Rozdział 9.
Morska łapa obudziła się w Legowisku medyka, wyżłobionym w głębi jednego z boków małego klifu otaczającego obóz. Słyszała jak Rybie serce szpera w skalnych półkach, najwyraźniej czegoś szukając. Zobaczyła że przed nia leży jakiś żółty kwiat i fioletowy o przepięknym zapachu. Nie mogła się nadziwic jak pięknie pachnie ten fioletowy kwiat.Ku zaskoczeniu uczennicy Medyk nagle skręcił w stronę jej legowiska z krwisciągiem w pysku. Gdy Morska lapa się zorientowała że zmierza w jej stronę, szybko zamknęła oczy udając że śpi.
- Słuchaj, aż taki głupi jeszcze nie jestem. Wiem że nie śpisz. - powiedział z nutą rozbawienia gdy odłożył roślinę na liść, do innych ziół.
- Ślepy chyba też nie.- zachichotała pod nosem uczennica.
- zrobiłaś taki szybki i nagły ruch że ślepy by się zorientował że nie śpisz.- Miauknął starając się brzmieć poważnie.
- Noooo...... Poćwiczę to i następnym razem cię nabiorę! - powiedziała nieco speszona uczennica.
- Dobrze, wracając. Przygotowałem Ci tu parę ziół. Lawendę mususz tylko wdychać dlatego masz ją pod samym nosem.- miauknął rozbawiony i kontynuował:
- Uprzedzając twoje pytanie; Lawenda leczy gorączkę i dreszcze.
- Uhmm, a tak wogóle to skąd wiesz o co chciałam zapytać?- miauknęła podejrzliwie.
- Słuchaj, raz już tutaj byłaś i widać że cię to trochę interesuje.- odpowiedział medyk którego rozbawiła podejrzliwość kotki.
- hmmm, dobrze a to żółte to co to? - zapytała Morska łapa.
- To?- pokazał pazurem- To jest Mniszek lekarski. Niektórzy nazywają go Mleczem.- odpowiedział kocur.
- Aha i zgaduje że to też muszę wąchać mimo że wszystkie zapachy tłumi ta....... Lawenda- powiedziała Morska łapa już znudzona wąchaniem kwiatków.
- Nie, to zioło służy w twoim przypadku przeciwbólowo. Działa tez na użądlenia. - Powiedział medyk i wytłumaczył co uczennica ma zrobić z tą rośliną- Musisz przeżuć liście.
- Dobrze,- powiedziała uczennica, która nie była zbyt chętna do zjadania jakiś liści.
- A co właśnie dołożyłeś na liść, koło Lawendy i tego Mniszka?- zapytała kotka.
- To jest krwiściąg. Dodaje siły kotom i jest jednym z ziół podróżnych. Jest szczególnie dobre dla karmicielek.- Odpowiedział kocur.- Musisz je połknąć. - powiedział kocur.
Morska łapa zauważyła że na barku ma jakąś maść i na czole też coś jej zwisa.
- Na czole masz wilgotny mech. Nie Chciałem żeby gorączka wzrosła.
Gdy przeniesiono kotkę do jego legowiska była strasznie rozpalona, choć na dworze było zimno. I...... Miała siniaka pomiędzy uszami.
- Umhm. Czyli muszę to zjeść tak? - zapytała mimo że wiedziała jaka padnie odpowieć.
-Tak musisz. Kiedy przestaniesz marudzić i to zjesz?- Miauknął kocur.
- Dobrze już dobrze.- mruknęła niechętnie i wzięła liście ,,Mniszka" do pyska.
Morska łapa zaczęła przeżuwać liście żółtej rośliny. Gdy sok z rosliny wpłynął na język miała ochotę to wypluć.
Widząc jak pysk morskiej łapy wykrzywił się w grymasie, Rybie serce nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Tylko nie wypluwaj bo będziesz szukać w lesie tych roslin, a wątpię byś je znalazła, bo dziś znów padał śnieg.- Odpowiedział jeszcze bardziej rozbawiony morderczym spojrzeniem uczennicy.
- Teraz ty je zjedz i zobaczymy kto tu będzie się śmiał.- mruknęła morska łapa wyraźnie zła namedyka że się z niej nabija. Popatrzyła na niego psotnie. Jej oczy wydawały się mówić ,,Karma zawsze wraca!"
- Ale ja nie rzuciłem się na ucznia z innego klanu i nie skoczyłem na niego odbijając się od drzewa i uderzając łbem o ziemię.
- ugh... Podałeś argument którego nie przebiję.- Miauknęła niechętnie. - Ale następnym razem zjesz.
- Nie próbuj tu trafić specjalnie dlatego że chcesz mi dopiec.- powiedział już na poważnie medyk klanu wody.
W tym momencie do legowiska medyka weszła Cytrynowy pysk.
- Oh! Obudziłaś się! - miauknęła zatroskana i szczęśliwa kotka.
- Tak.Rybie serce kazał mi jeść kwiatki.- fuknęła nadal zła że nie może jakoś przekonać medyka żeby zjadł te paskudne zioła.
- Domyślam sie że były gorzkie i....- nie zdążyła dokończyć bo wtrąciła się morska łapa:
- I się ze mnie nabijał- dokończyła uczennica z miną urażonej księżniczki.
- Żałuje że nie było mnie tu wcześniej. - powiedziała żartobliwie.
- No niety też się będziesz ze mnie nabijać? - miauknęła sfrustrowana uczennica. - Mam pomysł!
- Uhmm jaki? Kolejny plan zemsty?- zapytał rozbawiony medyk.
- może tak, może nie. - odpowiedziała uczennica lecz w jej oczach było widać psotny błysk. Było oczywiste że planuje ,,zemstę" na medyku.
- No to w takim razie jaki to pomysł? - zapytała mentorka uczennicy.
- Może niech Rybie serce pokaże Ci jaką minę miałam gdy mi dał te zioła. A może jeszcze lepiej. Niech je zje żeby zrobić to jak najdokładniej!- powiedziała Morska łapa.
- To jakieś wyzwanie ? - zapytał medyk?
- Tak! A teraz pokaż!- odpowiedziała podekscytowana Morska łapa.
- Dobrze już dobrze- powiedział medyk.
Rybie Serce zrobił podobną minę do uczennicy. Cytrynowy pysk mie umiała się powstrzymać. Poprostu pękła śmiechem.
- i kto tu teraz się z kogo nabija co?- zapytała Morska łapa.
- No, jeśli mam mam być szczery, to ty i cytrynowy pysk z ciebie.- odpowiedział rozbawiony medyk.
- Co? Jak to ze mnie? Przecież toty zrobiłeś minę i śmialiśmy się z ciebie.- powiedziała zmieszana uczennica.
Cytrynowy pysk, choć niechętnie obrażała swoją uczennicę, musiała przyznać rację medykowi.
- on ma rację Morska łapo.Spójrz na to tak: Rybie serce pokazywał minę którą ty zrobiłaś więc śmiałaś się sama z własnej miny.- powiedziała łagodnie mentorka uczennicy.
- Teoretycznie racja.- przyznała kotka i skarciła się w myślach żewcześniej o tym nie pomyślała.
- Właśnie! Kociaki! Mogę je zobaczyć Cytrynowy pysku? Proszę!- miauknęła podekscytowana kotka,której nagle przypomniały się kociaki Oceanicznego wiatru i Tygrysiego ogona.
- Myślę że tak,ale musisz się spytać Tygrysi ogon.- odpowiedziała rozbawiona mentorka.
Morska łapa czym prędzej zrzuciła z czoła mokry mech i pobiegła w podskokach do wyjścia z legowiska medyka.
- Ohh! Ale zimno! No nie i znowu ten głupi śnieg! - zaczęła narzekać Uczennica gdy poślizgnęła się na oblodzonej skale przy wyjściu z legowiska medyka. Cytrynowy pysk złapała ją w ostatniej chwili, inaczej wpadłaby w biały puch.
- Dzięki- wydyszała uczennica
- Następnym razem uważaj - ostrzegła mentorka
Morska łapa przytaknęła i popędziła do legowiska karmicielek.
- Tygrysi ogonie! Mogę wejść? - zapytała Morska łapa gdy już dotarła do wejścia do legowiska.
- Tak, ale zanim wejdziesz otrzep łapy ze śniegu.- powiedziała Kotka z wewnątrz legowiska.
Legowisko karmicielek było można powiedzieć wykopane pod krzakiem czarnego bzu. Podczas zamieci i śniegu w tym legowisku było sucho i ciepło. Ziemia i gałęzie czarnego bzu osłaniały od deszczu i śniegu. W środku widniały 3 legowiska,lecz tylko jedno było zajęte przez Tygrysi ogon. Zawsze oczywiście można było dorobić nowe legowiska ale na razie nie było to potrzebne. W środku legowiska z mchu, leżała partnerka Oceanicznego wiatru i 3 kocięta. Pierwsze, kocurek był srebrzysto szary z jasnoniebieskimi oczami i czasem coś w jego futerku przebłyskiwało błękitem.Miał też ogon rozczochrany na końcu i specyficznie podzielony na dwie połówki. Pierwsze co przyszło uczennicy na myśl to że tego kociaka nazywałaby Rybek. Druga, też srebrzystoszara, lecz jaśniejsza, z białym brzuchem, leżała koteczka o bardzo, bardzo jasno niebieskich oczach. Takich o kolorze lodu. Trzecia, też kotka, miała bardzo puszysty szary ogon z ciemnoszarymi plamkami. Końcówka jej ogona była mlecznobiała. Łapy miała całe białe lecz ( od takiego kociego łokcia) miała jasno szare w ciemne prążki. Koteczka miała ciemno niebieskie oczy i białą klatkę.
- Ooooo! Są takie słodkie! - miauknęła zachwycona uczennica.- Jak je nazwałaś?- zapytała podniecona kotka.
- Ten srebrzysto-błękitny kocurek to Rybek. Gdybym mogła wybrać jakbym go miała nazwać na wojownika, byłby to Rybi ogon.- odpowiedziała Tygrysi ogon z nadzieją w oczach.
- Zgadzam się. To imię świetnie do niego pasuje.- powiedziała Morska łapa, która nie umiała uwierzyć że zgadła imię kociaka.
- druga, będzie się nazywać Sreberko.- powiedziała matka kociąt.
- A trzecia? - zapytała Morska łapa.
- Jesteś bardzo niecierpliwa Morsk łapo- miauknęła rozbawiona Tygrysi ogon.- trzecia kotka będzie się nazywać Piórko. Wiesz, że piórko, zawsze gdy przychodzi Rybie serce odwraca głowę i tak jakby chciała do niego podejść i powąchać bliżej te wszystkie zioła?
- serio? Wow! A może kiedyś zostanie medyczką?- miauknęła uczennica.
- może i tak. Niezależnie czy wybierze ścieżkę medyka, czy wojownika,będę ją kochać i będę z niej dumna. To samo tyczy się reszty kociąt.- powiedziała z przekonaniem.
- szanuję to. Chciałabym żeby moja mama też mnie tak kochała....- miauknęła smutno Morska łapa.
- Oh, Morska łapo. Nic niestety nie poradzimy na to że niektóre kotki nie chcą mieć kociąt lub nie umieją ich wychowywać. - miauknęła Tygrysi ogon starając się jej cos wytłumaczyć. Nie każda kotka mieszka w klanie gdzie wojownicy o nią dbają i przynoszą jej jedzenie. - Ale przecież masz Cytrynowy pysk. Ostatnio mi mówiła że mimo że jesteś niesforna, niecierpliwa i lubisz psoty to czuje się za ciebie odpowiedzialna jak każda mama. Cytrynowy pysk nigdy nie miała kociąt ani partnera. Nie wiem czemu tak jest.-miauknęła Tygrysi ogon żeby podnieść uczennicę na duchu.
- w sumie racja. Faktycznie jest dla mnie jak mama. - powiedziała uczennica.Było widać że czuje się szczęśliwa gdy myśli o mentorce i gdy spędza z nią czas.
- Wgl co to się stało na granicy co? - zapytała Tygrysi ogon która nagle sobie przypomniała że była mała utarczka na granicy.
- Eee, no bo...- starała się coś wybyślić na szybko byle nie była jej wina.
- Słuchaj, wiem że to trudne się przyznać ale mi możesz powiedzieć. Nie Musisz się wstydzić jeśli twoje zachowanie było uzasadnione.- uspokoiła matka kociąt. -a więc?
- Dobrze, dobrze. Gdy byliśmy przy granicy Cytrynowy pysk zaczęła gadać z tym kotem z drugiego klanu. Tym Tulipanowym zachodem, czy wschodem jak mu tam było. - miauknęła zmieszana uczennica.
- Tulipanowy wschód, mów dalej- miauknęła kotka.
- No więc oni se gadali,a w między czasie taki biały wkurzający i arogancki futrzak zaczął naśmiewać się i wyzywać Oceaniczny wiatr. Nie Mogłam tego znieść! Najpierw mnie wyzywał a gdy wtrącił się Oceaniczny wiatr ten uczeń zaczął go wyzywać. Mnie może sobie wyzywać ale nie moich pobratymców czy przyjaciół! - miauknęła rozgniewana uczennica wspominając tamtą chwilę.
- Spokojnie,Morska łapo. Rozumiem. -miauknęła Tygrysi ogon pod wrażeniem uczciwości i wielkiego serca kotki.
- Nie mogłam się już powstrzymać i skoczyłam na tego mysiego móżdżka.- opowiadała dalej uczennica.
- wiesz.... To bardzo miłe z twojej strony że wstawiłaś się za Oceanicznym wiatrem. Nie masz się czego wstydzić. To było zachowanie godne podziwu. - miauknęła Tygrysi ogon.
Gdybym była jej mamą byłabym z niej bardzo dumna.- pomyślała Brązowo biała kotka.
- naprawdę tak myślisz? - zapytała uczennica.
- tak, mówię ci to szczerze. Masz wielkie serce i jesteś bardzo odważna. Twoja sprawiedliwość i chęć pomocy innym mnie zaskoczyła. Cytrynowy pysk musi być z ciebie bardzo dumna.- miauknęła przekonująco i szczerze Tygrysi ogon. - Co dalej się wydarzyło?- zapytała kotka.
- No więc potoczyliśmy się przezywając się wzajemnie. W końcu ten arogancki futrzak przygniótł mnie do ziemi. Jego oczy mówiły: jesteś taka słaba że już się poddajesz?. W tedy zauważyłam drzewo i wpadłam na pewien plan. Rozluźniłam mięśnie i udawałam że się poddaję. Nie umiem walczyć tak jak wy, więc improwizowałam. Gdy on rozluźnił uchwyt, szybko się wyślizgnęłam i pobiegłam w stronę drzewa, starając się go zdenerwować, żeby za mną pobiegł. Celowo później trochę zwolniłam żeby mnie dogonił. W tym momencie skoczyłam w stronę drzewa odbiłam się od pnia i z całą siłą walnęłam w tego kocura. Poturlaliśmy się i uderzyłam głową w ziemię. Myślałam że zemdleję, lecz musiałam dokończyć walkę. Jakieś 5 długości ogona dalej oboje zwaliliśmy się na ziemię. Patrzał się na mnie jakby miał zaraz wstać i mnie zabić lecz nic nie zrobił. Starałam mu się odpowiadać tym samym wzrokiem, ale byłam wyczerpana. Jeszcze ten ból głowy był straszny.- opowiadała dalej uczennica,a Tygrysi ogon słuchała z zaciekawieniem i współczuciem.
- Potem obudziłam się w legowisku medyka.- miauknęła kotka.
- Wiesz.... To pewnie bolało i musiałobyć strasznym przeżyciem...ale .....- miauczała coraz bardziej rozbawiona miną młodszej kotki.
- ale co?- zapytała zmieszana uczennica.
- ale żadne z was nie wyciągnęło pazurów podczas tej walki.- odpowiedziała rozbawiona kotka. Cytrynowy pysk była tu wcześniej,i powiedziała co się stało i powiedziała że żadne z was nie wyciągnęło pazurów.- miauknęła karmicielka.
- serio? Ato w takim razie po co się mnie o to pytałaś- zapytała zmieszana uczennica.
- Chciałam wiedzieć więcej szczegółów. Cytrynowy pysk np.nie powiedziała mi, że ten Świetlista łapa naśmiewał się z ciebie i z mojego partnera. - miauknęła spokojnie karmicielka.
- umhm. A właśnie! Planuję wybrać się zaraz z Tygrysią łapą na polowanie! Przeniesiemy ci świeżą zdobycz! - miauknęła kotka.
- dobrze. Jestem głodna na samą myśl!
- a jeszcze jedno.- miauknęła Morska Łapa.
- Tak?
- Oceaniczny wiatr mówił że urodzisz dzisiaj albo jutro....- miauknęła zmieszana kotka.
- miało tak być ale musiałam urodzić szybciej. Nic nie poradzę. Cieszę się że kociaki się zdrowe.- miauknęła w odpowiedzi.
- Mniejsza o to! Są szybciej więc szybciej mogę je zobaczyć!- miauknęła radosna uczennica.
Tygrysi ogon mruknęła rozbawiona i właśnie w tej chwili do środka wpadł Tygrysia łapa.
- Hej Tygrysi Ogonie! - krzyknął rozradowany kocur witając kotkę. Biegł jak jakiś indyk przez ten wąski tunel cały oblepiony śniegiem.( tulel nie jest zbyt długi ma może z 1,5 metra długości a potem znajduje się wielka komora gdzie są legowiska karmicielek. )
- Co się stało Że tak wrzeszczysz?- zapytała karmicielka.
- mam świeży mech! - miauknął rozradowany.
- oh świetnie! Dobra robota! Ale powiedz mi jak ty na klan gwiazdy znalazłeś świeży mech w śniegu? - zapytała kotka z niedowierzaniem i podziwem.
- za wodospadem jest mała komora. Jest tam pełno mchu! - odpowiedział kocur.
Morska łapa zastanawiała się czy to ta komora Która prowadzi do Kryształowej Jaskini.
Gdy Tygrysia łapa zbliżył się żeby pooglądać kociaki i położyć mech obok karmicielki, Morska łapa wyskoczyła z cienia obok wejścia...
- Buu!- krzyknęła kotka
- Ahhh! Morska łapo! Wystraszyłaś mnie!- miauknął najeżony łaciaty uczeń.
- wiesz, o to mi chodziło.- miauknęła rozbawiona.
Dobrze, Morska łapo, lecz teraz gdybyście mogli, upolujecie mi coś pysznego? Robię się strasznie głodna!- miauknęła zniecierpliwiona karmicielka.
- oh, Jasne! Chodź Tygrysia łapo! Założę się że złapię coś lepszego niż ty!- miauknęła Morska łapa wybiegając z legowiska pod czarnym bzem.
Hejka! Nie wiem czy wiecie ale do wakacji zostało już tylko jakieś 13 dni chodzenia do szkoły! Jeśli macie jakieś wycieczki to trzeba odjąć te dni. W każdym razie nie mogę się doczekać Wakacji. Chciałam wam też pokazać jak mniej więcej wygląda to legowisko pod czarnym bzem.( nie każdy wie jak wygląda ta roślina.)
Mniej więcej tak tylko mniejszy ten krzak i nie ma sosen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro