Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Mia

Obudziłam się z wielkim bólem brzucha. Czuję że znowu wróciło to co miałam kilka dni temu. Czułam mdłości całą noc. Teraz także, więc szybko wstałam i udałam się do łazienki. Po kilku minutach wyszłam cała obolała po wymiotach. Oby przeszło bo po urlopie koniec. Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki July, z którą nie rozmawiałam od trzech lat. Wiedziała co się ze mną dzieje więc się nie obraziła.

- Mia?! W końcu zadzwoniłaś! - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.

- July nie krzycz, bo Nick śpi. - oznajmiłam ciszej. Postanowiłam wyjść na taras.

- O to przepraszam. A właśnie jak ci się z nim układa? Nadal jesteś na niego taka sceptyczna? - zapytała a ja się zaśmiałam.

- Blondi słuchaj, już tak wcale o nim nie myślę. - zaczęłam. Dlaczego Blondi? Jest szaloną blondynką. - A po drugie, wczoraj mi się oświadczył. - powiedziałam pozytywnie.

- Co takiego?! I ty mi wcześniej tego nie powiedziałaś? Myślałam cały czas, że nadal nie chcesz z nim być. Wiesz co... Wiem, że jesteś w Miami, ale tylko jak przyjedziesz spotkamy się i wszystko mi opowiesz. - postanowiła. July zawsze taka była, planowała coś sama, a ja tylko musiałam się zgadzać.

- Dobrze, ale lepiej powiedz co u ciebie, poznałaś już jakiegoś faceta? - zapytałam.

- Wiesz, ma na imię Dave i jesteśmy razem od dwóch tygodni. - oznajmiła a ja się uśmiechnęłam. Znowu brzuch mnie zaczął boleć przez co lekko syknęłam z bólu.

- To fajnie, gratuluję. - powiedziałam z bólem.

- Ej, Mia wszystko gra? - zapytała zmartwiona.

- Właśnie nie wiem, strasznie mnie boli brzuch, niedawno wymiotowałam. Możliwe że znowu się czymś otrułam.

- Mia, a kiedy miałaś ostatnio okres? - zapytała a mnie zatkało. Okres miałam... O kurwa... Trzy miesiące temu. Spóźnia mi się a to jest jedyna oznaka... O nie.

- Jakieś trzy miesiące temu. July, tylko mi nie mów, że to jest to. - próbowałam nie krzyczeć.

- Mia, jesteś w ciąży. Ale lepiej idź do apteki po testy, a później się umów na wizytę u ginekologa. Znam jedną fajną babkę w Miami, która świetnie się zajmuje i prowadzi ciążę. Umówię cię z nią na dzisiaj. - rzekła.

- Dobrze, dzięki July. Napiszę jak będzie po wszystkim. Trzymaj się. - rozlączyłam się.

Nie mogę uwierzyć. A jeśli to prawda? Jak zareaguje Nicholas. Przecież ja nie jestem gotowa na bycie matką. Nie dam rady.

Ubrałam się szybko i pomalowałam. Gotowa poszłam do apteki. Na szczęście o siódmej apteki są już otwarte. Kupiłam trzy testy i udałam się do domku. W między czasie July napisała mi, że wizytę mam dzisiaj o czternastej. Muszę jakoś pozbyć się Nicka. Jak już to chcę mu zrobić niespodziankę.

Udałam się do łazienki i zrobiłam testy. Teraz tylko czekać.

Po trzydziestu minutach spogladnęłam na testy i przypuszczenia July były słuszne. Wszystkie testy pokazały dwie pionowe kreski, co oznacza że jestem w ciąży. Boże... Muszę dać radę.

Postanowiłam dzisiaj być nieco lepszą narzeczoną dla Nicka. Udałam się do kuchni i zrobiłam nam pyszne śniadanie.
Usiadłam na krześle i poczułam soczysty buziak w policzek. To był nie kto inny jak mój przyszły mąż.

- Jak się miewa moja narzeczona? Już na nogach? - zapytał i usiadł przy stole.

- Jak widać dobrze. Zrobiłam nam twoje ulubione śniadanie, naleśniki z serem, kompocik i banan. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Bardzo się stresuję dzisiejszą wizytą u lekarza.

- Wssytko gra? W ogóle czemu dzisiaj tak wcześnie wstałaś? - zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, nie będę przed nim nic ukrywać, nie będzie żadnej niespodzianki. Powiem mu teraz.

- Bo strasznie źle się czułam, okropnie bolał mnie brzuch i wymiotowałam. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Oj, może to po wczorajszym jedzeniu w restauracji. - oznajmił.

- Nie, to nie od tego. - stresowałam się.

- To od czego, skoro nie od pieczeni?

- Nick, chciałeś założyć ze mną rodzinę, prawda? - zapytałam.

- No tak, w końcu ci się oświadczyłem. Nie rozumiem, skąd to pytanie? - zapytał ponownie.

- To dobrze się sklada, bo możliwe że jestem w ciąży. - odpowiedziałam głośno.

- Co takiego? Jesteś pewna?

- Nie jestem pewna, ale zrobiłam trzy testy i każdy był prawidłowy. - powiedziałam.

- Jezu Mia, nawet nie wiesz jakby było wspaniale. - rzekł uradowany.

- Ale nie cieszmy się na zapas, bo testy mogły skłamać. Dzisiaj o czternastej mam wizytę u lekarza. Tam się wszystkiego dowiem. Mógłbyś tam pójść ze mną? - zapytałam na końcu.

- No jasne. A teraz jedzmy, nie możemy być głodni przez cały dzień. - oznajmił i zajęliśmy się jedzeniem

********


Czekamy z Nickiem właśnie w poczekalni na naszą kolej. Nie chcę być jeszcze matką, ale z drugiej strony to by było super doświadczenie. Trzymam Nicka za rękę, a on mi ją masuje. Bardzo się stresuję. W końcu w tak młodym wieku być matką to niezły wyczyn.
Nadeszła nasza kolej. Weszliśmy oboje. Nie chciałam iść tam sama.

- Dzień dobry. Co się dzieje? - zapytała pani lekarka.

- Otóż dzisiaj rano bardzo bolał mnie brzuch, że nie mogłam wytrzymać. - powiedziałam a Nick słuchał uważnie.

- A wymioty były? - zapytała.

- Tak i to dosyć mocne. - odrzekłam.

- Dobrze, teraz zrobimy badania, proszę się położyć. - powiedziała a ja zrobiłam to co ni kazała. - A pan chce być przy badaniach? - tym razem pytanie skierowała do Nicholasa.

- Tak, jeśli mogę. Moja narzeczona musi mieć wsparcie. - odpowiedział.

- Dobrze, zatem, nic nie widzę. Nie jest pani w ciąży. - powiedziała doktor po chwili, a ja nie wiedziałam czy to prawda czy nie.

- Jak to? Ale trzy testy pokazały prawidłowy wynik. - zapytałam zdziwiona.

- Czasami tak jest, że testy źle pokażą, albo były one źle zrobione. Jest pani młoda i ma pani jeszcze czas na potomstwo. To wszystko dziękuję. - odpowiedziała a mi się lepiej zrobiło.

- Dziękuję i do widzenia. - wyszliśmy z gabinetu. Nadal nie mogę w to uwierzyć.

- Kochanie, spokojnie, nie musimy mieć teraz dzieci, mogę czekać nawet do ślubu. - powiedział Nick i tym samym mnie uspokoił. Nagle osunęłam się na ziemię.

********


Nick

Ucieszył mnie fakt, że Mia nie jest w ciąży. Chciałbym mieć dzieci i to właśnie z nią, ale nie teraz. Znaczy ja chciałbym teraz, ale wiem, że Mia jeszcze tego nie chce, po swojej przeszłości, nie jest gotowa. A ja będę ją wspierał jak tylko mogę.

Nagle Mia osunęła się na ziemię i zemdlała. Zadzwoniłem szyblo po karetkę i pojechałem z nią do szpitala, gdyż gabinet ginekologiczny był prywatny.

Od godziny robią jej badania a ja nie mogę już wytrzymać w tej bezczynności. Podszedł do mnie lekarz prowadzący Mie.

- Kim pan jest dla panny Olsen? - zapytał standardowo.

- Narzeczonym. Panie doktorze co z nią? - zapytałem zmartwiony.

- Straciła dużo krwi, czy Mia coś jadła rano? - zapytał a mnie zdziwiło jego pytanie.

- Em... - przypomniało mi się że zjadła tylko jednego naleśnika i to wszystko. A później obiadu nie zdążyliśmy zjeść. - Tylko jednego naleśnika.

- To bardzo źle, po jej ostatnim wypadku, wskazane jest jedzenie pokarmów zawierających białko i żelazo. Inaczej mogło to się skończyć gorzej. - powiedział a ja miałem wyrzuty sumienia. - Może pan do niej iść. - dopowiedział i odszedł.

Wszedłem do sali i zobaczyłem bladą Mię. Uśmiechnęła się do mnie kiedy mnie ujrzała.

- Mia, czy ty musisz mnie tak straszyć? - zapytałem lekko zły.

- Przepraszam, ja... Gdybym zjadła do końca to śniadanie, nie znalazła bym się tutaj. Wybacz. - obwiniała się.

- Cii, jestem tu i to nie twoja wina. Wszystko za szybko się wydarzyło. Teraz to ja cię przypilnuję. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.

- Kocham Cię, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. - rzekła i popatrzyła na mnie.

- Ja też nie. Chyba czas najwyższy ustalić datę ślubu. - wypaliłem nagle.

- Tak i wydaje mi się, że zrobimy za 4 miesiące, czyli 15 lipca, bo wtedy minie rok odkąd się znamy. - powiedziała a mnie to zaskoczyło.

- Szybka jesteś, ale zrobimy to jak zechcesz. Dla ciebie wszystko. - powiedziałem i podałem jej wodę. - Musisz dużo pić skarbie.

W szpitalu spędziłem całe popołudnie. Wróciłem do domku i próbowałem dodzwonić się do ojca. Rzuciłem wszystko na jego kark i biedny sam się musi męczyć z tymi papierami.

- Hej tato, słuchaj, bo pojutrze wracamy do Chicago. Wtedy już będziesz wolny, a ja z powrotem przejmę moje obowiązki. - powiedziałem prawie na jednym tchu.

- Dobrze, synu. Ale jest jeden problem. Nie ma żadnego ślubu. Rodzice Mii już spłacili długi. Możesz z powrotem wrócić do Jade. - myślałem że się przesłyszałem.

- Tato, ale to i tak jest bez znaczenia, bo i tak ożenię się z Mią. Oświadczyłem się jej i mieliśmy po naszym przyjeździe do was pojechać i to oznajmić. - rzekłem nieco zdenerwowany.

- Synu, Mia nie jest dla ciebie. Nie wiesz nawet jaką miała przeszłość. - teraz to się wkurzyłem.

- Tato! Kocham Mię i znam jej przeszłość doskonale, beze mnie sobie nie poradzi, za bardzo się boi, że jej przeszłość powróci. Mia jest w szpitalu, straciła dużo krwi. Nie rozumiesz, że nie mogę jej zostawić? A Jade się nie przejmuj, w końcu znajdzie sobie jakiegoś faceta. Nienawidzę jej i myślę że powinieneś w końcu to zrozumieć! - krzyknąłem.

- Dobra, ufam ci, przepraszam. Masz rację, Mia jest w porządku, tak jak jej rodzice. Przepraszam za tą scenę. Przyjeżdżajcie szybko. Trzymaj się. - powiedział i się rozłączył.

Na szczęście ojciec zrozumiał. Ta rozmowa mogłaby się źle skończyć. Teraz wiem jedno, kiedy Mia wyjdzie ze szpitala wracamy do Chicago. Czas wrócić do rzeczywistości.

Maraton 4/4
❤️
Następny rozdział w piątek wieczorem albo w weekend. Przepraszam że nie dodawałam rozdziałów przez dwa tygodnie, ale nie miałam neta i nie mogłam nic zrobić. Z resztą nauki coraz więcej. Buziaki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro