Mi już nic nie pomoże
Jak sobie zarzyczyłeś, nie ma mnie. Nie będzie przez cały mecz, zobaczymy jak sobie poradzisz.
- "Szkoda, że nie ma z nami naszego napastnika. Mecz wyglądałby inaczej"
- "Tak, Gouenji na pewno wyrównał by wszystkie stracone bramki"
Ranią Cię te słowa? Słowa tych całych twoich przyjaciół? Świat ci się sypie?
"Nie potrzebują mnie.. Nie potrzebują Atsui.. Oni chcą kogoś innego.."
To twoje myśli. Podejrzewam, że Cię to zraniło.
Widzę to jak jakiś film, upadłeś, chyba zemdlałeś. Wszyscy się zlecieli wokół ciebie. Boją się.
Czuję ciepło. W takim czarnym miejscu czuję coś ciepłego? Coś.. jasnego?
Siedzisz za mną, opierasz się plecami. Jesteś.. smutny.
Chcę Ci coś powiedzieć, chcę wstać. Nie mogę. To jak łańcuchy na rękach, oboje jesteśmy związani, tyłem do siebie. To jak szkło, przez które mnie nie widzisz i nie słyszysz.
"Oni nas nie potrzebują.."
Tylko tyle zdołałem usłyszeć. Na resztę czasu, zamilkłeś.
- Bracie, przepraszam.. - Nie słyszysz. Nie czujesz mojej obecności. Zostaliśmy sami, oddzieleni od samych siebie.
Tak bardzo Cię przepraszam.. To wszystko przeze mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro