Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Czym jest duch?

Czy mity o duchach są prawdziwe?

Cóż.. odpowiedzieć jednym słowem? Nie.

***

- Atsuya, a ty co sądzisz o duchach i zjawach?

- Shiro, braciszku. Duchy nie istnieją.

- Dlaczego jesteś tego pewien? Przecież nikt ich od tak nie wymyślił!

- Ale czy je widzisz? Nie warto wierzyć w coś, czego nawet nie można zobaczyć.

***

Teraz, gdy to wspominam.. Eh, co tu dużo mówić. Myliłem się, okej? Nienawidzę siebie. Nienawidzę nowego siebie, który jest słaby.

Wracając, czym jest duch?

Zadaj sobie samemu to pytanie. "Duch" to coś więcej niż zjawa. Niż istota niematerialna. To.. Właściwie, to coś mniejszego, ale bardziej zapełnionego wszystkim.

To mała garstka uczuć, wspomnień. To wyobraźnia. Tak, wyobraźnia tworzona przez bliskie nam osoby. Jeśli ich wiara zgaśnie.. znikniemy. Na zawsze. Będziemy nicością.

Nie będę opowiadać o filozoficznych przemyśleniach, bądź co bądź. Muszę odzyskać moje życie. Nawet jeśli będzie ono po śmierci.

***

- Ej, Atsuya-kun. Daleko jeszcze? - Zapytał ten sam szarowłosy chłopak. Nawet go lubię, ale nie wiem jak ma na imię..

- Nie. - Odpowiedziałem krótko. - Kilka minut i jesteśmy.

- Yhm.. - Mruknął pod nosem. - Jak ci mówić?

- Co? - Zapytałem nie rozumiejąc.

- Jakiś pseudonim sobie wymyśl. - Wzruszył ramionami.

- Na przekład?

- Eh.. Podczas meczu, który ma się odbyć nie możesz podawać swoich danych. Inaczej domyślą się, że.. No.. Nie żyjemy. Czaisz? Ja na przykład jestem Boskim Napastnikiem. Wcale nie kojarzy się z Kira Hiroto, prawda? Więc coś sobie podobnego wymyśl. - Uściślił, jednak na jego twarzy widniała obojętność.

Co takiego może mnie rozróżniać, ale też być tajemnicą? Trudny wybór.

***

- Onii-chan, boję się! - Przyznał załamany chłopiec, siedząc w koncie pokoju. Otaczała go czerń, bowiem była noc.

Tuż za ścianą było słychać ryk i odgłosy rozwścieczonej niedźwiedzicy. Za oknem było ją nawet widać.

- Braciszku, nie bój się.. To moja wina i ja nas uratuję! - Odpowiedział szybko drugi. Biorąc małą, brązową i włochatą kulkę na ręce.

Byli w niewielkim, drewnianym domku. Nocowali tam dla zabawy. Jednak los nie lubił się uśmiechać.

- Co ty chcesz zrobić?

Młodszy nie odpowiedział. Zaraz potem w drugą rękę wziął piłkę i wybiegł na dwór.

Strasznie wiało, padał deszcz. Było ograniczone pole widzenia.

- H-Hej! Tu jestem! Nie wiem czy mnie znasz.. Ale ja znam jego! Nic mu nie jest! - Krzyczał chłopiec pokazując zwierzęciu "małą, brązową i włochatą kulkę", która okazała się być niedźwiadkiem. Z czego matka zadowolona raczej nie była. Ryknęła potężnie i zaczęła się kierować w stronę małego Fubuki'ego.

- P-Przepraszam.. Siedział p-przy naszym domu, b-był głodny.. Już go o-oddajemy.. - Puścił zwierzątko, by to pognało do mamy. Jednak nic takiego nie zrobiło. - N-No idź..

"Bestia" widząc to zaczęła wręcz szarżować na pomarańczowowłosego. On sparaliżowany nie wiedział co zrobić.

Następne sytuacje działy się szybko. Nie zdążył uciec dalej, więc na jakże miłą pamiątkę dostał bliznę na plecach. Jednak szybko się opamiętał i ignorując ból kopnął swoją piłkę w stronę niedźwiedzia.

Kolejne dziesięć, lub więcej minut siedział w miejscu, nie dowierzając co zrobił. Chcąc ratować siebie i brata, małego misia pozbawił matki. Czuł się z tym okropnie.

- S-Shir-ro.. - Wyjąkał czując uścisk od tyłu. Cały się trząsł.

- Nie patrz.. - Szepnął drugi. - Dziękuję..

***

- Zabójca niedźwiedzi. - Powiedziałem bez wzruszenia idąc przed siebie.

- Nieźle. - Skrzyżował ręce za głową. A więc nazywa się Kira Hiroto.. Gdzieś to już słyszałem.

***

Po paru minutach drogi niespodziewanie stanąłem. Lecz reszta szła dalej.

Wspiałem się na dawno nie kwitniejącą już sakurę. W sumie, jakie drzewo może kwitnąć w Hokkaido? Raczej żadne.

Na najwyższej gałęzi zobaczyłem kilka literek. Kto by pomyślał, to dalej tu jest.

Siedziałem tak na środku drzewa, niczym król na swoim stronie. Choć wcale się tak nie czułem, było mi po prostu lżej z poukładanymi myślami.

Bracie, wspomnienia mnie atakują, lecz zamierzam walczyć. Nie okażę słabości. Powoli odnajduję spokój ducha, lecz.. Czuję się okropnie z myślą, że jak się nie uda, zapomnisz o mnie i więcej się nie zobaczymy..


<Dopowiedzenie Autorki>

Pojęcia nie mam, czy korekta wyszła.. W sumie to narazie tylko jeden rozdział, lecz nie wiem sama czy nie jest jeszcze gorzej niż było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro