Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XXIII

Po wczorajszym dobrym humorze pozostało tylko wspomnienie. Wstałam z ogromnym bólem głowy, pogoda zmieniła się na deszczową... Jedynie Szymon pałał energią i z uśmiechem na twarzy przygotowywał śniadanie. Z kwaśną miną podeszłam do niego, szukając jednocześnie jakiś tabletek.
- O wstałaś już... - Chłopak przerwał w połowie zdania, zerkając na mnie niepewnie. - Co się stało?
- Pogoda plus mój ból głowy to nie jest dobre połączenie - słysząc śmiech bruneta szybko obróciłam się w jego kierunku, piorunując go wzrokiem. Zieliński nic sobie jednak z tego nie robiąc, podszedł i dał mi buziaka. 
- Już lepiej? - dodał tuz przy moich ustach, powodując ogromne ciarki na moim ciele. 
- Za mała dawka była, żeby można było stwierdzić działanie - Odważnie patrzyłam w oczy chłopaka widząc niebezpieczną iskierkę w jego oku. Po chwili przysunął się do mnie i mocno mnie pocałował. Zatraciłam się, zapominając o złym samopoczuciu. Gdy odsunęliśmy się od siebie aby złapać oddech, czułam szczęście. Chłopak wciąż trzymał mnie w objęciach, więc oparłam głowę o jego ramię, delektując się tylko naszą chwilą.
- ,, Nie ma dla nas rzeczy nie możliwych, dziś dla siebie tylko mamy czas" -  Uśmiechnęłam się słysząc piosenkę z naszego pierwszego wspólnego koncertu.
- ,, Będzie co ma być, nie zmieniajmy nic" ... -  postanowiłam dodać swoją cegiełkę
- ,, Otuleni nie nasyceni, otuleni, spragnieni dotykamy gwiazd" - śpiewając wspólnie refren przypomniałam sobie jak podczas pamiętnego koncertu zostaliśmy parą. Tyle czasu od tego momentu minęło, tyle się zmieniło... Wszystko oprócz jednego : to wciąż przy Szymonie czułam spokój i radość. Kołysaliśmy się delikatnie, wciąż nucąc pod nosem delikatną melodię.
- Nie wiedziałem, że ją pamiętasz - Uśmiechnęłam, wciąż czując olbrzymie wzruszenie.
- Ostatni raz śpiewałam ją dwa lata temu... jak wszystkie piosenki, które kojarzą mi się z tobą. Szymon, jestem taka szczęśliwa...
- Ja też kotek - znów mnie pocałował, tym razem w szyję. Zaśmiałam się cicho. - Mam niespodziankę dla Ciebie. Jutro po pracy od razu zabieram cię w jedno miejsce. 
- A powiesz mi gdzie idziemy? - byłam zaintrygowana.  Było wiele miejsc, które mieliśmy wspólnie zwiedzić na nowo. 
- Wszystko w swoim czasie kochana - pocałował mnie w czoło a następnie odsunął się ode mnie, z tym swoim pięknym uśmiechem. - A teraz chodź po tabletkę na ból głowy i jedziemy do pracy.
- I po romantycznej chwili - szepnęłam zła, po czym grzecznie poszłam za chłopakiem.

- 00 do 07 - Już kwadrans po rozpoczęciu patrolu, odezwał się Jacek, co oznaczało tylko jedno: ten dzień będzie należał do tych cięższych.
- 07 do 00. Co tam Jacku? - Czułam na sobie wzrok zaciekawionego Szymona.
- Asia, natychmiast jedźcie do parku, jakiś chłopak grozi nożem dziewczynie. Sytuacja jest gorąca, wysłałem już na miejsce karetkę i ATK-ów, ale ci ostatni pojawią się za jakieś pół godziny. Meldujcie mi wszystko co i jak. I bez szaleństw. - Standardowo poczułam rosnącą adrenalinę.
- Nie ma to jak dobre rozpoczęcie dnia pracy - Zieliński od razu spochmurniał.

Na miejsce dojechaliśmy kilka minut później. Chciałam wysiąść z samochodu, jednak zatrzymał mnie Szymon łapiąc mnie za rękę. 
- Nie narażaj się. Spróbujmy wynegocjować coś i poczekać na ATK-ów. - Wiedziałam, że oboje podzielamy lęk o siebie nawzajem. Kiwnęłam głową, otwierając drzwi. Byliśmy pierwsi na miejscu zdarzenia przez co czułam potęgujący stres.  Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do wysokiego mężczyzny, który w ramionach trzymał płaczącą i przerażoną brunetkę. Przy jej szyi widniał nóż. 
- Odsuńcie się, bo zaraz ją zabiję! - Rozglądając się szukałam odpowiedzi na pytanie czy ta para się zna. 
- Posłuchaj, wszystko będzie dobrze. Pomogę ci, ale musisz puścić tę dziewczynę! - Próbowałam nawiązać kontakt, co nie za bardzo spodobało się Zielińskiemu
- Ha, bo ja nie wiem, że mnie zamkniecie w psychiatryku. Ja jestem normalny! 
- Oczywiście, że tak. Posłuchaj co się stało? Na prawdę chce ci pomóc - spokojnie, po jednym kroku zbliżałam się do mężczyzny. 
- Co się stało? Ona mnie zdradziła, rozumiesz? Zdradziła mnie z jakimś  biznesmenem! Bo co ja nie mam pieniędzy to od razu gorszy?! - W oczach faceta widziałam istną furię. Kątem oka szukałam Szymona, który starał się przejść za mężczyznę. 
- Nie jesteś gorszy! Ja widzę przed sobą mężnego i przystojnego mężczyznę - starałam się zagadać mężczyznę, tak aby nie zauważył mojego partnera.
- Nie wierzę ci! Wszystkie baby są takie same ! Wszystkie zdradzają!  - W tym momencie widziałam jak Szymon rzuca się na niego odciągając go od wystraszonej dziewczyny. Szybko ją przejęłam, przerażona parząc na walkę chłopaków. Nie mogłam tam podejść, ponieważ brunetka zaczęła słabnąć i musiałam się nią zająć.  Po chwili przyjechała karetka pogotowia, która zajęła się poszkodowaną, a ja mogłam na spokojnie wrócić do miejsca zdarzenia. Z ulgą stwierdziłam, że Szymonowi udało się skuć mężczyznę. Szybko, nie patrząc na nic podbiegłam do niego, z zamiarem przytulenia go. W ostatniej chwili stanęłam jak wryta patrząc na zakrwawione przedramię chłopaka. 
- Cholera Szymon!  Ty krwawisz! Pomocy, tutaj ! - Zaczęłam krzyczeć w kierunku medyków, którzy po krótkiej chwili zjawili się obok. Brunet wydawał się być zdziwiony, tak jakby nie czuł bólu. 
- Spokojnie, nic mi nie będzie - chłopak uśmiechną się. 
-  Zabieramy pana do szycia. 
- Mogę jechać z wami? - Dla mnie to było pytanie retoryczne. Niestety się pomyliłam.
- Niestety nie, ale za jakąś godzinę, będzie już po wszystkim. Niechętnie patrzyłam jak zabierają Szymona do karetki. Czując złość, postanowiłam opowiedzieć całe zdarzenie Jackowi.

Po 30 minutach byłam na komendzie w pokoiku Jacka, pijąc herbatę. 
- Dobrze się  czujesz? - prychnęłam słysząc to pytanie.
- Bywał lepiej, jak mam być szczera. Przynajmniej tym razem wiem, że żyje i nic mu nie grozi . - Jacek chciał coś powiedzieć ale drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich staną Szymon. Szybko odłożyłam herbatę wpadając wprost w ramiona chłopaka. Usłyszałam jego śmiech.
- Miłe powitanie.
- Wszystko gra ? - Jacek również podszedł do bruneta, ten kiwną głową.
- Tak, nawet blizny nie będzie.  - Po czym schylił się do mnie - Jutrzejsza niespodzianka dalej aktualna kochanie .  - Mówiąc to wyszliśmy z pokoju idąc wprost do samochodu chłopaka. Chciałam jak najszybciej być w domu i na nowo czerpać radość ze wspólnych chwil.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro