Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zniszczona

Gdybym miała policzyć rany, które mi zadałeś, prawdopodobnie zajęłoby mi to całe wieki. Nie są to poważne obrażenia, takich jest zaledwie kilka. Chodzi tu raczej o drobne rysy, delikatne zadrapania - takie, które pojedynczo nie są niczym znaczącym, jednak wszystkie razem mogą zadać ogromną krzywdę.

Oszpeciłeś mnie. Pamiętam ten czas, kiedy byłam nieskazitelnie piękna. Urody mogli zazdrościć mi wszyscy moi sąsiedzi. Teraz pewnie śmieją się z mojej naiwności.

Ale może zacznijmy od początku.

Najpierw byłam dzieckiem. Tamten czas pamiętam jako ciągnące się w nieskończoność pasmo beznadziejności. Byłam samotna i brzydka. Moją skórę pokrywały obrzydliwe bąble wypełnione różnymi nieciekawymi substancjami. Ale wiedziałam, że to przeminie.

Z wiekiem wszystkie moje wady zanikały. Stawałam się coraz ładniejsza i silniejsza, rozkwitałam, aż stałam się najwspanialsza z nas wszystkich.  Wokół mnie nareszcie zaczęło pojawiać się życie. Miałam wielu przyjaciół, którzy akceptowali mnie taką, jaką jestem. Szanowali mnie.

Wreszcie dojrzałam. To były moje najlepsze lata. W końcu nadszedł moment, kiedy poczułam, że jestem gotowa.

Dźwięk dziecięcego płaczu zawitał na stałe w mych progach.

Obserwowałam cię od początku twojego istnienia. Cieszyłam się z każdego małego kroku, jaki stawiałeś w stronę przyszłości. Razem z tobą przeżywałam wzloty i upadki.

Kiedy byłeś malutkim dzieckiem, synku, wszystko było łatwe.

Twój wzrok, wpatrzony we mnie z uwielbieniem. Twoje ciało wtulone w me ramiona. Kochałeś mnie dokładnie tak, jak dziecko powinno kochać matkę. Bezinteresownie i bezgranicznie. Instynktownie.

Potem zacząłeś dorastać. Zrobiłeś się trochę wymagający, jednak nadal byłeś niewinnym dzieckiem. Cechowała cię ogromna ciekawość świata. Lubiłeś odwiedzać nowe miejsca, stawiać stopę tam, gdzie jeszcze nigdy jej nie było. Z perspektywy czasu wcale nie jestem pewna, czy to dobrze.

A potem zaszły w tobie integralne zmiany. Chęć podróżowania została, fakt. Ale twój charakter stał się inny, władczy. Widziałam, że pragniesz mieć wszystko pod kontrolą. Przestałeś się mną interesować. Liczyłeś się tylko ty.

Osiągałeś coraz więcej. Twoje wpływy sięgały coraz dalej. Rządziłeś wszystkim. Moi przyjaciele, którzy wspierali mnie w moich początkach (pamiętasz, wspominałam już o nich) bali się ciebie.

Właśnie wtedy, kiedy byłeś u szczytu władzy, zacząłeś mnie niszczyć. Najpierw to były tylko najdrobniejsze z rys. Byłam skłonna ich nie zauważyć, jednak ty nie przestawałeś.

Trudno mi stwierdzić, czy robiłeś to celowo. Wydaje mi się, że jakieś części ciebie wołały, że tak nie można.

Ale ty robisz to nadal. Powoli, regularnie mnie oszpecasz. Pokrywa mnie coraz więcej bruzd. Wytrzymuję to dzielnie, nie krzyczę, nie zatrzymuję cię. Ale to boli, wiesz?

Tylko niewielka część mnie jest wolna. W większości jestem jeśli nie poraniona, to pokryta opiłkami powoli wyniszczającymi mnie od środka. Dusisz mnie. Dym, który każesz mi wdychać zatruwa moje płuca, a ja nie mogę zakasłać, by zyskać choć chwilę wytchnienia i wyrzucić to z siebie. Kiedy chcę zapłakać, moje łzy są kwaśne.

Żyłam tyle czasu, ale nikt nigdy nie wyrządził mi takiej krzywdy jak ty. Jeśli nie przestaniesz, nie wytrzymam już długo.

Umieram.

I wiem, że w głębi duszy zdajesz sobie z tego sprawę.

Wysłuchaj mnie, synu. Zapomniałeś już o tych czasach, kiedy byłeś malutkim brzdącem. Ale spróbuj chociaż usiąść ze mną, jak za dawnych czasów. Przytulić się do mej matczynej piersi, posłuchać bicia mego serca grającego uspokajającą symfonię.

Może wtedy zrozumiałbyś swój błąd. Może wtedy mógłbyś spojrzeć, niezaślepiony swymi pragnieniami. Może zobaczyłbyś jak wielką krzywdę mi wyrządzasz.

Mimo wszystkiego co mi zrobiłeś, ja wciąż cię kocham. Tak samo, niezmiennie od samego początku. Nie żałuję, że istniejesz. Ciągle tli się we mnie iskierka nadziei, że jednak zrozumiesz swój błąd i naprawimy nasze relacje zanim będzie za późno.

Człowiek. Tak właśnie masz na imię. Chociaż, imion masz wiele, prawda? Ha! Mimo że jestem twoją matką, nie nadałam ci żadnego z nich.

Ziemia. To z kolei moje imię, także jedno z wielu. Nie mogłeś zostawić tego innym, je również sam mi nadałeś.

Mój Synu. A może Córko...?

Moje Dziecko, mój mały Brzdącu. Proszę, pokochaj mnie na nowo.

Bo jeśli mnie zniszczysz, sam nie przetrwasz.

***

- Witamy w programie "Słowo na dziś". W naszym studio gościmy doktor habilitowaną Katarzynę Rusztecką, profesor na wydziale ekologii w jednej z najlepszych szkół w naszym kraju. Opowie nam ona o pogarszającym się w ostatnich latach stanie naszej planety. A zatem, droga pan, na czym polega problem?

- Cóż, to bardzo trudne pytanie. Składa się na to wiele różnych czynników. Zacznijmy od tego, że niszczymy Ziemię i to jest niezaprzeczalny fakt. Produkujemy tony śmieci, które wyrzucamy do lasów. Wytwarzamy coraz więcej zanieczyszczeń - dym z fabryk, spaliny, smog. Woda się psuje - coraz częściej możemy zaobserwować kwaśne deszcze. Powietrze jest cieplejsze - przez ostatnie lata średnia temperatura na Ziemi jest najgorętsza od dawna. Pory roku zaczynają się przemieszczać. I nie jest to naturalne, to my to zrobiliśmy. Drzewa nie są w stanie filtrować powietrza do tego stopnia, by wyeliminować wszystkie zanieczyszczenia. Wszystko to skutkuje powolnym wymieraniem życia. Pamięta pan może, jak w marcu zeszłego roku pojawił się głośny raport o krytycznym stanie Wielkiej Rafy Koralowej? Największe dziedzictwo przyrodnicze ziemi znajduje się obecnie w stanie ekstremalnego wymierania. Przyczyną są zmiany klimatyczne spowodowane działalnością człowieka.

- Cóż, to faktycznie brzmi niepokojąco.

- Prawda? Wymieranie korali może odprowadzić do całkowitego zaniknięcia życia na największej ziemskiej rafie. Jest to najpoważniejszy problem, jaki stoi współcześnie przed oceanicznym środowiskiem. Według najnowszych zdjęć lotniczych australijskiej Wielkiej Rafy Kolorowej, aż 95% jej północnej sekcji ulega procesowi wybielania.

- Wybielania? Czy mogłaby pani wytłumaczyć na czym to polega?

- Dochodzi do niego, gdy w wyniku zaburzenia warunków środowiskowych, w tym wypadku właśnie podwyższenia się temperatury wody, korale reagują uwolnieniem małych fotosyntetycznych glonów, które zwykle dostarczają im tlen, składniki odżywcze oraz nadają im piękny kolor. Zaburzenie tej symbiozy powoduje, że korale robią się białe i zaczynają umierać. Wszystko to właśnie przez globalne ocieplenie, które sami wywołaliśmy. A to tylko jeden z jego skutków, jest ich o wiele więcej. Na przykład...

- Eee, tam. Brednie! - mamrocze pod nosem pan Kowalski. - Jest już marzec, a za oknem cholerny śnieg i dwa stopnie. Gdzie tu niby globalne ocieplenie? Same bzdury w tej telewizji gadają... - Jego pulchna ręka wędruje w stronę pilota. Palce powoli klikają w guziki przełączając na kolejne kanały.

Jest już ciemno. Kowalski ze znużeniem przeciera oczy. Po chwili głowa opada na ramię, a z rozchylonych ust wydobywa się donośne chrapanie. Z rozluźnionej ręki wypada pilot, trafiając w róg stolika zapełnionego pustymi paczkami po chipsach i zupkach chińskich. 

W pokoju nastaje cisza, przerywana tylko jednostajnym chrapaniem i profesjonalnym głosem ładnej pani pokazującej pogodę na ekranie telewizora. W okno delikatnie uderzają płatki śniegu tworząc szary (Dlaczego nie krystalicznie biały...?) szlaczek na oknie. W oddali rozlega się ujadanie psa, przywiązanego na zbyt krótkim łańcuchu do zbyt małej budy. Jego nos, chociaż osłabiony, czuje w mroźnym powietrzu nieprzyjemną woń chemikaliów.

Spróbuj pokochać mnie na nowo, Synku. Proszę.

What about sunrise
What about rain
What about all the things
That you said we were to gain...
What about killing fields
Is there a time
What about all the things
That you said was yours and mine...
Did you ever stop to notice
All the blood we've shed before
Did you ever stop to notice
This crying Earth this weeping shores?

I used to dream
I used to glance beyond the stars
Now I don't know where we are
Although I know we've drifted far 

Hey, what about yesterday
What about the seas
The heavens are falling down
I can't even breathe
What about empathy
I need you
What about nature's worth
It's our planet's womb
What about animals
We've turned kingdoms to dust
What about elephants
Have we lost their trust
What about crying whales
We're ravaging the seas
(What about us)
What about forest trails
Burnt despite our pleas
What about the holy land
Torn apart by creed
What about the common man
Can't we set him free
What about children dying
Can't you hear them cry
Where did we go wrong
Someone tell me why
What about my baby boy
What about the days
What about all their joy
What about the man
(What about us)
What about the crying man
(What about us)
What about Abraham
What about death again?

Do we give a damn?

(Michael Jackson - Earth Song)

--------------------------------

*Niektóre fragmenty przytoczone ze strony http://ciekawe.org/2016/04/10/rafa-koralowa-w-krytycznym-stanie-grozi-jej-calkowite-wymarcie/ Resztę wypowiedzi pani ekolog napisałam sama, opierając się o wykład, na którym kiedyś byłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro