Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Anioł Stróż

- Ale nic nam nie zrobi? - Zapytał chyba poraz setny Kariya.

- Retyy.. Boisz się go jak węży. Weź nie przesadzaj, nic ci nie zrobi. - Odpowiedział mu już lekko podirytowany Ranmaru.

- Ale na pewno?

- Tak.

- Dużo masz cierpliwości. - Wtrącił Hiroto. Jednak.. Każdy jakby go wykluczał.

- Kwestia przyzwyczajenia. - Odpowiedział różowowłosy.

Jakąś godzinę wcześniej, gdy Kiyama poszedł po bagaże, Kirino każdemu powiedział o swoich podejrzeniach. Wszyscy się zgodzili, że Hiroto w ostatnim czasie dziwnie się zachowuje. Jednak nikt nie wiedział dlaczego. Właśnie z tego powodu każdy na niego uważał.

- Kiedy przyjedzie? - Zapytał w końcu Midorikawa.

- Już tu jest. - Odpowiedział mu nieboeskooki. - Przed chwilą przyszedł.

- Ale..

Właśnie w tym momencie przed czarnookim pojawił się blondyn, którego od razu rozpoznał.

Aphrodi uśmiechnął się przyjaźnie, lecz i trochę niezręcznie. - Hej.. Cieszę się, że jesteście tutaj i nic wam się nie stało. - Zagadał drapiąc się z tyłu głowy.

***

- Od jak dawna tu jesteś? - Zapytał Nagumo, odstawiając kubek z herbatą na stolik. Malutki i przytulny domek znajdował się na plaży blisko klifu. Nigdzie w okolicach nie można było znaleźć żywej duszy.

- Jakiś tydzień.. Nie wiem, od kiedy złapano całą resztę. - Odpowiedział mu spokojnie bordowooki. - Straciłem poczucie czasu. - Przyznał upijając łyk ciepłego napoju.

Nikt Afuro nie miał za wroga. Nikt nawet nie był zazkoczony. No dobrze, może trochę zdziwili się widząc jego krótkie włosy, o których wiedzieli tylko Ranmaru i Haruya. Jednak mimo wszystko każdy traktował Terumi'ego jak przyjaciela, z czego blondyn bardzo się cieszył.

- Ile tu mniej więcej będziemy? - Odezwał się Hiroto, który jedynie w zamyśleniu patrzył na swoje buty.

- Nie wiem.. Najlepiej jakiś tydzień po tym jak uwolnią Diamond.

Szczęście, że Nagumo nie pił już herbaty, choć teraz wyglądał jakby zakrztusił się powietrzem, którym to oddychał. - Zamierzasz go uwolnić?!

- Chryste Panie zapomniałbym o najważniejszym! - Afuro zerwał się z miejsca i podszedł do jakiejś półki. Chwilę później każdemu dał po kartce. - Spiszcie wszystkie potrzebne wam numery. Zdjęcia raz dwa przegram na komputer. Skonfiskuję wam telefony, które teraz będą do wyrzucenia. Odkupię je, spokojnie. Ale jesteście "zaginieni", a mogą was namierzyć z telefonów. Dlatego więc się pośpieszcie.

Każdy zaczął swoje numery spisywać. Kirino ważniejszych miał ich pięć, Midorikawa około czternastu, Hiroto tak naprawdę chyba najwięcej, ale to ze względu na pracę, no a Nagumo tak naprawdę chyba tylko dwa.

Afuro w tym czasie przeglądał wiadomości w telewizji. - Ej Ran. - Zagadał w stronę młodszego. - Mają cię teraz za jednego ze świrów. Jeśli martwisz się o swoją reputację, to mogę coś tam zaradzić.

- Nie przemęczaj się. Moja reputacja nie jest ważna, kiedy Japonia jest w niebezpieczeństwie. - Różowowłosy uśmiechnął się delikatnie, podając blondynowi telefon.

- Dzięki. Dobry jesteś - Po tych słowach Aphrodi delikatnie poczochrał młodszemu włosy.

***

- No i widzisz? Z twojej winy nam spitolili! - Szarowłosy kopnął ponownie jakiś stolik. - Wound, co ty chcesz w końcu osiągnąć?!

Chłopak jedynie uśmiechnął się kpiąco, spoglądając w okno. - Coś, na co ty byś w życiu nie wpadł. Zapomniałeś? - Spojrzał tym razem na rówieśnika. - Obaj jesteśmy szaleńcami, których ktoś wynajął.

- Tch.. - Starszy prychnął pod nosem. - Te twoje przeklęte, świecące oczy.. Nic mnie bardziej nie wnerwia. - Przyznał wychodząc z pomieszczenia i trzeskając drzwiami.

***

Diamond już od jakiegoś czasu dał sobie spokój z bezsensownym gadaniem. Każdego dnia albo łaził po całej przestrzeni białego pokoju, albo leżał do góry nogami, zwisając z łóżka.

Nie wiedzą co ich czeka.. - Pomyślał zrezygnowany. - Nagumo, póki co, tobie oddaję obowiązki. Mam nadzieję, że Japonia jakoś przeżyje następny tydzień i miesiąc.

***

- Kiedy ja z takiej wysokości najpewniej zginę! - Krzyczał Kariya, stojąc na klifie. Z nudów, gdy wszystko zostało ustalone, następnego dnia reprezentanci płci męskiej urządzili sobie jakże fajne i mądre zawody. Skakali z klifu do morza. Oczywiście było to w miarę bezpieczne. Mieli tam w końcu trzech dorosłych..

..Dorosłych, którzy duszą też byli dziećmi.

- No będę cię łapać jeśli coś nie pójdzie! - Zapewniał Nagumo, będąc już w morzu. Jakby nie patrzeć, na klifie był tylko i wyłącznie Masaki.

- No tak, jasne! - Odparł sarkastycznie błękitnowłosy. - Coś ci nie wierzę!

- No leć Kariya, przecież gówno nie tonie!! - Krzyknął w pewnym momencie Kirino.

- Niech ja cię tylko dorwę.. - Mruknął młodszy. Jakby dostał stu procentowej motywacji, odsunął się kawałek i z rozbiegu zeskoczył. Albowiem chciał szybko dopaść różowowłosego.

- O kurka myślałem, że nie zeskoczy. Przecież ja go nie złapię. - Haruya czym prędzej zaczął się ulatniać ze swojego miejsca pobytu. Głównie odpłynął dość daleko, by Masaki przypadkiem na niego nie wpadł.

Dosłownie sekundę później było słychać głośne chlupnięcie, a następnie krzyk najmłodszego. - Wy zdrajcy!! Nigdy już wam nie zaufam!

Niebieskooki zaśmiał się cicho, co oczywiście nie uszło uwadze jego przyjaciela.

- Czego się chichrasz?! Zaraz cię dopadnę ty...

Ranmaru nie czekając na koniec zdania, jak i koniec swojego życia skorzystał z tego, że był blisko brzegu. Wybiegł z morza uciekając przed Kariyą. Nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio tak dobrze się bawił.

Tymczasem cztery osoby obserwowały całe to zajście. Każdy z nich miał uśmiech na twarzy, ponieważ widział szczęście innych osób.

- Wychodzimy? - Zapytał cicho jeden z nich.

- No jasne! - Odparł entuzjastycznie szatyn. - Przywódcy przodem - Dodał kłaniając się trzeciemu i odsłaniając parę krzaków.

Jasnowłosy przekazał mu wdzięczny wyraz twarzy i zgodnie z prośbą wyszedł jako pierwszy. Od razu każdy zwrócił na niego uwagę, a on każdego zlustrował swoim diamentowym wzrokiem.

Kariya i Kirino zatrzymali się, nie wiedząc jak zareagować. Starsi wyszli z wody, również w lekkim szoku. Zaś za niespodziewanym gościem pojawiły się jeszcze trzy inne osoby. Akio, Shiro i Mamoru, wielka trójka.

- Dzień dobry wszystkim, witam serdecznie - Odezwał się Diamond, przerywając ciszę. Każdemu posłał miły i ciepły uśmiech, choć tak naprawdę był on skierowany do Harui.

*

Nikt nie zauważył, że brakowało jednej osoby.

Zielonooki wszedł do domku, by chwilę później przy szklance kawy zacząć szukać czegoś w torbie. Znalazł.

Znalazł on małą broszkę w kształcie pająka. Było na niej parę czerwonych kryształków.

Kiyama Hiroto, kim ty tak naprawdę jesteś i po czyjej stronie stoisz?

***

- Ty patrz, zwiali z psychiatryka. - Zaśmiał się rozbawiony. Po wczorajszej kłótni jakoś znowu się pogodzili. W końcu byli wspólnikami. - I co? O to ci chodziło? - Zapytał ponownie z kpiną.

- Oczywiście, że tak. - Odparł nastolatek, zbijając go z tropu. - Teraz dopiero zacznie się zabawa. Teraz czas się ujawnić. - Wstał z miejca i podszedł do okna. - To co, idziesz ze mną?

- No jasne. Myślisz, że na co czekałem?

Po tych słowach oboje wymskneli się przez okno. Obaj znikneli we mgle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro