Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jaka będzie przebiegać Twoja pierwsza misja?

Baran: Zostałeś wysłany na misję z generałem Crossem. Wszystkim było Cię żal, bo wiedzieli, że albo zostaniesz skrzywdzony, albo będziesz musiał spłacać jego długi. Dla Ciebie była po prostu samotna misja, którą musisz odbębnić. Wyjechaliście pociągiem do pobliskiego miasta nadmorskiego, a stamtąd przepłynęliście promem na małą wysepkę będącą celem waszej podróży. Innocence znaleźliście w sercu wielkiego baobabu rosnącego pośrodku wyspy. Drzewo było na tyle ogromne, że zmieściło się w nim parę akum, które pokonaliście razem z Crossem. Później odpoczywaliście z generałem w środku baobabu, a mężczyzna opowiadał jak otrzymał swoje stanowisko. Przyznałeś, że było to imponujące, a po powrocie do Kwatery nigdy już nie żałowałeś dłuższych pobytów z Crossem. Parę dni później ponownie zostaliście wysłani na wspólną misję.

Byk: Wyruszyłeś z Krorym, Mirandą i [Wagą] na poszukiwania Atlantydy jako wsparcie. Tak, tej Atlantydy. Cała wasza czwórka była przekonana, że Komui z was żartuje i chce wam na siłę znaleźć zajęcie, dopóki nie zobaczyliście pośrodku oceanu majestatycznego budynku otoczonego przez setki akum. Na miejscu był już oddział Poszukiwaczy, Cross i [Baran]. Szybko zeskoczyliście na jeden z niższych dachów budowli, żeby pomóc w walce. Cross kazał ci i [Wadze] zmywać się stąd i znaleźć przyczynę tej masakry. Wasza dwójka biegała po zawiłych korytarzach przez dość długi czas zanim znaleźliście swój cel - Innocence. Niestety pilnowane było przez dwa ogromne trójgłowe psy. Omijaliście je i unikaliście ich ciosów, aż wreszcie, w tym samym momencie dotnęliście Innocence. Psy skurczyły się i teraz domagały się pieszczot. Wzięliście je ze sobą i wróciliście do reszty. Gdy odpływaliście z Atlantydy, budowla zaczęła ponownie tonąć. Na szczęście wszyscy byliście cali i zdrowi.

Bliźnięta: Cała twoja misja w Moskwie z Generałem Tiedolem opierała się na rozwiązywaniu zagadek tego urokliwego miasta i słuchaniu niezwykłych historii i porad z życia mężczyzny. Nawet pomógł ci zająć się kotkiem, którego znalazłeś na Placu Czerwonym. Przez czas tej misji czułeś się jak jego wnuk i tak zostało już przez kolejne lata. Było mu bardzo przykro kiedy dowiedział sie, że nie może cię przyjąć na ucznia - miał już ich za dużo - zrobił więc wszystko, żebyś trafił do zaufanej Klaud.

Rak: Misja z generałem Socalo odbyła się raczej w charakterze wytrenowania cię, a nie faktycznej misji. Mieliście tylko sprawdzić jak się miewa kilka osób wspierających Zakon, ale umiejętności zdobyte podczas tej wyprawy na pewno zaoszczędzą ci później nieprzyjemnych konsekwencji.

Lew: Miałeś wrażenie, że twoja misja to nie zabicie paru akum trójpoziomowych, a niańczenie Walkera. Ewentualnie pilnowanie, żeby nie przebudził w sobie Czternastego. Czyli na jedno wychodzi. Jednak z tym żarłokiem nieźle się i pracuje i je. Z misją uwinęliście się w ciągu paru godzin, ale nie mieliście już pociągów powrotnych, więc zostaliście w gospodzie na noc, żeby się... no ten... najeść! Co prawda twój typ Innocence jest wyposażeniowy, ale z jakiegoś dziwnego powodu też potrzebujesz dużo jedzenia, więc nie dość, że z Walkerem koniec końców dogadaliscie, to jeszcze się rozumieliście, co do jedzenia. Nawet macie podobny gust!

Panna: Pewnego dnia obudziłeś się na środku oceanu w małej łódeczce z Kandą. W jednej łódce. Razem. A potem Cię ogłuszył i obudziłeś się dopiero na miejscu. Wtedy Kanda wcisnął Ci małego kilkumiesięcznego szczeniaczka i kazał Ci się nim opiekować, podczas gdy on sam poszedł wykonać "waszą" misję. Pomyślałeś, że to Kandą trzeba się bardziej opiekować niż psem i wtedy wpadłeś na genialny pomysł. Niestety, gdy Kanda wracał piesek pobiegł do niego, a ty próbując go złapać krzyczałeś głośno (zbyt głośno) jego nowe imię: "Yuu-chan, Yuu-chan, wracaj do mnie!". Mina Kandy była bezcenna. Na szczęście udało ci się wytłumaczyć, że to nowe imię psiaka (Yuu-chan potwierdził!) i wtedy nawet Yuu się uśmiechnął.

Waga: Wyruszyłeś z Krorym, Kandą i [Bykiem] na poszukiwania Atlantydy jako wsparcie. Tak, tej Atlantydy. Cała wasza czwórka była przekonana, że Komui z was żartuje i chce wam na siłę znaleźć zajęcie, dopóki nie zobaczyliście pośrodku oceanu majestatycznego budynku otoczonego przez setki akum. Na miejscu był już oddział Poszukiwaczy, Cross i [Baran]. Szybko zeskoczyliście na jeden z niższych dachów budowli, żeby pomóc w walce. Cross kazał ci i [Bykowi] zmywać się stąd i znaleźć przyczynę tej masakry. Wasza dwójka biegała po zawiłych korytarzach przez dość długi czas zanim znaleźliście swój cel - Innocence. Niestety pilnowane było przez dwa ogromne trójgłowe psy. Omijaliście je i unikaliście ich ciosów, aż wreszcie, w tym samym momencie dotnęliście Innocence. Psy skurczyły się i teraz domagały się pieszczot. Wzięliście je ze sobą i wróciliście do reszty. Gdy odpływaliście z Atlantydy, budowla zaczęła ponownie tonąć. Na szczęście wszyscy byliście cali i zdrowi.

Skorpion: Wyruszyłeś z Lenalee do jakiejś małej wioski nad morzem, ale nie pamiętasz misji, bo podczas pierwszej walki dostałeś mocno w głowę i obudziłeś się już w drodze powrotnej, ale wiesz, że dziewczyna bardzo się martwiła.

Strzelec: Misja z Bookamanem i Bookmanem Junior aka Lavim - te słowa widniały na kartce papieru, którą dostałeś jako list od Komuiego. Co najmniej dwa tygodnie spędzone przymusowo z żartownisiem i starą Pandą. Wcale nie spieszyło Ci się do odbycia swojej pierwszej misji, ale ten czas nadszedł. No cóż, będziesz mógł przynajmniej poshipować swoich towarzyszy. Tak naprawdę na misji nie robiłeś nic pożytecznego oprócz przygarnięcia małego wyliniałego kota, który podczas wymiotów zwrócił Innocence. Zwierzak po kilku tygodniach ożywił się i zmienił nie do poznania - teraz wyglądał jak miniaturka białego tygrysa bengalskiego.

Koziorożec: Komui wysłał Cię z Lenalee i generał Klaud Nine do Machu Picchu. Czułeś się na siłach wyruszyć tylko z Lenalee, ale generał uznała, że nie jesteś jeszcze gotowy na taką odpowiedzialność, chociaż najpewniej Komui ją do tego zmusił. Celem misji było zbadanie anomalii wśród budowli Inków, prawdopodobnie wywołanych przez Innocence. Docierając do celu misji pokonaliście wszystkie widoczne akumy, lecz później, gdy odpoczywaliście usłyszeliście szelest. Zostałeś wyznaczony do sprawdzenia co się dzieje. Do obozowiska wróciłeś z małym, rannym, zagubionym gryfem. Żadne z Was nie rozumiało jak taka istota może w ogóle istnieć, ale uznaliście, że jest uroczy, a Ty postanowiłeś go zatrzymać i nie pozwolić skrzywdzić przez eksperymenty. Po opatrzeniu zwierzaka wyruszyliście po Innocence, które najpewniej znajdowało się w jednej z wcześniej okupowanych przez akumy świątyń. W środku znaleźliście kapłanki pilnujące Innocence i młodą dziewczynę, która okazała się być z nim kompatybilna. Obydwa znaleziska zabraliście ze sobą do Kwatery, a wasza rodzina powiększyła się o dwóch nowych członków.

Wodnik: Twoja misja polegała na znalezieniu pewnej osoby dawno uważanej za zmarłą. Nie wiedziałeś o co chodzi, ale to, że wyruszałeś sam musi znaczyć, że nie jest to trudna misja. Bez problemów dojechałeś do małej, urokliwej wioski, lecz po przeszukaniu jej całej nie znalazłeś swojego celu. Zostały ci tylko ruiny. Tak naprawdę nie były ruinami, raczej niewielkim kompleksem budynków nieco zaniedbanych z zewnątrz, lecz w środku wyraźnie było widać, że ktoś tam mieszka. Znalazłeś swój cel w skromnym saloniku. Alma Karma, jak się później okazało, popijał sobie spokojnie herbatę, a gdy zauważył ciebie poszedł zrobić dodatkową. Opowiedział ci o wszystkim, co się wydarzyło, a ty zostałeś u niego jeszcze parę dni, a potem - tak jak uzgodniliście - wróciłeś do Zakonu, udając, że nic tam nie znalazłeś i o niczym nie wiesz.

Ryby: Nikt nie wiedział czemu, ale dostałeś wielkie wyróżnienie i wyruszyłeś na misję z Bakiem! Och, napisałam wyróżnienie? Wybacz. Chodziło mi o karę. Tak naprawdę ty załatwiałeś akumy, a on nawet się nie pokazał. Dopiero w pociągu dowiedziałeś się dlaczego i dziękowałeś za niego Bogu. Bak był zajęty Noah i tym, żeby myśleli, że jesteś w całkiem innym miejscu.

WSZYSCY: Sorka Lwy byłam głodna xd W sumie nadal jestem. Mam nadzieję, że wszystkim spodobały się ich historię i zwierzaki (jeśli jakiegoś znalezliscie, oczywiście). Osobiście najbardziej jestem dumna z historii z Kandą, chociaż pod koniec nagiełam trochę jego charakter xD Wyszło mi ponad 1000 słów i notatnik odmówił mi posłuszeństwa :( Ale i tak jestem z siebie (i Was, Tygryski, że tyle czekaliście) dumna!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro