Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XXX

Obudziłam się wtulona w Szymona. Chłopak jak zwykle już nie spał tylko przyglądał mi się w skupieniu. Delikatnie dotknęłam jego twarzy, mimochodem zwracając uwagę na obrączkę, która dumnie zdobiła moją dłoń. 
- O czym tak myślisz? - brunet uśmiechnął się i mnie pocałował, nie odzywając się. Zaczynałam się martwić, ponieważ po takich przemyśleniach Szymon zazwyczaj znikał. 
- O tym jaką mam piękną żonę. I o tym, że Marcin chce się z nami spotkać przed naszą podróżą poślubną. - słysząc to minimalnie się odprężyłam.
- A tak swoją drogą, dalej nie wiem gdzie jedziemy. - Miałam nadzieję, że nie wybieramy się w strasznie drogie miejsce. Tak naprawdę moglibyśmy wynająć domek na obrzeżach miasta, tylko po to aby pobyć razem sam na sam. Nic innego się nie liczyło.
- Ale to niespodzianka kochanie. I jestem pewien, że ci się spodoba. - mówiąc to wstał i poszedł w stronę łazienki, dając tym samym znak, że czas się zbierać. 

Godzinę później ubrani i spakowani czekaliśmy na mojego brata, który się spóźniał. Zaczynałam się już zastanawiać, czy w ogóle się pojawi, kiedy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Mój mąż poszedł je otworzyć, a ja rozsiadłam się wygodnie na kanapie czekając na niespodziankę, którą  Marcin miał nam przedstawić. Po chwili chłopcy zjawili się tuż obok mnie
- Cześć brat, co to za nowina? - Spodziewałam się wszystkiego. Od kilku lat był w związku z jedną dziewczyną i podejrzewałam, że albo będzie ojcem, albo będzie chciał się ustatkować.
- Zostaje tutaj w Polsce. Mam już wynajęte mieszkanie, prace też praktycznie załatwioną. - tego się nie spodziewałam. Marcin był osobą, która bardzo chwaliła życie za granicą.
- Żartujesz, prawda? - chłopak pokręcił głową, bacznie mnie obserwując
- Nie. Postanowiłem wrócić tutaj. Mam ciebie, szwagra, tatę... przecież tutaj też da się żyć... - chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale rzuciłam się na niego, zamykając go w szczelnym uścisku. - No, a już myślałem, że nie ucieszysz się na tą wiadomość.- dodał ze śmiechem.
- Bardzo się cieszę!  Gdzie masz to mieszkanie ?  
- I teraz najlepsza część. Dziesięć minut drogi od twojego. O ile będziecie tam mieszkać, bo od mieszkania Szymona mam już jakieś czterdzieści minut - Uśmiechnęłam się.
- Ja przeprowadzam się do Asi. Ona ma już kupione mieszkanie i o wiele więcej rzeczy do przeniesienia niż ja. - To była prawda. Zdecydowanie dłużej mieszkałam we Wrocławiu, żeby to już wszystko pozałatwiać. 
- Więc po waszym przyjeździe będę dosyć częstym gościem. - To były słowa, na które czekałam kilka, długich lat. Z radością przytuliłam brata jeszcze raz, zapewniając, że zawsze będzie mile widziany.

- Gotowa? - siedzieliśmy już w samochodzie. Byłam podekscytowana i ciekawa tego gdzie jedziemy. Szymon jednak wciąż milczał na temat.
- No jasne! 
- No to jedziemy.
Aby podróż minęła nam miło, śpiewaliśmy różne piosenki, a na postojach robiliśmy sobie mnóstwo wspólnych zdjęć. Kiedy po pięciu godzinach drogi dotarliśmy na miejsce byłam wręcz wniebowzięta.
- Jesteśmy w Sopocie? - zapytał mimo, że widziałam znak, który dawał jednoznaczną odpowiedź.
- O ile dobrze pamiętam, kiedyś planowaliśmy tu wspólną podróż. Więc czemu nie zrealizować jej teraz? 

Pierwsze co zrobiliśmy po wyjściu z samochodu, to pójście na spacer po piaszczystej plaży. Trzymając się za ręce, szliśmy wśród linii brzegowej, rozkoszując się chwilą. Słońce powoli zachodziło, zaczynało robić się romantycznie i magicznie.
- Masz przy sobie telefon ? - Byłam pewna, że Szymek chciał zrobić kolejne zdjęcia.
- Zostawiłam go w samochodzie... - nie było dane mi dokończyć, ponieważ chłopak mnie podniósł i wbiegł prosto do wody. Miałam wrażenie, że mój krzyk słyszał cały Sopot. Szybko  objęłam Szymona nogami w pasie, stając się tym samym wyższa od niego. I chociaż woda nie należała do najcieplejszej, a ludzie wokół przystawali, żeby na nas popatrzeć, pocałowałam go. Brunet praktycznie natychmiast oddał pocałunek, pogłębiając go. Mimo krzyków starszych osób, które wręcz wydawały się być zniesmaczone naszym zachowaniem, my wciąż chcieliśmy pokazać, że jesteśmy najszczęśliwsi na całej planecie. Po dłuższej chwili oparłam głowę o jego czoło śmiejąc się z tej sytuacji, która była wyrwana z filmu romantycznego. Naprawdę teraz do szczęścia nam nie brakowało niczego. Bo wiedziałam, że wspólnie przejdziemy przez wszystko i nie będziemy się razem nudzić.


Kochani, to ostatni rozdział z tego opowiadania, ale nie koniec historii Asi i Szymona! Dlatego zapraszam na drugą część pt: ,,Znowu my", która dostępna jest na moim profilu. 

Dziękuję Wam za wspólną przygodę i zapraszam na kolejną. Mam nadzieję, że również Wam się spodoba.
Dziękuję, za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro