Rozdział 1.
-Jeżeli wszystko jest już ustalone, to ruszamy do wioski.-powiedział Konohamaru-sensei.-musicie zdjąć ochraniacze ze znakiem Konohy. Udawajmy podróżnych, to będzie dla was dobra lekcja historii.-uśmiechnął się.
-Czy to naprawdę konieczne?-zapytałem ściągając opaskę, co zrobili też moi rówieśnicy.
-Będziemy tu przez pięć lat, w tym czasie żadne z nas nie może umrzeć, inaczej zostaniemy tu na zawsze. Nie ma techniki, która by nas teraz odesłała spowrotem, wiec tak, to konieczne.-powiedziała Sarada i poprawiła okulary.-Nie słuchałeś, co mówił sensei?-uśmiechnęła się do mnie cwaniacko, na co przekręciłem oczami. Ruszyliśmy za naszym mistrzem i Mitsukim, którzy się od nas oddalił i rozmawiając o czymś.
-Teraz się przekonam, czy ojczulek naprawdę miał tak ciężko.-szepnąłem do siebie.
Kiedy znaleźliśmy się przy bramie, zatrzymały nas młodsze wersje Kotetsu i Izumo. Te stare prymitywne naprawdę tak wyglądały?
-Kim jesteście i po, co tu przybyłeś przybyliscie?-zapytał Izumo stając przed nami. Pierwszy raz widzę, jak te pierniki nie śpią na zmianie.
-Jesteśmy wędrownymi.-odparł Konohamaru-sensei.-Chcielibyśmy zatrzymać się tu na kilka lat.-oparł rękę na biodrze.
-Jak się zwiecie?-zapytał Kotetsu otwierając książkę i biorąc coś do pisania. Otworzyłem trochę szerzej oczy, o tym nie rozmawialiśmy przed przyjściem.
-Nazywam się Kaname Histuko, ten blondyn to Boruto Naruki, Tą czarnowłosa to Sarada Uchiha, a ostatni to Mitsuki Kai.-rzekł bez zająknięcia, przez co odetchnąłem z ulgą.
-Uchiha?-zmarszczył brwi stojący na przeciw nas mężczyzna, przez co moje, jak i pewnie Sarady serce zaczęło bić mocniej. Tylko Mitsuki i Konohamaru-sensei byli chyba spokojni.
-Przeżyła masakre tego klanu.-odparł, a Izumo oraz Kotetsu popatrzyli się na nas nieufnie.-Czy moglibyście zaprowadzić nas do Hokage?-zapytał.
~3os.~
W tym czasie w biurze Hokage pojawił się jeden z ANBU.
-Czy coś się stało sowo?-zapytał Hiruzen wypuszczając dym z ust.
-Informuję, że do pana gabinetu przybędzie zaraz trójka dzieci wraz z ich opiekunem. Chcą tu zostać przez kilka lat, oraz aby dzieci zostały zapisane do Akademii.-powiedział zamaskowany, a koło niego pojawił się kolejny ANBU.
-Już są.-poinformował i obydwoje zniknęli w szarym dymie.
W drzwiach rozległo się pukanie, a Sarutobi zaprosił nowo przybyłych.
Przez próg przeszedł najpierw na oko dwudziestopięcioletni mężczyzna z brązowymi oczami, jak i włosami oraz niebieskim szalikiem. Za nim weszła trójka młodych dzieci.
-W czym mogę pomóc?-zapytał od razu Hokage. Brunet zamknął drzwi i podszedł do jego biurka.
-Musimy porozmawiać. To bardzo ważne dziadku.-stanął przed biurkiem trzeciego.
-Dziadku? Mam tylko jednego wnuczka i to o wiele młodszego.-odłożył na blat fajkę.
-Dobrze, więc zacznę od tego, że ten blondyn nazywa się Boruto Uzumaki i jest dzieckiem Naruto oraz Hinaty. Dziewczyna to Sarada Uchiha, która jest córką Sasuke i Sakury. A Mitsuki jest synem Orochimaru.-rzekł, a Hiruzenowi prawie wyszły oczy z orbit.-Pochodzimy z przyszłości, więc już chyba rozumiesz, dlaczego powiedziałem do ciebie 'dziadku'.-uśmiechnął się szczerze.
-Konohamaru!? Jak to się stało?-wstał na nogi starzec.
-Niestety jak juz wiesz, Boruto ma geny Naruto, co powoduje, ze lubi rozrabiać. Przeczytał na głos zwój z zakazaną techniką czasu i znaleźliśmy się tutaj. Mogę cię przytulić dziadku? Tak dawno cię nie widziałem.-zapytał a Hokage rozłożył ręce, w których po chwili znalazł się jego wnuk.
Kiedy odkleili się od siebie, po policzku Konohamaru spłynęła jedna łza, którą szybko wytarł rękawem.
-Mam ci tyle do opowiedzenia, ale najpierw musisz nam dać jakieś miejsce do zamieszkania.-podszedł do dzieci i stanął za nimi.-Powinieneś nas też wpisać, do książki, w której są pełnoprawni mieszkańcy Konohy. Przez to, że utkneliśmy tu na pięć lat, potrzebuję jakiejś pracy, aby ich utrzymać.-wskazał na dzieciaki.
-Już, już.-zaczął szperać w papierach i szufladach. Po chwili znalazł klucze, które zabrzdękoliły mu w ręku i podał je swojemu wnukowi.
-To są klucze od starej posiadłości Sarutobi, co do pracy... Iruka szuka pomocnika, który będzie uczył młodych ninja praktyki.-uśmiechnął się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro