Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14 ,, Zła wiadomość"

Dwa dni później...

- Natalio, proszę przyjdź za chwilę musimy porozmawiać – powiedział szef przychodząc do mojego biura.

- Dobrze zaraz zejdę – powiedziałam trochę zaniepokojona jego poważną postawą.

Szybko dokończyłam ostatnie zestawienia i pobiegłam do szefa.

- Tak jestem – powiedziałam wchodząc.

- Usiądź – pokazał na fotel przed swoim biurkiem.

- Coś się stało? – zapytałam przerywając ciszę.

- Eh.. pewnie nie będziesz się cieszyć z tego co Ci powiem, ale nie mam nikogo innego – zaczął mówić ściągając swoje okulary.

- Dobrze, ale o co chodzi? – zapytałam.

- Musisz pojechać do Włoszech na miesiąc i pomóż uregulować tam wszystkie sprawy Arkowi, bo on nie daje rady – powiedział patrząc na moją reakcję.

- Aha – tylko to byłam wstanie z siebie wydusić, zawsze jak już zaczęło mi się układać, coś musiało się popsuć – Kiedy? – zapytałam po chwili.

- Po jutrze – to co usłyszałam, kompletnie mnie załamało. Nigdy jeszcze tak nie zrobiłam, ale wstałam i wyszłam bez słowa choć słyszałam, że mnie woła.

Pobiegłam do windy ze łzami w oczach. Kiedy dojechałam na moje piętro chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim biurze. Niestety nigdy nie mogło być po mojej myśli.

- Jej Nati co się stało? – zapytał mnie łapiąc mocno za rękę.

- Nic, przepraszam nie chce teraz z Tobą rozmawiać – wyrwałam się z uścisku Łukasza i pobiegłam do siebie.

Nie wiedziałam co teraz. Jak zareaguje Łukasz gdy mu o to powiem. Kolejny znak? Co ja tak naprawdę mam o tym wszystkim myśleć? Na tydzień bym nic nie powiedziała, ale miesiąc?! Skończyłam z trudem tabelę którą musiałam oddać Ani, spakowałam wszystkie faktury do podpisania w torebkę i zamknęłam biuro.

- Cześć Ania, proszę to jest ta tabela, o którą prosiłaś – powiedziałam podając jej druki.

- O dziękuje, jesteś wielka. Coś się stało jakoś nie wyglądasz najlepiej? – zapytała próbując wyłapać mój wzrok.

- Nie przepraszam, ale się śpieszę coś jeszcze? – zapytałam patrząc na nią.

- Nie, ale mam nadzieję, że wszystko w porządku. Dobrze. To leć. Pa – powiedziała dość niezdecydowanie. Gdy poczułam znów jak łzy napływają mi do oczu pożegnałam się i szybkim krokiem zmierzałam do windy. Na szczęście udało mi się uniknąć szefa i Łukasza. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu. Kiedy przyjechałam do domu płakałam jak mała dziewczynka, której zabierają zabawkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi.

To pewnie Łukasz, nie chce mi się z nim rozmawiać - pomyślałam i postanowiłam poczekać, aż odejdzie.

- Natalia, otwórz wiem, że tam jesteś, będę tu stać dopóki mnie nie wpuścisz – krzyczał przed drzwiami i walił w drzwi, otarłam łzy wstałam i poszłam otworzyć, przecież i tak muszę mu powiedzieć.

- Natalia kotku co się stało? – powiedział przytulając mnie mocno do siebie.

- Musimy porozmawiać – powiedziałam podnosząc głowę.

- No dobrze idź usiądź a ja zrobię herbatę co ty na to? – odpowiedział głaszcząc mnie po głowie.
Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.

- Proszę – podał mi herbatę i usiadł obok – No to mów co się stało? – zapytał po chwili.

- Łukasz muszę wyjechać do Włoszech – powiedziałam czekając na jego reakcję.

- Co? Jak to? – zapytał ze zdziwieniem.

- Szef poprosił mnie dziś do siebie i powiedział, że Arek nie daje rady z papierami i trzeba tam wszystko uregulować i ja muszę mu pomóc – powiedziałam pociągając nosem.

- Ah.. No dobrze, ale nie może pojechać nikt inny? – zapytał z nadzieją w głosie, po czym ja przecząco pomachałam głową.

- Ehh.. Jakoś przeżyjemy przecież nie będziesz tam długo 5, 6 dni nie? – zapytał patrząc na moją reakcję.

- Niestety nie, na miesiąc – po tych słowach nastała straszna cisza.

Po chwilach milczenia i patrzenia sobie w oczy, podszedł do mnie i mnie przytulił.

- Damy radę – pocieszył mnie, lecz wiedziałam, że nie jest z tego zadowolony tak samo jak ja – Kiedy musisz tam jechać? – znów nastąpiła cisza.

- Lepiej żebyś nie wiedział... - powiedziałam

- Nie mów, że jeszcze w tym tygodniu.. – patrzył na mnie jak zwierciadło które przepowiada przyszłość.

- Po jutrze – po tych słowach oboje zamarliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie w milczeniu.

- Co za dupek –powiedział po chwili, nie chciało mi się odpowiadać więc postanowiłam nic nie mówić.

- Łukasz, spełnisz przed wyjazdem moje dwa życzenia? - zapytałam trzymając go za szyję.

- No pewnie księżniczko, jakie tylko chcesz – odpowiedział całując mnie.

- Pierwsze to takie, żebyś poszedł dziś ze mną się upić do baru – powiedziałam głaszcząc go po włosach.

- Ah.. To do się zrobić, ale jesteś pewna? – zapytał lekko uśmiechając się.

- Tak, a drugie to takie, żebyś na mnie poczekał do powrotu z Włoszech – powiedziałam czując znów łzy w oczach.

- Natalia, czekałbym nawet gdyby to był rok – powiedział, lecz do końca nie wierzyłam w te słowa.

- Jest już 20 idziemy? – zapytałam patrząc na zegar.

- No dobrze, ale weź parę rzeczy i pojedziemy do mnie – powiedział zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

- Przyjechałaś taksówką? – krzyknęłam z sypialni.

- Tak!

Szybko spakowałam parę rzeczy i kosmetyków w torbę. Ubrałam wyższe buty i wyszliśmy z domu. Gdy podjechaliśmy do mieszkania Łukasza szybko wbiegł na górę zanieść moją torbę, a ja zostałam przed budynkiem i zamówiłam taksówkę. Kiedy przyjechała po nas taksówka, pojechaliśmy do baru.
Najpierw wypiliśmy po drinku i poszliśmy na kręgle, po znudzeniu przeszliśmy na dyskotekę obok i tam bawiliśmy się do 1. Im więcej alkoholu w siebie wlewałam tym mniej myślałam o Włoszech, a potem nie pamiętałam już nic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: