Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kto i dlaczego?

- Kariya-kun.. Nie miej mnie za wroga. - Odezwał się przyjaźnie Suzuno. - Nadal jestem twoim wychowawcą, chociaż odebrano mi na to dokumenty. Nie zachowuj się przy mnie jakbyś siedział na szpilkach. - Delikatnie poklepał nastolatka po głowie i podszedł do drugiego biurka.

Albowiem białowłosy nadal miał instynkt nauczyciela i jak to twierdził: "Nawet w takiej sytuacji Kirino i Kariya nie powinni zaniedbywać nauki". Ranmaru przygotowywał do nadchodzących egzaminów, zaś Masaki'emu robił lekcje tak, jak szły one w podstawie programowej.

W tym samym pokoju siedział słuchający ich Midorikawa. Mężczyzna co prawda miał pewność, że Fuusuke nic nastolatkom nie zrobi, aczkolwiek nadal się tym wszystkim przejmował.

Gdzieś w kącie również siedział sobie Nagumo, od jakiegoś już czasu prawie przysypiając.

Reszta osób siedziała razem z Afuro i Hiroto. Oczywiście.. Kiyama dalej od wszystkich był odizolowany. Nie rozumiał czemu, zaczynał już chyba popadać w paranoję.

W końcu.. Nastała między nim a innymi kłótnia.

Afuro tracąc cierpliwość powiedział trochę za dużo. Kilka słów kosztowało go całe zaufanie czerwonowłosego.

Między innymi blondyn stracił nad sobą panowanie. Wyjawił, że wszyscy podejrzewają akurat Hiroto o bycie wspólnikiem Karmy i Wound, albo nawet jednym z nich.

Skończyło się na tym, że turkusowooki wyszedł trzeskając drzwiami.

No bo przecież jak to mogło się stać? Trzech przyjaciół znających go od dzieciństwa, adoptowany syn i jego przyjaciel, dochodzi czwórka sławnych na cały świat zabójców. Oni mu nie ufali? Podejrzewali go? Przecież tak dobrze się znali..

***

- Powinniśmy za nim iść?.. - Zapytał zmartwiony Mido, niedawno dowiadując się co się stało.

- No nie wiem.. - Mruknął Fubuki. - Zawsze może przecież tylko udawać..

- To na pewno nie on. - Przerwał im Nagumo. - Dajcie spokój, nie jestem głupi. Hiro nie byłby zdolny nas zdradzić. Oprócz Hitomiko-nee i Osamu, prócz nas nie ma nikogo więcej. Nie jest jakimś nierozgarniętym dzieciakiem. - Złotooki mówił to.. Inaczej. Był bardzo poważny. Mówił to pewny, wcześniej zapewne mając już gotowe argumenty.

- Mówi to ktoś, kto wcześniej nawet nie znał tożsamości Diamond. Wielki mi detektyw. - Prychnął AFC.

- Znał ją. - Wtrącił Suzuno. - Sam zauważyłem to dopiero po czasie. Haruya jest świetnym aktorem, a detektywem tak dobrym jak ja zabójcą.

- W takim razie czemu udawałeś, że jesteś głupi? - Zapytał Akio, już nic nie rozumiejąc.

- Nie musisz wiedzieć wszystkiego, nie to jest teraz najważniejsze. - Odpowiedział mu czerwonowłosy. - Endou, Kariya, wy powinniście do niego iść.

- Kiedy ja-- - Ryuuji już chciał coś dodać, jednak zostało mu to przerwane.

- Mido, im mniej osób pójdzie tym lepiej. A ta dwójka się tam nadaje. Mamoru był w końcu kiedyś byłą miłością Kiyamy, a Masaki jest jego synem. Oboje jeśli chcą, mają pogodę ducha, która go podniesie.

Zielonowłosy siedział chwilę cicho. Spojrzał w okno, gdzie można było ujrzeć siedzącego daleko Hiroto. - No dobrze..

***

Malutki pajączek chodził po jego dłoni. Mężczyzna niestety nie miał pojęcia na jakie okrucieństwo zesłał go los.

***

- Suzuno!! - Do pokoju wbiegły dwie osoby. Byli to Shiro i Akio, liliowowłosy w ręku trzymał list.

- Co się dzieje? - Zapytał zmarwiony diamentowooki, zaraz później podszedł do wręcz spanikowanej dwójki.

- Ja, ty, Nagumo, Mido, Afuro i Hiroto mamy iść do starej rezydencji jakieś dwa kilometry skąd.. - Mruknął Fubuki, nie wiedząc jak to wszystko wyjaśnić.

***

- Jesteś pewny, że przylezą? - Zapytał znużony czekaniem szarowłosy.

- Ile razy będziesz zadawać to samo pytanie? - Odpowiedział pytaniem na pytanie pomarańczowooki. - Lepiej do nich wracaj zanim się skapną, że coś jest nie tak.

- Nahh..

***

Każdy spakował conajmniej po jednej broni. Chociaż tacy ludzie jak Hiroto i Midorikawa kompletnie nie wiedzieli jak z niej korzystać.

Skoro mowa o Hiroto.. Czerwonowłosy został przekonany przez Endou i Kariyę by całej nocy nie spędzić na dworze. Udało im się mężczyznę zaciągnąć do domu, jednak od tego momentu zachowywał się inaczej.

***

- To.. Wchodzimy? - Zapytał w pewnym momencie Shirou.

- Na to wygląda. Ale bądźmy cicho. - Odpowiedział mu Fuusuke.

Wszyscy sześcioro przekroczyli próg, wchodząc do zniszczonego budynku. Był dzień, aczkolwiek było stosunkowo ciemno.

- No wreszcie jesteście. - Wszyscy jak jeden mąż unieśli wzrok. Na starych, już prawie rozlatujących się schodach stała tajemnicza postać.

Tajemnicza, a może i nie?

Pierwsze co zauważyli, to rażące pomarańczowym kolorem oczy. Chłopak miał conajwyżej czternaście lat. Zszedł jakieś dwa schodki, ukazując się w delikatnym świetle.

- A-Atsuya?!! - Odezwał się jako pierwszy Fubuki. Nie wiedział co począć, przed sobą widział swojego zmarłego bliźniaka, który jak widać, ma się całkiem dobrze a jedynie jest młodszy niż powinien.

- Wound. - Brzoskwiniowowłosy poprawił brata. - E, Karma. Weź się wreszcie ujawnij, żeby później nie mieli aż takiego szoku. - Wzrok nastolatka spoczął na czerwonowłosym mężczyźnie. Reszta spojrzała na Hiroto z przestrachem.

Natomiast turkusowooki.. Zaczął się po prostu śmiać. Złapał się za głowę odchylając się do tyłu. - O zgrozo, no nie wierzę! - Zaśmiał się głośno.

Każdy odsunął się od niego na conajmniej dwa metry, chwytając odruchowo za broń. Jednak Kiyama nic sobie z tego nie robił. - O rajku Ats, taki ubaw miałem, że nie uwierzysz! - Krzyknął i najwyczajniej stanął sobie obok chłopaka. - Mnie nie podejrzewali, a jego tak. Nie no nie mogę! Co za paradoks!

Nikt z zebranych oprócz młodszego Fubuki'ego nie wiedział o co chodzi. Tymczasem stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.

Hiroto otoczyło coś w rodzaju mgły, a on sam się.. zmienił. Jego włosy stały się szare i "makaroniaste", oczy przybrały kolor różu, bądź fioletu. Wyglądał on teraz na nastolatka gdzieś rok starszego od Niedźwiedziego zabójcy.

***

Wziął w dłonie broszkę. Przypatrywał się chwilę pajączkowi, z której był uformowany.

- Zdecydowałeś się już? - Mruknął ktoś za nim.

Hiroto aż podskoczył ze strachu. Jednak po chwili niepewnie pokiwał głową.

- No i super! To chodź ze mną, póki tamtych nie ma! - Szarowłosy ruszył w kierunku drzwi.

- Zdecydowałem.. - Powtórzył turkusowooki. - Nie Kira, nie zdradzę ich. To moja rodzina, jeśli chodzi o nich, nie obchodzi mnie moje życie! - Krzycząc to, rzucił figurką pająka o ziemię, robiąc tym samym lekkie zgniecenia i rysy.

Kira błądził wzrokiem po czerwonowłosym, jak widać, nie ruszyła go ta reakcja. - Ostrzegałem. Zapamiętaj, mogę cię nawiedzać nawiedzać snach, zmanipulować tobą, zrobić tak, byś stał się moją marionetką.. Popełniłeś teraz błąd. - Rozmył się się powietrzu, a na jego miejsce wstąpił malutki, żywy pajączek. Pajączek ten, już Kiyamy nie opuścił.

***

Midorikawa od razu zaczął się gorączkowo rozglądać. - Gdzie jest prawdziwy Hiroto?! - Krzyknął w stronę dwojga młodszych.

- Stoję tu. - Mruknął szarowłosy. - To ja jestem ten prawdziwy. Nie znasz imienia swojego przyjaciela? O jaki wstyd.. - Zaśmiał się kpiąco.

- Mniejsza o imię, gdzie jest Kiyama?! - Odezwał się tym razem Fuusuke.

- Żyje. Tyle powinno wam wystarczyć. - Odpowiedział Atsuya, siadając na barierce schodów.

- Ale po co wam to.. - Szepnął cicho Shirou. - No kurna po co?!! - Wrzasnął patrząc na dwójkę młodszych.

- My tylko wykonujemy polecenia. - Mruknął Kira, wzruszając ramionami.

- W takim razie kto-- - Wypowiedź Afuro dość szybko została przerwana.

- Witaj Suzuś! - Krzyknął ktoś z góry. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, widząc doskonale znanego im mężczyznę.

Szatynowe włosy były jak zawsze ułożone niezbyt dokładnie, brązowe oczy jednak nie rozkwitały radością. Na twarzy jednak i tak miał uśmiech.

- Witajcie wszyscy! - Krzyknął ponownie. Widząc rozczarowane i zszokowane spojrzenia aż się zachwycił. - Hahah! O rety! Kocham sposób w jaki wszyscy mnie nienawidzą! - Dodał osobnik, a był nim..

...Endou Mamoru

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro