Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7.

Cześć! Przepraszam że przeskoczyłam rozdział 6 ale zapomniałam że miało być zgromadzenie! Uzupełnię to i zamienię już niedługo.

Ciemne chmury zasłoniły księżyc. Wiatr zelżał na sile i pogwizdywał lekko jakby grając usypiającą melodię.
W nos małej, brudnej, pręgowanej koteczki, uderzyła wielka kropla rozbryzgując się. Deszcz zaczął padać i już po chwili jej futerko przesiąkło wodą do cna. Nagle.... Obudziła się..... Wyglądała jakby gonił ją potwór....oddychała krótko i szybko. Wzięła głęboki wdech i się uspokoiła. Leżała na piasku, na brzegu jeziora. Tego strasznego jeziora...tego które prawie odebrało jej życie...... Pełnego wzburzonych fal....Lecz coś się zmieniło.... Teraz jezioro było bardzo spokojne. Krople deszczu rozbijały się o jego taflę, lecz nie było już strasznych fal i porywającego wiatru. Ten straszny wiatr również zamienił się w lekki usypiający dźwięki i nawet przyjemnie gładził futro młodej kotki.

- Już po wszystkim? Jestem bezpieczna? Gdzie jest Cytrynowy pysk? - Miauczała zdezorientowana kotka.
- Tygrysia łapo!? Cytrynowy pysku?!, Gdzie jesteście?! - wolała kotka.

- Ohhh, dlaczego klanie gwiazdy? Dlaczego akurat mnie spotkają takie nieszczęścia?- Rozmyślała mrucząc cicho pod nosem.

Deszcz rozpadał się na dobre.
- Cóż jeśli szybko nie znajdę jakiegoś schronienia, zdobędę nagrodę na najlepszą chorobę.- Miauknęła sarkastycznie do siebie.

Kotka spróbowała się podnieść. Lecz jej łapy nagle wydały się jakieś ciężkie, jakby zrobione z kamieni. Wszystko ją bolało.

- Ohhh, naprawdę jesteś tak słaba że nie umiesz wstać i przejść kilka kroków?- skarciła sama siebie i mimo bólu ruszyła na poszukiwania schronienia.

Kotka szła i szła.... Nagle zobaczyła przed sobą wodospad. Oświeciło ją. -Przecież za wodospadem powinno być sucho!- Ucieszyła się.

Po chwili była już za spadającą wodą i znalazła małą szparę w skalistej ścianie klifu. Bez zastanowienia się tam wcisnęła. Ułożyła się, jako tako. Nie było miękkie i wygodne jak jej legowisko w obozie, ale musiało wystarczyć. Lekkie gwizdy wiatru i dudniący deszcz sprawiły, że kotka od razu zasnęła.

*******

Rano przeciągnęła się i rozejrzała.
- Gdzie ja jestem?- przestraszyła się. Lecz po chwili przypomniała sobie wszystko..... Nauka pływania, wielkie fale, Pstrokaty liść.. Piękna kotka klanu gwiazdy.... i..... Obudzenie się na brzegu jeziora.

- No cóż, przynajmniej znalazłam suche miejsce. - miauknęła. Gdy wyjrzała zza wodospadu zobaczyła, że już nie pada i postanowiła się przejść.

Poszła w kierunku najbardziej gęstej części lasu na terytorium klanu wody. Nagle przypomniała sobie że jest strasznie brudna! Zaczęła szybką pielęgnację futra. Skończyła szybciej niż myślała.

- Oh jestem taka głodna...- marudziła pod nosem.
Chyba mogę zapolować...- pomyślała.

Wyczuła nornicę i juz po chwili skradania ją zobaczyła. Pulchne, brązowe stworzonko obgryzało jakieś nasionko, nieświadome zagrożenia. Morska łapa podkradła się trochę bliżej i skoczyła. Sekundę później martwe stworzono wisiało w jej szczękach.

- Taka zdobycz to ładna zdobycz, w końcówce pory opadających liści.- miauknęła do siebie kotka.

Po skonsumowaniu nornicy morska łapa ruszyła dalej. Szła i szła.... Nagle ziemie usunęła się jej z pod łap. Zaczęła spadać.....

Ku jej zaskoczeniu nie uderzyła plecami o skały i nie złamała sobie kręgosłupa, lecz wylądowała w wodzie. Ta woda była taka kojąca.... Tak miła.... Taka miękka..... Gdy się wynurzyła zobaczyła pięknie, wręcz nienaturalnie świecącą małą sadzawkę. Błyszczała i świeciła się na cyjanowy, morski, niebieski kolor i nie dawała oderwać od siebie oczu. Morska łapa wyszła mokra na brzegu sadzawki i odkryła że ta sadzawka znajduje się w podziemnej jaskini. Gdzieniegdzie było widać pojedyncze świecące kryształy, i jakieś roślinki.

- Wow.... Pięknie tu... Ciekawe co to jest......- zachwycała się uczennica.

Nagle poczuła się silniejsza......jakby coś dodało jej energii....

- Hmm ciekawe jak się stąd wydostanę.- mruknęła sarkastycznie.

Niedaleko, zobaczyła ukryte za krzaczkami skały tworzące jakby schody na górę. Bez problemu się na nie wspięła i wydostała się z dziury. Przeszła jeszcze kawałek i zawróciła. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki. Zobaczyła 4 koty wyłaniające się z paproci po drugiej stronie małego strumyczka. Jeden był biały, z czarnymi uszami,łapami i ogonem, oraz kremową grzywką i zielonymi oczami. Drugi, szczupły kocur, o futrze w kolorze czekolady i o jasno niebieskich oczach. Trzeci,Pręgowany, szary kocur o bursztynowych oczach i jeszcze jakiś ciemny pręgowany uczeń.

Pewnie patrol graniczny.- pomyślała, lecz coś w tym białym kocie sprawiało że nie mogła oderwać od niego wzroku. Wyglądał na bardzo pewnego siebie i dumnego.

- Phhhrr, pewnie jakiś zarozumialec- mruknęła cicho do siebie.

- Cicho! Słyszałem coś po drugiej stronie strumienia!-syknął do swoich pobratymców.

- Może to poprostu zwierzyna? - zapytał szczupły kocur o jasnoniebieskich oczach.

- Nie,jestem pewien że to nie zwierzyna. Nie piszczało ani nic.- powiedział biały kocur już trochę bardziej zirytowany.

Co jeśli mnie zobaczą? Pomyślą że szpieguję!- rozmyślała uczennica ze wstrzymanym oddechem.

- Nie wiem nic tam nie widzę ani nie słyszę. To pewnie była jakaś wiewiórka czy mysz.- powiedział trzeci kocur.

- Wracajmy do obozu, nic tu po nas.- miauknął szczupły, brązowy kocur i odwrócił się w stronę z której przyszli.

- Chodź Świetlista łapo. Dobrze że jesteś taki czujny, ale nie każdy szelest oznacza wroga. Poza tym to nie jest nasz problem. Trzymajmy się własnej granicy.- mruknął kocur o jasno niebieskich oczach do białego ucznia.
- dobrze,dobrze - mruknął niechętnie Świetlista łapa.

Gdy patrol klanu mroku odszedł morska łapa odetchnęła z ulgą.

***********

Gdy Morska łapa dotarła pod wodospad, zrobiło się już ciemno. Księżyc w pełni rozświetlał szczelinę w skale, w której ostatnio spała uczennica. Tym razem jednak Morska łapa nie była taka wykończona i była ciekawa czy w tej szczelinie znajduje się coś jeszcze. Czy ona dokądś prowadzi, czy odkryje jakiś sekret...

Morska łapa weszła do szczeliny i zaczęła się przeciskać.

- ciasno tu...- mruknęła pod nosem.

Nagle przejście stało się szersze i jaśniejsze. Szła dalej i było coraz szerzej i coraz jaśniej. Widziała kryształy oświetlające jaskinię.

- Ojej... Ale tu jest ładnie...- miauknęła zafascynowana. - nazwę to miejsce............ Od dziś to będzie Kryształowa Jaskinia!- postanowiła.

Morska łapa szła dalej, i dalej podziwiając piękno tej jaskini. W końcu dotarła do małej, bardzo małej, sadzawki która odbijała światło kryształów. Wyglądała pięknie. Morska łapa, zbliżyła się i wychłeptała kilka łyków tej czystej wody. Po chwili ułożyła się wygodnie i zasnęła.

*****
Morska łapa obudziła się w jaskini pełnej kryształów. Rozciągnęła się i postanowiła wyjść z jaskini na polowanie.

Gdy skradała się w stronę myszy skubiącej coś w trawie, nagle rozległ się pisk i wrzask walki. Wystraszona wiewiórka uciekła, a Morska łapa pognała w stronę dźwięku.

*****
Po chwili była już na miejscu. Zobaczyła patrol Klanu Wody walczących z lisicą. Lisica była bardzo zdenerwowana i walczyła bardzo zaciekle i brutalnie. Morska łapa bez zastanowienia wyskoczyła z krzaków i rzuciła się na lisicę.

Biegła, skoczyła, odbiła się od pnia najbliższego drzewa i wylądowała lisicy na grzbiecie. Zaskoczona nagłym atakiem zajęła się uczennicą zostawiając w spokoju patrol klanu wody, który po chwili odpoczynku ruszył do walki. Morska łapa zjechała na bok lisicy, gdzie ta mogła ją bez problemu zabić, więc uczennice zeskoczyła i wślizgnęła się pod brzuch lisicy i zaorała pazurami miękkie podbrzusze lisicy, która pisnęła z bólu. Któryś z wojowników patrolu podciął lisicy nogi, ata z hukiem wylądowała na ziemi. Gdy lisica otrząsnęła się z szoku, ostatni raz spróbowała rzucić się na patrol. Ku nieszczęściu uczennicy lisica zmieniła kierunek i ugryzła kotkę. Patrol rzucił się na lisicę i przegnał ją na granicę z klanem lasu. Patrol później po nią wrócił i zabrał ją do obozu.

******

W obozie od razu zanieśli ją do legowiska medyka. Medyk klanu wody - Rybie serce wybiegł im na spotkanie i od razu zajął się Morską łapą.

- Na Klan Gwiazdy! Co jej się stało?- zapytał.
- pomogła nam walczyć z lisem i została ugryziona.- wyjaśnił ktoś z patrolu.

- Lisa? O nie mam nadzieję że nie miał wścieklizny.- zamartwiał się rybie serce.- dobrze, dziękuję, idźcie juz potrzebuję się skupić.- powiedział kotom.

********

Morska łapa czuła że ktoś nakładał jej jakąś mokrą papkę na piekący ranę.
Otworzyła oczy i zobaczyła szarego kocura nakładającego jej zieloną maź na bok. Gdy się zorientował że Morska łapa się obudziła, zapytał:

- Jak się czujesz?

- już lepiej. Dziękuję. - odpowiedziała kocurowi. - Co to za zioła?- zapytała uczennica.

- To wysuszone liście dębu. Zapobiegną infekcji. Wcześniej dałem Ci również nagietek.- odpowiedział kocur.

- aha, okej. Dziękuję. - miauknęła uczennica.

Gdy rybie serce skończył Morska łapa położyłam się i zasnęła.

*****

Gdy uczennica spała, Cytrynowy pysk usłyszawszy o wszystkim ruszyła do legowiska medyka.

Mam nadzieję, że to Morska łapa i że nic jej nie jest.- myślała zmartwiona kocica.

Gdy dotarła do legowiska medyka, przecisnęła się przez bluszcz zasłaniający wejście, i zobaczyłam śpiącą, małą pręgowaną koteczkę, z jakimiś ziołami nałożonymi na boku.

Morska łapa!- pomyślała przeszczęśliwa cytrynowy pysk. Juz miała pod biec do uczennicy lecz drogę zastąpił jej medyk.
- ona musi odpocząć. Wiem że bardzo tęskniłaś ale ona musi odpocząć. Wiesz.... Twoja uczennica jest bardzo odważna i wytrwała...śmiało mogę powiedzieć że uratowała żyvcie patrolowi Wodorostowej stopy.- miauknął medyk.
- Ja sama nie umiem uwierzyć że ona żyje. Te fale.... Myślałam że straciłam ją na zawsze.- miauknęła kotka. - Czy mogę z nią zostać? Nie będę jej budzić ale nie chcę jej zostawiać. - miauknęła Cytrynowy pysk.
- No cóż jeśli nie będziesz przeszkadzać nie mam nic przeciwko. - odpowiedział jej i zaczął sortować zioła.

Cytrynowy pysk podeszła do legowiska w którym spała Morska łapa i zwinęła się obok niej.

Dzięki Ci klanie Gwiazdy, że ją ocaliłeś..- pomyślała kotka.

*****

Gdy Morska łapa się obudziła, zobaczyła krążącą przy jej legowisku u Medyka, Brązową kotkę.
- Cytrynowy pysku, Czy to ty? - zapytała zaspana.
- Oh! Morska łapówki obudziłaś się!- miauknęła ucieszona kotka.
- tak, a dlaczego miałabym się nie obudzić? - zapytała, i w tedy wszystko do niej wróciło. Walka z lisem, Poważnie rana, zioła na boku.....- No cóż przynajmniej dotarłam do obozu.- powiedziała.
- Dotarłaś? Ty uratowałaś życie naszemu patrolowi! - miauknęła dumna Cytrynowy pysk.- oni cię później zanieśli do obozu ale co tam.- dodała pod nosem kotka.

Morska łapa podniosła się z posłania i podbiegła do Cytrynowego pyska i wtuliła się w jej futro.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam!- wymamrotała pręgowana uczennica.

- Ja za tobą też. Dzięki klanowi gwiazdy za to że wróciłaś. - Z głowy brązowej kotki uciekły wszystkie wątpliwości i smutki.

- Jeśli juz skończyłyście to może pójdziecie coś zjeść? Morska łapa moze już wrócić do legowiska uczniów ale codziennie musi przychodzić do mnie, sprawdzać opatrunek.- Powiedział medyk który właśnie wszedł do legowiska.- Muszę zrobić tu porządek.- dodał.

Dobrze, dobrze, juz idziemy- miauknęła Cytrynowy pysk.

Tak bardzo się cieszę że nic jej nie jest i że wróciła do klanu, a przede wszystkim że wróciła do mnie.- pomyślała brązowa kotka z czułościa wpatrując się w swoja uczennicę. Morska łapa znaczyła dla niej więcej niż normalny uczeń. Można śmiało powiedzieć że Cytrynowy pysk uważała Morską łapę za członka rodziny.....

Cześć jak wam się podobał kolejny rozdział? I jak tam w szkole? Ja to juz po pierwszym dniu myślę sobie ze nie wytrzymam do końca roku. Ale gdyby spojrzeć na to zimnej strony....... Luty zleci w miarę szybko. W marcu na pewno jedziecie na jakieś wycieczki od Marca. W kwietniu jest prima aprilis....😁😉😎😎 a w maju pierwszy tydzień jest wolny. Czerwiec- No wiadomo juz prawie wakacje. Nie zapominajmy też o egzaminach ósmych klas( wiem że pewnie niektórzy z was są w 8 klasie i bardzo wam współczuję. Ja osobiście bardzo stresuję się egzaminem mimo ze mam jeszcze półtora roku do egzaminu ósmoklasisty. ) W Każdym razie podobno drugi semestr będzie krótszy, więc ponad pół drogi za nami. Ale cóż..... Dla mnie to i tak dużo czasu! Do wakacji zgnijemy w tych szkołach! Zgnijemy jak kanapki mojego kolegi który zgubiła śniadaniówkę w 5 klasie i znalazła się po roku. W śniadaniówce była bulka która wygladała normalnie...😆🤨🤭🤫ten kolega po powrocie do domu rzucił tą kanapkę kurze i ta kura zdechła następnego ranka.😆.Niestety takie życie. Nic nie poradzimy. Życzę wam samych dobrych ocen i jak najmniej zadań domowych! Wgl wiecie że ,,Las podzielony" już wyszedł? Ja zamówiłam wczoraj i przyjdzie mi jutro! Pewnie zauważyliście że dodałam nowego kota, a raczej samotniczkę, do spisu klanów. Nazywa się Nadzieja. Byłam w niedzielę na filmie ,,Emma i czarny jaguar" i tak mi się podobało że chciałam dodać do mojej książki Nadzieję ( czyli tego jaguara) N którą w filmie Emma woła hope/hop'i( czyt. Hołp/hołpi) co oznacza ,,Nadzieja". Chciałam ją dodać w formie kota.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro