Kto i dlaczego?
- Kariya-kun.. Nie miej mnie za wroga. - Odezwał się przyjaźnie Suzuno. - Nadal jestem twoim wychowawcą, chociaż odebrano mi na to dokumenty. Nie zachowuj się przy mnie jakbyś siedział na szpilkach. - Delikatnie poklepał nastolatka po głowie i podszedł do drugiego biurka.
Albowiem białowłosy nadal miał instynkt nauczyciela i jak to twierdził: "Nawet w takiej sytuacji Kirino i Kariya nie powinni zaniedbywać nauki". Ranmaru przygotowywał do nadchodzących egzaminów, zaś Masaki'emu robił lekcje tak, jak szły one w podstawie programowej.
W tym samym pokoju siedział słuchający ich Midorikawa. Mężczyzna co prawda miał pewność, że Fuusuke nic nastolatkom nie zrobi, aczkolwiek nadal się tym wszystkim przejmował.
Gdzieś w kącie również siedział sobie Nagumo, od jakiegoś już czasu prawie przysypiając.
Reszta osób siedziała razem z Afuro i Hiroto. Oczywiście.. Kiyama dalej od wszystkich był odizolowany. Nie rozumiał czemu, zaczynał już chyba popadać w paranoję.
W końcu.. Nastała między nim a innymi kłótnia.
Afuro tracąc cierpliwość powiedział trochę za dużo. Kilka słów kosztowało go całe zaufanie czerwonowłosego.
Między innymi blondyn stracił nad sobą panowanie. Wyjawił, że wszyscy podejrzewają akurat Hiroto o bycie wspólnikiem Karmy i Wound, albo nawet jednym z nich.
Skończyło się na tym, że turkusowooki wyszedł trzeskając drzwiami.
No bo przecież jak to mogło się stać? Trzech przyjaciół znających go od dzieciństwa, adoptowany syn i jego przyjaciel, dochodzi czwórka sławnych na cały świat zabójców. Oni mu nie ufali? Podejrzewali go? Przecież tak dobrze się znali..
***
- Powinniśmy za nim iść?.. - Zapytał zmartwiony Mido, niedawno dowiadując się co się stało.
- No nie wiem.. - Mruknął Fubuki. - Zawsze może przecież tylko udawać..
- To na pewno nie on. - Przerwał im Nagumo. - Dajcie spokój, nie jestem głupi. Hiro nie byłby zdolny nas zdradzić. Oprócz Hitomiko-nee i Osamu, prócz nas nie ma nikogo więcej. Nie jest jakimś nierozgarniętym dzieciakiem. - Złotooki mówił to.. Inaczej. Był bardzo poważny. Mówił to pewny, wcześniej zapewne mając już gotowe argumenty.
- Mówi to ktoś, kto wcześniej nawet nie znał tożsamości Diamond. Wielki mi detektyw. - Prychnął AFC.
- Znał ją. - Wtrącił Suzuno. - Sam zauważyłem to dopiero po czasie. Haruya jest świetnym aktorem, a detektywem tak dobrym jak ja zabójcą.
- W takim razie czemu udawałeś, że jesteś głupi? - Zapytał Akio, już nic nie rozumiejąc.
- Nie musisz wiedzieć wszystkiego, nie to jest teraz najważniejsze. - Odpowiedział mu czerwonowłosy. - Endou, Kariya, wy powinniście do niego iść.
- Kiedy ja-- - Ryuuji już chciał coś dodać, jednak zostało mu to przerwane.
- Mido, im mniej osób pójdzie tym lepiej. A ta dwójka się tam nadaje. Mamoru był w końcu kiedyś byłą miłością Kiyamy, a Masaki jest jego synem. Oboje jeśli chcą, mają pogodę ducha, która go podniesie.
Zielonowłosy siedział chwilę cicho. Spojrzał w okno, gdzie można było ujrzeć siedzącego daleko Hiroto. - No dobrze..
***
Malutki pajączek chodził po jego dłoni. Mężczyzna niestety nie miał pojęcia na jakie okrucieństwo zesłał go los.
***
- Suzuno!! - Do pokoju wbiegły dwie osoby. Byli to Shiro i Akio, liliowowłosy w ręku trzymał list.
- Co się dzieje? - Zapytał zmarwiony diamentowooki, zaraz później podszedł do wręcz spanikowanej dwójki.
- Ja, ty, Nagumo, Mido, Afuro i Hiroto mamy iść do starej rezydencji jakieś dwa kilometry skąd.. - Mruknął Fubuki, nie wiedząc jak to wszystko wyjaśnić.
***
- Jesteś pewny, że przylezą? - Zapytał znużony czekaniem szarowłosy.
- Ile razy będziesz zadawać to samo pytanie? - Odpowiedział pytaniem na pytanie pomarańczowooki. - Lepiej do nich wracaj zanim się skapną, że coś jest nie tak.
- Nahh..
***
Każdy spakował conajmniej po jednej broni. Chociaż tacy ludzie jak Hiroto i Midorikawa kompletnie nie wiedzieli jak z niej korzystać.
Skoro mowa o Hiroto.. Czerwonowłosy został przekonany przez Endou i Kariyę by całej nocy nie spędzić na dworze. Udało im się mężczyznę zaciągnąć do domu, jednak od tego momentu zachowywał się inaczej.
***
- To.. Wchodzimy? - Zapytał w pewnym momencie Shirou.
- Na to wygląda. Ale bądźmy cicho. - Odpowiedział mu Fuusuke.
Wszyscy sześcioro przekroczyli próg, wchodząc do zniszczonego budynku. Był dzień, aczkolwiek było stosunkowo ciemno.
- No wreszcie jesteście. - Wszyscy jak jeden mąż unieśli wzrok. Na starych, już prawie rozlatujących się schodach stała tajemnicza postać.
Tajemnicza, a może i nie?
Pierwsze co zauważyli, to rażące pomarańczowym kolorem oczy. Chłopak miał conajwyżej czternaście lat. Zszedł jakieś dwa schodki, ukazując się w delikatnym świetle.
- A-Atsuya?!! - Odezwał się jako pierwszy Fubuki. Nie wiedział co począć, przed sobą widział swojego zmarłego bliźniaka, który jak widać, ma się całkiem dobrze a jedynie jest młodszy niż powinien.
- Wound. - Brzoskwiniowowłosy poprawił brata. - E, Karma. Weź się wreszcie ujawnij, żeby później nie mieli aż takiego szoku. - Wzrok nastolatka spoczął na czerwonowłosym mężczyźnie. Reszta spojrzała na Hiroto z przestrachem.
Natomiast turkusowooki.. Zaczął się po prostu śmiać. Złapał się za głowę odchylając się do tyłu. - O zgrozo, no nie wierzę! - Zaśmiał się głośno.
Każdy odsunął się od niego na conajmniej dwa metry, chwytając odruchowo za broń. Jednak Kiyama nic sobie z tego nie robił. - O rajku Ats, taki ubaw miałem, że nie uwierzysz! - Krzyknął i najwyczajniej stanął sobie obok chłopaka. - Mnie nie podejrzewali, a jego tak. Nie no nie mogę! Co za paradoks!
Nikt z zebranych oprócz młodszego Fubuki'ego nie wiedział o co chodzi. Tymczasem stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Hiroto otoczyło coś w rodzaju mgły, a on sam się.. zmienił. Jego włosy stały się szare i "makaroniaste", oczy przybrały kolor różu, bądź fioletu. Wyglądał on teraz na nastolatka gdzieś rok starszego od Niedźwiedziego zabójcy.
***
Wziął w dłonie broszkę. Przypatrywał się chwilę pajączkowi, z której był uformowany.
- Zdecydowałeś się już? - Mruknął ktoś za nim.
Hiroto aż podskoczył ze strachu. Jednak po chwili niepewnie pokiwał głową.
- No i super! To chodź ze mną, póki tamtych nie ma! - Szarowłosy ruszył w kierunku drzwi.
- Zdecydowałem.. - Powtórzył turkusowooki. - Nie Kira, nie zdradzę ich. To moja rodzina, jeśli chodzi o nich, nie obchodzi mnie moje życie! - Krzycząc to, rzucił figurką pająka o ziemię, robiąc tym samym lekkie zgniecenia i rysy.
Kira błądził wzrokiem po czerwonowłosym, jak widać, nie ruszyła go ta reakcja. - Ostrzegałem. Zapamiętaj, mogę cię nawiedzać nawiedzać snach, zmanipulować tobą, zrobić tak, byś stał się moją marionetką.. Popełniłeś teraz błąd. - Rozmył się się powietrzu, a na jego miejsce wstąpił malutki, żywy pajączek. Pajączek ten, już Kiyamy nie opuścił.
***
Midorikawa od razu zaczął się gorączkowo rozglądać. - Gdzie jest prawdziwy Hiroto?! - Krzyknął w stronę dwojga młodszych.
- Stoję tu. - Mruknął szarowłosy. - To ja jestem ten prawdziwy. Nie znasz imienia swojego przyjaciela? O jaki wstyd.. - Zaśmiał się kpiąco.
- Mniejsza o imię, gdzie jest Kiyama?! - Odezwał się tym razem Fuusuke.
- Żyje. Tyle powinno wam wystarczyć. - Odpowiedział Atsuya, siadając na barierce schodów.
- Ale po co wam to.. - Szepnął cicho Shirou. - No kurna po co?!! - Wrzasnął patrząc na dwójkę młodszych.
- My tylko wykonujemy polecenia. - Mruknął Kira, wzruszając ramionami.
- W takim razie kto-- - Wypowiedź Afuro dość szybko została przerwana.
- Witaj Suzuś! - Krzyknął ktoś z góry. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, widząc doskonale znanego im mężczyznę.
Szatynowe włosy były jak zawsze ułożone niezbyt dokładnie, brązowe oczy jednak nie rozkwitały radością. Na twarzy jednak i tak miał uśmiech.
- Witajcie wszyscy! - Krzyknął ponownie. Widząc rozczarowane i zszokowane spojrzenia aż się zachwycił. - Hahah! O rety! Kocham sposób w jaki wszyscy mnie nienawidzą! - Dodał osobnik, a był nim..
...Endou Mamoru
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro