Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XV

Bałam się, że to sen. Będąc w ramionach Szymona nie potrzebowałam niczego więcej. Chłopak pozwolił mi się uspokoić, dzięki czemu byłam też w stanie dać znać Jackowi, że brunet jest ze mną.

- Musimy chyba zacząć... Asia wyjeżdżam. - zamarłam słysząc te słowa.
- Co? Ale dlaczego? 
- Muszę dokończyć pewną sprawę ...
- Jaką sprawę? Co jest tak pilne, że wypisałeś się ze szpitala? Co jest takie ważne, że znowu chcesz zniknąć?! - W oczach miałam łzy. 
- Dwa lata nie zniknąłem bez powodu. Pamiętasz jak szukałem morderców mojej mamy? - Niepewnie pokiwałam głową nie będąc pewna do czego on zmierza. - Znalazłem ich wtedy. Oczywiście współpracowałem wtedy z ojcem, a wszystko po to, żeby ich przymknąć.  Udało nam się to, ale nie przewidzieliśmy tego, że ich kumple będą chcieli zemsty. Musiałem uciekać bo bałem się, że będziesz ich głównym celem. 
- Dlaczego ja, skoro nie miałam nic wspólnego z tą sprawą? - Szymon niepewnie podniósł rękę chcąc dotknąć mojego policzka, jednak ja się odsunęłam. Jego dotyk za bardzo mnie dekoncentrował, a ja potrzebowałam przestrzeni żeby zacząć logicznie myśleć.
- Pamiętasz co nam mówili na studiach? Że najłatwiej kogoś złamać kiedy...
- Zna się jego słaby punkt - dalej nie rozumiałam do czego zmierza.
- To samo dotyczy zemsty. Będzie najbardziej dotkliwa gdy...
- Będzie dotyczyła bliskiej osoby - te słowa już wyszeptałam
- Rozumiesz? Jesteś dla mnie najbliższą osobą i to ty jesteś jednocześnie moim słabym punktem. Bałem się, że coś ci zrobią. Podzieliłem się z moimi obawami z ojcem a on przyznał mi rację. Za bardzo cię kochałem, żeby tak ryzykować, więc jedyną opcją był wyjazd. Miałem nadzieję, że wtedy odpuszczą, bo co to za zemsta kiedy jest robiona po kryjomu. Mój ojciec załatwił patrol, który cię pilnował po moim wyjeździe, od nich wiem, że załamałaś się... wiem też, że mnie szukałaś, jednak jakikolwiek znak nie wchodził w grę. Na początku liczyłem na to, że to kwestia miesiąca ale później okazało się, że to musi potrwać dłużej. Po dwóch miesiącach dostałem wiadomość, że się wyprowadziłaś, ale nikt nie wiedział gdzie. - Siedziałam nie mogąc wydusić z siebie słowa. Nie tego się spodziewałam. Czułam ogromny ucisk w sercu. Szymon bacznie obserwował moją reakcje. - Powiedz coś. - chłopak złapał mnie za ręce, a ja nie miałam siły ich wyrwać.
- Kiedy w końcu przestałeś się ukrywać? - Nie patrzyłam na niego bo byłam blisko kolejnego wybuchu płaczu.
-  Jakieś dwa miesiące przed przyjazdem do Wrocławia. Złapałem gościa, który był głównym organizatorem akcji ,,zemsta". Nie wiedziałem gdzie się podziać bez ciebie, a w mojej jednostce zaproponowali mi przeniesienie na tą komendę. Brakowało wam ludzi, a u nas było ich za dużo. Gdy pojawiłaś się w drzwiach, pomyślałem, że to cud.
- Ale ja byłam chłodna. 
- A potem chciałaś tylko kumpelską relacje. Widziałem, że straciłem cię tylko przez swoje czyny, ale na swój sposób ich nie żałowałem. Nie, kiedy wiedziałem, że jesteś bezpieczna. Jednak kiedy Ala zadzwoniła do mnie w środku nocy, pomyślałem, że coś ci się stało. Chciałem od razu pojechać do ciebie, jednak blondynka powiedziała mi, że to zły pomysł. Miałyście babski wieczór, a ja bym zepsuł wam zabawę... Powiedziała, że się pomyliła wybierając numer, mam jednak wrażenie, że ona mnie wtedy okłamała...
- To ja wtedy zadzwoniłam.
- Słucham? - W jego głosie było słychać było niedowierzanie.
- To była noc gdzie wydrukowałam podanie o zmianę partnera - słyszałam jak chłopak nabrał powietrza. - Wspólne jazdy mnie wykańczały psychicznie. Zadzwoniłam do ciebie z Ali telefonu, bo ja nie miałam numeru. Miałam poprosić o wyjaśnienia a potem wypełnić wydrukowane papiery. Jednak gdy usłyszałam twój głos...
- Rozpłakałaś się. Słyszałem to. Ala jednak stwierdziła, że to było jej ziewnięcie.
- Musiała mnie ratować. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie chcę tego robić. - Nie byłam w stanie na niego spojrzeć. 
- Popatrz na mnie - pokręciłam głową. Z niewiadomego powodu bałam się tego. Chłopak chwycił mnie za brodę i w delikatny sposób skierował w swoją stronę. - Naprawdę rozumiem twoją nie chęć do mnie, ale ja to zrobiłem z miłości. Kochałem cię i wciąż cię kocham. A tak mało brakowało żebym cię stracił... - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co chodzi. - W ten dzień kiedy miałem ci wszystko wytłumaczyć... dowiedziałem się, że jest dwóch gości, którzy zmontowali ekipę i chcą dokończyć to co zaczęli ich poprzednicy... wtedy cię porwali.
- Zaraz, ale oni mówili o porachunkach z twoim ojcem - i nagle do mnie dotarło. Chcieli się zemścić na całej rodzinie Zielińskich...       
- Dwie pieczenie na jednym ogniu... Asia ja... - przerwałam mu nagłym pocałunkiem.

Chłopak na początku był zdziwiony, ale po chwili zaczął oddawać pocałunki. Włożyliśmy w nie wszystkie emocje które, w sobie trzymaliśmy tyle czasu. Miłość, tęsknota, żal, ból i nadzieja - ta mieszanka sprawiała, że  nie mogliśmy się od siebie oderwać. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy chłopak odsunął się delikatnie ode mnie.
-  Muszę iść.
- Kiedy wyjeżdżasz? - zatrzymałam go. Nie chciałam się z nim rozstawać. Nie teraz, kiedy znałam prawdę i kiedy zrozumiałam, że chłopak nigdy nie chciał mnie skrzywdzić. A znając wszystkie fakty mogłam stwierdzić, że darzył mnie naprawdę mocnym i szczerym uczuciem.
- Zostań ze mną tej nocy... - Szymon wydawał się być zszokowany moją prośbą. Faktycznie, był to obrót mojego dotychczasowego zachowania o 180 stopni. Ale jeśli ta noc miała być ostatnią do jego wyjazdu, chciałam żebyśmy oboje spędzili ją szczęśliwi.
- Asia... Nie chce żebyś tego żałowała. Minęły całe dwa lata...
- Wiem. Ale wiem też, że tego chce. Ale jeśli Ty nie jesteś pewien... - chłopak przerwał mi gwałtownym pocałunkiem.
- Zostanę... wyszeptał gdzieś między nimi i oboje zatraciliśmy się w sobie.

Obudziłam się nad ranem, przytulona do bruneta. Chłopak jednak jednak nie spał, tylko bawił się moimi włosami.
- Cześć piękna. - byłam pewna, że na moje policzki wkroczył rumieniec. W odpowiedzi tylko się mocniej do niego przytuliłam.
- Nie śpisz? 
- Nie, nie przejmuj się - odważyłam się spojrzeć w jego piękne i jednocześnie tajemnicze oczy.
- Co się dzieje? - Widziałam, że walczył ze sobą. Więc wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po policzku mając nadzieję, że to go skłoni do wyznania.
- Wiem od lekarzy, że jak cię już do mnie dopuścili to ciągle przy mnie siedziałaś, że często Jacek zanosił cię do łóżka, bo spałaś na krześle obok. - Nie miałam pojęcia, że chłopak o tym wie. Owszem obudził się przy mnie, ale to dalej nie dawało mu pewności, że przychodziłam do niego wcześniej. 
- Widziałam jak zostałeś postrzelony dwa razy. Kiedy dowiedziałam się, że żyjesz, ale jesteś nieprzytomny , nie mogłam znaleźć innego miejsca. Pytaj o co chcesz. - Dodałam widząc, że chłopak dwukrotnie nabierał powietrza aby coś powiedzieć. 
- Reanimowali mnie prawda? - zamarłam. 

Są informacje, które łatwo się opowiada lub takie które, trzeba opowiedzieć. Po konsultacjach z lekarzami Nowakowie, Zapałowie i ja stwierdziliśmy, że nie będziemy Szymonowi mówić o tym, że jego serce przestało w jednym momencie bić. Taka informacja mogła go tylko przestraszyć i odcisnąć piętno na psychice. Nie chcieliśmy, żeby przez tą informację się poddał, bo obudzenie się to był to początek jego walki o zdrowie

- Tak... skąd wiesz? - Podsłuchałem rozmowę dwóch pielęgniarek. Myślały, że śpię. Mówiły o tym, że trzeba mnie pilnować bo drugi raz mogę nie mieć tyle szczęścia...
- Wczoraj? - Zaczynałam rozumieć wczorajsze zachowanie bruneta.
- Tuż przed twoim przyjściem. Byłem w szoku i nie wiedziałem jak się zachować...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? 
- Sam musiałem się oswoić z tą myślą. Potem wyciągnąłem lekarza na poważną i szczerą rozmowę, na której dowiedziałem się, że miałem małe szanse na obudzenie się. Tym bardziej, że po zatrzymaniu pracy serca one jeszcze bardziej spadły. I jedną myślą, którą miałem w głowie, że to, że ty wiedząc o tym wciąż tam przy mnie byłaś... - Przytuliłam go mocno.
- Jesteś dla mnie ważny... - chłopak uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Dziękuję ci. Za to, że ty we mnie wierzyłaś, kiedy już nawet lekarze zaczynali wątpić.

Po chwili, Szymon wstał i wyciągnął moją gitarę. 

Fire on fire /Ogień w ogniu
Would normally kill us/ Normalnie by nas zabił
But this much desire / Ale tak wielkie pragnienie
Together we're winners / Razem jesteśmy zwycięzcami
They say that we're out of control / Mówią, że jesteśmy poza kontrolą
And some say we're sinners / A niektórzy mówią, że jesteśmy grzesznikami
But don't let them ruin / Ale nie pozwól im zrujnować
Our beautiful rhythms / Naszych pięknych rytmów
'Cause when you unfold me / Bo kiedy mnie rozwijasz
And tell me you love me / I mówisz mi, że mnie kochasz
And look in my eye / I patrzysz mi w oczy
You are perfection / Jesteś perfekcją
My only direction / Moim jedynym kierunkiem
It's fire on fire / To ogień w ogniu
It's fire on fire / To ogień w ogniu

Byłam bardzo wzruszona. Jak nigdy wiedziałam, że piosenka Sama Smitha tak bardzo do nas pasuje, do sytuacji obecnej i do tego co czujemy. Musiałam jednak poruszyć jeszcze jeden ciężki temat.
- Szymon... na ile jedziesz i czy w ogóle wrócisz? - Bałam się, że wyjedzie na zawsze. Oczywiście miałam świadomość, że może mnie okłamać. Miałam jednak nadzieję, że tego nie zrobi.
- Nie wiem na ile, niestety to nie ode mnie zależy. Ale tak, wrócę... mówiąc to znowu mnie pocałował, a ja się nie opierałam. Wreszcie od dwóch lat czułam szczęście i zamierzałam je czerpać garściami.  - Tylko znowu się nie wyprowadzaj, bo tym razem może być ciężko cię znowu odnaleźć - dodał z uśmiechem
- Teraz będzie inaczej. Jestem tego pewna.

- Szymon? Co chcesz na śniadanie? - Krzyczałam z kuchni, podczas gdy chłopak poszedł się myć. Gdy jednak milczenie chłopaka się przedłużało, szybko poszłam w kierunku łazienki. Bałam się, że zesłabł, że coś mu się stało - w końcu wypisał się ze szpitala na własne żądanie. - Szymon wszystko dobrze? - Nie słysząc odpowiedzi szybko nacisnęłam klamkę. W środku jednak nikogo nie było. Po chwili usłyszałam dźwięk mojej komórki, więc szybko poszłam do salonu, aby odczytać SMS-a  : ,, Przepraszam, ale pożegnania są najtrudniejsze.  Wrócę - obiecuje. Kocham Cię - Szymon"

Uśmiechnęłam się przez łzy, wierząc, że dotrzyma słowa. Ufałam mu i on o tym wiedział




Kochani bardzo Wam dziękuje za ponad 1000 odsłon i aż 68 gwiazdek. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Dziękuję!!!
Jednocześnie chce Was poinformować, że następny rozdział pojawi się w poniedziałek. Miłego weekendu !

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro