Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zniewolona #4- prysznic

Przez chwilę jechaliśmy w ciszy. Przyglądałam się pięknemu miastu przez, które akurat przejeżdżaliśmy. Na jednym ze znaków zauważyłam Niemiecki akcent. Jesteśmy w Niemczech? Zmarszczyłam brwi.

-Dlaczego tak cicho siedzisz?- zapytał nagle. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi to zjechał na pobocze i zatrzymał pojazd.
-Zadałem pytanie.- mówiąc to chwycił mnie za szczękę i skierował w taki sposób, że patrzałam na niego. Zamknęłam oczy nie chcąc na niego patrzeć.
-Boisz się mnie?- zapytał na co pokiwałam delikatnie głową, że tak.
-Spójrz na mnie.- zażądał. Ja powoli rozchyliłam powieki i spojrzałam na blondyna. Donald położył swoją dłoń na moim policzku, po czym przejechał kciukiem mi po ustach.
-Jesteś taka piękna.- szepnął, po czym się nade mną nachylił, a następnie chciał mnie pocałować, ale ja w porę zdążyłam się odchylić do tyłu.

-Nie dotykaj mnie.- syknęłam zła.

-Chciałem te dwa dni spędzić w miłej atmosferze, ale jak widać, ty nie chcesz współpracować.

-W miłej atmosferze?- prychnęłam.

-Tak.

-Ciekawe dla kogo.- syknęłam. On jedynie chwycił mnie za włosy na co syknęłam.

-Jeszcze sama zapragniesz żebym był taki jak wcześniej.- warknął ciągnąc mocniej za moje włosy. W oczach zebrały mi się łzy.

-Puść.- jęknęłam z bólu chwytając za jego nadgarstek.

-Boli?

-Nie kurwa łaskocze, wiesz?- odparłam zła.

-Oberwiesz kiedyś za te odżywki.- syknął puszczając moje włosy. Następnie swój wkurzony wzrok skierował na drogę. Przeczesał ręką włosy, po czym dołączył się do ruchu...

Po kilku minutach dalszej drogi zatrzymaliśmy się pod jednym z hoteli. Nad nazwą "Yachthafenresidenz Hohe Duene" znajdowało się pięć gwiazdek.

-"Czyli to pewnie hotel pięciogwiazdkowy"- pomyślałam.

-Po co tu przyjechaliśmy?- zapytałam.

-Drugą noc chciałaś w aucie spędzić?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Wyszedł z auta i okrążył go, po czym otworzył mi drzwi i podał rękę. Ja niepewnie mu ją podałam. Przecież mówił, że nie będzie dla mnie miły? Może robi to tylko dlatego, bo wokół nas byli ludzie?

-Du! (Ty!)- krzyknął do jakiegoś chłopaka. Wyglądał jak pracownik hotelu. Miał ciemne prawie, że czarne włosy i ciemniejszą karnację. Nie wyglądał na niemca tylko na turka co było bardzo możliwe, gdyż czytałam, że dużo jest turków w Niemczech.
-Nehmen Koffer An Zimmer 683. (Zanieś walizki do pokoju 683.)- powiedział stanowczo, po czym podszedł z nastolatkiem do bagażnika. Następnie otworzył go i podał chłopakowi wszystkie siatki z moimi zakupami. Nastolatek bez słowa je przyjął, po czym ruszył w kierunku hotelu. Po chwili odwrócił się do mnie i delikatnie uśmiechnął, po czym z powrotem zaczął iść w kierunku wejścia do budynku.
-Co robisz?- zapytał nagle blondyn podchodząc do mnie.

-Chyba nie rozumiem pytania.- odparłam ze zdziwieniem.

-Widziałem jak podrywałeś tamtego chłopaka.- odpowiedział.

-Nie podrywałam tylko odwzajemniłam uśmiech.- stwierdziłam. Donald nic nie odpowiedział tylko chwycił mocno za mój nadgarstek i pociągnął za sobą w kierunku hotelu. Weszliśmy do środka i udaliśmy się od razu do recepcji. Mężczyzna uderzył w dzwonek zwracając tym uwagę receptionisty.

-Kann ich dir helfen? (Czy mogę panu w czymś pomóc?)- zapytał niemiec.

-Ja, Ich hatte hier ein Zimmer eingecheckt.(Tak, miałem zameldowany tu pokój.)

-Wie heißen Du? (Jak się pan nazywa?)- zapytał.

-Donald Pierce.

-Ja, Du sind in Zimmer 683 für eine Nacht registriert. (Tak jest pan zameldowany w pokoju 683 na jedną noc)- odparł niemiec.

-Zustimmen. (Zgadza się)- odparł blondyn. Następnie podpisał papiery i zapłacił za pokój. Odebrał kluczyk, po czym podszedł do mnie.
-Chodźmy.- mówiąc to podał mi rękę. Niepewnie ją chwyciłam i ruszyłam z blondynem do windy. Weszliśmy do środka bez słowa. Stanęłam całkiem pod ścianą, a blondyn zaś kliknął guzik z ostatnim, najwyższym piętrem. Między nami zapadła niezręczna cisza. Zaczęłam się przyglądać pomieszczeniu. Za nami znajdowała się szklana szyba pokazuje piękne morze. Reszta windy była zaś zrobiona z luster. Spojrzałam na swoje odbicie. Miałam lekko splątane włosy i rozmazane oczy, ale poza tym wyglądałam ładnie. Kiedy spojrzałam na odbicie blondyna nasze spojrzenia się skrzyżowały, przez co od razu spojrzałam na buty. Następnie swoje spojrzenie skierowałam na piętra. Zostały trzy do końca naszej jazdy. Nagle blondyn wcisnął guzik, przez co cała winda się zatrzymała.

-Co ty robisz?- zdziwiłam się.

-Oduczę cię uśmiechania do obcych chłopaków.- warknął. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zostałam przyparta przez chłopaka do ściany. Donald zaczął mnie namiętnie całować. Momentalnie przypomniała mi się sytuacja z szatni. Zaczęłam się szarpać kiedy mężczyzna zjechał na moją szyję. Donald chwycił za moje udo podciągając je do góry w taki sposób, że miałam nogę oplotłą wokoło jego biodra. Nagle wpadłam na pomysł. Wyprostowałam moją podniesioną nogę, po czym czubkiem buta wcisnąłem ten sam guzik co blondyn przed chwilą. Winda na nowo ruszyła, po czym zatrzymała się i otworzyła na wybranym przez nas piętrze. Kiedy mężczyzna usłyszał dźwięk otwieranej windy to się ode mnie odsunął jak poparzony. Spojrzał na mnie zły, po czym pociągnął za rękę w kierunku jego pokoju. Wyjął ze spodni kluczyk, po czym otworzył nim drzwi. Od razu kiedy przekroczyliśmy próg pokoju zauważyliśmy, że nasze torby już w nim były. Pokój był bardzo przestronny i urządzony w jasnych barwach. Na środku stało ogromne małżeńskie łóżko. Ten fakt mnie nieco zmartwił. Po obu stronach łóżka stały nocne szafki na których znajdowały się lampki. Koło drzwi wejściowych znajdowała się komoda obok, której był wieszak na ubrania. Prawa ściana była zrobiona cała ze szkła dzięki czemu mogliśmy obserwować przepiękne morze. Naprzeciwko ogromnego okna również znajdowały się drzwi. Poszłam w ich kierunku. Otworzyłam je i się z kimś zderzyłam. Ten ktoś chwycił mnie w pasie dzięki czemu się nie przewróciłam. Spojrzałam do góry na twarz tego ktosia, którym okazał się ten chłopak który miał przynieść do pokoju nasze bagaże.

-Entschuldigung. (przepraszam)- powiedział. Ja nic nie odpowiedziałam tylko patrzałam się zahipnozowana w jego brązowe oczy.

-Sofija?- wyszedł nagle zza rogu Donald. Nieznajomy od razu zabrał ręce z moich bioder.
-Du? (Ty?)- zdziwił się i zaczął mordować chłopaka wzrokiem.

-Kann Ich noch etwas für Du tun?(Mogę coś jeszcze zrobić dla pana?) - zapytał pracownik hotelu.

-Für einer halben Stunde bringen zwei Flaschen Champagner und Erdbeeren mit Schlagsahne. (za pół godziny przynieś dwa szampany i truskawki z bitą śmietaną.)- zażądał, a nieznajomy od razu ruszył w kierunku drzwi. Po chwili zostaliśmy sami. Ja niepewnie ruszyłam w kierunku toreb z ubraniami, po czym zaczęłam je rozpakowywać.
-Nie wyjmuj wszystkich ubrań.- powiedział.

-Dlaczego?

-Bo jutro ruszamy w dalszą podróż. Wyjmij tylko ubrania na jutro, piżamę i potrzebne tobie rzeczy.

-A mogę wiedzieć gdzie jedziemy?- zapytałam z nadzieją, że uzyskam odpowiedź.

-Do Szwecji.- odparł krótko.

-Jak....- zaczęłam.

-Koniec pytań o cel i miejsce podróż.- przerwał mi.
-I tak ci już za dużo powiedziałem.- dodał, po czym ściągnął bluzkę ukazując mi tym swój sześciopak. Choć nie chciałam oczy same mi powędrowały na jego wyrzeźbioną klatę. Kiedy spojrzałam na jego twarz zauważyłam, że mężczyzna się uśmiecha. Chyba za długo się wpatrywałam w jego goły tors. Poczułam jak oblewa mnie rumieniec...

Siedziałam na łóżku i czytałam książkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Donald od razu jak usłyszał pukanie poszedł w ich kierunku. Otworzył je, a za nimi znajdował się ten sam młody chłopak który był tu jakieś pół godziny temu. Mężczyzna bez słowa zabrał pracownikowi hotelu zamówione wcześniej rzeczy, po czym zapłacił za nie z dosyć pokaźnym napiwkiem. Następnie podszedł do łóżka i usiadł obok mnie. Postawił szampany i truskawki z bitą śmietaną na szafce nocnej, po czym obok nich postawił dwa kieliszki. Otworzył szampana lekko rozlewając go na pościel, po czym nalał do obu kieliszków. Jeden wziął sobie, a drugi zaś chciał podać mi.

-Ja nie piję.- powiedziałam przerzucając kartkę.

-Dzisiaj pijesz.- odparł, po czym zabrał mi lekturę.

-Ej!- warknęłam zła rzucając się na blondyna.

-Miałaś wykonywać moje polecenia. Jak mówię, że masz pić to pijesz. Rozumiemy się?- zapytał patrząc na mnie. Ja niepewnie zabrałam od niego kieliszek. Pomimo iż lubiłam smak alkoholu to nie lubiłam pić poza domem, a tym bardziej z osobami, których słabo znałam.
-Grzeczna dziewczynka.- uśmiechnął się. Następnie stuknął swoim kieliszkiem w mój i upił trochę napoju. Następnie spojrzał na mnie wyczekująco. Przyłożyłam sobie kieliszek do ust i upiłam łyka. Od razu poczułam smak charakterystycznego napoju...

Po kilkudziesięciu minutach doszłam do wniosku, że z pijanym blondynem idzie się dogadać. Skończyliśmy już drugą butelkę szampana śmiejąc się przy tym jak dzieci. Aktualnie zajadałam truskawki z bitą śmietaną. Były przepyszne.

-To mówiłaś, że ilu masz przyjaciół?- zapytał nagle mężcyzna.

-Wielu. Kilku osób nawet imion nie pamiętam.- zaśmiałam się.

-Jak możesz nie znać ich imion?

-Po prostu. Moimi przyjaciółmi są wszystkie osoby z którymi dużo rozmawiam i się śmieję, a kolegami i koleżankami są osoby które nie znam, albo jestem z nimi tylko na cześć.

-Czyli jestem twoim przyjacielem?- zaśmiał się.

-Nie.

-Dlaczego?- zadziwił się.
-Rozmawiamy dużo, śmiejemy się.

-Gdyby nie to, że muszę z tobą gadać to byśmy nie zamienili ani słowa.- odparłam wstając z łóżka. Postawiłam pusty kieliszek na szafce, po czym się przeciągnęłam.

-Nie musisz ze mną gadać.

-Wcale.- zakpiłam.

-A zmuszam cię?- warknął zły. Oho chyba tryb "bycia miłym" wysiadł.

-Nie...- powiedziałam sarkastycznie.

-Nie drażnij mnie lepiej.

-Co ja takiego robię?

-Nie udawaj głupiej.- syknął wkurzony.
-Idę się kąpać. Przyjąć za pięć minut do łazienki.- powiedział, po czym ruszył w jej kierunku. Następnie zniknął za drzwiami. Dlaczego mam do niego przyjść. Z jednej strony nie chciałam tam iść, a z drugiej nie chciałam mu się narażać. Może chce żebym mu po prostu plecy umyła?

Odczekałam chwilkę, po czym niepewnie weszłam do łazienki. W pomieszczeniu było gorąco jak w saunie i w powietrzu unosiła się ciepła para. Zauważyłam, że mężczyzna bierze prysznic, przez co od razu się zatrzymałam. Mieliśmy ładną łazienkę. Była urządzona w jasnych barwach. Znajdowały się w niej dwie umywalki zrobione w blacie, ogromne lustro, toaleta i ogromny prysznic. Na oko miał jakieś 1.5m/3m.

-Jesteś?- usłyszałam nagle przez co podskoczyłam.

-Tak.

-Podejdź.- powiedział na co podeszłam powoli do szyby prysznica. On jedynie odsunął szybę przez co mogłam zobaczyć jego nagie ciało. Od razu odwróciłam od niego wzrok i patrzałam na ścianę.

-Czego ode mnie chciałeś?- zapytałam.

-Chcę abyś mi potowarzyszyła.- oznajmił na co się oburzyłam.

-Chyba oszalałeś.- odparłam.

-Już dawno.- stwierdził. Następnie wyciągnął rękę w moją stronę.
-Chodź.

-Nie.

-Powiedziałem coś!- warknął.

-Nie zrobię tego.- odpowiedziałam z obrzydzeniem.

-Chodź!- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu. Ja jedynie pokiwałam głową, że nie. Nagle Donald chciał mnie chwycić za rękę więc się odsunęłam, a następnie pobiegłam w kierunku drzwi. Kiedy przebiegłam przez framugę poczułam ręce na mojej talii. Krzyknęłam kiedy blondyn podniósł mnie nad ziemię. Mężczyzna zasłonił mi usta ręką, po czym pociągnął za sobą do łazienki. Wepchnął mnie na siłę pod prysznic, po czym zablokował mi jakiekolwiek drogi ucieczki.

-Zostaw mnie.- powiedziałam drżącym głosem. Donald nic nie odpowiedział i patrzał się na moją przemokniętą bluzkę. Następnie podszedł do mnie bliżej i zaczął ją podwijać do góry.
-Proszę.- szepnęłam czując jak łzy napływają mi do oczu. On jedynie zdjął ze mnie bluzkę, a następnie stanik.

-Nie opieraj się to mniej zaboli.- szepnął dotykając moje piersi. Odwróciłam od niego wzrok, bo nie mogłam na to patrzeć.
-Miałaś chłopaka?- zapytał nagle. Nic nie odpowiedziałam tylko cicho zapłakałam czując jak mocniej ściska moją pierś.
-Odpowiedz.

-Nie.- szepnęłam drżącym głosem.

-Więc postaram się być delikatny.- powiedział, po czym mnie namiętnie pocałował. Czułam się coraz gorzej, a najbardziej mnie bolała bezradność, że pomimo iż chciałam coś zrobić to nie mogłam. Nie miałam się jak bronić i on o tym dobrze wiedział. Chwycił za mój pasek rozpinając go. Następnie zsunął ze mnie spodnie. Kiedy chwycił za moje majtki, ja złapałam za jego nadgarstki.

-Proszę.- załkałam patrząc mu w oczy. Modliłam się, aby się nade mną zlitował i pozwolił odejść.

-Powiedz moje imię.- zażądał. Przełknęłam gulę znajdującą się w moim gardle i zacisnęłam powieki.

-Donald.- powiedziałam łamliwym głosem. On jedynie się uśmiechnął i ściągnął ze mnie bieliznę. Następnie się ode mnie nieco odsunął. Zaczęłam zakrywać moje nagie atuty kobiecości jak się tylko dało.

-Przestań.- warknął. Następnie wziął do ręki mydło i zaczął mnie nim myć. Zaczął od mycia piersi, po czym zjeżdżał ręką coraz niżej. Spięłam się jak struna kiedy przejechał palcami po mojej kobiecości. Blondyn widząc to wrócił ręką w ten sam sposób. Przez moje ciało przeszły dreszcze. Spojrzał na mnie, po czym się uśmiechnął.

-Proszę.- błagałam. On na mój gest się jeszcze mocniej uśmiechnął, po czym wsunął mi dwa palce do środka. Spięłam się jeszcze mocniej.

-Rozluźnij się.- szepnął mi do ucha. Zaczął mnie nagle całować po szyi i wsuwają swoje palce coraz szybciej. Zaczełam się wić i kręcić biodrami, bo choć nie chciałam sprawiało mi to przyjemność.

-Błagam przestań!- jęknęłam. Czułam, że długo tak nie wytrzymam. On widząc moje zachowanie wyjął palce. Już myślałam, że to koniec, ale nagle blondyn dołączył jeszcze jeden palec do zabawy i zaczął nimi jeszcze szybciej poruszać niż przed chwilą. Przygryzłam dolną wargę nie chcąc, aby jakiś niechciany jęk wydobył się z moich ust. Czułam, że już doszłam i że nie wytrzymam długo. Nagle Donald wyjął ze mnie palce i się uśmiechnął.

-Podoba ci się?- zapytał z szerokim uśmiechem. Ja wiedząc, że nie zdołam opanować głosu pokiwałam głową, że nie.
-Szkoda.- odparł następnie mnie obrócił do siebie tyłem. Zaczął myć moje plecy. Tak jak przed chwilą zjeżdżał coraz niżej i niżej. Kiedy doszedł do pupy klepnął mnie w nią przez co krzyknęłam. Po chwili zauważyłam jego rękę z mydłem koło mojej ręki. Nagle mężczyzna "upuścił" je na ziemię.
-Podasz mi je?

-Proszę.

-Masz dwie możliwości. Możesz się po nie schylić, albo kucnąć. Domyślałam się co chce mi przez to przekazać. Wiedziałam, że i tak na tym ucierpi moja godność.
-To jak? Nie każ mi ciebie zmuszać.- powiedział. Ja niepewnie i powoli się zgięłam. Poczułam jak przejeżdża ręką po moim kręgosłupie, po czym docisnął mnie jeszcze mocniej do ziemi, przez co byłam zgięta w idealnym kącie prostym.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę to zrobić.- powiedział, po czym poczułam jak coś twardego przejeżdża po moim pośladku. Wzięłam mydło i chciałam się wyprostować, ale nie mogłam bo blondyn mnie trzymał. Poczułam jak moje oczy na powrót napełniają się łzami. Nagle przez moje ciało przeszedł potworny ból. Im szybciej Donald się we mnie poruszał tym ból był mocniejszy. Czasami mężczyzna uderzał w mój pośladek, co również nie było miłe. Po kilku minutach blondyn wszedł we mnie do końca i najprawdopodobniej się we mnie spuścił, bo zaczął się śmiać jak psychopata. Ja na jego gest zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Dosłownie dusiłam się własnymi łzami. Donald nagle chwycił mnie za ramiona i nie wychodząc ze mnie przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej. Nagle prawą ręką zjechał do mojej kobiecości, po czym zaczął ją masować palcami. Chciałam go powstrzymać, ale kiedy chwyciłam za jego rękę od chwycił lewą ręką za moje nadgarstki i przycisnął mi je do klatki piersiowej. Widząc, że nic nie stoi mu na przeszkodzie wrócił do wcześniejszej czynności i zaczął pieścić palcami moją kobiecość.

-Proszę.- szepnęłam wiedząc, że jestem na krańcu wytrzymałości. On jednak nie zwolnił tylko przyśpieszył. Odchyliłam głowę do tyłu i oparłam ją na ramieniu mężczyzny. On widząc to się uśmiechnął, po czym nie dość, że pieścił mnie palcami to jeszcze zaczął poruszać swoimi biodrami. Cicho jęknęłam, kiedy nie mogłam się powstrzymać.
-Przestań!- krzyknęłam.

-Przestanę wtedy kiedy powiesz, że ci się podoba.

-Nigdy ci tego nie powiem.- warknęłam. Zaczęłam kręcić biodrami i podnosić delikatnie prawą nogę chcąc zmniejszyć przyjemność. To i tak prawie nic nie dawało.

-Jak wolisz.- odparł i zaczął się jeszcze szybciej poruszać. Choć nie chciałam nie miałam wyboru. Musiałam mu powiedzieć to co chciał usłyszeć, bo inaczej mi nie da spokoju.

-Dobra wygrałeś! Podoba mi się to! Tylko błagam już przestań!- wykrzyczałam nie móc wytrzymać. Blondyn na me słowa zabrał rękę i ze mnie wyszedł. Następnie obrócił mnie do siebie przodem.

-Opłacało się opierać? I tak wcześniej, czy później przyznałabyś mi rację.- powiedział, po czym mnie pocałował. Następnie wyszedł spod prysznica, po czym wyszedł z łazienki. Ja usiadłam na ziemi, po czym zaczęłam płakać.

-"Czy tylko po to mnie porwał i czy tak będzie wyglądała reszta moich marnych dni?"- zapytałam siebie w myślach, po czym zaczęłam jeszcze mocniej płakać...

No cześć ❤️
Co tam u was?
Podoba wam się ta część?
Mam nadzieję, że tak❤️
Powiem wam pobiłam rekord w tej serii- 2650 słów 🤭

Miłego dnia/wieczoru/nocy
Wasza Cat1Woman1 ❤️

Ps. Chcę podziękować wszystkim czytelnikom❤️
Kocham was🔥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro