Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zniewolona #9- Kara

Obudziłam się kiedy usłyszałam czyiś głos i dotyk. Przeciągnęłam się delikatnie na materacu, po czym obróciłam na drugi bok. Wtuliłam się w przyjemnie ciepłą rzecz. Usłyszałam cichy śmiech. Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam na Donalda. Mężczyzna leżał obok mnie bez bluzki.

-Mała wstawaj powoli, bo już późno.- powiedział, po czym się ładnie uśmiechnął. Ja na jego słowa spojrzałam na zegar. Była godzina 12:12 więc faktycznie było późno.
-Nie wiedziałem, że taki z ciebie śpioch.- zaśmiał się.

-Nie jestem śpiochem.- odparłam.

-Jesteś śpiochem i do tego kłamczuchą.- mówiąc to blondyn przejechał kciukiem po moim policzku. Następnie spojrzał na moje usta. Delikatnie się nade mną nachylił, po czym chciał złączyć nasze usta.

-Nie…- szepnęłam słabo, po czym chciałam się od niego odsunąć, a najlepiej uciec. On widząc co chce zrobić chwycił mnie w pasie, po czym drugą ręką przejechał mi po włosach. Kiedy był pewny, że mu nie ucieknę złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Pierwszy raz odkąd przy nim byłam było mi tak dobrze. Donald odsunął się ode mnie po chwili i spojrzał mi głęboko w oczy. Ja pod wpływem jego wzroku zarumieniłam się i odwróciłam od niego wzrok.

-Ej… Patrz na mnie.- powiedział, po czym chwycił mnie za brodę i skierował moją twarz w taki sposób, że na powrót patrzyłam mu w oczy.
-Słodko wyglądasz gdy się rumienisz.- szepnął mi do ucha, po czym podgryzał jego płatek. Następnie wstał z łóżka i zaczął ubierać bluzkę.
-Za pół godziny masz być ubrana i przyjść do mojego pokoju.

-Dobrze.- szepnęłam patrząc mu na buty.
-A gdzie masz pokój?

-Naprzeciwko twojego.- puścił mi oczko, po czym wyszedł z pokoju. Ja nie czekając dłużej wstałam z łóżka, po czym udałam się do garderoby. Wzięłam czarną bluzkę z napisem "Bestię" i białe spodnie z wysokim stanem i z dziurami. Wybrałam jeszcze kolorowe skarpetki z pizzą. Następnie podeszłam do jednej z szafek i wyszukałam sobie zestaw koronkowej, białej bielizny. Kiedy miałam wszystko czego chciałam to poszłam do pokoju, po czym udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po czym dokładnie się wytarłam i zaczęłam ubierać przygotowane przeze mnie rzeczy. Kiedy wróciłam do pokoju zauważyłam, że jest godzina 12:41 więc za chwilkę pójdę do pokoju Donalda. Poszłam jeszcze do garderoby i podeszłam do toaletki. Przeczesałam i ułożyłam włosy. Cieszyłam się w tym momencie, że ich nie myłam, bo bym się nie wyrobiła. Kiedy byłam gotowa udałam się do pokoju blondyna…

Kiedy stałam przed drzwiami od jego pokoju delikatnie zapukałam.

-Wejść.- usłyszałam nieprzyjemny głos. Powoli nacisnęłam na klamkę, po czym weszłam do pokoju. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój. Ściany były szare, a na podłodze były dębowe panele. Naprzeciw drzwi było duże dębowe biurko, a po prawej jego stronie znajdowały się drugie drzwi prowadzące prawdopodobnie do sypialni. Stanęłam na środku pokoju równo pod czarnym żyrandolem.
-Czego.- warknął. Następnie podniósł wzrok z jakiś dokumentów na mnie. Kiedy mnie zobaczył poprawił się na skórzanym fotelu.

-Miałam przyjść.- oznajmiłam niepewnie.

-Zgadza się.- odparł.
-Podejdź.- zażądał, czym mnie zdziwił. Niepewnie zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Widząc mnie odsunął się na fotelu do tyłu. Znajdował się teraz trzy metry od biurka. Stanęłam przed nim i oparłam się delikatnie o biurko krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mężczyzna ponownie poprawił się na krześle siadając w rozkroku. Oparł łokieć o podłokietnik w fotelu i przyłożył palec do ust.
-Podoba Ci się tu?- zapytał patrząc na mnie.

-Tak, ale wolałabym wrócić do Polski.- odparłam.

-Ja też wiele rzeczy bym chciał. Jedną z nich jesteś Ty.- mówiąc to pokazał ruchem dłoni, że mam podejść. Zrobiłam to niepewnie. Teraz stałam równo na przeciwko niego. On spojrzał na mnie, po czym stanowczo chwycił mnie w pasie i pociągnął do siebie przez co wylądowałam u niego na kolanach. Spojrzałam na niego przerażona, po czym spróbowałam wstać. Kiedy mężczyzna domyślił się co chce zrobić to chwycił mnie mocno w pasie.
-A ty dokąd? Zrelaksuj się.- mówiąc to przytulił mnie mocno do siebie i ukrył twarz w moich włosach.

-Nigdy przy tobie nie będę spokojna. Jesteś podłym i okropnym draniem.- odparłam, po czym chciałam się wyrwać z jego żelaznego uścisku.

-Wiem, że tak naprawdę mnie lubisz.- powiedział, po czym pocałował mnie w szyję.

-Nie dotykaj mnie. Jesteś potworem i zawsze nim dla mnie będziesz.- syknęłam zła.

-Tak?

-Tak, nigdy nie zmienię zdania na Twój temat. Nie ważne co zrobisz zawszę będę cię nienawidzić.- warknęłam na co mnie puścił. Od razu wstałam i odeszłam od niego dwa metry.

-Nie chcesz po dobroci to będzie po mojemu.- warknął zły, po czym gwałtownie wstał i podszedł do mnie. Odwrócił mnie do siebie tyłem, po czym chwycił za włosy i brutalnie przygniótł do biurka.
-Starałem się dla ciebie być miłym i nawet na to nie zasługujesz.- powiedział mi do ucha, po czym wyprostował się dumnie dalej przygniatając moją twarz do biurka.
-Co tu z tobą zrobić?-zapytał sam siebie masując jednocześnie wolną ręką mój tyłek.
-Może trzeba ciebie oswoić? Niektóre zwierzęta też są dzikie dopóki się nich nie dosiądzie. Jest tak na przykład z klaczami.- kiedy to mówił do pokoju ktoś zapukał.
-Wejść.- zażądał, a do pokoju ktoś wszedł.

-Donald co robisz?- zdziwił się przybysz.

-Próbuję wymyślić coś aby przyciąć jej pazurki, jakieś propozycje?

-A co takiego zrobiła?- zadał kolejne pytanie nieznajomy.

-A czego tu nie zrobiła.- poczułam wzrok blondyna na sobie.
-Pyskuje, krzyczy, jest nie miała, nie wykonuje poleceń. Więc jak widzisz jest jakaś rozwydrzona.

-Faktycznie.

-To co takiego ode mnie chciałeś?

-Przyniosłem dokumenty.- odparł krótko, po czym położył je na biurko zaraz obok mojej głowy.

-Dobrze, a teraz wypad!- warknął Pierce. Jego żądanie zostało od razu spełnione.
-Na czym my skończyliśmy?- zapytał mnie, po czym przejechał ręką, po moim kręgosłupie. Po moim ciele przeszedł nie przyjemny dreszcz.
-A no tak miałem ciebie ukarać.

-Za co? Za to, że powiedziałam Ci prawdę?- zaśmiałam się histerycznie.

-Widzisz skarbie. Twoja prawda mi się nie spodobała.- poczułam, że się uśmiecha. Następnie chwycił mnie za rękę i pociągnął do swojej sypialni…

Wepchnął mnie do swojego pokoju, po czym zakluczył za sobą drzwi. Sypialnia ta była przeciwieństwem mojej. Moja była wykonana w jasnych barwach, a jego w ciemnych. Na podłodze były panele wykonane z ciemnego dębu. Ściany miały kolor grafitowy tak samo jak sufit. Pod sufitem wisiał czarny żyrandol. Spojrzałam przed siebie. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko. Jego ramy były wykonane z czarnego metalu i lekko zdobione. Po obu jego stronach stały nocne szafki z ciemnego drewna na których stały lampki z czarnymi kloszami. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, a obok drzwi wejściowych stała szafą na ubrania wykonana z tego samego drewna co szafki nocne.

-Podoba Ci się tu?- zapytał męski głos koło mojego ucha. Od razu przestałam oglądać pokój i odwróciłam się przodem do mężczyzny.

-Po co mnie tu przyprowadziłeś?- zapytałam z przerażeniem.

-Żeby cię ukarać.- odparł krótko następnie zaczął do mnie podchodzić.

-Proszę, nie krzywdź mnie.- szepnęłam cicho.
-Za wszystko ciebie przepraszam, ale proszę wypuść mnie stąd.- załkałam i zaczęłam się cofać.

-Cii. Już za późno na przeprosiny, ale przynajmniej następnym razem będziesz wiedziała co ciebie czeka i będziesz dla mnie milsza.

-Proszę.- poczułam jak w oczach gromadzą mi się łzy.

-Odwróć się.- zażądał.

-Donald proszę.

-Masz mówić do mnie Panie.- warknął.
-Odwróć się!- wrzasnął. Powoli wykonałam jego polecenie.
-Oprzyj się o ramę łóżka.- zażądał, a ja znów wykonałam jego polecenie. Bałam się go. Kątem oka zauważyłam jak podszedł do szafki nocnej i zaczął w niej coś szukać. Po chwili wyjął z niej pejcz. Następnie podszedł z nim do mnie. Położył go na łóżku, po czym stanął za mną i zaczął jeździć mi rękami po całym ciele.
-Nie chciałem tego robić, ale nie dałaś mi wyboru.- szepnął, po czym ugryzł płatek mojego ucha.

-Nie musisz tego robić. Poprawię się. Obiecuję.- odparłam drżącym głosem.

-Jak chcesz możemy to inaczej rozegrać.

-Chyba nie rozumiem.

-Ty mi zrobisz loda, a ja w zamian ciebie nie skrzywdzę.

-Chyba zwariowałeś. Takie prośby możesz dawać dziwką, nie mi.- warknęłam.

-Jak chcesz. Chciałem żeby było przyjemnie, ale ty wolisz cierpieć.

-Przyjemnie? Chyba tylko dla ciebie.- syknęłam. On widząc moje zachowanie zerwał ze mnie spodnie i bluzkę. Spojrzał na moją bieliznę, po czym cicho mruknął.

-Widzę, że wiedziałaś o tym, że będziesz musiała się rozbierać.- zaśmiał się, po czym odwrócił mnie do siebie przodem i docisnął swoim ciałem mocniej do ramy łóżka.

-Napewno nie chcesz tej drugiej opcji?- zapytał zsuwając ramiączko od stanika z mojego ramienia.

-Nie.- odparłam oschle. On jedynie mnie łapczywie pocałował. Jego pocałunek z chwili na chwilę robił się coraz bardziej namiętny i władczy. Nagle chwycił za moje białe koronkowe stringi i zaczął je ciągnąć do góry, przez co zaczęły mi się wżynać w tyłek i kobiecość.
-Proszę.-  szepnęłam w jego usta. On jednak sobie z tego nic nie zrobił i przysunął mnie bliżej siebie. Chwycił mnie mocno obiema rękami za tyłek i docisnął mocniej do siebie. Następnie zacisnął na nim ręce. Poczułam, że w jego spodniach się coś napina i chce wyjść na wolność.

-Ostatni raz zapytam. Wolisz cierpieć, czy mi się oddać? - zapytał, po czym spojrzał mi w oczy. Jego były ciemniejsze niż zwykle, widocznie się podniecił.

-Już mówiłam i zdania nie zmienię.- odparłam na co prychnął i odwrócił mnie do siebie tyłem. Następnie przycisnął mnie do ramy łóżka

-Jak chcesz.- warknął, po czym sięgnął za moje majtki i delikatnie je zsunął. Następnie pocałował mnie w pośladek i przejechał po nim.
-Powiedz mi Sofijo. Ile masz lat?

-16.- szepnęłam.

-Więc dostaniesz szesnaście razy pejczem.- mówiąc to wstał i poszedł w kierunku szafki nocnej. Wyjął z niej knebel z kulką i podszedł do mnie.
-Otwórz buzię- zażądał.

-Chyba zwariowałeś.- odparłam, ale od razu pożałowałam, bo dostałam pejczem w brzuch.
-Jebany sukinsynu.- wrzasnęłam zwijając się z bólu. Dostałam drugi raz, ale tym razem w plecy. Zawyłam i opadłam na łóżko.

-Powtórzysz?- zapytał szykując pejcz.

-Pierdol się.- syknęłam. Kolejny raz dostałam, ale tym razem walnął w tyłek. Cała się przez to śpięłam jak struna.

-Chyba nie dosłyszałem.- powiedział i podszedł do mnie od tyłu. Chwycił za włosy i przyciągnął do siebie.
-Co powiedziałaś?- szepnął mi do ucha, ale ja nic nie odpowiedziałam.
-Tak też myślałem.- powiedział, po czym odwrócił mnie do siebie przodem.
-A teraz otwórz usta i tak nie wygrasz.- oznajmił. Niechętnie i powoli wykonałam jego polecenie. Uśmiechnął się, po czym włożył mi do ust kulkę. Następnie zapiął knebel z tyłu mojej głowy.
-Grzeczna dziewczynka.- uśmiechnął się jeszcze szerzej i przejechał ręką po moim policzku. Ja na jego gest się od niego odsunęłam.
-Obróć się i chwyć rękami ramę łóżka.- zażądał niechętnie wykonałam jego polecenie. Po chwili poczułam mocne uderzenie które trafiło centralnie w mój tyłek. Zwinęłam się w bólu, a to był dopiero początek mojej tortury…

Kiedy Donald uderzył mnie 16 raz ledwo mogłam utrzymać się na nogach. Bolało mnie całe ciało, a najgorsze było to, że blondyn bił mnie chyba z całej siły i śmiał się ze mnie kiedy nie mogłam wytrzymać z bólu.

-Cii, to już koniec kary. Teraz będzie tylko przyjemność.- powiedział jeżdżąc ręką, po moim kręgosłupie. Nie zrozumiałam na początku o co mu chodzi, ale kiedy usłyszałam jak rozpina spodnie domyśliłam się co chce zrobić. Starałam się go błagać, żeby tego nie robił, ale przez tą głupią kulkę w ustach moje błaganie zmieniło się w jakiś bełkot.
-Zrelaksuj się, a nie będzie bolało.- powiedział, po czym gwałtownie we mnie wszedł. Spięłam się cała jak struna i zawyłam z bólu prostując się przy tym. Mężczyzna sobie nic z tego nie zrobił i zaczął się we mnie poruszać. Poczułam jak do oczu naciekają mi łzy. Opadłam bezwładnie na materac łóżka i modliłam się o to aby jak najszybciej skończył. Czas mi się ogromnie dłużył, a piekący tyłek i zniszczona godność nie pomagały mi w tym. Donald widocznie chciał mnie zniszczyć psychicznie i w sumie wychodziło mu to. Mężczyzna chwycił mnie za włosy i zaczął poruszać jeszcze szybciej przez co zaczęłam jęczeć z bólu.
-Tak mała kurwo jęcz.- warknął, po czym uderzył mnie w obolały pośladek z otwartej dłoni. Krzyknęłam z bólu, ale piłka zatrzymała ten dźwięk. Nagle mężczyzna zaprzestał swojej czynności i przyciągnął mnie bliżej siebie. Musiał już dojść i spuścić się we mnie. Puścił mnie, a ja bezwładnie opadłam na jego łóżko.
-Mam nadzieję, że ta kara da ci sporo do myślenia i już nie będziesz mi pyskować.- powiedział, po czym podszedł i usiadł obok mnie na łóżku.
-Nie miej mi tego za złe, że ciebie wyruchałem, ale zasłużyłaś na to za to jak mnie nazwałaś i jak do mnie mówiłaś.- mówiąc to przejechał po moich włosach, po czym odpiął to cholerstwo i wyjął kulkę z moich ust. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać i wtuliłam się w delikatną pościel.

-Za jakie grzechy mnie to wszystko spotyka.- zapłakałam.

-Cii.- szepnął Donald, po czym podniósł mnie ze swojego łóżka i przytulił. Następnie zaczął gładzić moje włosy.
-Nie płacz. Jak będziesz mnie słuchać i będziesz grzeczna to nigdy więcej ciebie nie skrzywdzę. Obiecuję.- szepnął, po czym pocałował mnie w czoło. Następnie odpłynęłam z wycieńczenia…

No cześć ❤️

Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wam:
-Dużo zdrowia, bo to najważniejsze w tych trudnych czasach.
-Radości, by umilić sobie smutne dni.
-Pomyślności
I ogólnie wszystkiego dobrego.

Miłego dnia/wieczoru/nocy 😍
Kocham was 😘

Wasza Cat1Woman1 ❤️

2169 słów ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro