Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chłopiec z ulicy i Nauczyciel

- Pierwsza ofiara? - Zapytał z lekkim zdziwieniem mężczyzna. - Było to może z kilka lat temu, kiedy "Diamond" nie był jeszcze tak znany. Niestety padło na nastolatka. Suzuno Fuusuke, chłopiec z ulicy.

- Co?! - Haruya wstał nagle, opierając się dłońmi o stół.

- To było już parę lat temu. Teraz ten chłopiec zapewne byłby w mniej więcej wieku większości z nas. Ale nadal pamiętam tamten dzień.

- Jaki dzień? Proszę wyjaśnić, Panie... - Nie dokończył dość stanowczej wypowiedzi.

Mężczyzna westchnął. - Nazywam się Josh. Co do tamtego dnia.. - usiadł na swoim miescu. - Kiedy miałem około szesnaście lat, byłem tak zwanym chuliganem. Pewnego dnia chodząc bez celu po ciemnych uliczkach miasta, przeklinałem swoje życie. Tak naprawdę niczego mi nie brakowało, ale.. Wtedy byłem taki uparty, myślałem, że to ja mam w życiu najgorzej. Wtem zobaczyłem chłopca. Był mały, bezbronny, zaniedbany i pokrzywdzony. Wyglądał na młodszego, miał może z trzynaście lat. Jego stój poniszczony, lecz spojrzałem na jego twarz. Parę nadrapań nie przyćmiło jego pięknych oczu, oraz bardzo jasnych włosów. Te oczy można rozpoznać wszędzie, był to jedyny syn rodziny Fuusuke. Niejaki Suzuno. Chłopiec uśmiechnął się do mnie miło. - Policjantowi zakręciła się łezka w oku. Czerwonowłosy czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Nie mógł uwierzyć, ten Suzuno?

- Zapytałem go wtedy co tu robi, dlaczego w takim położeniu się uśmiecha. Odpowiedział mi "Moja rodzina zmarła". Zadawałem wiele pytań. Na wszystkie odpowiadał tajemniczo. W końcu powiedziałem "Hej, pochodziłeś z bogatej rodziny. Powinieneś przynajmniej trafić do sierocińca." Nie odpowiedział mi. Po jakimś czasie dodałem "Chodź. Pójdę z tobą, postaram się dać ci dom, opiekę." I wyciągnąłem do niego dłoń. To była pierwsza osoba, jaką obdarzyłem troską. Spojrzał na moją dłoń, po czym uśmiechnął się smutno i powiedział coś, co mnie zszokowało. - Josh otarł czoło. Stresował się i było to widać.

- Powiedział.. "Przepraszam. Mam złamane obie nogi i prawą rękę. Pech, że jestem praworęczny. Możliwe też, że mam złamane żebro, ale pewnien nie jestem." Powiedziałem, że pobiegnę po pomoc. Zaprzeczył mi słowami "Nie. Za parę minut zginę. Jestem tego świadomy. Zabije mnie Diamond." Nie zdążyłem nawet zareagować, byłem już parę kroków od niego. Jednak nie mogłem pójść dalej. Byłem zszokowany. Stałem w bezruchu. Wystarczyło krótkie mrugnięcie oka, a zobaczyłem jak chłopiec słabnie. Za każdym razem coraz bardziej. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Po kilku następnych mrugnięciach, zamiast chłopca, widziałem tylko kałużę szkarłatnej cieczy. Po kolejnym, na ułamek sekundy zobaczyłem twarz Diamond. Udało mi się zobaczyć tylko przerażająco bladą cerę i te okropne, świecąco puste, bezduszne oczy. Po tym straciłem przytomność i obiecałem sobie, że zostanę śledczym, i ukarzę tego człowieka za zabicie tak niewinnego i bezbronnego dziecka, jak i innych ludzi.

Mężczyzna po tych słowach wstał. - I właśnie dlatego mam nadzieję, że do nas dołączysz. Tak nie może być w tym świecie.

- Masz rację. - przytaknął Nagumo.

Chwilę potem zebranie się skończyło, wszyscy się rozeszli do swoich domów.

Haruya wychodząc z budynku poczuł wibracje w kieszeni. - Kogo pokusił los? - Zapytał sam siebie. Spojrzał na wyświetlacz.

Użytkownik Midorikawa do grupy "Rozwalony dom gwarantowany👌"

Mido: Rety ta grupa jeszcze istnieje? Ile my tu nie pisaliśmy 😂

W tym momencie czerwonowłosy przypomniał sobie o przyjaciołach, których nie widział już chyba wieki. Już chwilę potem dostał kolejne powiadomienia.

Hiro: O rety, faktycznie 😂 Chłopaki ja o was prawie zapomniałem!

Affo: Ej fakt, ja tak samo

Burn: Łoo rety, jak ja dawno tu nie pisałem

Mido: Oj widać 😂 A pomyśleć, że tylko przypadkowo przeglądałem kontakty

Affo: Serio? No proszę, ile ja was już lat nie widziałem!

Hiro: Słuchajcie, tak z innej beczki..
Hiro: Kojarzycie budynek szkoły Reimon? Kiedyś tam przecież chodziliśmy.

Burn: Ja kojarzę, a co?

Hiro: Mówiłem wam kiedyś, że mam adoptowanego syna prawda? Słuchajcie nie mogę po niego pojechać. A samego go tam przecież nie zostawię. Miał by może czas któryś z was po niego przyjechać? Zadzwonię do nauczycieli i powiem potwierdzenie, że was znam.

Affo: Wybacz, ja nie mogę. Sam do Raimon mam około cztery godziny drogi. Chyba rozumiesz..

Mido: Hiroto, ja nawet jakbym chciał to nie mogę. Przepraszam, aktualnie mam przerwę w pracy, a wyrwać się nie mogę, bo mnie zwolnią.

Hiro: Rozumiem to, spokojnie. A ty Nagumo? Miałbyś może czas i jest Ci po drodze?

Burn: Przed chwilą wyszłem z spotkania. Więc mam czas, a jeśli mam być szczery to mam niecałe pół godziny drogi. Plus chciałbym poznać "bratanka" 😉

Hiro: Od kiedy ty taki dobry? 😂 Jestem ci bardzo wdzięczny. Wieczorem przyjadę po niego, ale jeśli sprawiałby kłopot to zadzwoń

Burn: Spokojnie, mam rękę do dzieci. To kiedy kończy lekcje?

Affo: Pff.. Ty i dzieci? Już to widzę 😂😂

Burn: Przymknij się upadły aniele, jestem bardzo cierpliwy.

Hiro: Tia.. 😂
Hiro: Um.. Za 10 minut? 😅

Burn: Że za ile?! To lepiej będę już jechać

Hiro: A i jeszcze jedno! Jak już tam będziesz to zgłoś wychowawcy, inaczej nikt cię nie wypuści.

Burn: Dobra. I zadziwiasz mnie Hiroto, sądziłem że nie możesz mieć z Mido dzieci, widać jak się myliłem 👏💚❤

Nagumo uśmiechnął się szydersko już widząc jak oboje zareagują na tę wiadomość. Kochał ich tym irytować. Od kiedy się poznali.

Mido: Co ty żeś powiedział?!

Hiro: Nagumo! A już myślałem, że się zmieniłeś! Jak widać nadal jesteś tym samym, idiotycznym dzieciakiem.

Affo: Sorka chłopaki, ale jednak podzielam zdanie Burn'a. Sorcia ale tak już jest 😂

Burn: O! Widzicie? Ktoś po mojej stronie 😂

Hiro: Weź już daj spokój..

Burn: Dobra, spadam po tego dzieciaka, bo biedak w tej szkole się zasiedzi. Narka!

Wyłączył telefon chowając go spowrotem do kieszeni. Wsiadł do auta i pojechał w kierunku szkoły.

Już raz widział "syna" Hiroto. On i Kiyama byli dla siebie jak bracia. Lecz żadko się widzieli. Poznali się w sierocińcu, zaraz potem, jak rodzice Nagumo tragicznie zginęli.

Po paru minutach był już przed Reimon. Wysiadł z samochodu i skierował się w stronę budynku.

- Trochę się tu pozmieniało. - stwierdził.

Kierował się po schodach, korytarzami, trafił do wielu błędnych sal w poszukiwaniu tego jednego chłopca.

Jeśli dobrze pamiętał, chłopiec nazywał się Kariya Masaki. Miał  włosy koloru ciemnego błękitu, oraz oczy o złoto-brązowej barwie.

Wszedł bez pukania do pewnej sali, było tam tak cicho iż był pewien, że nikogo tu nie ma. Zaś gdy otworzył drzwi w jego myślach pojawiło się spore "Ups..".

Został zmierzony od góry do dołu przez nauczyciela, który ewidentnie tłumaczył coś na tablicy dzieciom. Mężczyzna nie wyglądał strasznie, ale też niezbyt przyjaźnie.

- Przepraszam.. Nie chciałem przeszkodzić w lekcji.. Szukam Masaki'ego Kiyamy.

- Wujku Nagumo! - Krzyknął chłopiec z drugiego końca sali, machając do czerwonowłosego.

- Nie szkodzi. To dodatkowe zajęcia. - Odparł nauczyciel. - Mógłbym prosić o pański dowód?

- Ym.. Po co? - Zapytał Haruya podchodząc do biurka.

- Dostałem powiadomienie od Pana Kiyamy, że zamiast jego ma przyjechać Haruya Nagumo. Lecz nie mogę od tak oddać panu dziecka. W tej szkole panują pewne zasady, muszę być pewny pańskiej tożsamości. - Powiedział białowłosy, sortując jakieś dokumenty.

- No dobrze. - Złotooki wyjął z kieszeni swój dowód osobisty po czym podał go mężczyźnie. Gdy ten dokładnie przyglądał się informacjom, Haruya przyjrzał mu się.

Nauczyciel miał bardzo jasne, błękitne włosy prawie, że białe, były one średniej długości zaczesane na bok. Na drobnym nosku spoczywały okulary z cienkimi oprawkami. A zza szkiełek było widać dość duże, zielone oczy. Lecz te oczy wydawały się.. Sztuczne? No cóż, tak się wydawało Nagumo.

Mężczyzna wydawał mu się bliski i jednocześnie daleki. Gdzieś już go kiedyś widział. Może chodzili razem do szkoły? Ale zaraz, Haruya nie chodził do szkoły, po tragedii u państwa Suzuno. Ale przecież pamiętał prawie, że każdego z dawnych szkół.

- Coś się stało? - Z zamyśleń wyrwał go głos.

- Co? Nie, skąd. Zamyślenia, zwykłe zamyślenia. - Zaśmiał się serdecznie. Jednak twarz mężczyzny nie wyrażała niczego.

- Rozumiem. Pewnie chodzi o jakieś problemy. Mówiłem, że dowód jest aktualny i może pan już iść.

- Dobrze. Mogę zapytać, jak się pan nazywa? - Zapytał z wyraźną ciekawością.

- Satoru Fuyumi. - Wstał i podał dłoń złotookiemu.

- Nagumo Haruya. - Uścisnął dłoń jasnowłosego.

- Masaki, jutro oddam ci twoją pracę. Dziś możesz już iść. - Zwrócił się do chłopca.

- Hai! Dziękuję Satoru-sensei! - uśmiechnął się chłopiec. - Do widzenia!

- Do widzenia. - Zielonooki zwrócił się w stronę tablicy, by dalej kontynuować zajęcia.

Nagumo wraz z "bratankiem" wyszli ze szkoły. Gdy już byli w samochodzie, zajęli się rozmową.

- Tata nie mówił, że po mnie przyjedziesz. Miło cię znowu widzieć, wujku. - Powiedział obojętnie chłopiec.

- Mi ciebie też miło widzieć, maluchu. - zaśmiał się czerwonowłosy. - Spoko, wiem, że w szkole jesteś "tym uroczym" ale u siebie masz drugie oblicze. - zamyślił się chwilę - Młody, mogę ci zadać kilka pytań? Dość niezgodnych ale ciekawi mnie kilka rzeczy.

- Pewnie. I.. Nie mów do mnie "maluchu", mam już trzynaście lat..

- No dobrze, dobrze. Skoro tak życzy sobie Szanowny Pan Masaki. - Zaśmiał się ponownie. - Wracając. Ten twój nauczyciel, wychowawca chyba. Czego uczy? I w ogóle jak, bo trochę wydaje się.. specyficzny.

- Satoru-sensei? Ma dość dziwny sposób nauczania.. Znaczy, oczywiście w dobrym znaczeniu! Jest naszym wychowawcą, uczy przedmiotów ścisłych, co nie znaczy, że nie zna się na języku japońskim, angielskim czy wychowaniu fizycznym! Jest wszechstronny! - Dwunastolatek klasnął w dłonie. - Za każdym razem gdy mamy zastępstwo liczymy, że właśnie z nim! Pomimo, że raczej nie wydaje żadnych emocji, jest cichy i może nawet zimny to niezwykle naucza. Ciekawie opowiada i w ogóle! A gdybyś tylko widział jak na nas naciska na wychowaniu fizycznym.. Co oczywiście jest plusem, wie jak sprytnie odbierać piłkę w jakiejkolwiek grze. Szczerze na początku i nawet do teraz, każdy uczeń z naszej klasy twierdzi, że jest niesamowity i doskonały, bez wad.

- Po tym, jak to opowiadasz wnioskuję, że również tak uważasz. - Odparł Nagumo, rozbawiony entuzjazmem nastolatka.

- Możliwe.. - Odparł gdy byli już przy domu złotookiego.

>C.D.N<

Tak, to znowu ja ;)
Nudziło mi się, więc postanowiłam wstawić taką oto kontynuację. I chcę powiadomić wszystkich czytelników, że wszystko się może wydarzyć i w sumie tak będzie 😂I w sumie.. Nie wiem co dalej pisać.. Więc Bayo, bo biorę się za kontynuowanie innej książki ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro