one-shoot? Pogadanka z Jogurtem:) ( if ju noł łot aj min..)
Słowa: 1943
Czemu ja się tak łatwo zakochuję..? To już druga piosenka, która jest no po prostu ŚWIETNA! Nie da się opisać tego słowami! A zastanawiacie się jaka była pierwsza? Hehe.. Dowiecie się w nowej części villain deku po odwieszeniu:) Dobra przejdźmy do głównego tematu!
Chcę podziękować pewnej osobie : demonjunior22
Gdyż w jej zodiakach naszedł mnie pomysł o pogadance z Bakusiem. Było tam takie coś: Gdy do ciebie dzwoni, bo wyjechałaś za granicę, czy coś takiego. Nie? No to zrobiłam właśnie pogadankę z Bakugo przez telefon.
W sumie nie wiem jak to nazwać... Ani to talks, ani one-shoot, ani jakieś coś na messengerze.. Dziwne... Właśnie! Czytając to! Osoba o nazwie ,,ja,, to ty. Na początku miała to być moja pogadanka, ale wyszło to co zaraz przeczytacie.
Zaczyna się.
Dzwoni telefon. Usiłuję zignorować, bo wiem kto dzwoni. Charakterystyczny dzwonek.. Nie da się. Odbieram.
B: KIEDY WRACASZ?!
Ja: Bakuś?Oj jejku... To se poczekasz, bo ja mam ważne sprawy za granicą.
B: A..a.aale jak to? MIAŁAŚ TU BYĆ JUŻ WCZORAJ!!
Ja: Ja dopiero wczoraj wyjechałam Jogurt....
B; Nie nazywaj mnie tak.... Co masz tam takiego ważnego? JA NIE WYTRZYMAM BEZ CIEBIE DŁUŻEJ!!
Ja: No właśnie po to zostawiłam ci w domu Tomure by cię pilnował. Siedzisz dalej na tym krześle?
B: Taa... Gość założył mi na ręcę kajdany.... Nie mam jak uciec... Czemu mi to zrobiłaś?
Ja: No bo byś mi tu przyjechał, a ja nie chcę problemów. No i musiałabym się tobą zajmować...
B: CZEMU?!?! I ZABIERZ ODE MNIE TĄ WYŁUSZCZONĄ JASZCZÓRKĘ!! JA NIE CHCĘ BYĆ JUŻ SAM!!
Ja: Bosz.. Tomura jest w odwiedziny, a poza tym jest teraz tak jakby moją rodziną.
B: Jak to? Przecież MIAŁAŚ WYJŚĆ ZA MNIE!!! ZDRADZASZ MNIE Z TYM CZYMŚ?!?!
Ja: Nie.. Nie moja wina, że siostra wyszła za Dabiego. No i Tomura jest z nimi bardzo związany, a raczej przywiązany... Musisz go znieść:)
B: NIE!!! NIE WYTRZYMAM!! WRACAJ TU!! Tak mi smutno...
Ja: Jejku jejku... Uwież, że nie jest tak źle z Tomurą... Serio. A ja wracam za miesiąc. Poradzisz sobie. Bajo Bakuś!
B: CO?! NIE!!! WRA-
Wyłączyłam telefon. Trzy godziny później. Telefon... Odbieram.
B: JAK MOGŁAŚ!!!???
Ja: Emmm..
B: Tomura próbuje włożyć mi do ust brokuły... Weź go stąd...
Ja: Jedz brokuły! Tomuś dobrze robi!
B: NJEEEE!!!! Kiedy będziesz?
Ja: No mówię, że jeszcze trochę. Przestań do mnie wydzwaniać... Pa!
B: ZNOW-
Wyłączyłam. Mam dość. Bosz.. Co za typ.. Nie daje mi spokoju...
Jest już 00:00 i sobie piszę na wattpadzie, ale nie, bo kurde znowu telefon dzwoni! Nie dam rady! Przeturlałam się i spadłam na podłogę. Wzięłam telefon. Odebrałam.
Ja: Wiesz...że ...chciałabym yawn!....spać?
B: A ja nie! Znowu się rozłączyłaś!! Czemu mi to robisz?!?!
Ja: Bo dzwonisz co chwilę Bakusiu... Jak tam u ciebie?
B : Zastanów się! Nie ma ciebie! Na obiad dostałem tylko brokułu, gdzie ty zawsze mi robisz obiad ful wypas! A obok mnie śpi WYSUSZONY TRUP!
Ja: Uuu.. To faktycznie źle.. Właśnie...
B: Co?!
Ja: Obódź Tomusia. Ma wziąść tabletki na suchość w gardle... Pewnie zapomniał..
B: No spo- Ej! Nie gadamy o nim, TYLKO O MNIE!! ZMIENIASZ TEMAT!
Ja: Noooo yawn!....to po co dzwoniłeś?
B: WRACAJ DO MNIE!! NIE WYDOLĘ DŁUŻEJ SAM!!! CHCĘ, ŻEBYŚ WRÓCIŁAAAAA...
Ja: Oj..oj..oj.. Tylko nie płacz słodziaku, bo to nie byłoby w twoim stylu. I mówię ci, że wracam za niedługo.:)
B: KŁAMIESZ...snif...BRAK MI CIĘ...
Ja: Mi ciebie też, a teraz dobranoc Bakusiu!
B: NIE ROZŁĄ-
Wyłączyłam telefon. Poszłam spać. Kolejny dzień...kolejne męczarnie.. Znowu ten dupny dzwonek!! Wygramoliłam się spod łóżka, bo spałam pod nim i usiadłam na tym łóżku. Odebrałam ten durny telefon.
B: ZNOWU TO ZROBIŁAŚ!!!!
Ja: Daj mi Tomurę do słuchawki...* totalna ignorancja*
B: CO?!?! NIE DAM!! MASZ ROZMAWIAĆ ZE MNĄ!!!
Ja: A wiesz, że cię kocham?👌
B: No dobra... Eeee! TOMURA!! DO CIEBIE!!
T: Halo? Halo?
Ja: No halo!
T: Jak tam?
Ja: Wiesz.. Pewien ktoś ekhem ekhem Bakugo ekhem zatruwa mi życie...
T: Soreczka..* ach ten sarkazmm* Coś chciałaś?
Ja: Brałeś te tabletki na gardło?
T: Taaaaaaa........nie.
Ja: To idź i bierz! I masz dzisiaj nakarmić Bakusia czymś dobrym!
T: Ale brokuły są dobre... No okej... Bajo.
Ja: Cześć. Daj mi Jogurta.
B: AGGGGHHHHH!!! WRÓĆ do mnieeeeeeeee....* płacz*
Ja: Muszę kończyć. Pa.
B: WRÓ-
Wyłączyłam telefon. Aż mi się szkoda zrobiło Bakusia.. Jeszcze nigdy nie płakał... Hmmm.. Wybiegłam z domu do miejsca gdzie miałam coś do załatwienia. A mianowicie! Do sklepu... Po zapas niemieckiej nutelli. Taka najlepszaaaa... I to wyrabiana własnoręcznie! Właśnie to miałam w planach robić przez cały miesiąc.
Telefon co chwile dzwonił. Ignorowałam go. Oo! Wiadomości tekstowe też mi wysyłał. Sobie odsłucham. Włączyłam na lektora i mi czytał, gdy ja wracałam do mojego lokum z całym zapasem żarełka.
Telefon: Wiadomość....od....Bakuś ...to..Jugurt....: Ej. Odbierzesz....? Snif... Halo?
Nie.. Nie odbiorę. Musisz sobie poradzić beze mnie... Wkroczyłam do pokoju i zaczęłam się pakować. Nie wiedziałam, że taki wyjazd spowoduje u Bakusia płacz... Ja nie chciałam. Muszę to odwrócić. Złapałam walizkę i wybiegłam na zewnątrz. Popędziłem na lotnisko.
TIME SKIP
Siedzę w samolocie. Ciągle dostaję wiadomości słuchowe i wciąż słyszę dzwonek. Naprawdę strasznie mi przykro... Zakładam słuchawki i podpinam do fona. Odsłuchuję wiadomości... I chce mi się płakać...
Telefon: Wiadomość....od....Bakuś ...to..Jugurt....: Przyjdziesz...? Halo......snif....Hej?.....j.j..jesteś tam?
Jestem, jestem...Ale nie oddzwonię... Kolejna wiadomość...
Telefon: Wiadomość....od....Bakuś...to...Jogurt...: Mam coś dla ciebie... Halo? ...snif....Chcesz zobaczyć?....
Nie chcę... Ja chcę zobaczyć tylko ciebie.. Nikogo innego... Wysłuchałam resztę wiadomości. Stuardessa co chwilę przynosiła mi chusteczki. Wypłakałam całą wodę z siebie.. Tak mnie to zmęczyło, że nawet nie zauważyłam gdy zasnęłam. Obudziłam się, gdy już wylądowaliśmy. Był zachód słońca. Zadzwoniłam po taksówkę. Stawiła sié tak szybko jak mrugnęłam okiem. Zza okna wychylił się mężczyzna z żółtym pasemkiem na włosach... Wyglądał jak Adam Sandler...
- Gdzie jedziemy, panienko?- uuuu miał francuski akcent. Oo! Przypomniałam sobie! Przecież to ten kolo z Taxi3 ! Woooow! Wskoczyłam do auta i zapiełam się szczelnie. Noooo ubezpieczenie.
- Do [tam gdzie jest bakuś]!!- koleś pokiwał głową i już za chwilé prułam przez autostrady, nie zważając na ruch, czy policjé! Koleś miał wszystko obcykane! Zmieniana rejestracja, inny kolor auta, spoiler, turbo! Wszystko! Dotarliśmy po pięciu minutach. Wyskoczyłam z samochodu, zwracając całe jedzenie w krzaki.
- No to jak coś jestem na wezwanie!- wyśpiewał francuzik i już go nie było. Fajny kolo... Popatrzyłaś na dom przed tobą, a raczej bar. Cichutko weszłam po schodkach na taras.(uznajmy, że ten bar ma takie coś...) Ściągałam buty i od razu zaczęłam słyszeć głos Katsusia..
- Hej....snif...może odbierzesz?.........*płacz*- o matko...on już jest na skraju...co ja mu zrobiłam..? Przy każdym zdaniu płacz...
Skończyłam ściągać buty i bardzo cicho złapałam za klamkę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Przeszłam korytarzem i już zaczéłam widzieć siedzącego na krześle blondyna. Odwróconego tyłem. Patrząc na niego, potknęłam się. Kurna! Nie taki miał być zamiar! On to usłyszał, ale nie odwrócił głowy.
- Kto to?-bardziej warknął. Podeszłam bliżej i położyłam moją dłoń na jego włosach. Wzdrygnął się.
- Ja...-objęłam jego szyję, wtulając się w jego włosy. Drżał.
- a...a.aa- zaczął lekko płakać, ale ze szczęścia. Tak mogło się wydawać. Poczułam jak przytula swój policzek do mojej ręki. Mokry....
Wypuściłam go z uścisku i odwiązałam od krzesła. Na początku nie chciał żebym zabierała ręce, ale ustąpił. Jak tylko to zrobiłam żucił się na mnie. Razem wylądowaliśmy na podłodze.
- NIGDY WIĘCEJ MI TEGO NIE RÓB!!!!!- krzyknął i objął dłońmi moją twarz. Miałam wydęte usta, a on rozklejoną twarz poważnej żaby..xd..ale to brzmi.. Zaśmiałam się i przyłożyłam moją dłoń do jego policzka. Przetarłam łzę.
- Dobrze....słodziaku...
- - nim zdążył coś powiedzieć, przyciągnęłam jego twarz do mojej i pocałowałam delikatnie. Nie oparł się. Odciągnęłam go ode mnie, ale on nie chciał. Tym razem to on mnie pocałował, namiętnie i delikatnie. Leżałam przygnieciona nim w cudownym pocałunku.... Zmieżwiłam mu włosy i poprzecierałam resztkę łez, on tylko przymykał oczy. Jak skończyłam popatrzył na mnie głębokimi, czerwonymi i błyszczącymi oczkami. Tak mił....
- Hejo! Widzę, że już wruciła-oj ...mnie tu nie było...- oderwałam się od Bakusia, by zobaczyć wredny wyraz twarzy Tomury... Co za jełop. Wstałaś z Jogurta, ale on wyraźnie nie miał zamiaru cię puścić.- Przeszkadzam wam może...?
Na serio jełop. Wchodzi do pokoju i widzi dwuch ludzi, którzy mają teraz miłą chwilę, a potem się pyta czy im przeszkadza... Podeszłam do niego z przyczepionym do mojej talii Bakusiem i zdzieliłam Tomusia po głowie. Upadł. Serio?
- Sam sobie odpowiedz.... A teraz.. Brałeś tabletki?- odwrócił wzrok. Wiedziałam co się święci.
- Nooooooooo...może....trochę...........- napokał mój wzrok.- Nie.
- To idź brać te tabletki! Rusz dupe!- krzyknęłam. Poderwał się i uciekł do swojego pokoju. Teraz miałam tylko jeden problem. Objęłam dłonie Katsusia. Ścisnął mnie mocniej, przejżał mnie... Nie chciał bym go puściła. Odpuściłam sobie.
Poszłam po bagaże i zaczęłam je rozpakowywać. Ten się tylko do mnie przytulał i mruczał, ale jak pogłaskałam go po głowie, otworzył oczy i uważnie przyglądał się mojej twarzy... A raczej zaczął od twarzy....i lepiej żebym nie kończyła tego zdania.... Wypakowałam wszystko i położyłam się na kanapie, plecami do dołu.
- Aua!- Czyli mogę powiedzieć, że położyłam się na Bakusiu:) tak. To było jego jęknięcie. Rozluźnił uścisk, odwróciłam się do niego tak, żebym widziała jego twarz. Był spokojny i patrzył GŁĘBOKO w moje oczy. Nie wiem czemu..., ale chyba się rumienił.
- Jogurt.- parsknęłam śmiechem. Oblał się jeszcze większym rumieńcem.- Słodki jesteś gdy się rumienisz...;)- zorientował się co powiedziałam i szybko zakrył twarz. Hehe..myśli, że nie widzę?
- Nie prawda!- oj wiem..wiem.. Nie tłumacz się. Zabrałam jego ręce z jego twarzy i złapałam go za brodę odwracając w moją stronę. Drugą ręką przeczesałam jego włosy. Naprawdę wyglądał jak dorodny pomidor...
- Czemu tak mówisz?- nie chciałam by odpowiadał, więc znowu go pocałowałam, ale tym razem w nos. Był zaskoczony... Bo co? Bo nie robiłam czegoś takiego nigdy wcześniej? Teraz to on się uśmiechnął i przyciągnął moją twarz do jego. Ponownie złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Miło i tak przyje..
- No już wziąłe-oj! Znowu mnie tu nie ma....- TOMURAAAAA!!!!! Wstałam z kanapy i złapałam tego półgłówka w pasie. Otworzyłam okno.- C-c-co..!? Nieee!!
- WYPIER PAPIER STĄD!- wywaliłam go i zamknęłam okno. Ahhhh...w końcu... Odwróciłam się i zobaczyłam wpatrującego się we mnie i uśmiechającego się Bakusia.
- Moja dziewczynka.:)- zaklaskał. Podbiegłam i skoczyłam na niego, nie spodziewał się tego. Ojć! NIECHCĄCO walnął głową o kant ławy... Ześlizgnął się z kanapy i leżał nieprzytomny na ziemi.
- bosz! BOSZ! BAKUŚ!!?? NIE IDŹ W STRONĘ ŚWIATŁA!!!- zaczęłam klepać go po policzku. Nie obudził się...
Wciągnęłam go na kanapę i ułożyłam. Poszłam po apteczkę. Nieźle go ten kant zranił. Zrobiłam opatrunek wokół jego głowy, czyli obandażowana główka i poszłam po pare rzeczy. Wróciłam z kocem, płatkami z mlekiem, jakimś napojem, szklankami, poduszką i jeszcze paroma innymi pierdołami. Połżyłam to wszystko na stole, jedyne co, to, że okryłam Jogurta kocem i położyłam poduszkę na wysokości jego klatki piersiowej. Włączyłam telewizor na jakimś programie o nazwie ,,I NIE OPUSZCZĘ CIĘ AŻ DO ŚLUBU,, i wcisnęłam się pod koc, opierając głowę na tej poduszce... Miło. On jest taki ciepły i tak równomiernie oddycha... Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.
Obudził mnie lekki dotyk na moim policzku. Nie otwierałam oczu, bo nie chciałam by to uczucie zastopowało... Ale jednak zawiodłam się...mweh..
-Widzę, że już nie śpisz...- otworzyłam jedno oko i napotkałam opiekuńczy wzrok Bakusia. Uśmiechnęłam się leniwie i otworzyłam drugie oko. Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po głowie, a potem zmieniłam pozycję, przesuwając się wyżej i przyłożyłam swoją głowę we wgłębienie w jego szyi. Zamruczałam. Poczułam intensywne ciepło bijące z jego policzków. Przytuliłam go do siebie.
- Teraz...już tak...- pocałowałam jego szyję i zasnęłam. Ostatnie co poczułam to gładzenie mojej twarzy i ciepło na moim czole....Jak miło..
- To ja razem z tobą...Dobranoc...
- Dobranoc Bakusiu...
OH WOW! SKOŃCZYŁAM TEN ZACZEPISTY ONE-SHOOT! Jej! MMa ogromną nadzieję, że się podoba...:)
Wicie czemu głęboko jest capslokiem napisane? Bo chyba już czytaliście, że na zlocie hówca był koleś o nazwisku studniak, w sensie tłumaczeniu i mi się to źle kojarzy... Bo tam się śmiali ,, On ma GŁĘBOKIE przemyślenia,, xdxdxd..nie mogę...
No to bajo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro