2 Początek nowego życia i powrót do domu
Per:IPR
Wstałem z pierwszymi promieniami słonecznymi i postanowiłem zrobić nam śniadanie...
Tylko jest problem nic nie ma!
Wyszedłem z domu i udałem się nad rzekę po czym naostrzonym kijem łowiłem ryby.
Trudne to było zwłaszcza moment kiedy mam wbić kij w dno rzeki by złapać czy nawet zranić ryby uważając jednocześnie bym sobie tego kija w nogę nie wbił...
(Podlasie cię nauczy nie bój się xD)
W końcu po jakimś czasie udało mi się złapać dwie nawet spore.
Po udanym"polowaniu"wróciłem do domu sprawdziłem czy moje słoneczko jeszcze śpi...
Spał spokojnie nie świadomy że teraz jesteśmy wyrzutkami społeczeństwa ja mogę się z tym pogodzić dam se radę ale nie moje słoneczko.
To tylko dziecko...
Wróciłem do rzeczywistości i zrobiłem nam śniadanie a resztę ryby schowałem do zamrażarki by w razie co rozmrozić i przygotować kiedy indziej.
Rzesza zszedł kiedy w całym domu pachniało smażoną rybą.
IPR:Wyspałeś się?*nakłada im śniadanie na talerze uśmiechając się*
Rzesza:Mhm i smacznie pachnie ciekawe czy też będzie tak smakować?*śmieje się*
IPR:Ranisz mnie dziecko moje i przekonajmy się.
Rzesza:Ok.*uśmiechnięty siada przy stole i zaczyna jeść*
Mmm ale dobre lepszej ryby nie jadłem.
IPR:To dobrze bo to ryba z pobliskiej rzeki.
Rzesza:To już nie ma nic do jedzenia?
IPR:Jeszcze zostało bo"złowiłem"dwie dość spore ryby.
Rzesza:Nauczysz mnie?
IPR:Ja nie łowię wędką tylko na tzw"dzidę"czy jak to się tam nazywało.
Rzesza:Aha.*odpowiada ciekawy i zamienia talerze swój i IPR*
IPR:*chce zjeść swoje śniadanie i uderza widelcem w pusty talerz*
Co je-*nie dokańcza bo widzi że Rzesza je*
Rzesza:No co rosnę muszę dużo jeść.
IPR:Nie bronie ci tylko następnym razem mów mi.Ok?
Rzesza:Ok powiem.*kończy śniadanie*
A czy pójdę do szkoły?
IPR:Nie wiem jak mogę cię zapisać nie zdradzając się...*myśli*
(tutaj Rzesza zaczyna edukację czyli ma 7 lat)
Rzesza:*smutno mu bo nie zdobędzie odpowiedniej wiedzy i ziemię jego ojca oraz dziadka zostaną odebrane jego rodzinie na zawsze*
IPR:Chyba mam pomysł...*uśmiecha się pokazując ostre zęby*
CN nie wyznaczył ciebie na następcę czyli ziemię należą do mnie.
Po czym gdy osiągniesz 18 urodziny ustąpię ci miejsca.
To jest jedyna rzecz która nas ratuje i to że się sam ich nie z rzekłem...
Wracamy do domu.
Nie będziemy się ukrywać jak szczury.*bierze torbę i walizkę Rzeszy po czym wychodzą z lasu i przed wejściem do niego jest policja wojsko oraz mediatorzy*
Myślałem że się ze śmiechu popłaczę i po sikam ta scena powinna zostać uwieczniona i powieszona w muzeum pod tytułem"Próba schwytania potwora"podniosłem ręce w geście obronnym po czym próbowano mi zabrać Rzeszę skryłem go pod moimi skrzydłami o których nikt nie wiedział.
IPR:Jesteście głupi czy głupi?
Ziemia nie ma kraju który by reprezentował je z racji tego że jestem młodszym synem Prus przejmuje kontrolę nad krajem do czasu aż syn mojego brata nie będzie pełnoletni.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na debila ale dostrzegli podobieństwo i pozwolili mi zajmować się Rzeszą i przejąć władzę.
Uczyłem go wszystkiego co sam umiem oraz czego Prusy mnie zdążył nauczyć.
Spędzałem każdą wolną chwilę z moim słoneczkiem im był starszy tym bardziej odsuwał mnie od siebie dopiero kiedy dowiedziałem się że znęcają się nad nim oczywiście szkoła musiała mnie powiadomić.
Następnego dnia udałem się z Rzeszą do jego szkoły nie chciał pokazać po sobie strachu kiedy podeszło do mnie dwóch chłopców wyższych od Rzeszy i silniejszych to były kraje Izrael z Polską
(jeszcze jest silniejszy od Rzeszy)gdy chcieli sięgnąć po Rzeszę ignorując mnie zasłoniłem go skrzydłem.
IPR:Nie przeszkadzam?*jego ton głosu aż ocieka jadem*
Polska:N-nie.*widać że się boi IPR w końcu jest wielki jak CN i kto wie co mu chodzi po głowie*
Izrael:*widząc zimne spojrzenie i skrzydła cofnął się i szepnął*
Masz szczęście że z tatusiem przylazłeś.
IPR:Jak masz mnie obrażać to mów to prosto do mnie.
Izrael:*zdrygnął się wystraszony że usłyszał*
Dałem dzieciakom ostatnią szansę na poprawienie swojego zachowania jeśli nie to sprawię że ziemię Polski nie będą się nadawać do życia.
Polska od razu przepraszał mając łzy w oczach w końcu to ziemia jego przodków.
Izrael też obiecał poprawę trzymam ich za słowo po tej rozmowie wróciłem do domu i tylko dałem Rzeszy drugie śniadanie którego nie spakował jak mu kazałem tym bardziej że musiałem nauczycielom oraz dyrektorowi wyjaśnić czemu ja wychowuje syna CN chociaż oni i tak znają prawdę...
Po powrocie do domu praca,praca i praca by po powrocie Rzeszy mieć wolne i póki co działa ale nie wiem na jak długo...
Per: Narrator
Gdy Rzesza wrócił był uśmiechnięty plus pokazał dobrą ocenę z testu z geografii lekcje z IPR lepiej mu wchodziły i lepiej je rozumiał tak samo z resztą przedmiotów z polskim były problemy ale dawał radę i nie potrzebował korepetycji.
Po obiedzie Rzesza i IPR bawili się z psami a potem sami w berka czy w chowanego.
Jednak ciekawskie psy trochę przeszkadzały podczas zabawy jednak nie wyganiali ich bo nie było zasady że psy nie mogą pomóc.
Po zabawie i obiedzie lekcje które odrabiał z IPR może i był szaleńcem ale inteligentnym a miłość rodzicielką przelał na Rzeszę skoro nie ma swojej drugiej połówki i potomka i uczył"Nie wszczynaj wojny bez powodu,tylko se wrogów narobisz nie potrzebnie i dobrze dobieraj sojuszników".
Rzesza zlewał to trochę nie wiedząc że ta lekcja uderzy w niego ze zdwojoną siłą.
Wieczorem kolacja,mycie się i szykowanie do spania a potem spać w swoich pokojach jednak raz na jakiś czas Rzesza przychodził z powodu koszmarów do IPR wiedząc że jest bezpieczny.
Tak samo tej nocy kiedy jego opiekun przytulił go do siebie co Rzesza odwzajemnił i poszli spać wtuleni w siebie a raczej Rzesza wtulony a IPR który obejmował go protekcyjne wiedząc że może znów mieć koszmar i zacznie się rzucać i płakać krzycząc przez sen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro