Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Biel otaczająca wszystko

- Diamond wreszcie złapany!
Japońskie służby już od kilku lat usiłowały go schwytać, co się udało jedynie Gouenji'emu Shuuyi. Jak to powiedział mężczyzna, według niego nie było to aż tak trudne, jednak jest pewien w stu procentach, że Diamond nie może być skazany na dożywocie. Będąc przy temacie dopowiem, iż skrytobójcą okazał się Suzuno Fuusuke, który ponoć przeżył dwie śmierci. Jak to ujął Pan Gouenji, prawdopodobnie jako dziecko mężczyzna przeżył rodzinną tragedię, co wpłynęło na jego psychikę.
Suzuno Fuusuke, również znany jako nauczyciel gimnazjum Raimon Fuyumi Satoru, nie mówił zbyt dużo. Jego słowa zaczynam cytować:
"Dążę do świata idealnego. Zepsuci ludzie nie mają prawa bytu. Przez całe swe życie miałem jeden cel, do którego będę dążyć dalej. Jeśli mnie nie uwolnicie, czeka was bezlitosna śmierć". W tym momencie lekarze mówią, że nie ma się czym przejmować, gdyż prawdopodobnie mężczyzna ma zaburzenia psychiczne i mówi takie rzeczy nieświadomie. Diamond jak i również cała jego organizacja zostali przeniesieni do szpitala psychiatrycznego i są pod stałą obserwacją.
Wyjątkiem był jedynie piętnastoletni Kirino Ranmaru. Mimo wszystko nie może on się uczyć w swojej dawnej szkole, a dla jego i jego kolegów bezpieczeństwa musi odwiedzać psychologa trzy razy w tygodniu. Wszyscy z "drużyny" potwierdzili, że nastolatek nie zabił nikogo jak i również niczego nie zrobił. Dlatego właśnie sąd nie ma prawa go oskarżać.
Więcej informacji nie można nam udzielić.... - Kobieta mówiła jeszcze chwilę, lecz Midorikawa wyłączył telewizor. Kątem oka spojrzał na swojego przyjaciela, wzdychając cicho.

- Pójdę zrobić herbaty.. - Poinformował zielonowłosy i udał się do kuchni.

Tymczasem Haruya jak trup położył się na sofie. W oczach miał tylko i wyłącznie pustkę. - To nie ma sensu.. - Powiedział cicho do siebie. - Męczyłem się nawet nie wiem ile miesięcy.. On był obok i zapewne wyśmiewał moją głupotę. Miałem go za kumpla..

Ryuuji słyszał każde słowo. Nawet on, chodząca gwiazdka, nie wiedział jak może pomóc czerwonowłosemu. W takich chwilach zostawiał go samego. Tak zrobił i tym razem. Wziął swój gorący napój i udał się do swojego pokoju.

Nagumo jedynie przekręcił się na drugi bok. - Ranmaru to dzieciak.. Dlaczego się z nimi trzymał? - Zapytał cicho. - A Terumi... - Zacisnął powieki. Do tej pory nie powiedział nikomu, że blondyn jest po drugiej stronie i zapewne siedzi w psychiatryku. - Dlaczego?.. - Powtórzył pytanie. - A tamci?.. - Teraz zaczął rozmyślać jaki cel w tym mieli inni działacze organizacji. - Ja już nic nie wiem..

Skulił się delikatnie mając w głowie same pesymistyczne myśli. Nie zdążył policzyć do dziesięciu, a zasnął spokojnie.

***

- Mamo.. Wróciłem. - Powiedział spokojnie różowowłosy.  Wyjął rękę z kieszeni zamykając drzwi, tuż przed nosem posterunkowego, który odprowadzał go do psychologa i spowrotem.

- Witaj Ranmaru, jak było? - Zapytała brązowooka kobieta.

- Dobrze, nic nowego. Zawsze daje te same pytania, a ty jej musisz płacić. Też mi psycholog. - Wywrócił oczami siadając przy stole.

Matka chłopaka jedynie kiwnęła głową. - Może zaprosiłbyś Pana posterunkowego do domu? Zawsze cię odprowadza, a to troszkę niegrzeczne zamykać mu drzwi przed nosem.

- Racja.. - Kirino położył głowę na stole, okazując znużenie. - Nie chcę.. Nie teraz i nie dziś.. Ma mnie za wariata.

Różowowłosa spojrzała na swojego syna. Szczerze mówiąc chyba tylko ona zauważyła zmianę w jego zachowaniu, gdy zabójca został złapany. Był bardziej.. Wygasły.

- Mamo.. - Zaczął ponownie chłopak. - Nie masz do mnie urazy?.. - Zapytał unosząc wzrok, a jego oczy na chwilę zabłysły tak, jakby nadal był siedmiolatkiem. Zaraz potem jednak znowu zmieniły się w małe kryształki lodu i zmartwienia rodzicielką. - To było.. - W dobrej chwili ugryzł się w język. Odwrócił wzrok nic dalej nie mówiąc.

- Ran.. - Brązowooka wytarła ręce, które miała mokre od wody. Zaraz później podeszła do nastolatka i delikatnie go przytuliła. - Nie zabiłeś nikogo, prawda?.. Zawsze byłeś troskliwym i wdzięcznym dzieckiem. Pamiętaj, jesteś moim synkiem, słońcem na ziemi. Po prostu musisz chwilkę ochłonąć. - Powiedziała cicho.

- Dziękuję.. - Odpowiedział Ranmaru z wyraźną ulgą jak i radością. - Mamo.. Ja muszę z nim porozmawiać. - Dodał po chwili, jakby coś sobie przypominając.

Kobietę przeszedł lekki dreszcz. Podejrzewała, że chłopakowi chodzi o Diamond. - Ran--

- Muszę porozmawiać z Nagumo-san. To.. Niebezpieczne..

***

Nikt nie zauważył, że kilka dni temu brakowało jednej osoby.

Mężczyzna schował się na ostatnim piętrze budynku, w szafie było przejście do czegoś w rodzaju schowka. Nikt nie znający tego miejsca nie mógł znaleźć tego pomieszczenia.

Powstrzymując łzy siedział między starymi mundurami. Bał się, że policja go znajdzie, lecz to się nie stało.

Uciekł właśnie przez schowek. Jak? Był tam tajny korytarz.

- Suzuno przepraszam.. - Wychlipiał cicho.

***

Po dłoni chłopaka chodziła swobodnie czarna tarantula.

- Nie użre cię? - Zapytał drugi, stojący obok. Obaj byli w tym samym wieku.

- Hahah! - Zaśmiał się mrocznie. - A czy ciebie wąż udusi?

- Nie. - Odpowiedział bez wahania.

- No widzisz. - Rówieśnik wstał, podchodząc do okna. Wyjrzał przez nie, patrząc na jadące samochody. - Jak myślisz? Jesteśmy dość wysoko, ale czy najwyżej?

- Nie. Przecież wiesz. - Odpowiedział obojętnie. Podszedł do przyjaciela, stając obok niego. - Nie rozumiem twoich poczynań.

- Tak samo jak ja twoich. Zdradziłeś.. Raz nas, raz ich. Kim ty jesteś? - Zapytał spoglądając na niego kątem oka.

Młodszy zaśmiał się cicho. - Potworem. Tyle mam do powiedzenia. - Z tymi słowami usiadł na parapecie. - Teraz rozpocznie się nasz cyrk.

***

- Akio? - Zapytał niepewnie szarowłosy.

- Czego? - Odpowiedział naburmuszony programista.

Obaj siedzieli w białym pomieszczeniu. Biel była dosłownie wszędzie. Szczęście się do nich uśmiechnęło i w psychiatryku mieli ten sam pokój. No, prawie. Nie mogli się do siebie zbliżać.

- Chciałem się upewnić, że to twoje prawdziwe imię. - Odpowiedział mu kładąc się na łóżku. - Shiro. - Powiedział swoje imię.

- Przecież wiem. - Burknął AFC.

- A kto tam wie. - Szarowłosy pokręcił głową. Choćby nie wiadomo jak bardzo chciał, to nie wiedział jak zagadać do współpracownika.

Nastała chwila niezręcznej ciszy. A końcu Fudou się udezwał, mniej jadowicie niż zazwyczaj. - Gdzie twój brat? Nie widziałem go przez te kilka dni..

- Mój brat nie żyje. - Odparł bezinteresownie Fubuki. - Był i jest duchem.. On jedynie mnie wspierał, gdziekolwiek byłem, to był i on. Wydawało się, że było nas dwóch.

- Ou.. - Akio widocznie się zmieszał. Mimo wszystko postanowił zmienić temat. - Dziękuję. - Powiedział niespodziewanie. To słowo było u niego widoczne raz na pół życia, więc Shiro się zdziwił.

- Za co? - Zapytał zdezoriętowany.

- Za wszystko.. Mogę cię nazwać przyjacielem?

- Tak..

- Dzięki.

Tym razem Fubuki przeżył podwójny szok.

***

Suzuno siedział w pomieszczeniu. Dziwnie się czuł bez swoich soczewek, a już tym bardziej w nie swoich ubraniach i nie swoim "domu".

On w pomieszczeniu siedział sam, a przeklęta biel naprawdę doprowadzała go do szaleństwa.

- Musicie mnie puścić! - Powiedział poraz kolejny w stronę kamery.

Ja jestem wyrokiem. Jestem sędzią, który utrzymuje tu równowagę. Wspomnicie jeszcze moje słowa. - Pomyślał marszcząc brwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro