Rozdział 8 ,, Propozycja"
Tydzień później...
Wstałam dziś dość wcześnie, żeby wszystko posprzątać. Nie było mnie parę dni i padły mi moje wszystkie kwiatki. Gdy ogarnęłam już mieszkanie i zjadłam śniadania postanowiłam obejrzeć telewizję. Pomimo tego, że jest sobota, muszę jechać do pracy, aby podpisać parę faktur. Obejrzałam jakiś program muzyczny i poskładałam papiery. Wsiadłam w samochód i pojechałam do pracy. W recepcji oddałam papiery i poprosiłam o faktury to nie było kila faktur, ale kilkanaście. Eh.. Wjechałam windą do siebie i poszłam po pieczątkę. W biurze podpisałam i zapieczętowałam faktury. Weszłam jeszcze do Ani, żeby się przywitać, ale nie chciałam jej przeszkadzać, bo akurat był u niej Patryk. Swoją drogą ciekawiło mnie jak innym idzie współpraca, bo mi z Łukaszem ,,bardzo dobrze". Wyszłam z firmy i pojechałam do domu. Weszłam, otworzyłam balkon i położyłam się na kanapie. Naglę słyszę dzwonek do drzwi. Tak. To Łukasz. Zza drzwi wyłonił się piękny bukiet róż i dopiero po chwili on.
- Ojejku.. jakie piękne – powiedziałam zza chwytu.- Nie pamiętam kiedy ostatnio dostałam jakie kolwiek kwiaty.
- Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny.- odpowiedział i wszedł. Uśmiechnął się i powiedział – No cześć – przytulił mnie i pocałował w policzek.
Poszłam do kuchni i zrobiłam kawę. Usiedliśmy na kanapie i rozmawialiśmy, najpierw o projekcie, a potem o jego rodzeństwie.
- Bo wiesz mam do ciebie pytanie.. – powiedział dość poważnie, a to się mu rzadko zdarza.- Moja starsza siostra Magda za tydzień wychodzi za mąż, a ja dostałem zaproszenie z osobą towarzyszącą, więc pomyślałem, że może zechciałabyś ze mną pójść? – zapytał.
- Eh.. no nie wiem, a jako kto miałabym tam iść? – no właśnie za kogo on mnie uważa za koleżankę za współpracownicę..
- Nie wiem, jako moja przyjaciółka? – zapytał.
- No dobrze. Ale nie mam się w co ubrać. – uważa mnie za swoją przyjaciółkę, w sumie to może dobrze.
- Ah.. to najmniejszy problem, ja też, to ubieraj się i jedziemy na zakupy. – powiedział
- Co? Dzisiaj? – zapytałam.
- Tak. Przecież i tak nie masz nic do roboty. – no w sumie miał rację.
Przebrałam się i pojechaliśmy na zakupy. Chodziliśmy po sklepach jakieś 3 godziny ale w końcu znalazłam sukienkę, która od razu mi się spodobała. Kupiłam sobie sukienkę i buty. Łukasz kupił sobie garnitur z krawatem pod kolor mojej kreacji. Poszliśmy do restauracji, żeby coś zjeść. Było już późno więc Łukasz odwiózł mnie do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro