Taki sam
Czy jestem inny?
Prawdopodobnie.
Nie rozmawiam z zespołem. Siedzę cicho i rozmyślam. Zachowuję się inaczej, nawet wyglądem ich nie przypominam.
Czy wspomnienia mnie niszczą?
Nigdy bym się do tego nie przyznał. Wspomnienia mi pomagają, czuję, że Shiro nadal o mnie pamięta. Mam nadzieję, dzięki temu jeszcze nie wpadłem w szał.
Ale.. Czuję, że to tylko mnie osłabia. Dlaczego? Nie mam pojęcia, może dlatego czuję się jak odludek?
***
- Atsuya, czemu chcesz być ideałem?
- Nie wiesz? Chcę cię chronić, Shiro. Jak będę idealny, reszta będzie się mnie bać i nikt cię nie skrzywdzi.
- Dlaczego sądzisz, że ktoś mnie skrzywdzi? Nigdy tak nie było.
- Ostatnio jak tylko poszedłem na chwilę do trenera, to się z ciebie śmiali..
- Atsuya, głuptasie! Oni się śmiali ze mną! Nie ze mnie!
- Naprawdę..?
***
Zawsze chciałem chronić mojego brata, pomimo, że to on był starszy. Mimo wszystko, to ja miałem silny charakter, on był.. Bardziej miły dla wszystkich.
Będąc na ataku uważałem się za najlepszego, wszystkich innych spychałem w cień. Choć w głębi duszy chwaliłem drużynę, nie pokazywałem tego.
Teraz żałuję, chciałbym pogratulować Konko, Juce, albo chociażby Mabuce. W końcu wszyscy wydorośleli, wszyscy stali się lepsi.
***
- Kira, wiesz może dlaczego jestem inny? - Zapytałem widząc jak chłopak usiadł pod drzewem, na którym sam byłem.
- W jakim sensie? Przecież każdy jest inny.
- Ugh.. Jakby ci to wyjaśnić.. - Zastanowiłem się. - Jeśli chodzi o piłkę.. Czuję się jakby do przodu z umiejętnościami. Zaś mam wrażenie, jakbym się różnił też.. Z wyglądu? Sam nie wiem.
- Chyba wiem o co ci chodzi. - Powiedział, co po części mnie zdziwiło. Ta, jeśli chodzi o drugie życie to chyba jestem w tyle z informacjami.
- To odpowiesz mi? - Dopytałem zniecierpliwiony.
- A może trochę grzeczności i przysiądziesz się obok? - Wywróciłem oczami na jego słowa. Bez słowa zsunąłem się z drzewa i usiadłem obok Hiroto.
- Więc..?
- Nie wiem czy wiesz, ale każdy po śmierci ma coś w rodzaju przemiany. Jak ci to pokazać.. O, wiem! - Wskazał na swoje prawe oko. - Widzisz? Jaki ma kolor?
- A co ja, daltonista? Coś w stylu ciemny lawendowy. - Nie znam się na kolorach jak jakiś specjalista, ale to akurat było w miarę proste.
- Dobra, a widziałeś kiedyś twarz Kiyamy? Wiesz, Kiyama Hiroto, jest w drużynie z twoim bratem. W sumie nazywa się Tatsuya, ale pomińmy ten fakt.
- Co to ma do rzeczy? Widziałem.
- To ma do rzeczy, że kiedyś wyglądałem identycznie. Dasz wiarę? Taka przemiana jak u mnie trwała z kilka lat. W tym czasie także zmienił się mój charakter.
- Hola, hola, stop narazie.. - Przerwałem mu wyjaśnienia. - Ty wyglądałeś jak on? - Zapytałem niedowierzając.
- Dokładniej to on jak ja, bo jestem starszy. - Odpowiedział bez wzruszenia.
- Robisz ze mnie głupka, nawet kontur oczu jest inny. O włosach nie wspomnę. - Zmierzyłem chłopaka wzrokiem od góry, do dołu.
Kira w odpowiedzi wystawił mi język. - Ja ci tu próbuję coś wyjaśnić, a ty nic. Wdzięczności trochę.
- Dobra, dobra.. Po prostu trudno mi w to uwierzyć, okej?
- Spójrz. - Schylił delikatnie głowę. Gdzieniegdzie co prawda było widać kilka czerwonych kosmyków, ale to jakby szukać ziarenka słonecznika w pudełku z makiem. - Lepiej? - Ponownie usiadł prosto.
- Ta.. Kontynuuj.
- No, więc każdy duch miał swoją przemianę, bądź dopiero będzie mieć. - W połowie wypowiedzi zaczął gestykować dłonią.
- Aha, czyli dlatego czuję się inny. Nie miałem jeszcze tej całej przemiany, prawda? - Zapytałem powoli rozumiejąc. - Póki co, nadal jestem drugą osobowością brata. Wyglądam tak samo. Praktycznie..
Dopiero teraz zauważyłem, że ja nadal jestem jako "drugi". Tylko coś w stylu oddzielony.. Jak to opisać.. Wiecie może, jak wyglądała moja osobowość w ciele Shiro? No to tak wyglądam aktualnie.
- Niekoniecznie. Twoja przemiana się zaczęła, ale jest jakby ledwie widoczna. Pamiętasz datę, w której "wróciłeś" do bliźniaka? Wiesz, słyszał twój głos i tak dalej.. Nie znam się na rozdwojonych jaźniach. - Rety jest tylko trochę starszy, a zna się o niebo lepiej ode mnie.
- Niekoniecznie pamiętam, a co? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Zacząłeś się zmieniać już wtedy, nie zauważyłeś? Twoje oczy, nie są takie jak w dzieciństwie, prawda? - Moje tenczówki, jakby na potwierdzenie, przemknęły pomarańczowym blaskiem. A może tak mi się tylko wydawało? W końcu jest już wieczór.. - Coś myślę, że to nie cała metamorfoza.
- Przez kilka lat nic innego się nie zmieniło, więc wątpię, że twoje przeczucia są prawdą. - Powiedziałem zgodnie z moimi myślami.
- Czyżby? No masz ci los, ja twierdzę inaczej. I chyba twoje ciało tak samo! - Położył dłoń na moich włosach i "lekko" je potarmosił.
Może inni uznają to za dziwne, ale mi to się wydawało.. Miłe ze strony Hiroto?
***
- Tato, tato! Wygraliśmy kolejny mecz!! - Krzyknęli na raz bracia Fubuki.
- Brawo maluchy! Będą z was niesamowici piłkarze! - Odparł z dumą ich ojciec, obydwóch poczochrał po włosach i mocno do siebie przytulił.
***
- I działa, widzisz? - Zaśmiał się szarowłosy.
- Ale co działa? - Zapytałem zdezoriętowany.
Chłopak tylko wziął kosmyk będący moją grzywką. Położył mi ją centralnie przed oczami.
- Są.. Wyglądają tak samo, jak kiedyś! - Powiedziałem ze zdziwieniem.
Widząc jak Kira ledwie powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem, troszkę się zirytowałem. - Czego się chichrasz?
- Stary, ty masz różowe włosy? - Zgodnie z moimi przypuszczeniami zaczął się śmiać w niebogłosy.
Momentalnie zrobiłem się czerwony ze złości. - Ty daltonisto!! To jest brzoskwiniowy! Od bólu można powiedzieć łososiowy, ale to nie jest różowy!!
- Okej, okej, zrozumiałem. - Opanował zachowanie. - Widzisz? Jesteś taki sam jak my. Tylko o tym nie wiedziałeś.
Pomimo dalszego osądzania go, iż nie umie odróżnić kolorów, uspokoiłem się. - Dzięki.. - Wydusiłem.
- Nie ma za co. Czego się nie robi dla kumpli. Co tam siedzenie parę godzin pod drzewem. - Po chwili oczy miał dosłownie wielkości piłek do golfa. - Czekaj my siedzimy parę godzin pod drzewem!! Reszta już dawno poszła!
Uderzyła we mnie prawda. - O rzesz...! - Wstałem na równe nogi. - Dajesz biegniemy, bo jeszcze ich nie dogonimy!
Tak oto urządziliśmy sobie dość długi maraton. Po drodze nawzajem się obwiniając, którego to jest wina.
>Info<
Postacie niekoniecznie znane:
Araya Konko:
Matoro Juka:
Mabuka Souji
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro