się na poważniejszą- Oczywiście jeśli nic nie widziałeś...- pokiwał głową. Coś mu nie wierzę, ale zostawmy to bez komentarza...
- Mamy dzisiaj jeszcze zadania..- zachęciłam go do dalszego mówienia- Mamy dzisiaj zrobić cokolwiek chcemy, bo to ostatni dzień...
- Wow..kreatywność..- mruknęłam. Wpadłam na pomysł- Co ty na to, żebyśmy popływali?
- C..co?- oł..nie pomyślałam zanim powiedziałam..
- W sensie popływać w ubraniach!- poprawiłam się. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- To ja rozpalę ognisko na ogrzanie po pływaniu!- uśmiechnął się.
- Oki! To widzimy się w wodzie!- hehe.. Będzie zabawa w chowanego! Pobiegłam do wody w ubraniu, bo jak inaczej.. Będzie fajna zabawa!
TIME SKIP
Hehe.. Nie znajdzie mnie..XD bo jestem pod nim! Odpłynął gdzieś dalej, a ja w tedy użyłam quirku.
,, Zimnooo..,,
,, Jak to?! Przed chwilą było ciepło!,,
,, Tak to ty mnie nie znajdziesz.. Szukaj szukaj..,,
Odpłynął jeszcze dalej, ale mi zaczynało brakować tlenu. Musiałam wypłynąć! Na szczęście był za daleko, żeby mnie zobaczyć. Nabrałam powietrza, ale nagle coś złapało mnie wpasie i pociągnęło do siebie. TAŚMA?! Trafiłam na plaskacza do wody obok Sero.
- Mam cię..- zaśmiał się.
- Ale nie musiałeś tak boleśnie!- skarciłam go. Już dochodził zachód słońca.- Wracamy?
-Spoko- wypłynęliśmy i usiedliśmy przy ogniu twarzami do zachodzącego słońca. Obrałam trochę owoców i położyłam na liściu pomiędzy nami. Było mi ciepło...i miło..
- Ładny zachód, cn?- sięgnęłam po jakiś owoc, ale..
- Tak...- ..ale dotknęłam czegoś innego. Spojrzałam.. Ręka Sero..a raczej jego dłoń. Popatrzyłam mu w oczy on zrobił to samo. Zarumieniłam się, chłopak też..- I nie tylko ładny zachód....- poczułam mocne pieczenie na policzkach.. To było o mnie..^\\\^ zabrałam dłoń, uśmiechając się łagodnie.
5 DZIEŃ
Już piąty dzień i tym samym ostatni. Smutne.. Przyleci po nas helikopter! Yey! Taka własna podwózka! I będzie to za jakieś...nie wiem.. Piętnaście minut? Już zebraliśmy wszystko i czekamy. Ja siedzę sobie na piasku, a Sero przy wodzie coś robi. Nagle wstał i skierował się w moją stronę. Kucnął przede mną.
-Pomyślałem, że skoro to już koniec..to zrobiłem coś dla ciebie...- uśmiechnęłam się, ale on wyglądał nerwowo... Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu. Wzdrygnął się, a potem rozluźnił- Mam dla ciebie taki naszyjnik...- podał mi łańcuszek z niebieskim kryształkiem. Wzięłam i zapięłam go sobie na szyji. Przytuliłam go mocno.
-Dziękuję ci! Jesteś kochany!- wtuliłam się w niego, a on odwzajemnił.
- Cieszę się, że ci się podoba!- zaśmiał się i.. P.p..pppp..pp..POCAŁOWAŁ MNIE?! Mmm.. Miłe uczucie.. Oderwał się. Zaśmiałam się.
- Za to też dziękuję:)- pogłaskałam go po włosach.
TIME SKIP
Helikopter! Yey! Z Sero! Siedzimy obok siebie zarumienieni... Kto by pomyślał, że takie wakacje przeżyłam...^•^
TIME SKIP
- I jak tam przeżyliście te pare dni..nie żeby coś mnie to obchodziło...- entuzjazm pana Aizawy jak zawsze.. Podniosła się Mina i Kamiri. Swoją drogą strasznie zziębnięci i poharatani..
- Ehh- zabrał głos Denki- Zimno! Wpadłem do zamarźniętego jeziora! Zagryzły mnie wilki! Zmiotło nam szałas! I było OKROPNIE! Ale fajnie...- miła przemowa.. Ciekawie.. Usiedli, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- A u nas było fajnie!- krzyknął Kirishima- Dopóki nas araby nie zaczęły postrzelać! Bo Bakugo za terrorystę wzięli!- nagle dostał głowę.
- ZAMKNIJ RYJ!- to Katsuki, jego humor wciąż na tym samym poziomie. Potem wstałam ja.
- Miło i wgl. Sero zagryzły niedżwiedzie, znalazłam gorące źródła i było miło- zarumieniłam się na ostatnie.- Mieliśmy fajne przygody!- Hanta przytaknął.
I tam reszta klasy mówiła. Deku i Todoroki też mięli miło, bo zauważyłam, że się do siebie zbliżyli..i tam takie... Heh.. Nie ma to jak survival w wakacje i zbliżenie do Sero! Potem jeszcze dziewczyny mnie zaczepiały o ten naszyjnik, ale to już moja słodka tajemnica;)
WWWWWWWWWWWWWOOWWWWWWWWWWWWWOOOO!! XD RYPNIĘTY TABLET.. skończyłam ten one-shoot i jestem z niego dumna za to nie zdradzę wam ile to miało słów, bo się przestraszycie xd dobra.. 4454 xddd
Mam też nadzieję, że nic nie zepsułam pisząc z twojej perspektywy Martyś:33 Sorki jeśli coś może się nie zgadzać z prawdą, ale tak to już jest...XD życie jest okrutne, więc TERAZ TWOJA KOLEJ! CZEKAM NA MOJEGO ONE-SHOOTA!
Jeśli jeszcze nie wiecie, to motywem przewodnim było : Kiedy spowodował u ciebie krwotok z nosa.: czy coś, ale ja trochę zmieniłam zasady:) i jest wiele momentów z krwotokiem nawet u niego...
No to BAJO! Jeśli żyjecie XDDDD wy też możecie zamawiać one shooty:)))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro