Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zniewolona #2- Porwanie

(3 osoba)
Blondyn wziął nieprzytomną dziewczynę na ręce, po czym położył ją na wcześniej przygotowane przez siebie miejsce. Dzięki temu, że mężczyzna wcześniej rozłożył siedzenie teraz nie musiał się z nim męczyć. Zapiął Sofiję pasem, po czym wyszedł z tylniej części auta zamykając za sobą drzwi. Usiadł na miejscu kierowcy i włożył kluczyki do stacyjki żeby odpalić auto. W międzyczasie skierował lusterko na blondynkę, żeby w razie czego widzieć kiedy się obudzi. Kiedy auto zapaliło nie czekał dłużej i pojechał w kierunku bramy parkingu szkolnego. Kiedy dołączał się do ruchu drogowego zauważył jak ze szkoły wychodzą jego ludzie. Blondyn co chwilę zerkał na dziewczynę. Pomimo iż nie chciał spodobała mu się. Pragnął ją, ale wiedział, że nie może. Wiedział, że dziewczyna ma dotrzeć w nienaruszonym stanie. Mężczyzna bał się, że nie podoła i że nie wytrzyma z podniecenia. Jej delikatna twarz idealnie pasowała do jej bezbronności. Kręciło go to. Chciał ją teraz, w tym aucie, na tych cholernych tylnych siedzeniach, ale wolał się nie narażać szefu. Odgonił od siebie wszystkie myśli i nim się spostrzegł był już za miastem. Jechał polną drogą przy której miejscami stały domy. Kiedy blondyn był pewny, że jest daleko od terenu zamieszkanego zatrzymał auto, po czym z niego wyszedł. Zaczął rozglądać się dookoła. Wokół nich były lasy i łąki. Chłopak wyjął telefon z tylniej kieszeni spodni. Zanim jednak zadzwonił zauważył ruch w aucie więc podszedł do otwartego okna od strony pasażera obok kierowcy.

(Sofija)
Ocknęłam się na tylnym siedzeniu w aucie. Pierwsze co zrobiłam to odpięłam pasy i zaczęłam oglądać auto. W środku pojazd był bogato urządzony. Siedzenia znajdowały się po obu stronach jak w limuzynie. Na dodatek tapicerka była ze skóry, a szyby były delikatnie przyciemniane. Wyjrzałam przez nie i zauważyłan, że znajdowałam się na jakimś zadupiu. Wszędzie były tylko łąki i lasy. Nagle zauważyłam jak mój porywacz podszedł do otwartego okna od strony pasażera obok kierowcy. Mężczyzna oparł się o drzwi, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Proszę kto tu się obudził.- powiedział, po czym jeszcze szerzej się uśmiechnął. Ja jedynie przesunęłam się w róg siedzenia tylko po to aby być jak najdalej od niego.
-Już nie jesteś taka odważna?- zakpił, po czym podszedł do tylnych drzwi. Pociągnął za klamkę, po czym wszedł do auta i usiadł naprzeciwko mnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Zadałem pytanie.- oznajmił przysuwając się bliżej mnie przez co ja jeszcze bardziej się odsunęłam. Miałam ochotę wtopić się w tapicerkę.

-Daj mi spokój.- syknęłam. Chłopak na me słowa się uśmiechnął, po czym chwycił mnie w stalowym uścisku za szczękę.

-To ja tu decyduję kiedy dam ci spokój, rozumiesz?- zapytał patrząc mi w oczy.
-Tak czy nie?- warknął, a ja jedynie potrząsnęłam głową, że rozumiem.
-Grzeczna dziewczynka.- powiedział spoglądając na telefon. Ja korzystając z nieuwagi chłopaka otworzyłam drzwi, po czym wyszłam z pojazdu i zaczęłam uciekać. Usłyszałam za sobą krzyki nieznajomego, ale pomimo to i tak nie zwolniłam. Nagle poczułam szarpnięcie za włosy i pociągnięcie do tyłu. O mało co się nie przewróciłam. Z ogromną siłą walnęłam w klatkę piersiową blondyna.
-Zachciało się uciekać?!- krzyknął.
-Jak jeszcze raz wpadniesz na taki genialny pomysł to nie będziesz miała do czego wrócić, rozumiesz?!- wykrzyczał szarpiąc mnie za włosy.
-Zabiję wszystkie bliskie ci osoby, a ty będziesz musiała na to patrzeć!

-Przepraszam…- szepnęłam ze łzami w oczach.
-Błagam nie krzywdź mojej rodziny.- wypłakałam patrząc na niego. Zauważyłam jak jego wzrok złagodniał.

-Chodź.- zażądał, po czym pociągnął mnie w stronę auta. Kiedy staliśmy przy maskę obrócił mnie przodem do siebie.
-Nie utrudniaj tego zadania mi, ani sobie.- powiedział łagodnie podnosząc mój podbródek. Dotknął mojego, policzka po czym zaczął się nade mną pochylać. Sprawiło to, że położyłam się na masce auta.

-Co robisz?- zapytałam zdziwiona chociaż dobrze wiedziałam czego chce. Jego oczy błądziły po mojej twarzy, lecz po chwili zatrzymały się na moje usta.

-Shhhh.- szepnął, po czym delikatnie musnął moje usta. W tym właśnie momencie zaczęłam się szarpać.

-Zostaw mnie!- warknęłam próbując się wyswobodzić z tej niewygodnej sytuacji. On jedynie chwycił mnie za nadgarstki, po czym przycisnął mi je nad głową. Moje ciało przygniótł swoim mocniej do auta. Zaczął całować mnie coraz namiętniej. Nagle przestał całować moje usta i przeniósł się na szyję.
-Przestań!- zażądałam czując jego rękę na moim pośladku. Nagle ją zacisnął, przez co się cała spięłam. Przez to, że byliśmy tak blisko siebie czułam jak każdy jego mięsień się napina. Nagle poczułam jak coś porusza się u niego w spodniach. Zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać, a on sobie nic z tego nie robił. Całował mnie coraz namiętniej i miejscami podgryzał moją skórę. Nagle zabrzmiał jego telefon, który  mnie uratował od tego piekła. Blondyn się wyprostował wyciągając urządzenie z kieszeni spodni. Spojrzał na ekran, po czym odebrał telefon i przyłożył go sobie do ucha.

-Så? (Tak?)- zapytał, patrząc na mnie.
-Så, Vi kommer att Inom Datum… (Tak, będziemy w terminie.)- oznajmił.
-Inom Tre dagar. (W ciągu trzech dni.)
-Hej då. (Do widzenia.)- powiedział, po czym się rozłączył. Bez słowa pociągnął mnie za sobą, po czym posadził na przednim siedzeniu i zamknął za mną drzwi. Sam obszedł auto i usiadł na miejscu kierowcy. Włożył kluczyk do stacyjki, po czym odpalił samochód. Ruszył w tylko mu znanym kierunku…

Po kilku godzinach poczułam dziwne uczucie w okolicy brzucha. Zdziwiłam się gdyż choroba lokomocyjna minęła mi kilka lat temu. Poczułam, że długo nie wytrzymam.

-Zatrzymaj się.- zażądałam zwracając uwagę blondyna.

-Co jest?

-Choroba lokomocyjna. Zatrzymaj się!- warknęłam.

-Zgoda, ale jeśli coś kombinujesz to już po tobie.- ostrzegł, po czym zatrzymał auto. Ja z prędkością światła otworzyłam drzwi, po czym wyszłam na pobocze. Zaczęłam kaszleć, próbując przestać myśleć o chorobie. Kucnełam spokojne oddychając.
-Lepiej?- usłyszałam głos blondyna na co pokiwałam głową. Usłyszałam jak chłopak otwiera drzwi auta, po czym podchodzi do mnie. Szturchnął mnie zwracając tym moją uwagę.
-Napij się, będzie ci lepiej.- powiedział wyciągając w moją stronę butelkę z wodą.

-Nie chce.- odparłam wstając. Następnie wyminęłam chłopaka i dobrowolnie usiadłam do auta. Blondyn nic nie odpowiedział tylko poszedł za mną i usiadł na miejscu kierowcy. Butelkę z wodą włożył w drzwi, po czym oparł obie ręce na kierownicy. Czułam jego wzrok na sobie, przez co udawałam, że go nie ma i patrzyłam za okno.

-Obraziłaś się?- zapytał. Lecz ja nie odpowiedziałam.
-Odpowiedz jak mówię.- powiedział twardo.

-Nie, nie obraziłam się.- odparłam cicho.

-To co cię gryzie?

-Masz mnie komuś zawieść, a nie zaprzyjaźnić się.- zauważyłam. Chłopak nic nie powiedział. Wcisnął pedał gazu i na powrót zaczęliśmy jechać…

Patrząc na zegar wyświetlający się na radiu zobaczyłam, że jest 20.38. Nic dziwnego, że na dworzu było bardzo ciemno, gdyż to jest normalne o tej porze jesienią. Jechaliśmy aktualnie przez jakiś ciemny las. Na drodze nie było żywej duszy. Przed nami tak samo jak za nami nikt nie jechał. Patrząc na drogę czułam niepokój, ponieważ drzewa wyglądały jak z horroru…

Bałam się patrzeć za okna więc delikatnie spojrzałam na blondyna. Chłopak był skupiony na drodze i nie spuszczał z niej wzroku. Ogólnie gdyby nie to, że jest moim porywaczem mogłabym powiedzieć, że jest nawet przystojny. Poprawiłam się na fotelu, po czym oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.

-Śpiąca jesteś?- usłyszałam głos.

-Trochę, a co?

-Chcę wiedzieć czy mam już szukać miejsce do przenocowania.- odparł przecierając oczy.

-Rób jak uważasz.

-Nie olewaj mnie.

-Dlaczego miałabym tego nie robić?! Porwałeś mnie od rodziny i przyjaciół. Wieziesz nie wiem gdzie, a teraz jeszcze chcesz się ze mną zaprzyjaźnić jakby się nic nie stało.- wykrzyczałam patrząc mu prosto w oczy.

-Nie chcę się z tobą zaprzyjaźnić, ale jednocześnie nie chcę abyś mi padła ze zmęczenia.- odparł.
-To jak? Jesteś zmęczona?- zapytał zatrzymując auto, po czym spojrzał na mnie.

-Trochę.- przyznałam.

-Nie mogłaś tak od razu?

-Ale jak?

-Krótko zwięźle i na temat?

-Nie, nie mogłam tak od razu i przyzwyczaj się do tego.- odparłam na powrót opierając głowę o szybę. Chłopak w tym samym czasie wjechał autem w jakieś krzaki, po czym oparł się o kierownicę i spojrzał na mnie.

-Poczekaj tu. Idę się odlać.- oznajmił, po czym wyszedł z auta...

Chciałam pójść w jego ślady, ale drzwi od samochodu były zamknięte. Zaczęłam szarpać za klamkę chcąc wyrwać się z tego piekła. Nagle ktoś uderzył ręką w szybę, przez co odsunęłam się na drugi koniec pojazdu. W szybie ujrzałam twarz blondyna. Chłopak się uśmiechnął i do mnie pomachał.

-Do kąd się wybierasz?- zapytał otwierając drzwi,ale nie wszedł do środka. Wystawił jedynie  rękę w moją stronę. Ja niechętnie ją przyjęłam. Wyszłam z auta, po czym stanęłam obok chłopaka. On otworzył tylne drzwi, pokazując mi ruchem ręki, abym weszła do środka.

-Muszę siku.- powiedziałam cicho. Chłopak jedynie na mnie spojrzał ze zdziwieniem.

-To idź, tylko nie odchodź za daleko.- powiedział.

-Ufasz mi na tyle aby puścić mnie samą?- zdziwiłam się.

-Ufam w to, że nie chcesz krzywdy rodziny.- odparł. Ja na jego słowa nic nie odpowiedziałam tylko udałam się w głąb lasu…

Po chwili wróciłam do nieznajomego.

-No w końcu jesteś.- przywitał mnie.

-Co stęskniłeś się?- prychnęłam, ale to był błąd. Chłopak złapał mnie za szczękę i pokierował w taki sposób, abym patrzyła mu prosto w oczy.

-Nie igraj ze mną.- warknął, po czym mnie puścił.
-Właź do auta.- zażądał otwierając tylne drzwi. Nie mając wyboru wykonałam jego polecenie. Usiadłam na rozłożonych siedzeniach. Chłopak otworzył przednie drzwi, po czym podkręcił ogrzewanie auta i po chwili do mnie dołączył. Siedzieliśmy z tyłu w ciszy.

-Chodźmy spać. Jutro będzie długi dzień.- powiedział, po czym położył się na rozłożonym posłaniu. Ja nie chciałam się kłaść, ale zostałam pociągnięta przez chłopaka mocno za rękę przez co się położyłam. Blondyn jedynie owinął ręce wokół mojej talii, po czym wtulił się we mnie, a twarz schował w moich włosach. Po chwili choć nie chciałam to również zasnęłam…

No cześć❤️

Doszłam do wniosku, że pisanie do was pod opowiadaniami jest fajne i w ten sposób mamy jakiś kontakt.
Mam nadzieję, że to opowiadanie wam się podobało, a teraz lecę pisać "Trust me Piper". Prawdopodobnie dodam ją w piątek, gdyż część piszę tak koło trzech dni. 🔥
To tyle na dzisiaj😊

Miłego dnia/wieczoru/nocy😍
Wasza Cat1Woman1 ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro