ONE-SHOOT: ,, Stęchła miłość,,
Słońce wskazywało wieczór, jednak niebo jeszcze nie zmieniło swego błękitnego koloru na granat. Piasek stał w miejscu i tylko łagodnie się rozwiewał, tworząc różnego rodzaju wzory w powietrzu i mrocząc widok archeologom. Jeden z nich w tej właśnie chwili siedział pod daszkiem z białego materiału, robiącym za tymczasowe schronienie. Jego blond włosy były lekko zakurzone przez pył, a twarz na poziomie nosa zakryta przewiewną, białą bandaną. Ze skupieniem w jego czerwonych oczach kartkował książkę, która była jego najnowszym znaleziskiem, lecz co chwilę ktoś przebiegał w tą i z powrotem, przeszkadzając mu.
- Możecie przestać?!-w końcu nie wytrzymał. Osoba w tej chwili przebiegająca zatrzymała się i i nerwowo podrapała szyję. Był to zielonowłosy chłopak o emaraldowych oczach i niepewnych ruchach.
- P..p..przepraszam Doktorze Kacchan...-wyjąkał chłopak- Nie wiedziałem, że to ci przeszkadza..
- Tch..po prostu przestańcie biegać!-warknął niecierpliwie i chłopak zniknął, jednak blond włosy jeszcze nie skończył- Deku! Chodź no tu na chwilę!
- Ja?-przybiegł- O co chodzi?
- Hmm..-pokazał, aby zielonowłosy się przybliżył, tak też zrobił- Wiesz co to jest?
- K..książka?-dostał z plaskacza we włosy- Auć... No wiem.. Hieroglify.. Ale musiałbym dłużej przesiedzieć nad nimi, żeby je rozszyfrować...-uśmiechnął się.
- Ta... Jasne- mruknął blondyn i powrócił do prób odczytania tych symboli.- Możesz już iść..
- Dziękuję Kacchan..-i odszedł, a czerwonooki ciężko westchnął i odłożył książkę. Złapał butelkę wody, napił się i wstał z miejsca, wkładając do torby tą tajemniczą książkę. Wyszedł spod okrycia i udał się do stołu rozłożonego między trzema schronieniami razem z jego.
- Są jakieś nowe informacje?- zapytał, kładąc dłonie na rozłożonej mapie.
- Tak..-odchrząknął czarnowłosy koleś z dużymi oczami.- Bakugo.. Znaleźliśmy wejście do tej piramidy...-blondyn nagle stał się bardziej entuzjastyczny i jego oczy rozświetliły małe iskierki podniecenia.
- Naprawdę?!- uśmiechnął się- Skoro tak, to musimy zwiedzić te kloce! Dobra robota Sero!- różowo włosa dziewczyna po drugiej stronie stołu potarła swoje czoło, zwracając uwagę Bakugo i uspakajając go.- Czego?
- Jest jeden problem..-mruknęła- Zrobiliśmy zdjęcia hieroglifów, które były wyryte na wejściu i odczytaliśmy je..- popatrzyła w oczy blondynowi.- Ta piramida jest zaklęta!- zamurowało Katsukiego. Zaśmiał się niespokojnie.
- Żartujesz sobie ze mnie, Mina? Klątwy nie istnieją!- podszedł do niego czarnowłosy z jakimiś papierami. Okazało się, że był na nich rozszyfrowany tekst z wejścia.- Ty też, Sero? Aleście łatwowierni..phi..-zadrwił sobie z nich- To są tylko jakieś jebane zabobony!
- Niestety nie..-powiedziała Mina- Chcesz się narażać?! A co jeśli zaatakują nas jakieś zmory, czy plagi?!-Bakugo wybuchł śmiechem.
- Idioci..-odparł- Jestem naukowcem! Nie wierzę w przesądy, które nie mają wyjaśnienia.. Musiałbym ZOBACZYĆ, żeby wam uwierzyć...-ostatni raz się zaśmiał i zaczął odchodzić- Za godzinę ma być przygotowana grupa i prowiant...-z tymi słowami zostawił Minę i Sero przestraszonych. Oni w przeciwieństwie do niego wierzą i nie chcą się tam tak o pchać.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
Blond włosy wyszedł spod daszku i ruszył na spotkanie z zebraną grupą ekspedycyjną. Gdy dotarł zobaczył tylko Mine i Sero z poważnymi minami. Wkurzył się, że nie posłuchali jego rozkazu i podszedł do nich.
- Gdzie jest grupa??!- warknął.
- Postanowiliśmy, że nie będziemy się narażać umarlakom..-odpowiedział Sero, co jeszcze bardziej wnerwiło blondyna.
- Co żeś powiedział?!- złapał go za koszulkę i podciągnął do góry z mordem w oczach.
- To co słyszałeś, Katsuki!- krzyknęła Mina.- Nie rozumiesz, że to zagraża światu?! Jeśli ty nie wierzysz w klątwy, to to nie znaczy, że nie są prawdziwe!
- Tch- puścił Sero na ziemię- Sam pójdę.. Nie można już liczyć nawet na własnych ,,kumpli,, z fachu... -stanął na stole, gdzie leżały mapy i zawołał- TEN KTO CHCE ZE MNĄ IŚĆ NIECH STAWI SIĘ PRZEDE MNĄ!- nikt się nie pojawił. On się zawiódł i zeskoczył i gdy już miał iść, usłyszał za sobą znajomy głosik.
- Czekaj Kacchan! JA IDĘ!- w jego stronę biegł w pełni przygotowany, zielonowłosy chłopak.
- Przynajmniej ty..-mruknął Bakugo, lekko klepiąc Deku po plecach.
- Stój!-odwrócił wzrok w stronę czarnowłosego zdrajcy.
- Znowu chcesz mnie zatrzymać, debilu?- parsknął Katsuki. Sero podszedł do niego i położył rękę na jego ramieniu.
- Nie..-wydyszał- Idę z tobą!- uśmiechnął się- Będę cię pilnować, żebyś nie zrobił czegoś głupiego...
- No na pewnooo...- burknął Bakugo- Troje to i tak dobrze. Możemy iść!
▪◽◻◼◼◻◽▪
Stali przed wejściem do ogromnej piramidy wznoszącej się nad piaskiem. Mimo, że piramida stała na gruncie, to otwór był nieco pod tym poziomem. Nie wystraszyło to jednak Bakugo, ale tamci dwoje trzęśli się ze strachu.
- Podajcie pochodnie..- rozkazał. W jego ręce natychmiast pojawiła się ta rzecz. Odpalił ją i przekazał ogień do dwóch kolejnych.- Gotowi?
- T..tak!- odparł Deku, ale Sero się nie odezwał.
Bakugo poprowadził ich do totalnej ciemnicy, gdzie drogę rozświetlały jedynie te długie zapałki. W powietrzu było czuć lekki smród i zaduch, ale do wytrzymania. Po jakimś czasie Katsuki się zatrzymał i ostrożnie podszedł do jednej ze ścian. Rozświetlił ją i zaczął czytać.
-Ten kto tu wchodzi, żywy już nie wyjdzie, jednakże miłość znajdzie dobrą drogę, a klątwę zdejmie....- zamyślił się, ale tamci robili już po gaciach- Co to ma do cholery znaczyć?
- Chodźmy dalej..-zaproponował Sero. Bakugo szybko zapisał tę wiadomość i ruszyli dalej.
Szli jakiś czas aż nagle zielonowłosy poczuł dziwny zapach i zwinnie zatrzymał resztę przed kolejnym krokiem. Przed jego oczami mignął cienki kształt, który powielił się z niesamowitą prędkością dopóki nie było już żadnego. Wtedy Bakugo się odezwał.
- Co to było?!-zapytał zdenerwowany. Deku rozprostował się i podszedł do ściany, ukazując szereg wbitych w ścianę strzał.
- Pułapka..- zatrzymał się i przyjrzał grotom- Z zatrutych strzał....
- Dzięki Izuku..heh..-westchnął Sero- Jak je wyczułeś?
- Hmm charakterystyczny zapach.. Moja działka:)- uśmiechnął się i podszedł do towarzyszy- Taka jest moja dziedzina... Pułapki ze strzałami i zapachami..- czarnowłosy poklepał go po ramieniu.
-Nie zatrzymujmy się.- powiedział Bakugo, oglądając się na wszystkie strony.
Ich kroki rozbrzmiewały w ciemnym, niosącym echo korytarzu. Wszędzie było czuć ten zapach stęchlizny, ale nie poddawali się i przedzierali wciąż do przodu. Ale wtedy Sero usłyszał jakiś dźwięk i szybko skoczył na swoich towarzyszy, przykuwając ich do ziemi. Przeleciał nad nim jakiś gruby kształt i przez chwilę zawracał w tą i z powrotem.
- Co znowu?!- wychlipiał wściekle blondyn, gdy Sero zabrał się z niego.
- Kolejna pułapka..- trącił palcem ogromną belę zawieszoną na sznurkach- Moja specjalizacja to dźwięki i bla bla..
- Sugoooi!- przytulił go Deku. Bakugo prychnął małe,, dzięki,, i ruszyli w dalszą drogę.
No i dalej szli i Bakugo zauważył kolejny zapis hieroglifów, w którym było ,, Ty, który doszedłeś tak daleko, na próbę zostanie wydane twe serce,, Za cholerę nie miał pojęcia co to za szyfry, ale jakoś go to nie interesowało. Nagle coś pod jego stopą się zachwiało, a on prędko odskoczył i złapał Deku i Sero.
- UWAGA!- krzyknął, a ziemia zaczęła się trząść i spadać w dół. W okrutną przepaść kończącą się naostrzonymi szpikulcami i nabitymi na nie już dawno rozłożonymi ciałami. Deku i Sero przełknęli ślinę, wyobrażając sobie jak ich miękkie ciałka zostają przedziurawione przez te bezlitosne kolce.
-Dzięki Bogom, że nas uratowałeś...- wysapał Sero.
- Noooo...-zawtórował mu Deku. Bakugo odstawił ich i rozświetlił miejsce kładki, po której mięli przejść.
- Po to tu jestem.. Specjalizuję się w dotyku..-mruknął i poszedł pierwszy, starając się nie postawić ani jednego niewłaściwego kroku. Udało mu się, ale gdy Deku przechodził brakowało tylko jednej małej sekundy, a by podzielił los umarlaków wołających o nowego towarzysza.
- Ufff...- złapał się za klatkę piersiową i przetarł pot z czoła.- Znajdziemy tu coś w ogóle?
-Mam nadzieję..-westchnął lekko zmęczony Katsuki.- Liczę na sarkofagi albo wartościową biżuterię...
- Taaa..- rozmarzył się Sero- To by było odkrycie.. Jeszcze jakbyśmy znaleźli stare zwoje i zapiski..- chłopaki mu przytaknęli, a Bakugo wyjął butelkę wody i się napił, potem dając im. Schował ją i ruszyli w dalszą drogę.
Po paru metrach ujrzeli rozwidlenie dróg. Dokładniej: trzy różne korytarze, jeden zaznaczony żółtą farbą, drugi niebieską, a trzeci czerwoną. Bakugo postanowił sprawdzić to w swojej książce. Znalazł. Popatrzył na hieroglify nad żółtym przejściem i zaczął czytać.
-Cierpliwość, odwaga, gdzie błyskawica rozświetli nawet najciemniejszy mrok.
Chwilę się zastanowili nad tymi słowami, a wtedy on przeszedł do niebieskiej farby.
- Troska, wybaczenie, opatuli ciepłem i da ukojenie.
Nad tym też musieli pogłówkować i Bakugo podszedł do czerwonej farby.
-Władza, opanowanie, odda życie, by uchronić.
Zastygł na moment. Coś w nim tak jakby drgnęło.. Spojrzał na ten napis jeszcze raz i zajrzał w ciemność widoczną w tunelu. Odwrócił głowę do reszty. Tamci też wpatrywali się w te korytarze.. Sero do środka żółtych, a Deku niebieskich.. To było dziwne..
- Te słowa są...jakieś zbyt tajemnicze..-szepnął czarnowłosy.- Ale ten tunel wydaje mi się jakiś taki bliski... Nie mam pojęcia czemu..- chłopaki spojrzeli po sobie znacząco, a wtedy z tych trzech korytarzy zawiał wiatr, bądź... Można by to nawet nazwać...bryzą..
- Do zobaczenia..- powiedział Deku przybliżając się do niebieskiego wejścia.
- Jeśli w ogóle się jeszcze spotkamy..- odparł Bakugo także zbliżając się do czerwieni nad tym wiejącym zimnem tunelem. Dotknął rubinowej mazi i przetarł w palcach. Spadło na ziemię niczym pył, ale taki niezwykły.. Jego małe kryształki delikatnie zaiskrzyły w świetle pochodni. Wszedł do środka.
TUM TUM. TUM TUM..
Jego serce niespokojnie waliło, a z czoła lał mu się pot. Korytarz nie miał końca i miało się wrażenie, że idzie się i idzie! Drogi też nie ułatwiało powietrze.. Suche, drapiące w gardło, pełne zgnilizny i pyłu... Idealne wakacje w Egipcie, pomyślał sam do siebie.
TUM, TUM, TUM..TUM, TUM..
Jego oddech był coraz bardziej nierówny i zaczynało mu brakować tlenu. Miał piach na twarzy, którego już nawet nie próbował zetrzeć. Teraz liczyło się tylko wyjście z tego cholernego korytarza. Nie mógł sobie pozwolić na przerwy, bo mógłby to przypłacić straconymi minutami życia.. Chociaż wydawało się mu, że jego koniec jest już bliski...
TUM, TUM, TUM.....TUM.....TUM, TUM...
- Gdzie to..wyjście?!- krzyknął, mając nadzieję, że ktoś mu odpowie. Cisza... Nikt nie odpowiedział.. Zrozpaczony oparł się o ścianę i zjechał po niej na ziemię. Nie obchodziło go już nic.. Teraz liczył się tylko odpoczynek, a takowego także nie dostał...
Nagle w dali coś zamajaczyło. Bakugo zwrócił tam swój wzrok, ale jego oczy niczego nie napotkały. Czyżbym miał zwidy?, pomyślał. Wstał podpierając się na czymś okrągłym, śliskim...miękkim... Przyjrzał się temu.
- AGHHH?!- odskoczył obrzydzony i wytarł ręce w swoje spodnie, już nie chciał dotykać rozkładającej się głowy jakiegoś umarlaka, który najwidoczniej zabłądził.. Ale zaraz.. Coś wisiało na jego szyi..- Nieśmiertelnik?-zapytał sam siebie blondyn i ostrożnie podszedł, sprawdzając co jest na nim wyryte.
,, Dr. Marcin Dubiel,,
Oczy Bakugo rozwarły się z przerażenia. Nie mógł w to uwierzyć.. Jeden z najbardziej wybitnych archeologów (bo sprankował ludzi, że nim jest xD) zaginął właśnie tu? Dlatego w gazetach pisało tylko ,, Zaginął z niewiadomych przyczyn..,, ale niby czemu mieliby tak napisać?! Chyba, że chcieli coś ukryć... Albo..że to był jego kolejny prank...
Znowu coś przebiegło w ciemności, Katsuki szybko się odwrócił i zdążył zareagować nim włócznia przebiłaby go na wylot. Rozejrzał się na wszystkie strony, szukając kolejnych zasadzek. Nic nie znalazł...
- To jakiś cholerny żart..- mruknął i zrobił krok do przodu. Wtedy uruchomił dźwignię, która wypuściła kolejną zaostrzoną włócznię- Szlag!- krzyknął, gdy zadrasnęła jego ramię i wbiła się w martwe ciało Marcina Dubiela.
W mroku ponownie przemknęła niewyraźna sylwetka. Blondyn nieźle wnerwiony szukał właściciela cienia. Nie mógł znaleźć, co go jeszcze bardziej denerwowało. Rzucił się biegiem przez korytarz, nie zważając na wszystkie pułapki, które niemal go zabiły. Na koniec wyskoczył i chwiejnie przeleciał nad walącą się ziemią. Nie zdążył zamortyzować lądowania.. Upadł, walnął głową o wystający kamień, stracił przytomność...
- Hpr?(cheper) Anch..- usłyszał jeszcze tylko te słowa zanim zapadł w sen..
▪◽◻◼◼◻◽▪
TUP, TUP, TUP...TRACH!
- AA!- wrzasnął przerażony Deku, uczepiając się pierwszej lepszej rzeczy, żeby nie spaść w dół pełen krokodyli.- Jak to możliwe, że w ogóle żyjecie?!- zawołał zrozpaczony, ale wtedy spojrzał na tą rzecz, którą trzymał.- AAAAH?!?!- zabrał ręce i odsunął się jak najdalej mógł, pocierając dłońmi o swoją koszulę.
Przed nim wisiał trup. Jego klatka piersiowa była przebita przez długi naostrzony kij, ciało wyraźnie się rozkładało. Poprzez jego oczodoły prześlizgiwały się skarabeusze, zjadając resztki zgniłego mięsa. Deku poczuł chęć zwymiotowania.. Odrażający widok, pomyślał, ale zobaczył coś w ręce tego umarlaka. Ostrożnie to wyjął i obejrzał. Jego twarz zbladła.
- To niemożliwe...- usiłował się przekonać, ale to była prawda..- Doktor Stuart Burton nie mógł tak po prostu zginąć...- kręcił głową. Niestety było już za późno.. Ten fakt wbił mu się do głowy niczym ostrze miecza i bolał tak bardzo, że zielonowłosy zatoczył się do tyłu. Z oczu zaczęły mu wypływać łzy, a twarz stała się czerwona i zielona jednocześnie.
Nagle w dali coś się poruszyło, odwrócił w tamtą stronę głowę. Cisza i niczym niezmącone powietrze.. To było dziwne.. Otarł łzy i rozejrzał się uważnie. Poza kłapiącymi szczękami jaszczurami nie było nic niepokojącego...
- K..ktoś tu jest?- zapytał, czekając na odpowiedź- Kacchan? Sero?
Podszedł jeden krok i wtedy cień powrócił. Dokładnie parę kroków przed szmaragdowookim. Chłopak zaczął się trząść i pocić, jego źrenice drgały nerwowo, czekając na obrót sytuacji. Kształt zniknął.....żeby potem pojawić się za Deku i zakrywać jego usta. Zielonowłosemu oczy rozszerzyły się w przerażeniu i wrzasnął.
- AAA-- nie było dane mu dokończyć. Po policzku poleciała mu łza. On nie chciał jeszcze umierać.. Jeszcze nie.. Przecież ma tyle miejsc do zwiedzenia.. I tyle rzeczy do odkrycia..
- Shhh...-uciszyła go postać. Deku poczuł nieprzyjemny zapach, który pochodził z ręki tego czegoś. Zwrócił swoje oczy na tego dłoń i zzieleniał. Cofnęło mu się nawet dzisiejsze śniadanie. Zemdlał...
▪◽◻◼◼◻◽▪
- AAA-- Sero usłyszał stłumiony krzyk swojego zielonowłosego kolegi, a to oznaczało, że coś mu grozi. Stanął w miejscu i popatrzył w głąb korytarza, próbując przewidzieć co się stanie, gdy pójdzie dalej. Jednakże ciągnęło go, żeby pomóc Deku. Co jeśli straci kompana? Co jeśli on jest w niebezpieczeństwie? Co jeśli już nie żyje?
- Nie myśl tak Sero..- uspokoił się, zakrywając dłońmi twarz. Deku potrafi sobie sam poradzić, to dzielny chłopak. Nie z takimi rzeczami się zmagał. Na pewno da sobie radę!- Ale.. Może przydałaby się mu pomoc?- od razu ta głośna myśl została ode pchana. Nie! On da sobie radę!
Coś błysnęło w ciemności zimnym blaskiem. Natychmiast zwrócił tam swój wzrok. Przeszły go ciarki. Co to mogło być? To samo przez co krzyknął Deku? Nastąpiła nerwowa cisza wypełniona oczekiwaniem. Pojawił się kolejny lodowaty błysk, ale bliżej.. Sero spiął wszystkie mięśnie i czekał... Nie pojawił się żaden nowy blask...
- Co jest?- szepnął zdenerwowany. Wyciągnął rękę z pochodnią do przodu, żeby coś zobaczyć, ale tam nic nie było.. Zagryzł jedną wargę. Nie miał pojęcia co tu się działo, ale to było naprawdę dziwne.
Odwrócił głowę, by napotkać.. Jakiegoś nieboszczyka z wykręconą głową, osuniętego na ścianę i z wbitym sztyletem w serce.. Albo w miejsce, w którym powinno być serce, bo zostało z niego tylko trochę rozkładającego się mięsa. W czaszce można było zobaczyć skorpiony, które pełzły w różnych kierunkach byle dalej od światła. Na jego ręce, a raczej tym co z niej zostało zauważył owinięty łańcuszek i bransoletki. Zdjął je i się im przyjrzał, było coś na nich napisane..
- Doktor Adam Zimmermann..-westchnął ze smutkiem- To tutaj zaginąłeś pół roku temu?-uśmiechnął się żałobnie i oddał bransoletki nieboszczykowi. Należy się szacunek zmarłym.., pomyślał.
ŚWISSSST
Jakiś kształt przeciął powietrze tuż przy jego głowie, gdyby nie to, że zdążył się uchylić, to pewnie podzieliłby los umarlaka. Odskoczył dalej i zachwiał się. Rozświetlił ciemność dookoła siebie. Nic nadzwyczajnego.. Żadnych pułapek, czy....przeciwników. Na to drugie się zatrząsł. Zza niego wydobył się mrożący krew w żyłach śmiech i pstryk palcami, na który światło pochodni zniknęło.
- Kto tu jest?!- zapytał przerażony. Odpowiedział mu jedynie kolejny śmiech i świst słyszalny w powietrzu. Jakby cięcie..- Pokaż si-
Nagle poczuł na szyi coś zimnego i ostrego.. Przeszedł go dreszcz. Już nic nie mówił. Bał się.. Bał się o swoje życie... Bał się, że już nigdy nie spotka swoich przyjaciół... Bał się, że im też może coś grozić... Nie miał pojęcia co właśnie trzymało go na ostatniej lince życia, ale chyba raczej nie chciał się dowiedzieć, za to jego uwagę przykuł przedmiot przyciskany do jego szyi...
Roztaczał okrutne zimno, które przeradzało się w lodowaty sztylet.. Jak gdyby jego skóra była przebijana przez jakiś niemożliwy do wyobrażenia artefakt. Lód wszedł w jego ciało, rozprzestrzeniając się powoli.. Mimo, że ten przedmiot w ogóle go nie drasnął czuł, że zaraz zamarznie i umrze.. Trząsł się i chwiał, przymykając powieki. Nie mógł już dłużej ustać...
- Re...-usłyszał za sobą i pochodnia zaiskrzyła nowym światłem, którego tak bardzo teraz potrzebował, ale to co zobaczył na swojej szyi zamgliło wszelkie szczęśliwe uczucia.
To faktycznie był sztylet. Błyszczący, ostry, lodowaty sztylet, który za chwilę miał drasnąć jego delikatną skórę. Zbladł, ale był jeszcze w stanie zerknąć na właściciela zabójczego narzędzia. Zesztywniał i stracił wszystkie kolory, patrząc szeroko otwartymi oczami na zatrzymujący bicie serca uśmiech oraz świecącą, zdolną zabić, żółtą tęczówkę.
- K..kim ty jesteś..?-wyjąkał Sero, a wtedy dostał z kamienia w głowę. Osunął się na ziemię i przed jego oczyma zamajaczyły czarne błyski. Ostatnie co usłyszał to śmiech. Zamknął oczy. Zemdlał..
▪◽◻◼◼◻◽▪
Bakugo obudził się z dziwnym uczuciem, które przeszywało jego całe ciało. Jakby ból, ale trudno mu było powiedzieć. Leniwie zamlaskał i przyłożył dłoń do głowy, na której ku jego zdziwieniu było coś zimnego. Wtedy wszystko sobie przypomniał i poderwał się z miejsca, otwierając szeroko oczy.
- CO JEST?!- krzyknął, ale w tej chwili jego czerwone oczy zabłyszczały na widok, którego doświadczył- Gdzie..ja..jestem...?
To było bardzo dobre pytanie.. Wokół niego rozpościerało się ogromne pomieszczenie. Cztery ustawione w rzędzie kolumny podpierały sufit, a pomiędzy nimi stały mistyczne posągi jakichś ludzi z głowami zwierząt. Wzdłuż ,,pokoju,, rozkładał się złoty dywan i na każdej ścianie zostały wyryte dziwaczne symbole. Dookoła leżało złoto. Gdzie byś nie spojrzał.. Pod ścianami, na ziemi, na ścianach, a nawet przy samym blondynie. Jedynie nie na dywanie...
- Co do cholery?-zapytał zauroczony całym tym miejscem.
Jego uwagę przykuło, to na czym siedział, a raczej leżał. Był to długi szeląg, który w zasadzie nie miał oparcia, jedynie okrągłą poduszkę. Zdjął z głowy przyjemny, zimny materiał i zobaczył, że to była zwykła tkanina.. Chociaż nie. To nie było coś normalnego.. Jak miałoby mrozić? Przecież jest na pustyni...
Tak się zaczarował, że nawet nie zauważył postaci, która zeskoczyła z jednego z posągów. Dokładniej to z człowieka sokoła.. O nazwie Horus.. Bóg nieba.. Sylwetka zbliżyła się do Bakugo i usiadła przed nim. Po drugiej stronie szeląga. W końcu Katsuki to zauważył i spojrzał..
- AGHHH?!?!- wrzasnął i spadł z siedzenia. Cofnął się aż do ściany z pewnym niedowierzającym wyrazem twarzy.- Czym ty jesteś?!
- K...- postać wypowiedziała tylko jedno słowo, które nic nie mówiło przestraszonemu podróżnikowi. Jeszcze bardziej się pogubił, gdy ,,osoba,, na którą patrzył uśmiechnęła się.
- Hmm..-zamyślił się Bakugo. Przyjrzał się uważnie temu czemuś.
Ewidentnie był to chłopak. Mniej więcej w wieku blondyna, chociaż pozory mogą mylić przez wzgląd na to, że ten chłopak był MUMIĄ, a przynajmniej tak wyglądał. Jego ciało pokryte było starymi, nawet zbutwiałymi bandażami. Jednakże można było zauważyć, że chłopak ten miał czerwone włosy, które wcale nie były przykryte materiałem. Lekko opadały mu na twarz, tworząc rozczochraną grzywkę. Oczy lśniły żywym, czerwonym blaskiem niczym krew przelewana na polu bitwy. Co nie powinno się zgadzać, gdyż on jest MARTWY! Poza tym wszystkim wyglądał na radosnego i w sumie...uroczo..
-Wiesz chociaż jak masz na imię?- zapytał ciekawsko blondyn. Za to w jego głowie rozgrywała się totalna jatka! ,, Przecież to coś powinno w tej chwili leżeć w grobie! Jak to możliwe?! Magia nie istnieje! Klątwy NIE istnieją! To nie powinno się zdarzyć! Może to zwykłe zwidy? Ale...w sumie..słodkie te zwidy..,, Czerwonowłosy uśmiechnął się szerzej, ukazując szereg ostrych jak brzytwa zębów. Katsuki się wzdrygnął.
- Kirishima!- zaśmiał się i wskazał jednym obandażowanym palcem na blondyna. Katsuki zrozumiał przekaz.
- Doktor Bakugo Katsuki.- uśmiechnął się lekko, a mumia przekręciła głowę w znaku niezrozumienia. Kirishima pokazał jeden palec i pokręcił głową, a potem ob kręcił palcem w kółko przy głowie jakby mówił, że Bakugo jest głupi, ale to miało inne znaczenie.- Co znaczy D O K T O R?- przeliterował. Mumia przytaknęła bez słów.- Że badam różne rzeczy.. Na przykład piramidy.. To tak w skrócie..- jego uśmiech się powiększył. Czerwonowłosy wskazał na siebie.
- Htp(hotep)!- zawołał i zatańczył w miejscu. Blondyn popatrzył na niego jak na jakiegoś niezdrowego na umyśle. Przetłumaczył sobie w głowie co powiedział umarlak.,, Zadowolony,, On jest zadowolony? Pomyślał.
- Oi!- uspokoił rozentuzjazmowanego chłopaka- O co chodzi z tą całą klątwą? I czemu mnie tu przyprowadziłeś?- mumii zszedł uśmiech.
Stanął i zaczął wykonywać ruchy migowe. Najpierw wskazał na siebie, potem na dwa sarkofagi obok jego trzeciego, a później znowu na siebie. Bakugo nerwowo przytakiwał, ale wcale nie rozumiał.. Umarlak pokazał serce w powietrzu i wydął usta jakby pocałunek, następnie zakręcił się w miejscu i wskazał rękoma na siebie od góry do dołu, pociągnął za kawałek bandażu. Drugą ręką udał nożyce i zatańczył w miejscu z uśmiechem, ale potem spojrzał wyczekująco na Bakugo.
- Aha.. Zrozumiałem, że..- zatrzymał się i wciągnął powietrze-.. ty i możliwe, że twoi jacyś kumple zostaliście zaklęci w mumie i dopóki ktoś nie złoży na waszych ustach pocałunku miłości wciąż będziecie mumiami...-westchnął i zerknął na Kirishime, który w tej chwili promieniał radością. Pozostawała jedna sprawa..- Umiesz mówić w moim języku?
- T...ta..tak!- wydukał Kirishima- Ja uczyć się twojego języka i znać mowę, tylko się..wstydzę..- zaskoczyło to Katsukiego. Szczególnie, że ostatnie parę słów wymówił normalnie. Miał jeszcze tyle pytań, ale zostawił je na później, a skupił się na najważniejszym.
- W takim razie czemu mnie tu przywlekłeś?- powtórzył, ale jakby mu się wszystko rozświetliło. Pocałunek. Miłość. Klątwa. O nie. Nieeeee..! NIEEE! Kirishima popatrzył na niego wstydliwie z małym rumieńcem.
- Hmm.. Ja myśleć, że ty znaleźć rozwiązanie klątwy albo...ją złamać..-ostatnie parę słów wymówił szeptem. Katsuki się podniósł i otrzepał.
- Sorki, ale to chyba pomyłka..- powiedział z przekonaniem- Czy zaprowadzisz mnie do wyjścia?
- C..co?- w oczach czerwonowłosego pojawiły się łzy. Otarł je i pogodził się z tym, że zostanie w tym ciele. Wziął jedną z pochodni i otrzepał resztki żalu.- Chodź za mną.. Jeśli nie chcieć zdjąć klątwy, to nie...-wyraźnie było czuć ból w tym zdaniu, aż blondynowi zrobiło się smutno.
- Prowadź!- odparł i podążył za czerwonowłosym.
▪◽◻◼◼◻◽▪
Przed Deku siedział kolorowo włosy chłopak. Już zdążył odkryć, że to mumia i nawet powymieniać kilka słów. W tej chwili zielonowłosy się śmiał, ale musiał dojść do pewnego pytania, które krążyło po jego głowie niczym denerwująca mucha.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś, Todoroki?- zapytał z uśmiechem. Tak zwany Todoroki niewiele się różnił od Kirishimy, oprócz oczu i włosów. Włosy miał czerwono białe, a tęczówki w oczach niebieską i szarą.
- Pomyśleć, że ty zdjąć klątwę..- westchnął mieszaniec i przeczesał włosy. Izuku się zmartwił.
- A na czym polega ta klątwa?- przyłożył palec do brody jakby myślał.
- Ja zostać zaklęty w mumię dopóki ktoś nie podarować mi pocałunku miłości i ja myśleć, że ty móc to zrobić..- popatrzył na Deku dużymi oczami. Zielonowłosy spalił buraka i cofnął się, zakrywając twarz.
- N..nie.. Ja? Nie.. Ja na pewno nie..-wyjęczał. Chociaż nie mógł ukryć, że trochę spodobał mu się Todoroki. Mumia się speszyła i nawet można było dostrzec małe błyski w jego oczach. Tak jakby miał płakać... Deku popatrzył na niego ze współczuciem.
- W takim razie ty iść za mną i ja cię wyprowadzić z piramidy..- złapał za pochodnię i zaczekał na bezużytecznie czującego się Deku. Ten się dźwignął i mozolnie przyczłapał do mumii.
-Dobrze..-mruknął zrozpaczony i ruszyli w drogę.
▪◽◻◼◼◻◽▪
-Ty być śmieszny..- zaśmiał się blond włosy chłopak z piorunem na włosach i żółtymi oczami.
- Ty też..- uśmiechnął się Sero. Jak to się stało, że znalazł się w tej sytuacji? Jak to się stało, że śmieje się z jakimś CHŁOPAKIEM? Już wyjaśniam..
To wcale nie jakiś chłopak, tylko M U M I A! Dodatkowo to ten sam umarlak, który trzasnął Sero kamieniem w głowę i ten sam, który przykładał mu sztylet do szyi! W takim razie zapytacie pewnie.. JAK TO MOŻLIWE?! Wystarczy parę słów..
Sero obudził się w jakimś dziwnym, bogato zdobionym pomieszczeniu i pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to mumia siedząca tuż przed nim i uśmiechająca się od ucha do ucha. Oczywiście, że pierwsze wrażenie było najgorsze, czyli ,, Mój Boże! Przecież to ŻYJĄCY trup!,, ale z czasem zmienił zdanie co do radosnego chłopaka. Nie spodziewał się, że tak naprawdę tamten miał dobre intencje co do jego osoby, bo kto by pomyślał, że straszenie kogoś nożem jest aktem szczęścia z przybycia tej osoby!? W każdym razie Kaminari, bo tak się nazywał był bardzo energicznym, zabawowym i towarzyskim nieboszczykiem. Razem z Sero bardzo szybko załapali jeden język i tak doszło do chwili, w której się teraz znajdujemy.
- I wtedy ja powiedzieć: TE! FARAON! Ty myć zęby, bo ci miętą nie pachnieć!- Sero wybuchł śmiechem słysząc ten bardzo suchy żart. Otarł łzy, które same wyleciały z jego oczu podczas śmiechu.
- Rany.. Nigdy nie myślałem, że mumie są takie zabawne!- zawołał czarnowłosy, a Kaminari poklepał go po plecach.
- Bo nie być.. Jestem wyjątkiem z moich przyjaciół.-rzekł zdegustowanym tonem. Było słychać jak nimi gardzi.. Każdy by to wyczuł. Ciekawe, czy ci jego ,,kumple,, są podobni do moich? Pomyślał Sero. Nagle w jego głowie zapaliła się lampka.
- Na czym polega klątwa, która jest rzucona na piramidę?- zapytał. Mumia objęła go ramieniem i wskazała na jedną ze ścian.
- Dawno temu na mnie i moich przyjaciół zostać wyczarowana klątwa. My zmienić się w mumie i żyć do końca świata, dopóki ktoś nie złamać czaru..- opowiedział blondyn. Czarnooki objął smutną mumię, żeby ta poczuła się lepiej.
- Jak można ją zdjąć?- popatrzył w oczy Kaminariemu, a tamten z dziwnych przyczyn lekko się zarumienił.
- Być potrzebny pocałunek miłości..-blondyn odwrócił głowę zawstydzony. Na policzki Sero wdarło się przyjemne, palące ciepło. Także odwrócił wzrok.
- Więc..?-czekał na dalszy ciąg.
- Ja myśleć, że ty zdjąć ze mnie zły urok i ja być wolny!-zrobił gest dłońmi, pokazujący odlatujące skrzydła i jego twarz przybrała smutny wyraz przez niedorzeczność tej myśli. Sero postanowił zareagować. Kucnął przed blondynem i zwrócił jego twarz w swoją stronę.
- Znamy się już chwilę, to czemu by nie spróbować? Ale znasz wyjście z tego piaskowego kloca, prawda?- zerknął w oczy mumii, które teraz błyszczały tysiącami małych iskierek i niebywale się szkliły jakby w sercu Kaminariego zapanowała nadzieja.
- Naprawdę?- nie dowierzał czarnowłosemu. Tamten kiwnął głową z błyskiem w oczach.- Znać! Znać! Oczywiście, że znać! Dziękować ci!!-rzucił się w objęcia Sero, powodując ich upadek na ziemię. Razem się zaśmiali i zarumienili przez bliskość. Sero mrugnął do niego okiem.
- Zdejmijmy z ciebie tą klątwę.- powiedział zadziornie- Tudzież jako nieboszczyk też wyglądasz atrakcyjnie..- dostał przyjacielskiego kuksańca w brzuch i został przyciągnięty przez Kaminariego za kołnierzyk, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku.
Nagle Kaminari zaczął lśnić oślepiająco żółtym światłem, które wypełniło całe pomieszczenie. Dookoła nich pojawiły się latające iskierki i hieroglify, tworząc zdanie łamiące klątwę..
Cierpliwość, odwaga, gdzie błyskawica rozświetli nawet najciemniejszy mrok
▪◽◻◼◼◻◽▪
- Tutaj być tajne przejście do niebieskiej farby. Ty iść i po paru sekundach znaleźć się za wejściem..- oznajmił smutno Todoroki. Deku widział ból w jego oczach i nie chciał, żeby on.., chociaż był okropną mumią, nie chciał, żeby cierpiał.. Postanowił wziąć się w garść.
- Todorki, Zaczekaj..-zaczął poważnie i mumia zwróciła swój wzrok na emanującego pewnością siebie chłopaka- Ktoś musi cię pocałować, żeby odczarować klątwę, tak?
- Mhm..- przytaknął mieszaniec z nikłą nadzieją w głosie. Izuku złapał go za ramiona i zamknął oczy.
- Więc zrzućmy z ciebie klątwę!- to wstrząsnęło Todorokim, ale Deku jeszcze miał coś do powiedzenia- Nie chcę, żebyś cierpiał, bo jakiś durny chłopak postanowił zostawić cię samego w tej piaskownicy! Nie chcę mieć świadomości, że jest osoba na świecie, której zniszczyłem życie!- krzyczał, a z jego oczu wypływały łzy- Równie dobrze mógłbym sam spróbować poczuć się jak w twojej sytuacji! Jak ci trudno.. Jak ci ciężko i jak bardzo samotnie!-kolejna łza trafiła na ziemię, gdzie leżała już spora kałuża- CHCĘ SPRAWIĆ BYĆ POCZUŁ ŻYCIE!!
Nastała cisza przerywana tylko głośnym biciem serca Deku i ich oddechami. Zielonowłosy trząsł się, zaciskając oczy z napływu emocji. Niestety kolejne łzy wyciekały, mącąc nieznośną ciszę. Nagle poczuł dotyk na policzku, otworzył jedno oko i zobaczył dłoń Todorokiego oraz jego twarz. Pełną emocji.. Szczęścia, smutku, radości, wzruszenia i nadziei.. Rozświetlał ją łagodny uśmiech i łzy.
- Dziękuję..- szepnął i mocno przytulił zielonowłosego. Tamtemu zabiło szybko serce i mocniej wtulił się w Todorokiego ze wzruszeniem i ulgą. Oboje westchnęli i wsłuchali się w bicie swoich serc. Nagle Deku ode pchał Todorokiego, a potem szybko do siebie przyciągnął łącząc ich usta w delikatnym pocałunku.
Todoroki zaiskrzył niebieskim światłem, z którego wylatywały błyski i iskierki, wypełniając korytarz olśniewającym blaskiem. Świetliste hieroglify w powietrzu ułożyły się w napis, który miał zdjąć klątwę...
Troska, wybaczenie, opatuli ciepłem i da ukojenie
▪◽◻◼◼◻◽▪
- Ty dobrze idziesz?- zapytał niecierpliwie Bakugo. Zaczynał mieć po dziurki w nosie tej zakichanej piramidy.
- Tak. Ty mi nie wierzyć?- popatrzył na niego Kirishima z pewnym żalem. Katsuki odwrócił wzrok i tylko burknął małe ,, Wierzę..,,.
Szli dalej. Mimo, że minęło pewnie tylko kilka minut blondynowi ten czas dłużył się okropnie, a on do najcierpliwszych nie należał. Czerwonowłosy nie zatrzymywał się nawet na chwilę i wydawało się, że coś pod nosem zaklina, czy mruczy.. Jakby o sobie...? Bakugo postanowił dowiedzieć się o czym myśli jego przewodnik, więc podbiegł, tak żeby się zrównać krokiem, a wtedy ziemia się zatrzęsła. Spróbował się złapać czegokolwiek, ale nic nie napotkał. Grunt się zawalił, on upadł i zaczął spadać, gdy..
- Trzymać się!- krzyknął Kirishima, łapiąc rękę Bakugo w ostatniej chwili. Blondyn kurczowo się jej uczepił i spojrzał w dół, a jego oczy się rozszerzyły.
Na dnie dziury pływały gotowe do posiłku krokodyle, które kłapały szczękami, czekając na posiłek. Z wody wystawały ostre kamulce zdolne przebić ludzkie ciało i zgruchotać kości nieszczęśnika, który by tam wpadł. Bakugo przełknął ślinę i zwrócił wzrok na swoją jedyną deskę ratunku.
- Dzięki, że mnie złapałeś.. Nie wiem co bym zrobił, gdyby nie ty!- głęboko odetchnął i popatrzył wyczekująco w oczy czerwonowłosego.- Wciągniesz mnie?
- A co ja mieć w zamian?- zapytał Kirishima z szyderczym uśmieszkiem, którym wnerwił Bakugo. Blondyna twarz wykrzywiła się w złości, ale wiedział, że jeśli przegnie to zostanie podany dużym jaszczurkom na obiad.
- Moją wdzięczność?- spróbował. Uśmiechnął się najbardziej przekonująco jak mógł, ale chyba coś nie wyszło, bo mina Kirishimy się zmieniła na uśmiech z podniesionymi w górę brwiami.
- Ty mnie pocałować, a ja się zastanowić, czy cię uratować..- powiedział cwaniacko czerwonowłosy. Bakugo się skrzywił na myśl o pocałunku z nieboszczykiem. Ta zgnilizna i ten zapach rozkładającego się ciała..brr.. Nieprzyjemny dotyk szorstkiego albo mokrego materiału.. Aż go ciarki przeszły...
- Nie.-odparł- Ty mnie uratować, a ja się zastanowić, czy cię pocałować.- poruszył zadziornie brwiami. Kirishima chwilę się zastanawiał.
- Nie!- lekko puścił rękę Bakugo, tak, że jeszcze chwila, a blondyn by spadł.
- AGHH!!- wrzasnął, próbując złapać się mocniej ręki mumii.- DOBRA! STOI! WCIĄGNIJ MNIE!!
-Dobry wybór.-czerwonowłosy zaśmiał się i wciągnął na górę blondyna. Jeszcze na chwilę zajrzał do krokodyli- Ja przepraszać Jerry! Nie być obiadu!- krokodyl wyraźnie się speszył i zasmucił, machnął ogonem i schował się pod wodą.
- Co to znaczy?- warknął Bakugo- Czyli przez cały ten czas, gdy wracaliśmy chciałeś rzucić mnie na pożarcie temu.. Jerre'mu?!- zezłościł się i nawet trochę Kirishima się wzdrygnął.
- A po co mi ty być, skoro i tak nie zdjąć klątwy?-wzruszył ramionami, co jeszcze bardziej wnerwiło blondyna. Podszedł do niego i złapał za bandaże tuż pod jego szyją i podciągnął mumię do góry.
- Odszczekaj to..-syknął przeciągle z jadem w oczach. Czerwonowłosy wyglądał na niewzruszonego i popatrzył z wyższością w oczy Katsukiego, który emanował złością.
- Jak ty chcieć to móc dołączyć do Jerry'ego..-spuścił smutno wzrok i wyciągnął dwa palce do góry. Pstryknął, a ze ściany wyleciały trzy włócznie, które niemal przebiły na wylot podróżnika.
- CO DO?!- krzyknął, puszczając umarlaka i odskakując w tył. Gdyby postawił nogę o centymetr dalej spadłby na sam dół, roztrzaskując sobie czaszkę i zostałby rozszarpany przez nienajedzone potwory. Popatrzył wrogo na czerwonowłosego- Czego ty ode mnie chcesz?!
- Wolność...- stęknął Kirishima. Bakugo popatrzył na niego niezrozumiale.-Ja nie chcieć być już mumią.. Ja chcieć podróżować!- usiósł oczy z delikatnym błyskiem, wybiegającym w marzenia i spojrzał błagalnie na blondyna.
- Ha?- zadrwił z niego Katsuki- To, że będziesz wolny, to to nie znaczy, że będziesz mógł podróżować, debilu. Czasy się zmieniły!-zaśmiał się pod nosem. Kirishima popatrzył na ziemię i zaszkliły mu się oczy.
- W takim razie chcieć podróżować z TOBĄ!-krzyknął. Blondyn zamarł, zamrugał parę razy nie będąc pewnym tego co usłyszał.
- Ze..mną?-szepnął. Czerwonowłosy przetarł oczy i upadł na kolana.
- Proszę..-poleciały kolejne łzy- Ja już nie...chcę..-to uderzyło w serce Bakugo niczym bomba atomowa, jego usta otworzyły się lekko, a twarz przybrała wyraz współczucia, podszedł do płaczącego chłopaka.
- Hej..-zaczął- Rozumiem, że ci ciężko i chciałbym ci jakoś pomóc, ale...- w tej chwili głębokie, rozklejone oczy zwróciły się w na jego czerwone. Mumia miała minę jakby skończyła z marzeniami... Jakby nie chciała już w ogóle marzyć.. Tylko zamknąć się i już nigdy nie spojrzeć na światło dzienne.- Zrobię to.
- A..a..- czerwonowłosy tylko tyle zdołał wyjęczeć nim Bakugo dotknął jego ust swoimi i pogłębili się w otwierającym nowy świat dla Kirishimy pocałunku.
Ich niedoczekanie.. Nic się nie stało. Nie było światła, nie pojawiły się żadne symbole. Nic! Kompletnie nic..
Mimo, że pocałunek trwał, to nic się nie zmieniło. Bakugo to zauważył i powoli się oderwał, otwierając oczy. Wcale usta mumii nie były nieprzyjemne, ani niedelikatne.. Właśnie bardzo przyjemne, tylko, że... Nic się nie zmieniło... Usiadł po turecku, myśląc.
-Tch..-prychnął- Wiedziałem, że ta klątwa to jakiś tani żart..-Kirishima popatrzył na niego z niewiedzą, ale wtedy zrozumiał i do oczu napłynęły mu kolejne łzy- Jesteś zwykłym, żywym nieboszczykiem, któremu ktoś WMÓWIŁ, że potrzebny jest jebany pocałunek...phi..żałosne..
- A...ale..-Kirishima chciał się obudzić z tego zbyt prawdziwego koszmaru. To nie było możliwe. Tyle przeszedł, tyle lat wyczekał.. Na marne? Czy taki właśnie los zrządziło mu życie?! Nie..- To nie być możliwe..
- Wszystko jest możliwe na tym pieprzonym świecie!- krzyknął Bakugo jeszcze bardziej pogłębiając rozpacz Kirishimy.- Wszystko oprócz klątw i czarów..-na te słowa chłopak uniósł głowę.
- Powtórzyć..- szepnął, zbijając blondyna z pantałyku.
-Co?- zapytał ze zniecierpliwieniem.
- Ostatnie parę słów..- podniósł głos czerwonowłosy. Blondyn krążył oczami po jego twarzy, szukają sensu zrobienia tego o co prosi.
- Wszystko oprócz klątw i czarów..-wyrecytował, a wtedy Kirishima wyciągnął dłoń w jego stronę w geście, aby przestał.
- To być powód.. Ty nie wierzyć w klątwy..- zrozumiał czerwonowłosy.
- Chyba coś ci się w głowie poprzestawiało...-parsknął Katsuki. Chłopak pokręcił głową przecząco, na co blondyn się skrzywił.- A nawet jeśli, to co masz zamiar z tym zrobić, idioto?
- Hmmmm..-zamyśliła się mumia. To na prawdę zaczynało denerwować Bakugo. Jeszcze tylko brakuje tu tego, żeby jakiś umarlak wpitalał się w jego przekonania. Po moim trupie, pomyślał.-Ja sprawić, że ty uwierzyć..-tknął go palcem w tors.
- I niby jak chcesz to zrobić?-zaśmiał się blondyn, a chłopak mruknął coś niezrozumiałego.
- Ty musieć uwierzyć! Klątwy być prawdą! Najprawdziwszą prawdą! Nawet bardziej prawdziwe niż to, że ty być doktorem..-warknął Kirishima. Zamurowało blodyna. Jak to możliwe, że to truchło odkryło jego sekret?! To prawda, że JESZCZE nie był doktorem, ale zbliżał się rangą i brakowało mu już niewiele. Więc jak?! Skąd on to wie?! W blondynie zabłysnęło nowe ogniwo wściekłości. Miał ochotę przyłożyć tej stercie bandaży i posłać ją na dno piramidy.
- SKĄD TY TO WIESZ DO CHOLE--
Nagle z korytarza zawiał silny wiatr, przewracając obu chłopaków i niemal zrzucając podróżnika do szczęśliwego z obrotu spraw Jerry'ego. Kirishima złapał się wystającej cegły, a Bakugo uczepił się krańca podłogi, gdzie jego nogi wisiały w próżni.
- Co się dzieje?!-zapytał przerażony, czerwonowłosego chłopaka. Nie uzyskał odpowiedzi, tamten jakby zaczarowany nie ruszał się.. Blondyn musiał mocno zaciskać powieki przez ostrą prędkość powietrza i co chwilę zmieniał ułożenie ręki, żeby nie spaść.
Wtedy zobaczył coś na końcu korytarza.. Zza ściany wyłoniły się dwa oślepiające światła, które pełzły w ich stronę niczym polujący drapieżnik wśród traw. Niebieski i żółty... Pośród nich przelatywały iskierki i błyski, jak gdyby małe błyskawice.. To nie jest prawdą, pomyślał blondyn. To nie może się dziać naprawdę!
-Czar zdjęty, klątwa złamana..-wyszeptała mumia i podniosła głowę ze łzami w oczach. Otworzył szeroko oczy i ich czerwień zalśniła. Uśmiechnął się i zacisnął mocno powieki, wypuszczając błyszczące łzy. Są wolni... Przynajmniej im dopisało szczęście, pomyślał czerwonowłosy, ciesząc się i płacząc ze szczęścia przyjaciół.
-Co?!- krzyknął nierozumiejący blondyn, ale w tej chwili światło do niego dotarło, opatulając go przyjemną mgłą kolorów i lekko łaskotała jego twarz. Westchnął jakby wolny od wszystkich zagrożeń i uchylił oczy w niedowierzaniu... To naprawdę nie mogło się dziać... Przecież klątwy nie istnieją, ale.. w takim razie.. jak to wytłumaczyć? Czyżby przez całe swoje życie się mylił? Jakby opowiedział to archeologom, to by go wyśmiali.. A jeśli czary istnieją, to znaczy, że...
- TY WIERZYĆ?!- z zamyślenia wyrwał go głos Kirishimy, patrząc na niego z załzawionymi oczami ze wzruszenia. Chłopak otrząsnął się i otworzył usta..
- CO?!- zawołał, a Kirishima spojrzał głęboko w jego oczy i już wszystko było jasne.
- CZY TY WIERZYĆ?!- powtórzył rozklejony. Blondyn mimowolnie się uśmiechnął i z jego oczu poleciały łzy.
- WIERZĘ!!- krzyknął szczęśliwy i energetycznie ruszał głową, wdychając zapach kolorowej mgły. Pomyślał, że od dzisiaj to będą jego ulubione kolory.. Kirishima zaśmiał się radośnie i mocniej uczepił cegły.
W końcu wiatr ustał i nie było śladu po kolorowych światłach. Czerwonowłosy odczepił się od obiektu, który go uratował i otrzepał się z pyłu. Bakugo westchnął z ulgą i złapał jeden z kamieni, żeby się wspiąć na górę. Wyciągnął drugą rękę i gdy już miał złapać kolejnej podpory, kamień pod jego dłonią się zachwiał. Chłopak runął do tyłu jeszcze szukając jakiegokolwiek ratunku swoimi nogami.
-AAAAA!!-wrzasnął, a z dołu usłyszał entuzjastyczne kłapnięcie szczękami.
-Trzymać się!- ktoś krzyknął z góry, a zza krańca wyłoniła się ręka, potem głowa i ciało, łapiąc dłoń Bakugo w szczelnym uścisku. Blondyn spojrzał i zobaczył czerwonowłosego, który zaciskał mocno zęby z wysiłku. Uczepił się ręki Kirishimy i popatrzył na niego z niepojęciem.
- Czemu mnie ratujesz?-spytał łagodnie, na co czerwonowłosy pokręcił głową i z jego oczu poleciały kolejne strugi wody.
- Ty musieć żyć! Ty wierzyć w klątwy! Ty móc zdjąć czar i my podróżować po świecie! RAZEM!- to wstrząsnęło ponownie blondynem. Mimo, że Bakugo nie chciał mu najpierw pomóc, to teraz widzi w tym szansę? Właśnie teraz, gdy wisi nad przepaścią od pasa w górę i ma zaufanie jedynie do swoich nóg? Teraz, gdy ich życie wisi na włosku?
- Huh..-odetchnął blondyn i czerwonowłosy się uśmiechnął, a potem spiorunował wzrokiem coś co było na dnie- Nawet o tym nie myśleć, Jerry!- z dołu wydobył się jęk rozpaczy. Bakugo się zaśmiał.
Kirishima podniósł rękę i złapał się krańca. Zaczął wciągać ich obu na górę, a blondyn postanowił mu pomóc, uczepiając się ściany i podciągając się nogami. Padli na ziemię obok siebie, ciężko dysząc. Katsuki parsknął śmiechem.
-Jesteś niemożliwy..-wysapał- Zawiesiłeś swoje życie na szali, żeby uratować jakiegoś kolesia, którego nawet nie znasz!-zaśmiał się, wdychając powietrze i dźwignął się na łokciach.
- Jeśli tak wyglądać bycie niemożliwym, to tak..- westchnął Kirishima- Ja być niemożliwy..-wyszczerzył się i wstał do pozycji siedzącej.
-Hmm?- zamruczał zaciekawiony blondyn, widząc, że czerwonowłosy ma coś do powiedzenia.
-Ja chcieć, byś ty zdjąć klątwę.-trochę zesmutniał- Wiem, że ja być samolubny co do tego i ty móc nie chcieć, więc ja pytać, czy ty chcieć to zrobić.. Chyba, że ty woleć odejść, to ja cię wypr--
-Oj zamknij się już!-blondyn nie dał już mu nic więcej powiedzieć, przyciskając swoje usta do jego. Na początku Kirishima wydawał się być zaskoczony, ale potem oddał pocałunek, pogłębiając niesamowite uczucie.
Powietrze dookoła zaiskrzyło czerwienią i czerwonowłosy zaczął emanować, oślepiającym rubinowym światłem. W przestrzeń pomiędzy nimi poderwały się dwa płomyczki, ciągnąc za sobą błyszczący szlak i na końcu łącząc się w symbol serca. Czerwień wypełniła korytarz, a w świetle sformułowało się zaklęcie, dające kres udrękom...
Władza, opanowanie, odda życie, by uchronić
▪◽◻◼◼◻◽▪
Wyszli przez czerwone drzwi niemal na równi z Deku i Todorokim oraz Sero i Kaminarim. Nic się niby nie zmieniło, oprócz tego, że byłe mumie były okryte jedynie koszulami. Twarze podróżników miały fioletowy kolor jakby zostali pokopani, najmocniej w okolicach oczu. Mięli odkryte klatki piersiowe poprzez brak koszul, które znajdowały się..no wiadomo gdzie.. Chłopaki niemal bez ubrań rumienili się i patrzyli w podłogę.
-A wam co? Tir was przejechał?-parsknął Bakugo, a wtedy zwróciło się na niego grobowe spojrzenie przyjaciół. Zamilkł, bo sam doświadczył tego co oni..
- A ci co? Spotkałeś stado byków?- zadrwił Sero, ale natychmiast się uciszył przez morderczy wzrok Bakugo. Nie chcieli wracać wspomnieniami do bolesnego doświadczenia, które ja wam opowiem..
Po pocałunku klątwa została zdjęta, a co się z tym wiąże... Mumie były owinięte bandażami, więc po magicznych czarach bandaże po prostu zniknęły, zostawiając nasze byłe mumie bez ubrań. Gdy już się zorientowali, że nie mają na sobie kompletnie niczego, nastąpił impuls przypływających emocji. Podróżnicy zostali pokopani w twarz ze słowami ,, NIE PATRZ! NIE PATRZ!!,, najbardziej właśnie w miejscu oczu. Na koniec chłopaki uzyskali koszule, a tamci bolesne doświadczenie, które zostanie im do końca życia... I tak właśnie znaleźliśmy się w tym momencie..
- Wracajmy do obozu!- orzekł Deku i razem ruszyli do wyjścia.
◽◾◻◼◼◻◾◽
Opuścili piramidę i ruszyli w stronę obozowiska. Zauważyli ludzi cieszących się z ich powrotu, a innych patrzących z pogardą, że nic nie przynieśli.. Rozeszli się do swoich namiotów i dali byłym mumiom coś do ubrania. Wyszli oraz skierowali się ku stołowi z mapami. Przez cały czas byli lustrowani ciekawskim wzrokiem przez przechodzących archeologów i czuli się zawstydzeni. Przy stole nawet dołączyła się do nich Mina.
-Hej.. Jak macie na imię? Skąd tu się wzięliście?- zadawała wiadra pytań, które spływały potokiem przez uszy trójki. Czuli się otoczeni, chociaż bardziej, by pasowało osaczeni przez namolne dziecko...
- Ja być Kirishima!- uśmiechnął się czerwonowłosy. Mina popatrzyła na niego z ukosa spod przymkniętych powiek.
- A co on tak sobie pleni?-spytała Bakugo. Ten pokręcił głową bez żadnych słów.
-Ja nazywać się Todoroki..-powiedział kolorowo włosy chłopak. Przekrzywiła swój wzrok na niego.
-Ty też?-nie czekała na odpowiedź, westchnęła i popatrzyła na szczęśliwego blondynka. Przymknęła powieki mocniej- Ty też jesteś takim niedorozwojem jak tamci?
- Ja być Kaminari!- zaśmiał się. Tamta wydała dźwięk jakby przeklinając świat_ A ty być śmieszna i wyglądać smacznie.
-Oh..dziękuję..- zarumieniła się, ale coś do niej dotarło- Czekaj... Co ty powie-AAAAAAAA!!!
- To nie zabawka Jerry! Ty iść pobawić się z krzakami!- zachichotał Kirishima, widząc pełnego entuzjazmu krokodyla na zbladłej niczym trup Minie.
- RAWWWWWR!- radośnie za kłapał szczękami i zamachał ogonem, oblizując twarz zmarłej. Tamta nagle się rozświetliła i zabłyszczały jej oczy. Wszyscy wybuchli śmiechem. Ten krokodyl nie zamierzał zostawić ich w spokoju. Przecież byli jego panami, a on nie opuszcza swoich przyjaciół. Jerry w końcu znalazł radość życia i nie zamierzał, tak łatwo odpuścić.
**************************************************************
Koniec! Aleeeeeee mi tasiemiec wyszedł ludzie! WIECIE ILE TO MA SŁÓW?! 7000 NORMALNIE SZOOOOOOOOOK!!!! Mam nadzieję, że się podoba i wgl.. Możecie zostawić gwiazdkę dla głodnego Jerry'ego, żeby nie był smutny, a ja spadam!
wgl.. Podoba się pomysł z Egiptem? XD
BAJO!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro