Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Afuro Terumi

- Oh.. Em.. - Haruya obudził się z transu. Nie wiedział jak zareagować. Przed sobą miał zabójcę, który mógł pozbawić go życia w dosłownie jedną sekundę.

- Tak, wiem kim jestem. Ty zapewne również wiesz, a jeśli nie, to znaczy, że jesteś idiotą. - Mężczyzna pokręcił głową. - To jak?

Nagumo nie odpowiedział. Głowę miał przepełnioną myślami za i przeciw. Nawet jeśli się zgodzi, to w jaki sposób? Jak rozmawiać z taką osobą?

- Milczenie uznam za twierdzenie. - Rzekł diamentowooki. Złapał drugiego za rękę i bez słowa ruszył w stronę parkietu.

Kto jak kto, ale Haruya musiał przyznać jedno. Dłoń zabójcy była zimna niczym z lodu, jednak delikatna jak z jedwabiu. To połączenie dosyć go zdziwiło.

"A co jeśli to podstęp?" - Przemknęło mu przez myśl.

- Zamierzasz coś wreszcie powiedzieć? Jakieś pytanie? Oskarżenie? Monotonne tłumaczenie mojego zachowania jak jakiemuś dziecku? - Pytał jasnowłosy. Mimo wszystko, głos miał równie delikatny co dłonie.

"Trzeba będzie zachować dystans.." - Dlaczego? - Zapytał w prost.

- To dość.. Krótkie pytanie, że tak powiem. Uściślisz? - Zapytał chłodno. Oj bardzo chłodno.

- Dlaczego to robisz? Z tego co mi wiadomo, jesteś w zakresie od dwudziestu do dwudziestusiedmiu lat. Całe życie przed tobą. - Odezwał się w końcu czerwonowłosy.

- To nie do końca tak. Każdy ma swój mały cel. - Odpowiedział szeptem tuż przy uchu złotookiego. Odpowiedź była jasna ale także tajemnicza.

"I jak ja mam się czegoś dowiedzieć?" - Głównie takie myśli były w głowie Haruyi.

- Czyżby to wszystko? Nie bój się. Dzisiaj nic ci nie zrobię. - Diamentowooki wyraźnie dał nacisk na pierwsze słowo w trzecim zdaniu.

- To była groźba? - Ignorując niepokojącą sytuację w jakiej się znajdował, Nagumo wcale nie czuł jakby rozmawiał z przestępcą.

Właśnie. Czuł, jakby rozmawiał z zwyczajnym człowiekiem. Człowiekiem mającym rodzinę, dobrą, świetlaną przyszłość i wiele marzeń przed sobą. Nic bardziej mylnego. Ale dlaczego czuł, jakby pod skrupą zabójstw i posądów, nadal był tam dbający o wszystkich mężczyzna? Na to i wiele innych pytań nie umiał sobie odpowiedzieć.

- Skąd. To było tylko ostrzeżenie. - Odpowiedział "Diamond".

Haruya mruknął coś niezrozumiałego. Sam nawet nie wiedział, co to miało oznaczać.

- Wiesz, siłą rzeczy miło się rozmawiało. Ale urok zabójcy, nigdy nie ma czasu. Mam jeszcze coś do zrobienia. - Powiedział w końcu mężczyzna. - Sayonara. Zapamiętaj mą twarz, bo może być to potrzebne. A i jeszcze jedno, na balu jest ten twój cały przyjaciel. Jak mu tam było.. Chyba Terumi. Taka mała ciekawostka. - Puścił oczko złotookiemu i dosłownie pobiegł i znikł w tłoku ludzi.

***

- Jak mogłeś go tak po prostu puścić?! - Zapytał z frustracją Fuyumi.

- Ty zapewne też byś nic nie zrobił, gdyby twoje życie wisiało na włosku. - Odrzekł Nagumo.

- Nie wierzę.. Jesteś po prostu amatorem w dziedzinie śledztwa.

- Jest w ogóle taka dziedzina, geniuszu?

Na te słowa Satoru przybił mocną piątkę z twarzą. - Twój bratanek już więcej umie od ciebie.. - Mruknął dość słyszalnie.

- Naprawdę, bardzo zabawne. - Haruya poraz kolejny wywrócił oczami.

- Błagam was.. To nie jest miejsce na kłótnie. - Ich przepychanki słów przerwał Josh.

Nagle czerwonowłosemu poraz kolejny coś śmigło przez myśl. "Diamond wspominał o Afuro. Ma to jakieś drugie dno? Oby Aphrodi miał się na baczności.."

*Miejsce i czas nieokreślone*

- Proszę Pana! - W drzwiach stanął na oko dziesięcioletni chłopiec. - Chciałem coś zapytać..

- Tak? - Odpowiedział młody mężczyzna, unosząc wzrok znad dokumentów.

- Czemu.. Dlaczego każdy oprócz nas myśli, że jest Pan zły? - Dopytało dziecko. Niczego nie świadome, tego co się dzieje poza budynkiem i tak owianym tajemnicą.

- Trudne pytanie. - Podsumował starszy. - Ludzie nie wiedzą wielu rzeczy. Są ślepi, oceniają po okładce. Dlatego proszę cię, nigdy nie bądź jak inni.

- Dobrze.. - Chłopiec uśmiechnął się. Zaraz po tym wyszedł z pomieszczenia, idąc przez ciemny, a wręcz czarny korytarz.

*Teraźniejszość/'Królestwo Aniołów'*

- Satoru. - Haruya zwrócił się do towarzysza. - A ty? Znalazłeś coś?

- Niewiele. Głównie jakieś notki. Nic ciekawego. Ten cały bal to prawdopodobnie tylko zabawa nami. - Stwierdził drugi, podając mu kilka kartek.

- Yhm.. - Mruknął czerwonowłosy przeglądając kartki. - Eh.. To co? Zbieramy się? I tak raczej nic się nie stanie, a nie mamy po co tu być.

- Racja. - Jasnowłosy przytaknął na tą opcję.

Z niewiadomych przyczyn, atmosfera zrobiła się gęsta i wręcz nie do zniesienia. Jednak żadne z tej dwójki nie zamierzało zacząć ponownej wymiany zdań. Obaj bez słowa wyszli z "Królestwa Aniołów".

Jednak przy schodach ktoś złapał Nagumo za ramię. Złotooki spojrzał w tamtą stronę, będąc w lekkim szoku.

- No hej, nie przywitasz się? - Zapytał z rozbawieniem długowłosy blondyn. Afuro Terumi.

- Affo? To ty? Rety nie wierzę. - Przyznał Haruya. Jednak jego uśmiech znikł dość szybko widząc osobę będącą za Aphrodi'm. Przypomniał sobie trzy osoby podające czerwone zaproszenie właśnie na ten bal.

Mężczyzna wyglądem nie był ani dorosły, ani też nie był dzieckiem. Wyglądał jak nastolatek, jednak równocześnie nim nie był. Średniego wzrostu, odziany w ciemny strój piłkarski z czarną opaską na czole. Oczy brązowe, jednocześnie tak dziecinnie szczęśliwe, jednak też smutne, skrywające żal. - Dark Trio. Tak nam mówcie. Pozwólcie się przedstawić. Eternal Child. - Po tych słowach skłonił się niczym lokaj w dziewiętnastym wieku. - A oto Wilczy pogromca. - Tym samym wskazał na drugiego. - AFC chyba już znacie.

Wyglądał identycznie. Tyle, że zamiast ciemnego stroju piłkarskiego miał czarny garnitur. A zamiast czarnej opaski, jego czoło zdobiła pomarańczowa.

"Chyba w dobrym momencie przyszedłem. Ten wieczny dzieciak może mu coś zrobić.. Pytanie, czego chce?" - Pomyślał czerwonowłosy.

- Ej, idziesz? - Zapytał zniecierpliwiony Satoru.

- Em.. Wiesz, możesz pójść sam? Ja pójdę ze znajomym. - Uśmiechnął się Haruya. - No nie? - Spojrzał na Terumi'ego.

Afuro jedynie odwzajemnił uśmiech bez słowa.

- Jak tam chcesz. - Odpowiedział Fuyumi wzruszając ramionami i idąc w swoją stronę.

- No.. Długo się nie widzieliśmy. - Przyznał czerwonowłosy.

- Prawda. - Poparł go Aphrodi.

Obaj zaplątani w niekończącą się rozmowę poszli w kierunku domu Nagumo.

***

Nim się obejrzeli, stali już pod budynkiem. Jednak widać było, że coś jest nie tak.

- Affo?.. - Zaczął złotooki, patrząc na przyjaciela.

- Tak?

- Czy aby na pewno wszystko w porządku? Mam wrażenie, że coś cię gnębi.. - Obaj się zatrzymali, a Haruya patrzył na blondyna poważnym wzrokiem.

- Nie.. Nic ważnego. - Odpowiedział po jakimś czasie Afuro.

- Terumi, proszę cię.. Widzę, że coś jest nie tak. - Złapał drugiego za ramiona, patrząc dalej tym poważnym wzrokiem w czerwone oczy przyjaciela.

- Weź nawet nie pytaj. - Westchnął Aphrodi. - Po prostu zmarł mój kumpel z pracy. Naprawdę miły, żartobliwy i fajny gość..

- Oh.. Rozumiem.. - Czerwonowłosemu momentalnie zrobiło się głupio. Przez chwilę nawet myślał, że coś się dzieje z Afuro, jednak po prostu się mylił.

Widać było, że blondyn chce coś jeszcze dodać, jednak w najmniej oczekiwanym momencie rozległ się trzask od środka domu Haruyi.

- Co to było..? - Wydusił Afuro.

- Nie wiem.. Narazie zostań tutaj.

Złotooki ostrożnie podszedł do drzwi, odtwierając je. Wszedł do środka rozglądając się. Nawet nie zapalił światła, tylko od razu ruszył w stronę kuchni.

- Mido? - Zapytał w końcu. - To ty? Wszystko okej? - Po chwili już znajdował się w pomieszczeniu. Dom był całkowicie pusty. Ani śladu zielonowłosego.

- Ej, nie rób sobie żartów, to nie jest śmieszne. - Rozejrzał się. Nikt nie odpowiedział.

Na podłodze leżał stłuczony talerz, razem z kilkoma innymi przedmiotami. Co raczej nie pocieszało Nagumo.

Jedną z bardziej niepokojących rzeczy, była mała karteczka leżąca na stole. Złotooki już wiedział co się święci. Niepewnie wziął kartkę w dłonie i zaczął czytać.

"No Dobry wieczór.
Wybacz, że tym razem tak krótko, ale już widzę ciebie i Aniołka na dworze, więc muszę się śpieszyć.
O czym tym razem? Miło było z tobą wymienić parę zdań. A tu taka niespodzianka.. Mido już nie ma :)
Nie bój się, jeszcze żyje. Zjaw się przy tym opuszczonym budynku, za komisariatem. I nikomu o tym nie mów, bo uwierz, będzie źle ;)"

W tym momencie Nagumo czuł ogromną złość. Ba, był wściekły. Zgniutł kartkę w dłoniach, po czym od razu oprzytomniał.

"To znaczy.. Że był tu zaledwie parę sekund temu!" - Wybiegł jak burza z domu.

- Aphrodi! - Krzyknął. Ponownie odpowiedziała mu cisza. Na chodniku, tuż pod jego nogami była kolejna karteczka.

"Aj.. Wybacz. To dla bezpieczeństwa. Wiesz jak to jest, gdy ktoś zobaczy jak wychodzisz z domu, a byłeś nieproszonym gościem."

- Nie no błagam! - Krzyknął z flustracją.

Już chciał pobiec dalej, jednak pewna myśl go zatrzymała.

"Haruya, idioto! Przecież jak będziesz biec, to dotrzesz o wiele wolniej!" - Postanowił choć raz posłuchać się rozumu. Wsiadł do samochodu i nawet nie zapinając pasów wyjechał. Lecz gdzie? Na pewno nie do opuszczonego budynku, ponieważ był w przeciwną stronę.

***

Zatrzymał się dopiero pod szarym i dość sporym domem. Przy okazji pewnie w czasie drogi łamiąc kilkanaście przepisów.

Wysiadł z auta i podbiegł do drzwi. Energicznie zapukał. - Satoru! To ja, Haruya! Proszę otwórz, to ważne!

Może to było dziwne, ale czuł, że tylko Fuyumi może mu pomóc w tej sytuacji. Jednak nie usłyszał odpowiedzi. Znowu ta głucha cisza, doprowadzająca go do szaleństwa.

- Satoru!! - Krzyknął poraz kolejny. Ignorując, że parę osób może go uznać za wariata.

Już nawet ignorując poważne zachowanie wparował do mieszkania. Zdziwiło go, że drzwi były otwarte.

Momentalnie zaczął nasłuchiwać, wokoło ani jednego dźwięku. Zaczął biec, sam dokładnie nie wiedząc gdzie.

Pierwszy pokój, gdzie było łóżko, biurko, szafa i stolik nocny. Zapewne sypialnia. Nie ma nikogo.

Drugi pokój, wręcz identyczny. Zapewne gościnny. Także nikogo nie ma.

Trzeci pokój, od razu widać, że łazienka. Też nic.

- Fuyumi? - Zapytał niepewnie Haruya. Zszedł do salonu. Wiadomo już, co pierwsze zauważył? No pewnie, kolejną kartkę. Kolejną, już wbijającą się w jego psychikę.

"Oj Nagumo.. Co ja z tobą mam? Miałeś nikomu nie mówić. Ostrzegałem. Lepiej idź już do tego budynku, bo następna osoba stanie się ofiarą ;)"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro