Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Gdy dowódca przybył na miejsce, walka już trwała. Z wściekłością za swoją głupotę ruszył na przeciwnika, z łatwością rozszarpując mu szyję. Lubił walczyć nieczysto, dlatego kożystał z nieuwagi już zajętych walką wilków i podchodził do nich od tyłu.

Gdy znalazł się blisko białej furgonetki zauważył, że jedna z jego łań wydostała się ze środka i próbuje ukraść mu drugą.

Szybko podejmuje decyzje i zachodząc ją od tyłu łapie trzymającą przez siostrę bliźniaczkę z powrotem wrzuca ją  do samochodu, zatrzaskując i blokując drzwi.

Po chwili czuje na brzuchu ostre pazury wściekłej dziewczyny. Jego oczy ciemnieją.

- Nie rób tego więcej- mówi spokojnym, mrocznym tonem, a potem chwyta ją za ręce, jednak ta sprawnie się mu wyrywa i stosując chwyty samoobrony powala go na ziemię.

- Dlaczego nie? Lubię drapać- warczy mu do ucha.

Ten jednak ku jej zdziwieniu tylko się śmieje. Zdziwiona Tanya marszczy brwi, a po chwili czuje mocne uderzenie w głowę i zapada w ciemność.

Mężczyzna podnosi się z ziemi i kiwa na swoich dwóch żołnierzy, by wsiadali do wizu, a sam oczywiście robi to samo, by po chwili uciec strażnikom przeciwnika.

W drodze do ukrytego portu milczy, zły na siebie że nie zdążył porwać dwóch bliźniaczek, tylko jedną. Gdyby nie te głupie wilki, które  przybiegły na ratunek łanią miałby je obie, a szef byłby zadowolony. Będzie musiał tu wrócić i dokończyć misję, jednak najpierw zawiezie dziewczynę na wyspę.

...

Mery niepewnie otwiera oczy. Chwyta sie za obolałą głowę, na której wyczuwa bandaż. Opiera się na łokciach i rozgląda. Znajduje się w małym pokoju bardzo ładnie, kobieco urządzonym.

Odrzuca kądrę na bok i doznaje szoku. Jest ubrana w zwykłą, szarą sukienkę. Zdziwiona zauważa, że nie ma pod nią bielizny. Wyskakuje z łóżka i podbiega do szafy znajdującej się obok okna. Otwiera ją z ulgą stwierdzając, że są tu normalne ubrania.

Podchodzi do drzwi, blokuje klamkę krzedłem i przebiera się w dżinsy oraz żółtą koszulkę na ramiączkach. Oczywiście pod to zakładając bieliznę.

Niepewnie podchodzi do drzwi, odsuwając krzesło i otwierając je cicho.

Rozgląda się po holu. Gdy nikogo nie dostrzega, skrada się do schodów prowadzących w doł. Jednak gdy robi krok w przód, zza jej pleców słychać chrząknięcie.

- To niezbyt kulturalne się tak wymykać młoda damo- mówi Bill.

Mery szybko się obraca wystraszona. Widząc karcący wzrok siwiejącego i pomarszczonego mężczyzny wzdycha z ulgą.

- Przepraszam, ale zostałam porwana. Mogłby mi pan pomóc, proszę- robi smutną minę.

- Przykro mi, ale panienka jest mojemu panu potrzebna. Nie bój się dziecko, on jest miły, nie zrobi ci krzywdy- uspokaja ją klepiąc po ramieniu.

- A spadaj dziadku- obraca się i zbiega po schodach.

- Och, cóż to za zachowanie, nie przystoi tak młodej kobiecie- burzy się starzec.

Wzdycha i idzie powiadomić pana o przebudzeniu panienki.

...

Jeffery biega po całym lesie szukając swojej córeczki. Tanye nieprzytomną przynieśli jego ludzie. Treaz zajmuje się nią Robeca. Jednak Mery nikt nie widział. Już dziesiąty raz wraca do miejsca, gdzie jej zapach się urywa.

Obwąchuje wszystko, a na dźwięk łamanej gałęzi obraca się warcząc.

- Spokojnie alfo. Chciałam cię tylko poinformować, że Tanya się obudziła- mówi Lucy.

Ignorując dziewczynę Jeffery biegnie do budynku, gdzie w salonie leży jego biedna, potórbowana dziewczynka, a koło niej siedzi cała blada żona alfy.

Przemienia się w człowieka i kuca przy córce, chwytając ją za rękę.

- Księżniczko, jak się czujesz?- pyta.

Ona patrzy na niego smutno i wypowiada słowa, które łamią mu serce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro