Rozdział 10
Dziewczyny przychodziły co jakiś czas pomagać dalej przy obejściu domu. Tego dnia akurat Basia nie mogła przyjść, za to Klara zjawiła się bardzo szybko. Podwórko przed domem Marcina wyglądało coraz lepiej. Przed domem siostry Mielniczek stworzyły przepiękne kompozycje kwiatowe, a ponadto odmalowały starą studnię i skosiły trawę. Tego dnia zostało już tylko malowanie przybudówki przed domem. Drewno miało zostać pokryte ciemną farbą i zalakierowane.
Łazienka za to była już definitywnie skończona. Stasiek pomógł Marcinowi jak tylko mógł. Pomieszczenie nie straszyło już swoim wyglądem, ale zachwycało czystością i świeżością.
— Jestem dzisiaj tylko ja — rzekła Klara na wejściu. Basia na studiach. Ja za to mam cały dzień wolny i mogę ci pomóc.
— Cieszę się, że przyszłaś — odparł Marcin. Myślał sobie, że dobrze mu ją widzieć. Ostatnio bardzo lubił towarzystwo Klary.
— To nic wielkiego, a w zamian będziesz miał zadbane podwórko i odmalowaną przybudówkę — odparła z lekkością. Jej też podobało się towarzystwo Marcina.
Niedługo potem zabrali się za malowanie. W trakcie dużo że sobą rozmawiali. Mijały godziny, a oni nie zauważali nawet upływu czasu. W końcu gdy skończyli malować, Marcin zaprosił Klarę do środka na herbatę i kanapki. Po skończonej pracy byli bardzo głodni.
— Nie bardzo wiem jak mogę się odwdzięczyć w takiej sytuacji — rzekł niespodziewanie chłopak. Klara i jej siostra pomogły mu bardzo dużo przy doprowadzaniu podwórka do ładu. Przez to, że wszystko zaczynało bardziej kwitnąć, bo zbliżał się czerwiec, było jeszcze ładniej.
— Marcin, to naprawdę nic wielkiego. Zresztą nasza pomoc była bezinteresowna — powiedziała wprost, gdy już usiedli przy stole w urokliwej, pełnej klimatu retro, kuchni. Mężczyzna odmalował stary piec kaflowy i pomalował ściany. Niewielkim kosztem kuchnia zyskała nowe życie. Zaczęli popijać herbatę i jeść.
— Ja naprawdę chciałbym coś dla ciebie zrobić. Co tylko byś chciała — odparł z uporem.
Klara zmarszczyła czoło, intensywnie się namyślając.
— Skoro tak nalegasz, to może byś mi pomógł jako gość w prowadzeniu pierwszych zajęć z młodzieżą w przyszły piątek? — powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
— Dyrekcja się zgodziła? — zapytał z ogromnym zainteresowaniem.
— O dziwo tak. Pani dyrektor stwierdziła, że to bardzo dobry pomysł na odciągnięcie młodych ludzi od ciągłego przesiadywania przy komputerze. Powiedziała, że mogę zaczynać od zaraz —wyjaśniła Klara.
Gdy to mówiła, Marcin słyszał w jej głosie podekscytowanie.
— Ale wracając do początku, co niby mógłbym tam robić? — zapytał z niepewnością. Chętnie by pomógł, ale nie bardzo wiedział w jaki sposób.
— A może poopowiadasz trochę o jakiejś swojej pasji? Mówiłeś, że interesujesz się kolarstwem i podróżami — zagaiła dziewczyna, wpatrując się w niego z nadzieją.
— Całkiem niezły pomysł. Mógłbym poopowiadać o mojej małej wycieczce do Albanii. Kraj raczej mało rozpoznawalny, ale myślę, że się spodoba — rzekł Marcin.
— Brzmi świetnie. Ja poza granicą Polski byłam tylko w Niemczech.
— U mnie trochę tego było. Jednak ta podróż była szczególna, bo z kumplami przemieszczaliśmy się autostopem.
Klara wytrzeszczyła oczy.
— Serio?? — niedowierzała.
— Było jak mówię. Czasami trochę się nastaliśmy, ale było super. Myślisz jednak, że dzieciaki to zainteresuje? — zapytał. — Wogóle to w jakim mają być wieku?
— Od jedenastu do szesnastu lat — odparła Klara.
— No to niezła mieszanka okresu dojrzewania — zachichotał Zielarski. — Nie jestem pewien czy nadaję się do przemówień przed ludźmi. Pewnie zanudzę ich na śmierć — dodał po chwili.
— Dasz radę, nie będzie ich zbyt wiele. Jednak jeśli nie jesteś pewny... — Klara chciała dać Marcinowi wolną rękę.
W trakcie zdążyli zjeść już wszystkie kanapki i powoli dopijali herbatę.
— Przyjdę. Mogę zrobić jakąś prezentację ze zdjęciami — powiedział.
— W takim razie świetnie. Przed piątkiem jeszcze obgadamy co i jak... Będzie dobrze — rzekła uradowana Klara.
Wkrótce potem zmienili temat. Wreszcie Marcin zapytał o Basię.
— A co tam u twojej siostry?
— Baśka ponoć ciągle się uczy, ale ostatnio jakąś taka trochę rozkojarzona, nie wiedzieć czemu. Może się zakochała?
— A ja ci powiem, że chyba trafiłaś w dziesiątkę, bo miałem ostatnio okazję usłyszeć mimo woli o twojej siostrze. Byłem w sklepie i Konstancja chwaliła się, że widziała Basię w sklepie ze Staśkiem Kostrzeckim — wypalił Marcin jakoś tak bez zastanowienia. Sam nie pomyślał jak na to zareaguje siostra samej zainteresowanej.
— Że co?? — Klara nieomal udławiła się herbatą. — Z Kostrzeckim? O matko... Przecież on od niej starszy chyba ponad dziesięć lat.
— Może Konstancja coś pokręciła.. Jej czasem nie można wierzyć. — Próbował załagodzić wcześniejsze słowa Marcin.
— A mi się wydaje, że akurat z tym mogła mieć rację. No tak... Przecież ona tyle razy latała do niego po mleko. Może faktycznie coś między nimi zaczęło być.
Marcin nie spodziewał się, że Klara podejdzie do tego tematu aż tak nerwowo. Wręcz wydawało mu się, że była oburzona tą wiadomością.
— Ona chyba oszalała. Cała wieś ją zje, a razem z nią i całą naszą rodzinę — rzekła.
— Ludzie są dziwni i gadają... Czy naprawdę trzeba na nich zwracać uwagę? A może oni faktycznie są ze sobą szczęśliwi, po co to psuć — rzekł mężczyzna. On sam nie widział w tym większego problemu.
— Rodzice będą źli. Przepraszam cię Marcin, ale ty nie rozumiesz.
— Nie bardzo wiem, co masz na myśli.
— To już nawet nie chodzi o ich różnicę wieku. Matka Staśka, Krystyna spotykała się kiedyś z naszym ojcem. Przestali być ze sobą, bo w międzyczasie ojciec poznał mamę, a Krystyna poczuła się odrzucona. W dodatku była dużo starsza od taty, ale przez to wszystko miała uraz do naszej mamy. Wątpię, żeby chcieli, aby Basia związywała się z rodziną Kostrzeckich ze względu na dawne nieporozumienia.
Marcin był zaskoczony.
— A co to wszystko ma do rzeczy? Przecież jeśli oboje są dorośli, to co komu do tego — odparł Marcin. Kompletnie tego nie potrafił zrozumieć.
— Moi rodzice są dosyć mocno konserwatywni i zachowują różne dziwne obyczaje. Uznają, że jeśli Basia nadal jest na ich utrzymaniu i nie wyszła za mąż, a ponadto uczy się jeszcze na studiach to mają prawo do ingerencji w jej życie.
— Zresztą zdanie ludzi też zapewne ma znaczenie — rzekł, rozumiejąc już nieco myślenie państwa Mielniczek.
Klara pokiwała głową.
Marcin zdumiał się nad tym wszystkim. On uważał, że Basia ma prawo do własnego życia. Ponadto znał Staśka i uważał, że jest dobrym i uczciwym człowiekiem. Dziewczynie nie byłoby z nim źle. Inni jednak mieli najwyraźniej zgoła odmienne zdanie.
XXX
Klara zapukała do drzwi pokoju swojej siostry. Dziewczyna zaprosiła ją do środka. Siedziała na łóżku z rozłożonymi podręcznikami i zeszytami, śledząc jakiś tekst wzrokiem.
Rodziców akurat nie było w domu, pojechali w odwiedziny do wujostwa.
— Spotykasz się ze Staśkiem? — zapytała prosto z mostu Klara.
W pierwszej chwili Basię zatkało. Skąd jej siostra o tym wiedziała?
— A co Cię to obchodzi? Nie mówiłam nikomu, ale znając życie ta plotkara Konstancja już się chwali tym na prawo i lewo.
— Dowiedziałam się od Marcina, całkiem przypadkiem.
— No to się dowiedziałaś... — odparła Basia obojętnie.
— Radziłabym ci to zakończyć — rzekła Klara, krzyżując ręce na piersiach.
Czuła, że Basia może mieć przez to same problemy.
— A ja ci radzę nie wtrącać się w moje sprawy — burknęła ta druga.
— Stasiek Kostrzecki to nie jest ktoś dla ciebie, zrozum to dziewczyno! — wściekała się Klara na siostrę.
Basia miała zaciętą minę.
Nagle za plecami obie usłyszały czyjeś kroki i głos. Okazało się, że rodzice wrócili wcześniej do domu. I to przelało czarę. Rozalia spojrzała przed wejściem do pokoju na swoje córki i osłupiała, słysząc słowa Klary.
— Co tu się dzieje dziewczyny? — zapytała zaskoczona krzykami.
— Nic takiego mamo... —zmieszała się Klara. Zdała sobie sprawę, że matka mogła co nieco usłyszeć.
— Basiu? O co chodzi? — Tym razem kobieta spojrzała na swoją drugą córkę, starszą o dwa lata.
Cała sytuacja oczywiście skończyła się na rodzinnej kłótni w salonie. Matka dziewczyn perorowała, a ojciec wtrącał co jakiś czas swoje trzy grosze. Dla Basi to nie była przyjemna sytuacja. Oznajmiła wszem i wobec, że jest ze Staśkiem i to poważny związek. Rodzice byli oburzeni. Ich pierwszą reakcją było zastanowienie się nad tym, co na to powiedzą mieszkańcy Nowosiółek i zmieszanie z błotem starszej córki.
— Kto to widział, żeby taka młoda dziewczyna prowadzała z dużo starszym od siebie wdowcem?! — Matka kipiała wręcz od środka.
— Jestem dorosła i nic wam do tego — odpowiadała Basia.
Oczywiście wiedziała, że złość rodziców ma drugie dno, a mianowicie dawne zażyłości ich ojca z matką Stanisława. To było głównym powodem ich oburzenia.
— Moja córka i prawie czterdziestoletni wdowiec, no pięknie! — denerwował się ojciec dziewcząt. Klara w tym czasie siedziała u siebie w pokoju i nasłuchiwała kłótni. Trochę jej było głupio, że tak to wszystko przez nią się potoczyło. Szczerze mówiąc początkowo była zaskoczona, że jej siostra wybrała dużo starszego od siebie Staśka i wydawało jej się to trochę dziwne, ale w prawdzie nie miała z tym problemu. W końcu zdecydowała, że musi interweniować i poszła do salonu. Nic jednak nie wkórała, bo "rozmowa" trwała nadal.
— Klara, ty się nie wtrącaj — rzekła wtedy matka, a ona zdenerwowana jak nigdy wyleciała z pomieszczenia.
Rodzice zawsze je tak traktowali. Co z tego, że były już dorosłe. Myśleli, że nadal są małymi dziećmi, które trzeba karcić.
— Dopóki nie wyprowadzisz się z domu, nie mamy o czym rozmawiać — zwykła mówić matka.
Wieść o Staśku i Basi obleciała wioskę błyskawicznie. Można powiedzieć, że Konstancja miała w tym duży udział.
Basia strasznie rozpaczała z tego powodu. Ludzie plotkowali, przekręcając fakty i mieszając ją z błotem. Stasiek też nie był w najlepszej sytuacji. Spotkali się niedługo potem u Staśka.
Mężczyzna widział cierpienie ukochanej i nawet nie wiedział, co ma w tej sytuacji zrobić. Mógł ją tylko pocieszać.
— Basiu, ludzie pogadają i przestaną — mówił spokojnym głosem.
— Ludzie są okropni, ale o wiele gorsi są moi rodzice — szlochała. — Dłużej nie wytrzymam z nimi pod jednym dachem.
Basia opowiedziała Staśkowi jak się miała sprawa z jej rodzicami. Kostrzecki uspokajał ją i przekonywał, że może im przejdzie.
— Mam ochotę stąd uciec — mówiła Basia ze smutkiem. — Mam dość tej zatęchłej dziury, w której ludzie są strasznie zacofani.
— Ja też nie potrafię tego pojąć, kochanie, ale może spróbujmy jakoś żyć — odparł Stasiek.
— Może i masz rację — odparła Basia, wydmuchując nos.
Przytuliła się do mężczyzny, a potem on nagle powiedział:
— A może pojedziemy na wycieczkę? — zaproponował.
Basia zgodziła się od razu. Był już poóźny wieczór, gdy zajechali na parking obok wysokiej wieży obserwacyjnej.
Dziewczyna była zaskoczona tym, że się tu znaleźli. Stasiek zaprowadził ją po schodach na górę. Ręce dziwnie mu się trzęsły i wydawał się być jakiś taki cichy. Gdy doszli na sam szczyt wieży, usiedli na ławeczce.
Było chłodno, jak na początek czerwca. Stasiek podał Basi kurtkę, po czym niespodziewanie wstał po chwili przytulania i uklęknął przed dziewczyną.
— Wiem, że pewnie się tego nie spodziewałaś, ale czy zechciałabyś dzielić ze mną życie? — zapytał drżącym głosem.
Basia kompletnie się tego nie spodziewała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro