Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Nicholas

Budzę się i słyszę krzyki z pokoju obok. Mia. Szybko wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem do drugiej sypialni. Zobaczyłem jak Mia krzycze i płacze przez sen. Podszedłem do niej i dotknąłem jej policzka dłonią. To był zły pomysł, bo dostałem od niej w policzek. Bolało.

- Mia, to ja Nick. - powiedziałem a Mia otworzywszy oczy od razu się do mnie przytuliła. Cała drżała. Musiała mieć okropny koszmar.

- Nick, nie zostawiaj mnie. - cały czas powtarzała i płakała.

- Mia, to tylko sen. Co ci się śniło? - zapytałem i pogłaskałem czule po plecach. Odsunęła się ode mnie.

- Brian... Zabił ciebie, moich rodziców, a później... - nie dokończyła, tylko rozpłakała się i wtuliła się jeszcze raz we mnie.

- Ciii, jestem tu i postaram się zawsze być. - odpowiedziałem i pocałowałem we włosy.

- Nick, ja się boję. Boję się, że wszystko z przeszłości wróci. Proszę, bądź przy mnie cały czas, nie opuszczaj mnie. - powiedziała i popatrzyła w moje oczy.

- Obiecuję, a teraz pośpij jeszcze, będę w kuchni. - odpowiedziałem.

- Spróbuję i dziękuję Nick, za wszystko. - uśmiechnęła się lekko. Zrobiłem to samo i wyszedłem z pokoju.

Mia naprawdę to przeżywa. Kocham ją i nie pozwolę aby jej znowu coś się stało. Wczoraj wróciła ze szpitala, nie może się zadręczać myślami o przeszłości. Dzisiaj przychodzą rodzice z obu stron. Mia wczoraj mówiła, że coś ważnego powie, przy całej rodzinie. Nie wiem o co chodzi, ale myślę, że to nic złego.
Udałem się na dół, do kuchni i postanowiłem zrobić pyszne śniadanie, dla siebie jak i mojej kruszynki. Zawsze nią będzie.

Była godzina dziesiąta dwanaście, a Mia nadal spała. Zjadłem swoją porcję i zabrałem się za przygotowanie stołu dla gości. Rozłożyłem sztućce i zaprawę. Wyglądało ślicznie wg mnie. Rodzice mają przyjść o trzynastej więc za wiele tego czasu nie mamy. Usiadłem przy laptopie na kanapie i zacząłem robić dokumentację papierów z różnych umów. Nie usłyszałem nawet, że Mia już wstała i stanęła przede mną. Była ubrana jeszcze w tą śliczną piżamkę z wielkim misiem. Wyglądała uroczo.

- Hej Mia. Wyspałaś się? - zapytałem w końcu.

- Tak i dziękuję za tą wcześniejszą rozmowę. Pomogła mi. - odpowiedziała i usiadła obok.

- Jesteś wielkim śpiochem, ponieważ jak wiesz już jest po dziesiątej, a ja nawet zrobiłem śniadanie, zjadłem, przygotowałem stół na przyjazd rodziców, a teraz kończę już dokumentację. - wyjaśniłem.

- Ok, przepraszam, nie będę się wysypiać i będę chodzić jak trup cały dzień. - zaśmiała się. Czy ja już mówiłem, że jej uśmiech jest piękny?

- Dobra, tego ci nie zabronię. - również się zaśmiałem.

- Będziesz musiał się przyzwyczajać, Nick. - puściła mi oczko, a ja nie rozumiałem o co chodzi.

- Jak to? - zapytałem. Mia udała się do kuchni. - Mia, powiedz. - poszedłem z nią.

- Ależ, pan ciekawski, panie Nicholasie. - znowu się zaśmiała. - Dowiesz się w swoim czasie.

- Okey, niech ci będzie, jedz. Będę w salonie. - powiedziałem i udałem się z powrotem do salonu.

Mijały godziny i nadszedł czas gości. Kończyłem zapinanie koszuli. Mia kazała mi się ubrać okazjonalnie, w końcu rodzice coś mówią. Postawiłem jeszcze włosy na żel i byłem gotowy. Zszedłem na dół. Ktoś zadzwonił do domu. Pewnie rodzice.
Otworzyłem i się nie myliłem.

- Dzień dobry, Nick. - powiedziała pani Olsen.

- Witam, wejdźcie. - powiedziałem i zaprosiłem ich do środka. Po chwili ukazali się także moi rodzice.

- Cześć Wam. Mamo jak zwykle ładnie wyglądasz. - ucałowałem rodzicielkę.

- A gdzie Mia? - zapytali państwo Olsen.

- U góry, zaraz powinna zejść. Proszę rozgoście się. - wskazałem na stół. Wspominałem, że Mia zdążyła zrobić dwie sałatki i ciasto? Niezła jest w tym.

- A więc Nick, opwowiadaj. Jak biuro? - zapytał pan Olsen.

- Dziękuję, że pan pyta. Wszystko jest dobrze, dużo klientów, podpisuje nowe umowy, które wymyśliłem razem z Mią. Na razie nie ma co narzekać. - odpowiedziałem z uśmiechem i ujrzałem Mię, która stanęła obok nas.

- Mia, kochanie, ślicznie wyglądasz. - powiedziała mama. Ma rację. Była ubrana w niebieską sukienkę do kolan z falbankami. Miała lekko poręczne włosy i do tego najpiękniejszy makijaż jakikolwiek miała.

- Witajcie, dzień dobry. - przywitała się z wszystkimi i usiadła obok mnie. Kusiło mnie, aby jej coś powiedzieć na ucho, ale się opamiętałem.

- A więc Mia, co chciałaś nam powiedzieć? - zapytała rodzina Olsen.

- Wszystko w swoim czasie. Teraz jedzmy. - odpowiedziała. Ja jej dam te tajemnice. Co ona kombinuje?

Rozmowa toczyła się dosyć szybko, ale nawet nie wiedziałem że już ta godzina, siedemnasta czterdzieści. Czas szybko leci. Wszyscy chwilili ciasto Mii, ja też. Mia ma talent. Po chwili Mia wstała.

- Posłuchajcie. Zaprosiłam tutaj obie strony rodzin, dlatego, że muszę coś oświadczyć. - zaczęła a ja uśmiechnąłem się do niej, dodając jej otuchy. - Nick, właściwie, to jest kierowane do ciebie. Myślałam nad tym całe dnie i całe noce. Dużo mi pomagałeś od wczorajszego wyjścia ze szpitala. Dużo ci zawdzięczam. Nie mogę tak dłużej. - patrzyła na mnie, a my wszyscy na nią. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. - Starasz się bardzo, aby to co było między nami wróciło. Doceniam to, dlatego... Chcę ci dać jescze jedną szansę, jako mój narzeczony. Kocham Cię i nigdy nie przestałam. - powiedziała a nasze mamy wzruszyły się na tą wiadomość.
Akurat miałem pierścionek w kieszeni, bo sam chciałem to zrobić.
Podszedłem do Maii i pocałowałem ją, tęskniłem za tym. Włożyłem jej pierścionek na palca i pocałowałem dłoń.

- Ja ciebie też kocham Mia. - odpwiedziałem i usiedliśmy razem.

- Dobrze, że przyniosłem coś aby to uczcić. - powiedział mój ojciec. Wyciągnął wino, ale nie byle jakie, bo własnej roboty.

- Twoje wina, tato są najlepsze. - uśmiechnąłem się.

- A więc za Was! - krzyknął pan Olsen.

- Za nas! - krzyknęliśmy jednocześnie z Mią. Teraz udowodnię, że ją bardzo kocham.

Siedzieliśmy tak do godziny dwudziestej. Wszyscy się rozeszli, a ja zacząłem pomagać Mii w sprzątaniu naczyń i ogólnie.

- Mia, uduszę Cię kiedyś. Ty już mi dawno wybaczyłaś. - podszedłem do niej i splotłem nasze obie dłonie.

- Musiałam cię trochę pomęczyć, bo i tak wiem, że mnie kochasz. - powiedziała i dała mi soczystego buziaka.

Wróciliśmy do sprzątania. Wygłupialiśmy się jak nigdy. Kiedy skończyliśmy była godzina dwudziesta druga. Mia brała prysznic, a ja czytałem książkę w łóżku. Ogólnie nie lubię czytać książek, ale ten wieczór mogłem na to poświęcić.

- Możesz już iść kujonie. - zaśmiała się Mia, gdy pojawiła się w sypialni. Wstałem i podszedłem do niej.

- Nie tylko kujoni czytają książki, kochanie. - szepnąłem jej na ucho i omijając klepnąłem w tyłek. Szybko udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i wyszedłem z kabiny, po czym się ubrałem . Popatrzyłem w lustro i usłyszałem wibracje telefonu. Sięgnąłem po niego. Ujrzałem wiadomość.

"Pożałujecie tego, lepiej szykuj się, bo twoja śmierć nadejdzie szybciej niż myślisz."
B.T

Wiedziałem do kogo ta wiadomość należy. Zablokowałem numer i wyszedłem z łazienki. Wskoczyłem do łóżka, gdzie czekała już Mia. Pocałowałem ją w bark i położyłem się obok.

- Kocham Cię Nick. Jesteś moim marzeniem i schronieniem. - powiedziała i wtuliła się we mnie.

- To ty jesteś moim marzeniem i nawet nie wyobrażasz sobie jaki jestem szczęśliwy. - odpowiedziałem i pocałowałem w czoło.

Przytuleni zasnęliśmy, czułem się jak w niebie. Wszystko zaczyna się układać. Jestem z kobietą, poza którą nie widzę świata. To właśnie Mia, rozpromienia moje życie. Kocham ją i niech tak zostanie.

"Miłość to narkotyk, od którego się uzależniamy, mimo, że nie kochamy. Osoba czuje się kochana, wtedy kiedy ktoś ją kocha, i robi dla niej wszystko aby tak było."

~°~°~°~°~°~°~°~°~
Hej! Kolejny rozdział już jest! Dziękuję za ponad 60 gwiazdek pod poprzednim rozdziałem oraz za 42,6 tysięcy wyświetleń pod tą książką. Jesteście cudowni! Czekam na Wasze opinie w komentarzu.

55 gwiazdek i 5 kom= kolejny rozdział ❤️

Dacie radę!

P. S Dla tych, którzy oglądają Soy Lune, wczoraj skończyła się międzynarodowa trasa koncertowa Soy Luna En Vivo. Osobiście oglądałam i bardzo się wzruszyłam kiedy wszyscy płakali. To niezapomniana historia, jak Violetta. Pamiętajcie, marzenia się spełniają! Trzeba uwierzyć.
#soylunaporsiemprePolonia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro