Rozdział 14 ,, Zła wiadomość"
Dwa dni później...
- Natalio, proszę przyjdź za chwilę musimy porozmawiać – powiedział szef przychodząc do mojego biura.
- Dobrze zaraz zejdę – powiedziałam trochę zaniepokojona jego poważną postawą.
Szybko dokończyłam ostatnie zestawienia i pobiegłam do szefa.
- Tak jestem – powiedziałam wchodząc.
- Usiądź – pokazał na fotel przed swoim biurkiem.
- Coś się stało? – zapytałam przerywając ciszę.
- Eh.. pewnie nie będziesz się cieszyć z tego co Ci powiem, ale nie mam nikogo innego – zaczął mówić ściągając swoje okulary.
- Dobrze, ale o co chodzi? – zapytałam.
- Musisz pojechać do Włoszech na miesiąc i pomóż uregulować tam wszystkie sprawy Arkowi, bo on nie daje rady – powiedział patrząc na moją reakcję.
- Aha – tylko to byłam wstanie z siebie wydusić, zawsze jak już zaczęło mi się układać, coś musiało się popsuć – Kiedy? – zapytałam po chwili.
- Po jutrze – to co usłyszałam, kompletnie mnie załamało. Nigdy jeszcze tak nie zrobiłam, ale wstałam i wyszłam bez słowa choć słyszałam, że mnie woła.
Pobiegłam do windy ze łzami w oczach. Kiedy dojechałam na moje piętro chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim biurze. Niestety nigdy nie mogło być po mojej myśli.
- Jej Nati co się stało? – zapytał mnie łapiąc mocno za rękę.
- Nic, przepraszam nie chce teraz z Tobą rozmawiać – wyrwałam się z uścisku Łukasza i pobiegłam do siebie.
Nie wiedziałam co teraz. Jak zareaguje Łukasz gdy mu o to powiem. Kolejny znak? Co ja tak naprawdę mam o tym wszystkim myśleć? Na tydzień bym nic nie powiedziała, ale miesiąc?! Skończyłam z trudem tabelę którą musiałam oddać Ani, spakowałam wszystkie faktury do podpisania w torebkę i zamknęłam biuro.
- Cześć Ania, proszę to jest ta tabela, o którą prosiłaś – powiedziałam podając jej druki.
- O dziękuje, jesteś wielka. Coś się stało jakoś nie wyglądasz najlepiej? – zapytała próbując wyłapać mój wzrok.
- Nie przepraszam, ale się śpieszę coś jeszcze? – zapytałam patrząc na nią.
- Nie, ale mam nadzieję, że wszystko w porządku. Dobrze. To leć. Pa – powiedziała dość niezdecydowanie. Gdy poczułam znów jak łzy napływają mi do oczu pożegnałam się i szybkim krokiem zmierzałam do windy. Na szczęście udało mi się uniknąć szefa i Łukasza. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Kiedy przyjechałam do domu płakałam jak mała dziewczynka, której zabierają zabawkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
To pewnie Łukasz, nie chce mi się z nim rozmawiać - pomyślałam i postanowiłam poczekać, aż odejdzie.
- Natalia, otwórz wiem, że tam jesteś, będę tu stać dopóki mnie nie wpuścisz – krzyczał przed drzwiami i walił w drzwi, otarłam łzy wstałam i poszłam otworzyć, przecież i tak muszę mu powiedzieć.
- Natalia kotku co się stało? – powiedział przytulając mnie mocno do siebie.
- Musimy porozmawiać – powiedziałam podnosząc głowę.
- No dobrze idź usiądź a ja zrobię herbatę co ty na to? – odpowiedział głaszcząc mnie po głowie.
Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Proszę – podał mi herbatę i usiadł obok – No to mów co się stało? – zapytał po chwili.
- Łukasz muszę wyjechać do Włoszech – powiedziałam czekając na jego reakcję.
- Co? Jak to? – zapytał ze zdziwieniem.
- Szef poprosił mnie dziś do siebie i powiedział, że Arek nie daje rady z papierami i trzeba tam wszystko uregulować i ja muszę mu pomóc – powiedziałam pociągając nosem.
- Ah.. No dobrze, ale nie może pojechać nikt inny? – zapytał z nadzieją w głosie, po czym ja przecząco pomachałam głową.
- Ehh.. Jakoś przeżyjemy przecież nie będziesz tam długo 5, 6 dni nie? – zapytał patrząc na moją reakcję.
- Niestety nie, na miesiąc – po tych słowach nastała straszna cisza.
Po chwilach milczenia i patrzenia sobie w oczy, podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Damy radę – pocieszył mnie, lecz wiedziałam, że nie jest z tego zadowolony tak samo jak ja – Kiedy musisz tam jechać? – znów nastąpiła cisza.
- Lepiej żebyś nie wiedział... - powiedziałam
- Nie mów, że jeszcze w tym tygodniu.. – patrzył na mnie jak zwierciadło które przepowiada przyszłość.
- Po jutrze – po tych słowach oboje zamarliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu.
- Co za dupek –powiedział po chwili, nie chciało mi się odpowiadać więc postanowiłam nic nie mówić.
- Łukasz, spełnisz przed wyjazdem moje dwa życzenia? - zapytałam trzymając go za szyję.
- No pewnie księżniczko, jakie tylko chcesz – odpowiedział całując mnie.
- Pierwsze to takie, żebyś poszedł dziś ze mną się upić do baru – powiedziałam głaszcząc go po włosach.
- Ah.. To do się zrobić, ale jesteś pewna? – zapytał lekko uśmiechając się.
- Tak, a drugie to takie, żebyś na mnie poczekał do powrotu z Włoszech – powiedziałam czując znów łzy w oczach.
- Natalia, czekałbym nawet gdyby to był rok – powiedział, lecz do końca nie wierzyłam w te słowa.
- Jest już 20 idziemy? – zapytałam patrząc na zegar.
- No dobrze, ale weź parę rzeczy i pojedziemy do mnie – powiedział zakładając mi kosmyk włosów za ucho.
- Przyjechałaś taksówką? – krzyknęłam z sypialni.
- Tak!
Szybko spakowałam parę rzeczy i kosmetyków w torbę. Ubrałam wyższe buty i wyszliśmy z domu. Gdy podjechaliśmy do mieszkania Łukasza szybko wbiegł na górę zanieść moją torbę, a ja zostałam przed budynkiem i zamówiłam taksówkę. Kiedy przyjechała po nas taksówka, pojechaliśmy do baru.
Najpierw wypiliśmy po drinku i poszliśmy na kręgle, po znudzeniu przeszliśmy na dyskotekę obok i tam bawiliśmy się do 1. Im więcej alkoholu w siebie wlewałam tym mniej myślałam o Włoszech, a potem nie pamiętałam już nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro