ONE SHOOT: ,,Heart of stone,, Kiribaku
To był normalny, zwyczajny dzień na farmie. To była pora zbiorów i wszędzie latały kawałki zbóż. W tej właśnie chwili Bakugo siedział na stogu siana i jedną źdźbęłko miał w ustach. Słomiany kapelusz zakrywał jego twarz od słońca. Siedział i pisał opowieści. Uwielbiał to zajęcie.. Można by powiedzieć, że w pewien sposób nawet odprężało. Oczywiście nie mogło to trwać wiecznie, ponieważ Masaru Bakugo, ojciec blondyna kazał mu pilnować owiec. Wszystkie owieczki trzymały się razem, ale musiała znaleźć się jedna pierdoła, która odłączyła się od stada.
- WRACAJ DO GRUPY! PIEPRZONY DEKU!!- Krzyknął Katsuki i owieczka natychmiast wróciła do stada. Jak Bakugo był mały... Przefarbował na radykalne kolory po jednym zwięczęciu z gatunku w jego wieku. To było głupie, ale teraz nie ma ma co nażekać.
- Meow!- Usłyszał jak Todoroki wskakuje na siano i prosi o głaskanie. Tak. Przeprabował go na czerwono biało.... Deku nie miał tyle szczęścia i teraz jest w kolorze trawy..
- Co chcesz sierściuchu?- Bakugo przy tym kocie nie mógł się gniewać. Zawsze spokojny i śpiący..
- Uznam to za komplement- Zaśmiała się osoba stojąca pod stogiem siana. Bakugo poderwał się by ujrzeć Kirishimę. Chłopaka ze wsi obok. Miał czerwone włosy, a z nich wystawały małe źdźbęłka trawy.
- Tarzałeś się w ziemi?- Parsknął Baku.
- Aż tak widać?- Zaczęli się śmiać. Katsuki zauważył, że Deku znowu odłączył się od grupy.
- DEKU JAK NIE DOŁĄCZYSZ SIĘ DO GRUPY TO ZAJEBIE, A POTEM PRZEROBIĘ NA FOTEL!!!- Warknął. Deku uciekł ze stada i pobiegł do lasu. Bakugo westchnął i pobiegł za nim.
- Ja tu poczekam.- Powiedział Kiri. Blondyn nie zwracał uwagi na czerwono włosego. Musiał odnaleźć to ,,ciele,,. Gdy dotarł do lasu, wszedł głębiej i w oddali zobaczył Deku otoczonego przez trzy wilki. Podbiegł. Wyjął z kieszeni scyzoryki i wbił w głowę pierwszego drapieżnika. Zwierze się rzucało aż upadło. Bakugo popędził na drugiego, ale trzeci go odepchał. Zadrapał pazurem... Katsuki przytulił przerażoną owcę i sam schował twarz.
Nic się nie stało....
Katsuki popatrzył, ale zobaczył tylko staruszkę w czarnej, wymiętolonej szacie i kapturze. Niebieskie, niezadbane włosy wystawały spod kaptura. Była zgarbiona i trzymała koszyk. Bakugo rozejrzał się i dostrzegł, że wilki się rozłożyły i zostały tylko szczątki.... Dziwne. Niezbyt normalne... Chociaż mama opowiadała mu, że w tym lesie dzieją się ostatnimi czasy dziwne rzeczy.
- Kim pani jest..?- Zapytał niepewnie chłopak.
- MEEEE EEEE E E ME E- Deku zaczął meczeć. Bał się?
- Zamknij ryj, Deku.- Warknął Bakugo.
- Jestem tylko niewinną staruszką...- Odezwał się chrapliwy głos.,,Stara ta pani,, pomyślał Bakugo.- Wiesz może gdzie jest wieś [czyjegoś nazwiska]?- zapytała.
- Napewno nie w lesie.- Mruknął blondyn.
- Zbłądziłam.... Pomożesz mi?- ,,Ona jest dziwna,, pomyślał chłopak. Nie wiedział, że ta starsza pani ma wobec niego złe zamiary....
- Uhh... Jest w tamtą stronę.- Pokazał palcem.
- Oh dziękuję, młodzieńcze!- Zaczęła tańczyć w miejscu. Ustała- Muszę dać ci coś w zamian. Noe przystoi nie podziękować. Oto prezent dla ciebie.- Wyjęła z koszyka jakiś dziwny owoc.. Bakugo go wziął.
- Jak ma pani na imię?- Zapytał.
- Tomura Shiragaki, smacznego!- I poszła. To nie było normalne spotkanie... Razem z owcą blondyn wracał na farmę. Myślał o tym w jaki sposób Tomura nacisnęła na słowo ,,smacznego,,Po drodze odstawił Deku, a potem ruszył do Kirishimy. Czerwono włosy bazgrał coś w swoim notatniku i mamrotał.
- Nie.. To nie spodobałoby się Bakugo...- Szepnął.
- Co mi się nie spodoba?- Zapytał zaciekawiony blondyn, na co Kirishima odwrócił się jak poparzony. Schował notatnik w kieszeni.
- Nic, nic!- Krzyknął zdenerwowany.
- Oh, come on.... Co ukrywasz?- Spytał z niemałym uśmiechem.
- Po prostu tak sobie coś bazgrałem...- Szepnął.
- Uznajmy, że ci wierzę... Patrz co mam!- Bakugo wyciągnął dziwnego owoca.
- Co to?
- Bo ja wiem.. Jakaś starucha dała mi go w lesie.- Wzruszył ramionami.
- Ja bym tego nie jadł..- Zastanowił się Kiri.
- A ja owszem.- Oznajmił i wgryzł się w owoc. Gdy popatrzył na wnętrze owocka.. Było pomarańczowe. Lekko słodkawe i lekko kwaśnawe i przechodziło w nutkę gorzkiego. Smakowało jak połączenie kawy z papryką. Czyli ble, ale ciekawe połączenie. (polecam. Po tym mixie to tylko stoperan)
- I?
- Co i?
- I jakie w smaku?!- Zmartwił się Kirishima.
- Jak kawa i papryka razem....- Prychnął i przeżuł tą tragedię. Po chwili poczuł, że brzuch go boli i nogi mu się uginają. Złapał się za głowę..
- Bakugo?! C..co ci?!- Krzyknął zaniepokojony Kirishima.
- Z..zwyczajny ból brzucha i głowy... Nie martw się..- Szepnął Bakugo w bólu.
- Lecę po panią Mitsuki!- Krzyknął czerwono włosy i pobiegł.
- Ten idiota zbyt się przejmuje...- Mruknął Baku i oparł się o stóg siana.,, Co mi jest? Czy ten owoc był zatruty? Czy może po prostu niestrawny? Dziwna ta pani w lesie... I jeszcze ja zjadłem to! Świetnie!,, Pomyślał blondyn. Popatrzył na swoje nogi i się zdziwił.- Co do cholery?!- Krzyknął przerażony. Złapał się za nogę i w nią walnął. Była z kamienia... Przyglądał się im na zmianę i próbował rozłupać kamień. Okazało się, że ten kamień to tak naprawdę ON. - Co zrobiła mi ta starucha?!- Warknął.
- Ja?- Zza niego wyszła niezadbana pani, którą widział w lesie.
- TAK. Co ty mi zrobiłaś?!- Krzyknął.
- Oh.. nic... To tylko ten owoc. Ja musiałam ci go tylko dać i to tyle. Widzisz powoduje on, że niedługo cały staniesz się marnym posągiem.- Zarechotała z chrypą.
- Jak to odczynić?!- Bakugo zaczął się denerwować.
- Nie ma sposobu.
- Niech pani mi powie! Błagam!- Zaczął szlochać.
- Zwykle nie robię wyjątków, ale no dobrze. Wystarczy pocałunek.- Zamurowało chłopaka.
- Zwyczajny?
- Nie. Wtedy pogorszysz sytuację, w której się znajdujesz... To musi być pocałunek prawdziwej miłości. W usta.- Wytłumaczyła. Bakugo siedział z otwartymi oczami.
- Ale mnie nikt nie kocha.- Szepnął.- To jest niemożliwe....
- I właśnie dlatego wyjawiłam ci ten malusieńki sekrecik.- Uśmiechnęła się i odeszła. Zostawiła chłopaka, który miał już nogi kamienne aż do łydek...,, Nie ma ratunku... Zostanę nic nie wartym posągiem..,, Pomyślał. Zauważył, że jego mama, ojciec i Kiri już biegną. Zobaczyli Bakugo przybitego na ziemi. Zaczął go oplatać bluszcz.
- Nie ma ratunku...- Wyszeptał patrząc jak kamień zbliża się do kolan.
- Synku, co się stało?!- Krzyknęła Mitsuki.
- To wszystko moja wina...- Szepnął w ogóle nie zważając na to co się dzieje dookoła.
- Bakugo, powiedz co się stało!- Zrozpaczony Masaru klęknął przy nim.
- Nie rozumiecie?! Ja już się nie liczę!- Warknął. Kamień dotarł do jego ud.
- Co ty wygadujesz, głupku?! Powiedz o co chodzi!- Wrzasnął Kiri.
- Ta starucha.. Ten owoc.. czary..- Powiedział lakonicznie.
- Czyli?!- Kirishima patrzył na mech wspinający się po nodze Bakugo.
- Stanę się posągiem.- Mruknął. Oni wszyscy zamarli.- Jest sposób, który nie ma prawa działać. Można to odczarować.... Ale nie ma na to szans...- Wyszeptał i popatrzył na Kiriego. Czerwono włosy właśnie przechodził dramat i strasznie się bał.,, Powiedzieć mu, czy nie?!,, Myślał.
- Bakugo, kochanie. Wytłumacz jak można cię uratować.- Powiedziała Mitsuki. Bakugo miał już kamień do pasa.
- Żeby powstrzymać czar potrzebny jest pocałunek prawdziwej miłości.- Mruknął. Popatrzył na swoje palce, które zaczynały porastać mchem i fiołkami. Lubił te kwiaty... Ale kamień dodał tylko więcej spokoju do głowy Bakugo. Już tak bardzo się nie martwił.. Czuł, że tak musi być.
Swoje uczucia do pewnej osoby zamknął dawno temu. Nie chciał przyznawać, ale smutno mu było. Bardzo smutno.
- Prawdziwej miłości? Jestem twoją matką! Tak to działa?- Zapytała Mitsuki.
- Możesz spróbować, ale nie jestem pewny czy zadziała..- Mruknął blondyn. Matka pocałowała go w policzek. Blondyn się zaśmiał, bo teraz kamień sięgał mu do szyi. - Dzięki za pomoc.- Dodał.
- O nie.- Zakryła twarz Mitsuki. Przytuliła się do Masaru.
- Zostawicie mnie z Bakugo?- Zapytał Kirishima i popatrzył w ich stronę... Pokiwali głową i odeszli kilka kroków. Bakugo patrzył z niezrozumieniem.
- Co chcesz?- Zapytał spokojnie. Może nie zauważył, ale obok niego stała jego ulubiona owca, Deku... Todoroki, kotek. Tak ten spokojny... Stały jego trzy ulubione jerze. Mina, Sero, Denki. Sam ich przemalował, bo postanowił zrobić z nich trio! Stał jego pies Iida. Jak był mały postanowił wsadzić mu na mordkę okulary. Były tu jego wszystkie ulubione zwierzaki.
- Bakugo-
- Posłuchaj Kirishima.- Przerwał Bakugo. Mówił spokojnym tonem pomimo tego, że jego twarz od tyły robiła się kamienna. Kirishima popatrzył rozpaczliwie.- Dawno temu zamknąłem to uczucie, bo myślałem, że to głupie i nie warte wyjścia na światło dzienne.. Ałć.- Syknął gdy ucho skamieniało.
- Tak?- Zaniepokoił się czerwonowłosy.
- I tak na koniec.... Skoro już nigdy się nie spotkamy... muszę ci powiedzieć, że od zawsze cię kocha-------- Jego twarz skamieniała. Już nie był normalnym chłopakiem, stał się posągiem. Miał czułe spojrzenie i lekko otwarte usta.
- NIE NIE NIE NIEEE!!!!! Bakugo, ocknij się. Jestem tu, jestem... j..j..jestem.....- Trzymając twardą dłoń Bakugo szlochał. Nie mógł się pogodzić z tym, że blondyn właśnie miał mu wyznać miłość. Szybkim ruchem objął twarz Bakugo i pocałował skamieniałego chłopca.
Nic się nie stało.
Kirishima mógł się tego spodziewać. Zaszlochał i przytulił się do chłopaka porośniętego w tej chwili bluszczem, mchem i roślinami.
- Też cię kocham..- Wyszeptał. Ostatni raz popatrzył na blondyna i odszedł. Nie wiedział jednak, że serce Bakugo właśnie zaczęło powolnie bić.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ...
Kirishima jak zwykle szedł odwiedzić Bakugo... Wciąż był posągiem. Dalej nic się nie zmieniło.. Podszedł pod stóg siana. Zauważył, że jego ulubione zwierzęta zawsze przy nim czuwają. Uśmiechnął się lekko i usiadł obok blondyna.
- Pamiętasz jak wtedy prawie przyłapałeś mnie na robieniu CZEGOŚ dla ciebie?- Zaśmiał się. Oczywiście nie oczekiwał odpowiedzi. Wyjął notes i wpatrywał się w niego chwilę.- Wtedy pisałem wiersz dla ciebie.- Spłynęła mu po policzku łza.- Chcesz posłuchać?- Nie czekając na nic zaczął.
- Mimo, że zawsze nie wiedziałem jak ci to powiedzieć..
Mimo, że zawsze onieśmielałeś mnie swoim wzrokiem...
Mimo, że zawsze próbowałem jakoś zacząć...
Nigdy nic nie wyszło z moich ust...
Dlatego piszę ten wiersz, żeby uświadomić ci, że zakochałem się w tobie od pierwszego spotkania..
Wtedy poczułem wielką ochotę by spędzać z tobą czas.
Pewnego razu chciałem zabrać cię do miasta..
Niestety nie dane mi było.
Nawet teraz gdy jesteś zwyczajnym posągiem wyglądasz pięknie.
Nawet teraz nie mogę cię przutulić...
N..nawet ni..e mogę... Ci...ę pocałować.....
Na..wet nie mogę ci powiedzieć tego co czuję... Bo... Jesteś zwykłym posągiem...- Kirishima rozpłakał się i Deku podszedł bliżej lekko mecząc. Kiri go pogłaskał.
- Nawet nie d..dokończyłeś ostatnich .. Słów.. A ja stałem wyczekująco i nic nie zdobiłem. NIC NIE ZROBIŁEM! - Krzyknął. Siedział tam chwilę potem otarł łzy, wstał i zaczął iść do domu.
- Więc teraz je dokończę- Kirishima usłyszał spokojny śmiech. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył, że Bakugo nie jest już posągiem. Jest ślicznym chłopcem o blond włosach i czerwonych oczach. Czerwono włosy rzucił się na niego ze łzami radości.
- BAKUGO!!- Uścisnął chłopca.
- No już, już- Przeczesał jego włosy ręką.- Czyli kochasz mnie?- Zapytał blondyn.
- TAK!- Przytulił go mocniej. Bakugo go odepchnął na co czerwono włosy zdziwił się, a potem oburzył. Blondyn jedynie zaśmiał się, złapał chłopaka za kołnieżyk i przyciągnął do siebie by po chwili znalazł się w pocałunku. Kirishima się uśmiechał. Nareszcie mógł to zrobić... I wiedział, że tym razem Bakugo go nie opóści.
Po tej cudnej chwili oderwali się od siebie.
- Tęskniłem..- Szepnął Kiri.
- Miły był ten wiersz- Szepnął Bakugo Kiriemu na ucho.
- S..słyszałeś?!- Na twarzy chłopca pojawił się rumieniec.
- Od czasu gdy mnie pierwszy raz pocałowałeś, debilu- Parsknął. Nagle z ziemi usłyszęli jakiś dźwięk. Popatrzyli na trzy jeże... Mina, Sero i Denki. Ewidentnie tańczyły i coś popiskiwały. Nagle jeden wyskoczył przed siebie i pisnął:
- Uno!- Potem drugi.
- Dos!- I trzeci.
- Tres!- Potem razem.
- Quatro!- I zaczęły tańczyć wesoło.
- I know you want me! You know i want you!-Kirishima i Bakugo zaśmiali się.
- To co? Zabierzesz mnie kiedyś do miasta?- Zapytał słodko Bakuś.
- Najpierw trzeba poinformować twoch rodziców!- Oburzył się fejkowo Kiri.
- Dobrze, dobrze.- Poddał się blondyn. Popatrzył na Deku.- Dawno cię nie widziałem, zielonku..- Pogłaskał go. Wstał i wziął na ręce jeże. Pogłaskał Todorokiego i Iidę. Razem, trzymając się za ręce poszli na farmę.
- KATSUKI!!!- Matka Bakugo wybiegła z domu.- MASARU RUSZ DUPĘ!! NASZ SYN ŻYJE!!!!!- Krzyknęła. Po chwili mocno, wręcz dusząco przytuliła blondyna.
- I ma się całkiem dobrze- Wydyszał Bakugo.- Nie duś mnie.
- Oj przesadzasz. Bardzo się stęskniłam!- Zaczęła go całować w twarz. Po chwili przybiegł Masaru, który szlochał z radości.
- SYNU!- Krzyknął i przytulił chłopaka.- Nic ci nie jest... Całe szczęście..- Wyszeptał. Odczepił się i razem z Mitsuki popatrzyli na Bakugo i Kirishimę razem trzymających się za rękę.
- My was zostawimy samych..- Szepnęła Mitsuki i wzięła ze sobą Masaru.
- Więc co Kiri-słodki-shimo?- Zapytał trzymając czerwono włosego za biodra.
- Możemy iść do lasu!- Zażartował Kiri, jednak Bakugo nie wyczaił tego.
- C O?!
PODOBAŁOOOOO SIĘ?! WIEM, ŻE TO KOLEJNY TAKI DŁUUUUUUGI SHOOT, ALE MOI MILI... KOCHAM TO PISAĆ. A NIE OD RAZU ,,kocham cb,, ,,ja cb też lof,, ,,KISS,, NIE. NIE. WOLĘ TAKIE SŁITAŚNE RZECZUŁKI. Iiii miałam przed chwilą 999 komów w tej zacnej księdze! XDD przypadek?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro