Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Zanim przeszliśmy przez bramę szkoły zauważyłem coś bardzo dziwnego, mianowicie mojego ojczulka z wesołą miną wpatującego się w Mizukiego... jak może być tak szczęśliwy, kiedy nie zdał? Coś mi tu nie pasuje.
-Ej! Nie jestem głodny, dołączę do was później!-zawołałem, i ukryłem się szybko za scianą akademii.
-Co mu się stało?-zapytała Sarada, która poprawiła swoje spadające okulary z nosa.
-Najlepiej będzie jak pójdziemy i będziemy mieć nadzieję że nie zrobi czegoś głupiego.-westchnął Konohamaru i poszedł przodem.
Ostatnia ruszyła Uchiha i pospiesznie do nich dołączyła.

Czas się teraz zająć... gdzie on jest! Wyszedłem zza rogu i zacząłem się rozglądać. Zauważyłem kawałek pomarańczowej bluzy znikającej za płotem. Tak łatwo mi nie uciekniesz. Popędziłem za nim i zacząłem go śledzić. Jak na razie siedzi w domu i je ramen w proszku.
Czyli od dzieciństwa jadł to tonami, parsknąłem śmiechem i od razu uspokoił em się gdy wyszedł z domu. Gdy minął Ichiraku Ramen, skręcił w główną uliczkę i wszedł do wieży kage.
Jestem ciekaw, co on tam takiego robi... to pewnie znowu jakiś jego głupi żart, ale... czemu wyskoczył stamtąd przez okno i to nadodatek ze zwojem?! Zaczął szybko biec po dachach wyciszając chakre, aby nikt go nie zauważył, cóż było ciemno wiec tylko poprzez wykrycie jego obecności, można by go wyczuć.
Pobiegłem za nim w stosownej odległości i wbiegłem z nim do lasu, gdy ten zatrzymał się koło jakiegoś domku, schowałem się w krzakach i obserwowałem. Ojczulek usiadł pod drzewem ze zwojem pomiędzy nogami i wpatrywał się w niego.
-Hehe, chyba nic się nie stanie jak zaglądne.-zaśmiał się pewny siebie i rozwinął papier, po czym zaczął czytać.
-Klonowanie cienia! Tak, to jest to!-krzyknął i zaczął składać pieczęcie.
Na początek nic mu nie wychodziło, lecz po kilku nowych próbach, koło niego stało multum jego klonów!
Łał, nie wiedziałem, że tatuśko może zrobić ich, aż tyle. Znaczy... wiedziałem, ale nie miałem pojęcia, że opanował to tak dobrze w tym wieku. Naruto zdezaktywował technikę i usiadł znowu w tym samym miejscu co przedtem. Nagle koło niego pojawił się Mizuki i zażądał od niego oddania zwoju. Później przybył także dyrektor Iruka i zaczął wykluczać się z białowłosym, komu ojczulek ma oddać zwój. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nie miałem pojęcia, kiedy klony Naruto znokautowały Mizukiego.
-Naruto...-zaczął siedzący pod drzewem brunet.-Od dziś zostajesz geninem Wioski Liścia. Gratuluję.-zawiązał ochraniacz ze znakiem Konohy, na czole niebieskookiego, a ten zadowolony zaczął się wesoło śmiać.
Głupek, przecież narażał nie tylko swoje życie, ale także swojego senseia. Jak można być tak łatwowiernym?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro