Rozdział 1
Zajela wyznaczone miejsce, przy oknie obok jakiejś pani z dzieckiem. Nie interesowało jej co się dzieje w tym samolocie, była zbyt podekscytowana przyszłością. A co jeśli jej nie zaakceptują? Nie no, zaakceptują! Przecież się zmieniła, prawda? Zaczęła przyglądać się ludzką z samolotu. Przed nią siedział jakiś pan biznesmen, około 40, a obok niego jakąś reszta przydupasów. Spojrzała w tył, jakaś rodzina. Świetne miejsce An! Na pewno kogoś poznasz... Po chwili usłyszała głośne śmiechy i rozmowy. Odwróciła się i ujrzała grupkę chłopaków. Na jednym z nich była uwieszona dziewczyna. Chłopcy zajęli swoje miejsca, a laska zajęła miejsce ma kolanach szatyna.
- Przepraszam bardzo, ale to nie miejsce na takie zachowanie. A panią zapraszam do wyjścia - upomniała grzecznie starsza stewardessa. Dziewczyna pożegnała się pocałunkiem, który był tak ochydny, ze aż An musiała się odwrócić. Po chwili jednak jej zwrok spoczol Po raz kolejny na grupce chłopaków. Może będą chodzić do tej samej szkoły? Kto wie... Wzrok szatyna spotkał jej, a ona mogła przysiąc, ze zna te oczy. Czy to nie są... To nie możliwe! To nie są te oczy, które patrzyły na nią z pogardą i niechęcią. To nie były te same ciemno brązowe oczy, które gdy odważyła się odpowiedzieć błyszczały i wręcz zmieniały się na kolor czarny w gniewie. Te oczy miały co prawda taki sam kolor tęczówki, ale jakiś bardziej łagodny z cwaniackim blyskiem. An ocknela się, przecież patrzy cały czas na tego chłopaka. Szatyn uśmiechnął się pewnie, a dziewczyna odwróciła zawstydzona. Przez cały lot nie odwróciła się w jego stronę. Poczuła nagła ochotę iść do łazienki... I musiała minąć tego nieznanego chłopaka. Poprawiła włosy, nie że jej się podobał! Przecież zwróciła uwagę tylko na jego oczy. Minęła go, a ten nawet nie zwrócił na nią uwagę, przynajmniej tak jej się zdawało. Załatwiła swoją potrzebę umyła ręce i wyszła z łazienki. Czula, ze ktoś ją obserwuje. Wzrok dochodził z miejsca grupki siedziacych chłopaków. Chciała jak najdalej uciec. Dopiero gdy usiadła na swoim miejscu, spojrzenie oderwało się od niej co przyjęła z ulgą. Wreszcie lądowali. Ciekawe z kim będzie miała pokój. Wysiadla niespieszac się i ciesząc wolnością. Odebrała swoj bagaż i ruszyla by złapać taksówkę. Nowe miejsce. Nowy start. Nowe życie. Podala taksówkarzowi adres i juz znalazła się przy akademikach. Mimo wczesnej pory, bo była godzina 12, zauważyła ze kawałek dalej, kończy się jakąś impreza. No ładnie. Weszła do środka w stronę jej nowego pokoju. Od razu zauwazyla, ze ktoś tu mieszka. Cóż niektórzy przyjeżdżali wczesniej. Z tego co zauważyła jej współlokatora to luźna dziewczyna. Usiadł chwile na łóżku i usmiechnela się. Będzie dobrze. Nagle do pokoju wpadła brunetka. Usmiechnela się ukazując rząd białych jak śnieg zębów.
- Hej, jestem Kim- przywitała się i zucila na swoje łóżko.
- An- usmiechnela się. Jej Współlokatora była zniewalajaco piękna, była wręcz pewna, ze nie może się odpędzić od chłopaków.
- Cos mam na twarzy?- zapytała Kim.
- Nie, nic... Zamyslilam się - wydukala speszona An.
- Pokazać ci okolice? - zapytała wstajac brunetka.
- Jasne- zgodziła się blondynka. Cieszyła się, ze nawiazala juz jakąś pozytyna znajomość. Ruszyły wzdłuż akademików.
-To bractwo niedźwiedzi. Przyzwyczaj się... Ciężko trafić na ich imprezy ale są znakomite!- wyjaśniła Kim, odnośnie tego całego zamieszania. - Cóż należy tu cała elita. Ale to męskie bractwo. My mamy swoje, ale nie są nawet w połowie tak dobre jak imprezy niedźwiedzi. Mieszkają tu przede wszystkim zawodnicy- tłumaczyła dalej. -Ja należe właśnie do bractwa kojotów. Czyli cheerleaderki zawodników. Jesteś cheerleadereką, masz szanse być w bractwie. - powiedziala uiechajac się. - Akurat Marina i Charlie odchodzą, wiec będą szukać nowych zawodników i kapitanów. - poinformowała ja z blyskiem w oku. Cóż An bardzo chciała być cheerleaderką jak Kim, wręcz chodziła kiedyś na różne takie zajęcia. wiedziała jednak, ze tu są zupełnie inne zasady.
- Kiedy będą przyjmować? - zapytała od razu.
- Słuchaj An, polubilam cie i mam nadzieje, że zostaniesz się do drużyny... Wiesz tylko żeby się dostać trzeba mieć naprawdę dobre umiejętności i potrafić zaszalec - wyznała brunetka. Blondynka spiela się od razu, ale okej da radę! Przecież się zmieniła. Poza tym jest Ana Koman, dziewczyna która przeżyła z okropnym idiota trzy lata. Nie może być nic trudniejszego!
Kolejny rozdział :3 dzięki za przeczytanie :D
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro