Zniewolona #3- Zakupy
Otworzyłam powoli oczy i delikatnie się przeciągnęłam. Kiedy mój wzrok przyzwyczaił się do jasności zauważyłam, że znajduję się w tym samym aucie co wczorajszej nocy.
-Wyspałaś się?- usłyszałam męski głos przez co od razu się odwróciłam. Za mną leżał nieznajomy i bacznie mi się przyglądał. Kiwnęłam mu delikatnie głową, że tak, a chłopak od razu się uśmiechnął.
-To dobrze.- powiedział, po czym otworzył drzwi od samochodu i wyszedł na zewnątrz. Ja po chwili poszłam w jego ślady. Postawiłam niepewnie nogę na ziemi, a jak nie usłyszałam zakazu blondyna wyszłam z auta. Nieznajomy stał skierowany twarzą do słońca z rozłożonymi rękami.
-Mogę wiedzieć gdzie jesteśmy?- zapytałam.
-W połowie drogi.- odparł wyciągając się.
-W połowie do czego?- zadałam kolejne pytanie.
-Do celu.- oznajmił, po czym odwrócił się do mnie przodem i delikatnie uśmiechnął.
-Dzisiaj będzie przyjemniejszy dzień od reszty pozostałych.
-A co będziemy robić?- zapytałam.
-Pójdziemy na zakupy, bo w końcu musisz mieć ciuchy na zmianę.- odpowiedział. Następnie udał się do auta. Ja ruszyłam powoli za nim. Usiadłam na przednim siedzeniu dla pasażera. Chłopak zaś usiadł za kółkiem.
-Pasy.- powiedział patrząc na mnie, kiedy nie wykonałam żadnego ruchu nieznajomy się nade mną nachylił i zapiął mi pasy.
-Sorki, zamyśliłam się.- odparłam z usprawiedliwieniem. On tylko pokiwał głową, że rozumie. Następnie odpalił auto i ruszył powoli w tyko mu znanym kierunku.
-Jak tak w ogóle masz na imię?- zapytałam przerywając ciszę. Blondyn jedynie odchrząknął, po czym poprawił się na siedzeniu.
-Donald Pierce.- oznajmił krótko.
-Donald?- spytałam patrząc na mężczyznę. On jedynie kiwnął głową, że tak.
-Powiedz mi Donaldzie. Dlaczego powiedziałeś jak się nazywasz? Nie boisz się, że komuś powiem kim jesteś?- zapytałam badając go przenikliwym spojrzeniem.
-Nie, nie boję się, ponieważ wiem, że nikomu nie powiesz.- skwitował.
-Skąd ta pewność?
-Bo jesteś pod moją opieką. Jeśli zrobisz coś co mi się nie spodoba to gorzko tego pożałujesz. Więc mam nadzieję, że masz chociaż trochę oleju w głowie i nie będziesz próbowała nikogo powiadomić o tej całej sytuacji.- stwierdził. Ja nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. W sumie miał rację. Nikomu nie powiem, bo boję się, że skrzywdzi ważną dla mnie osobę…
Jechaliśmy już którąś godzinę, a towarzyszący nam las zaczął powoli znikać. Na jego miejsce zaczęły się pojawiać budynki, których z każdą chwilą było coraz więcej. Jechaliśmy przez obrzeża miasta, po czym blondyn skręcił ku centrum. Po skręceniu w kilka przecznic znaleźliśmy się koło jakiejś galerii. Donald zaparkował na ogromnym parkingu, po czym zgasił auto.
-Pamiętaj masz być grzeczna i nie kombinować.- powiedział patrząc na mnie, po czym założył okulary przeciwsłoneczne wykonane z bordowego szkła. Ja jedynie kiwnęłam głową, że rozumiem. Kiedy otrzymał zadowalającą go odpowiedź zwrotną to wysiadł z auta. Następnie obszedł pojazd naokoło i otworzył mi drzwi. Następnie wyciągnął dłoń w moją stronę. Ja niepewnie ją przyjęłam i wyszłam z auta. Blondyn zamknął drzwi, a następnie samochód. Następnie wyciągnął w moją stronę rękę.
-Uważam, że to będzie zbędne.- stwierdziłam, po czym poszłam powoli w kierunku ogromnego budynku. Kiedy zrobiłam kilka kroków poczułam mocny uścisk na ręce. Następnie ktoś pociągnął mnie w swoją stronę przez co uderzyłam z dużą siłą w czyjąś klatkę piersiową.
-Masz wykonywać moje polecenia.- warknął Donald. Następnie chwycił mnie mocno za dłoń i pociągnął za sobą…
Po wejściu do galerii skierowaliśmy się w stronę najbliższego sklepu z ubraniami. Od razu jak przekroczyliśmy drzwi, mężczyzna pociągnął mnie w stronę najbliższego regału z bluzkami.
-Wybierz sobie coś.- powiedział uważnie mi się przyglądając.
-Mogę wziąć cokolwiek?- zapytałam z nadzieją.
-Tak.- odparł krótko rozglądając się po sklepie. Ja na jego słowa od razu zaczęłam przeglądać półki. Szukałam T-shirtów o jednolitej barwie z jakimś napisem. Znalazłam kilka intrygujących mnie ubrań. Na przykład czarna bluzka z białym napisem "Bestie", czy też czarna bluzka z różowym napisem "Królowa Internetu". Następnie moją uwagę przykuł czarny T-shirt z małym nadrukiem kota i napisem "Będę cię kochać we wszystkich moich dziewięciu życiach". Na końcu dostrzegłam czarną bluzkę z dwoma granatowymi nietoperzami, które znajdowały się nad piersiami.
-Już.- odparłam podchodząc do blondyna z moimi znaleziskami.
-Tylko tyle?- zapytał się marszcząc brwi. Ja na jego słowa się zdziwiłam.
-Tylko?- spytałam.
-Myślałem, że jako dziewczyna wybierzesz sobie milion podobnych bluzek tymbardziej, że ja za nie płacę, a tu proszę. Cztery czarne bluzki.
-To mam jeszcze kilka wziąć?- zapytałam. Na moje słowa Donald podszedł do jakiejś półki i zaczął oglądać bluzki. Podeszłam do niego ze zdziwieniem.
-Co robisz?
-Pomagam ci, nie widzisz?- odparł, po czym podał mi pięć bluzek. Wszystkie były przepiękne, ale miały jedną wadę. Były to topy, a ja je nie nawidziłam.
-Coś nie tak?- zapytał widząc moją minę.
-Nie lubię topów.- odparłam podgryzając wargę.
-To polub, a teraz chodź. Mamy jeszcze kilka rzeczy do kupienia.- oznajmił, po czym pociągnął mnie za rękę. Tym razem podeszliśmy do regałów ze spodniami. Mężczyzna zaczął wybierać dla mnie spodnie.
-Chcę sama.- powiedziałam, po chwili widząc jak blondyn wyciąga biodrówki. Następnie podeszłam do pułek i zaczełam szukać odpowiednie dla mnie spodnie. Szukałam najlepiej ciemne spodnie z wysokim stanem. Po chwili znalazłam kilka par nadających się dla mnie.
-Weź jeszcze te i te.- mówiąc to podał mi biodrówki i białe spodnie z wysokim stanem porwane na kolanach. Następnie udaliśmy się do działu z swetrami, bluzami, a na końcu ze skarpetkami i butami. Kiedy miałam wszystko czego potrzebowałam skierowałam się w kierunku przymierzalni.
-A ty dokąd?- zapytał Donald.
-Idę do przymierzalni.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To jeszcze nie wszystko.- odparł, po czym poszedł w kierunku działu z bielizną. Ja niepewnie poszłam za nim.
-Nie masz jeszcze bielizny, chyba że wolisz chodzić bez niej.- powiedział patrząc na bieliznę. Ja na jego słowa się zarumieniłam.
-To jak?- zapytał, po czym spojrzał na mnie. Ja po wpływem jego spojrzenia wzięłam kilka par zwykłych majtek.
-Weź jeszcze koronkowe, bo te całe są… Jak to powiedzieć. Babcine?- powiedział, a mnie zalał jeszcze większy rumieniec. Wzięłam kilka par koronkowych majtek.
-Możemy już iść?- zapytałam z nadzieją w głosie.
-Hmm.- zamyślił się.
-Weź jeszcze te.- mówiąc to podał mi koronkowe figi i stringi.
-Po co mi one? I tak ich nie ubiorę.- oznajmiłam stanowczo.
-Będą ci idealnie pasować do legginsów.- odparł.
-Jakich legginsów?- zdziwiłam się. O ile pamiętam nie brałam ich. Z zamyśleń wyrwał mnie mężczyzna podnosząc do góry czarne legginsy z wrednym uśmiechem.
-Ty ich nie wzięłaś, ale mi się spodobały.- uśmiechnął się szeroko.
-Mogę już iść do tej przebieralni?- zapytałam z nadzieją.
-Teraz tak.- odpowiedział. Ja ja jego słowa od razu ruszyłam w jej kierunku...
Weszłam do środka, po czym powiesiłam wszystkie ciuchy do przymiarki na wieszakach. Miałam z tym mały problem, ponieważ nie mogłam wszystkiego pomieścić. Jak wszystkie ubrania wisiały upchane na wieszakach zaczęłam je przymierzać. Kiedy byłam ubrana w pierwszy komplet, czyli w spodnie i bluzkę obejrzałam się w lustrze. Miałam ubrane białe spodnie wyszukane przez blondyna i granatowy top. Ciuchy ładnie na mnie leżały i podkreślały moje atuty kobiecości takie jak talia, biust i tyłek.
-Żyjesz ty tam?- usłyszałam męski głos, który wyrwał mnie z zamyśleń.
-Tak.- odpowiedziałam cicho.
-Mierzę ubrania.
-I jak? Pasują?
-Tak.
-Pokaż się.- zażądał. Ja nie chcąc go zdenerwować wykonałam jego polecenie. Odsunęłam powoli kotarę pokazując mu się. On na mnie spojrzał, po czym znieruchomiał. Zdjął okulary dokładnie badając mnie wzrokiem. Ja widząc jego zachowanie zaczęłam się rumienić i starałam się ukryć mój goły brzuszek. Czułam się w tej sytuacji bardzo niekomfortowo. Donald powoli do mnie podszedł przez co zaczęłam się cofać. Poskutkowało to tym, że wpadłam na lustro. Blondyn zaś kiedy znalazł się w mojej przebieralni zasunął za sobą kotarę.
-Co ty robisz?- zapytałam zdenerwowana. On nic mi nie odpowiedział tylko do mnie podszedł. Wbił się łapczywie w moje usta przyciskając mocniej do lustra. Próbowałam się uwolnić, ale na marne. Mężczyzna położył dłoń na moim gołym brzuszku, po czym wsunął ją pod materiał mojej bluzki. Ja na jego gest się spięłam jak struna, po czym zaczęłam go od siebie odpychać.
-Zostaw mnie.- zapłakałam. On jedynie zakrył moje usta swoją dłonią. Następnie zaczął całować mnie po szyi, a wolną ręką ścisnął mój pośladek. Czułam jak całuje coraz namiętniej miejscami podgryzając moją wrażliwą skórę na szyi. Nagle mnie odwrócił do siebie tyłem nie przestając całować mojej szyi. Nasze ciała nic nie dzieliło. Poczułam jak w jego spodniach coś się napina. Nie wiedząc co zrobić, zaczęłam płakać z bezradności. Słone łzy spływały mi do ust. Nagle chłopak się ode mnie odsunął z prędkością światła, a następnie wyszedł z przebieralni. Ja nie wiedząc co się dzieje usiadłam na ziemi i zaczęłam mocniej płakać…
Po kilku minutach uspokoiłam się, po czym przymierzyłam resztę ubrań. Kiedy wiedziałam które ciuchy wezmę, a które nie to powoli wyszłam z przebieralni.
-Miałam pani przekazać, że ma pani poczekać na Donalda. Poszedł na chwilę na dwór i zaraz wróci.- powiedziała młoda pracowniczka sklepu. Pokiwałam delikatnie głową, że rozumiem, po czym poszłam w kierunku drzwi. Na dworzu zauważyłam blondyna kończącego palenie papierosa. Kiedy mężczyzna mnie zauważył to zgasił fajkę, po czym wszedł do sklepu i powoli do mnie podszedł.
-Przymierzyłaś wszystkie?- zapytał na co kiwnęłam głową, że tak. Nie mogłam na niego patrzeć więc swój wzrok zatrzymałam na jego butach.
-To chodź do kasy.- oznajmił, po czym pociągnął mnie za rękę w jej kierunku. Na nasze szczęście nie było kolejki więc podeszliśmy bezpośrednio do kasy. Kasjerka nas skasowała, po czym Donald jej zapłacił z dosyć pokaźnym napiwkiem. Następnie poszliśmy w kierunku samochodu. Kiedy byliśmy przy pojeździe chciałam usiąść z tyłu, ale blondyn mi w tym przeszkodził.
-Usiądź z przodu, a ja włożę torby do bagażnika.- oznajmił. Ja nie czekając dłużej usiadłam na przednim siedzeniu dla pasażera. Po chwili mężczyzna do mnie dołączył i usiadł za kółkiem.
-Słuchaj, co do tej sytuacji w szatni.- zaczął, a ja nawet na niego nie spojrzałam.
-Zapomnijmy o tym.- dodał po chwili, po czym odpalił auto. Wyjechał z parkingu i pojechał w tylko mu znanym kierunku…
Mam nadzieję, że podoba wam się dzisiejsza część❤️
Miłego dnia/wieczoru/nocy 😍
Wasza Cat1Woman1 ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro