rozdział 10
Morska łapa przemierzała las w poszukiwaniu zdobyczy. Było coraz chłodniej na zewnątrz, i coraz mniej zwierzyny. Raz juz spadł śnieg i nie wiadomo kiedy to się powtórzy. Kotka nie chciała żeby klan który ją przygarnął głodował. Do żłobka trzeba dostarczyć dużo zwierzyny żeby karmicielki miały mleko na kociąt.
Morska łapa szła w ciszy mysląc o tym jak można pomóc klanowi w zimę, zamiast skupiając się na polowaniu.
Morska łapa ocknęła się i zaczęła węszyć w powietrzu. Wiatr przywiał do niej zapach ryjówki.
Tak! - pomyślała kotka. Uczennica zaczęła się skradać. Podążając za zapachem ryjówki skradała się bezszelestnie. Gdy podkradła się bliżej usłyszała szuranie w kępie trawy długość lisa od niej. Kierując się słuchem i węchem była już praktycznie półtora długości ogona od celu. Napięła mięśnie i skoczyła. Wylądowała prosto na zdobyczy.
- Niezły skok...- nagle za pleców kotki rozległ się głos. Uczennica doskonale go znała ale nie spodziewała się komplementu. Nie wiedziała czy to był sarkazm czy coś ale nie była zadowolona tym kto się akurat pojawił.
Tak w ogóle to co on tu robi? - zastanowiła się Morska łapa i nagle zamarła. - no nie! Zamyśliłam się i jestem przy granicy z klanem Mroku!
Kotka czym prędzej zakopała ryjówkę i podbiegła do źródła dźwięku.
- no proszę, a ty co tu robisz co? Szpiegujesz mnie czy co? Zawsze gdy wyjdę z obozu np. Zapolować, to zawsze pojawiasz się ty. Jak Gdybyś wiedział kiedy planuję wyjść. - miauknęła zirytowana kotka. Najbardziej nie lubiła właśnie tego kocura. Był jak rzep na ogonie. Wszystkiego się czepia i ze wszystkim ma problem.
- po pierwsze, jestem na swoim terytorium i mogę chodzić gdzie chcę. Po drugie, przyznam że ostatnio nawet dobrze ci poszło. No , może poza tym że żadne z nas nie wyciągnęło pazurów. - miauknął zmieszany.
Morska łapa patrzyła na niego podejrzliwie. Stała tuż obok strumyka stanowiącego granicę terytoriów. Nagle zauważyła że biały kocur lekko się zarumienił gdy odwrócił wzrok od swoich łap.
Nagle zza krzaków obok Morskiej łapy wyłonił się Tygrysia łapa.
Dzięki ci klanie Gwiazdy!- pomyślała kotka i odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała co mogłaby powiedzieć wiec tygrysio pręgowany uczeń ją uratował.
- a co tu się wyprawia co? Ucięłaś sobie pogawędkę z tym irytującym futrzakiem? - zapytał kotkę przyjaciel.
- nie, no oczywiście że nie! - oburzyła się. - on zaczął coś do mnie gadać gdy polowałam na ryjówkę! - zaczęła się tłumaczyć kotka.
- Dobrze, dobrze, wracajmy do polowania.- miauknał zmieszany kocur, tym że jego najbliższa przyjaciółka się mu tłumaczy.
- tak wgl to daleko zaszłaś, mieliśmy polować mniej więcej przy granicy z klanem lasu. - dodał kocur.
- ehhhh... Zamyśliłam się i dotarłam aż tutaj, a potem Świetlista łapa się odezwał i tak się zaczęło. - odpowiedziała kotka.
- aha, dobra chodź już stąd.- powiedział wymijająco gapiąc się na białego ucznia po drugiej stronie strumyka.
- dobrze.- powiedziała kotka z ulgą i odeszła od strumyka, a Tygrysia łapa za nią.
Gdy oboje się oddalali Morska łapa usłyszała za sobą ciche warknięcie białego kocura.
Oboje szli w ciszy, do czasu aż dotarli w okolice wyznaczonego miejsca polowania. Pod tak zwaną
,,Brzozą Życia" czekali na nich ich mentorzy.
- Morska łapo! Gdzieś ty się podziewała? - miauknęła Cytrynowy pysk. - miałaś polować tutaj.- powiedziała ostro.
- Przepraszam Cytrynowy pysku. Zamyśliłam się i doszłam aż do granicy z klanem Mroku. - miauknęła przepraszającym tonem uczennica spuszczając głowę i gapiąc się na własne łapy.
- aż na granicę z klanem Mroku?! - miauknęła z niedowierzaniem mentorka uczennicy.
- a złapałaś coś tam w ogóle? - zapytała Piaskowa gwiazda.
- tak, w miarę pulchną ryjówkę.- odpowiedziała zmieszana uczennica odrywając wzrok od swoich łap i kierując go w stronę rozmówcy.
Obie mentorki popatrzyły na siebie ze zdziwieniem.
- Pulchną ryjówkę? Myślałyśmy że nie ma tam zbyt wiele zwierzyny godnej uwagi. - miauknęła Piaskowa gwiazda
- a... Morska łapo? Gdzie ona jest? - wtrąciła Cytrynowy pysk.
- ehh, no właśnie. Zakopałam ją pod drzewem przy granicy ale zapomniałam jej wziąć. - miauknęła przepraszająco kotka.
- a to czemu jej nie wzięłaś? - zapytała przywódczyni klanu wody.
- Zapomniałam jej..- miauknęła uczennica i z zażenowaniem zaczęła lizać futro na klatce piersiowej.
- Jak mogłaś zapomnieć zwierzyny?- zapytała Cytrynowy pysk.
- Rozmawialiśmy ze sobą i o niej zapomniała,proste.- wtrącił się Tygrysia łapa w obronie Morskiej łapy.
- no dobrze to w takim razie polujcie dalej, a potem morska łapa wróci się po tą ryjówkę. - powiedziała Piaskowa gwiazda.
Uczniowie rozbiegli się na dwie strony. Morska łapa w stronę jeziora, a Tygrysia łapa bardziej w stronę Skalnej Ścieżki.
Morska łapa szła w ciszy łapiąc wszystkie zapachy i dźwięki jakie była w stanie wyczuć i usłyszeć.
Tu nic nie ma! - pomyślała z rozdrażnieniem kotka.
Nagle zawiał silny wiatr niosąc ze sobą zapach zmrożonego powietrza pory nagich drzew i czegoś jeszcze.
Morska łapa zawęszyła w powietrzu i ruszyła w stronę z której zawiał wiatr.
Skradała się cicho. Nie chciała zostać zauważona ani zaskoczona, tym bardziej że nie znała jeszcze zbyt wielu bitewnych ruchów. Na treningach teraz ćwiczyli głównie polowanie. Cytrynowy pysk mówiła tak:
- ,,W czasie pory nagich drzew klan bardziej potrzebuje pożywienia niż walki. Poza Tym uczniowie zazwyczaj nie biorą udziału w walce."
Morska łapa była praktycznie tuż przy granicy przebiegającej tuż obok Krzywego Drzewa. Kotka nie zamierzała zostawiać zapachu n drzewie. Skradała się dalej jakoś długość lisa od granicy z klanem lasu.
Z tego co opowiadała jej Cytrynowy pysk, Klan Wody był w przyjaznych stosunkach z Klanem Lasu. Mimo wszystko uczennica była cała spięta.
Nagle usłyszała zbliżające się głosy po drugiej stronie granicy. Zamarła, a potem szybko niczym błyskawica pognała na najbliższe drzewo. Wskoczyła na nie, wbiła pazury w korę, i szybko niczym wiewiórka dostała się na najbliższą gałąź. Wskoczyła na kolejną, i na kolejną.
Nawet nie wiedziała kiedy pod presją i stresem wskoczyła na ostatnią gałąź i była prawie na szczycie drzewa. W tej samej chwili z gąszczu zamarzniętych paproci po drugiej stronie granicy, wyłonił się patrol Klanu Lasu.
Błagam klanie gwiazdy, niech oni mnie nie zobaczą! - pomodliła się spanikowana kotka w duchu.
Jedyne czym się mogła teraz pocieszyć było to że drzewo na którym siedziała to młoda sosna( średniej wielkości),czyli jedyne drzewo które nie traci igieł na zimę. Dodatkowym plusem było to, że futro kotki było ciemno kremowe z ciemno brązowymi pręgami( takimi jakby zawijasami) przez co łatwiej wtapiła się w korę drzewa.
Morska łapa nie znała ani jednego kota z klanu Lasu. W patrolu granicznym tego klanu zobaczyła szylkretową kotkę o zielonych oczach, białą kotkę w bure plamy i jakąś uczennicę.
- Dobrze, Gołębia łapo, powiedz co czujesz?- zapytała szylkretka.
- hmmm.... Czuję jakieś dziwny zapach, mysz po drugiej stronie granicy.., - miauknęła uczennica w skupieniu.
- dobrze. Ten zapach, to zapach kotów Klanu wody. - powiedziała szylkretka
- a jak wygląda terytorium Klanu wody? -Zapytała uczennica.
Morska łapa w tym momencie wbiła pazury mocniej w korę i wstrzymała oddech.
Co jej odpowie? Czy wejdą na nasze terytorium?- pomyślała spanikowana kotka.
- Z tego co wiem jest tam dużo stawów i jedno. Wielkie jezioro do którego wpada wielki wodospad. Mają tam bujną zieleń tak jak my, tylko mniej. Koty klanu wody wolą pływać i nurkować niż wspinać się
na drzewa.- odpowiedziała spokojnie mentorka uczennicy.
- a... Jak się pływa? - zapytała uczennica.
- ehh nie wiem. Nigdy nie próbowałam. Nie lubię mieć zmoczonego futra. Nie wiem jak te koty mogą lubieć się moczyć, ale szanuję to i ty też masz to uszanować gdy jakiegoś spotkasz, zrozumiano?- miauknęła szylkretka.
Morska łapa odetchnęła z ulgą.
Klan lasu jest sprawiedliwy i wie że nie można przekraczać granicy. Zaczynam lubieć ten klan.- pomyślała Morska łapa.
- dobrze, wracajmy do obozu. Zostawmy tu nasz zapach i chodźmy stąd. Łapy zaczynają mnie boleć.- wtrąciła się bura kotka.
-dobrze, chodźmy.-miauknęła szylkretka i weszła z powrotem w krzaki a reszta patrolu za nią.
Morska łapa odetchnęła z ulgą i ześlizgnęła się na niższą gałąź. Potem na niższą i jeszcze niższą. W końcu poprostu ześlizgnęła sie po pniu i wylądowała pod drzewem.
Chwilę po wylądowaniu uczennicy, obok Morskiej łapy pojawiła się złota kotka. Uczennica odskoczyła jak poparzona a potem się zorientowała że to Piaskowa gwiazda.
- Nie chciałam cię wystraszyć Morska łapo, przepraszam.- miauknęła rozbawiona przywódczyni.
- skąd się tu wzięłaś Piaskowa gwiazdo?- zapytała zdumiona Morska łapa.
- byłam na drzewie żeby cię obserwować.- miauknęła spokojnie złota kocica. - potem wystraszyłaś się patrolu klanu lasu i uciekłaś na drzewo.- dodała.
- myślałam że nie lubisz się wspinać.- miauknęła zmieszana uczennica.
- bo nienawidzę.- miauknęła kocica. - ale musiałam jakoś cię obserwować tak żebyś nie zauważyła. - dodała przywódczyni.
- Umhm.. A gdzie jest Cytrynowy pysk?- zapytała uczennica.
- z Tygrysią łapą.- odpowiedziała Piaskowa Gwiazda
- pójdziemy do nich? - zapytała Morska łapa.
- tak, musimy wracać do obozu. - miauknęła kocica.
Kotki szły w ciszy dopóki Morska łapa nie usłyszała szurania wśród paproci.
Kotka przykucnęła i zaczęła węszyć.
- Co czujesz? - zapytała Piaskowa Gwiazda.
- To wiewiórka.- odpowiedziała pewnie uczennica i zaczęła się skradać.
Gdy Morska łapa była wystarczająco blisko, wyskoczyła i wylądowała idealnie na swoim celu.
- Brawo!- pochwaliła uczennicę Piaskowa gwiazda. - Dobrze zabierz ją i wracajmy.- dodała kotka.
- A co z moją ryjówką? - zapytała uczennica.
- ah racja. Dobrze to zróbmy tak; Ja weznę tą wiewiórkę a ty biegnij po tą ryjówkę.- miauknęła przywódczyni.
- no dobrze.- odpowiedziała uczennica i pobiegła w stronę granicy z klanem Mroku zostawiając wiewiórkę z Piaskową gwiazdą....
Siema! Nareszcie skończyłam ten rozdział. Tak strasznie mi się nie chciało i nie miałam weny. Na siłę to jakoś ciągnęłam. Poza tym mam nadzieję że w ósmej klasie znajdę jakoś czas na pisanie, i w końcu pokażę wam jeden z najważniejszych momentów w mojej historii, czyli jak Morska zmienia kolor futra i jakby dostaje nowe siły do walki.
Poniżej macie obraz jak mniej wiecej wygląda kotka po przemianie:
Ocka jest moja ale ogólnie wszystko inne od kogoś innego.( nwm kogo)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro