Rozdział 21
Media: Be Alright - Dean Lewis 🌟
Mia
Po wczorajszym incydencie, postanowiłam wylecieć z tego miasta. Nie mam siły. Co z tego, że nie będę mieszkać z Nicholasem, ale to miasto będzie mi o nim przypominać. Nie chcę tego, rozumiem, że nie chciał aby tak wyszło, był pod wpływem alkoholu. Nawet ja tak bym nie zrobiła. Lot mam prosto po pracy, niestety spotkam tam Nicka. No ale trudno. Trzeba żyć dalej. Tylko najgorsze jest to, że naprawdę się w nim zakochałam. Co ja gadam? Cholernie go kocham. Nie bede się nic do niego odzywać.
Dzisiaj ubrałam się nieco inaczej niż zwykle: czarne rurki, pudrową koszulkę bez ramion z wiązaniem pod szyją i na wierzch czarna marynarka oraz czarne szpilki. Jeszcze tradycyjny makijaż i wyprostowane włosy i byłam gotowa.
Udałam się do biura w wielkiej niepewności. Boję się, że oprę się Nicholasowi. Naprawdę doskonale wiem, że on żałuje, ale nie umiem mu wybaczyć. Nie teraz...
Wyszłam z windy i skierowałam się w stronę biura. Po drodze posłałam promienny uśmiech Rose.
- Witaj Rose. - uśmiechnęłam się. - Nicholas już jest? - zapytałam ale nie wiem dlaczego.
- Tak Mia. Siedzi w biurze od ósmej rano, już nie raz poklócił się z klientem. - powiedziała i nie dziwię się dlaczego. Długo już tu jest, gdyż jest dziesiąta piętnaście.
- Wcale mnie to nie dziwi. Dziękuję Rose. - podziękowałam i weszłam do środka.
Wzięłam kilka wdechów i już miałam coś mówić, gdy zobaczyłam Nicka. Też wyglądał inaczej. Miał na sobie białą koszulę z krawatem, czarne eleganckie rurki i do tego eleganckie buty. Sama mu te rzeczy kupiłam. Więc wygląda naprawdę obłędnie.
- Cześć Mia. - odezwał się po chwili.
- Dzień dobry Panie Nicholasie. - odpowiedziałam.
- Mia, nie mów do mnie pan, dobrze wiesz, że tego nie lubię. - sprostował mnie. Miał rację. Nie mogę taka być wobec niego.
- Dobrze Nick... - zaniemówiłam.
- Dzisiaj mamy dużo pracy, dokumentów co nie miara. Jak dobrze pójdzie skończymy przed dziewiętnastą. - wytłumaczył a mnie zamurowało. Cały dzień w firmie... I tak bym siedziała w domu.
- Więc zabierajmy się do roboty. - odpowiedziałam i usiadłam przy swoim biurku. Nicholas podszedł do mnie od tyłu i postawił dokumenty przede mną. Poczułam ogromne ciarki. Zawsze tak na mnie działał. W końcu znamy się już 9 miesięcy jakby nie patrzeć.
- Dziękuję. - odchrząknęłam. Nicholas niepewnie się odsunął, w sumie nie chciałam tego, bo jego perfumy były bardzo pociągające. Mia, stop!
- Mia, słuchaj, bo... - przerwałam mu.
- Wprowadzam zasady. Masz zakaz zbliżania się do mnie, chyba że mamy jakieś zadania, które musimy zrobić sami. Nic między nami nie ma. Więc nie próbuj czegoś robić. - wyjaśniłam i poczułam się lepiej.
- Jasne, rozumiem. - odpowiedział smutny, co było widać na jego twarzy. Aż serce zaczęło mnie kuć. Zapomnij o nim!
***
Pracowałam, kiedy potrzebowałam podpisu szefa, czyli w tym przypadku Nicka. A to oznacza, że muszę do niego podejść. No nie...
- Nick... Potrzebuję twojego podpisu w kilku dokumentach. - zatkało mnie, bo Nick patrzył przez okno. Naprawdę było mi go żal.
- Postaw, zaraz podpiszę. - odpowiedział obojętnie. Podeszłam do niego i złapałam za ramię.
- Nick, co się dzieje? - zapytałam i zdałam sobie sprawę o co właśnie zapytałam. Przecież to oczywiste o co chodzi, o nas. O nas i wyłącznie.
- Mia, ja wiem, że twoje zasady na to nie pozwalają, ale chyba krótka rozmowa nam nie zaszkodzi. Możemy porozmawiać? - zapytał a w jego oczach ujrzałam łzy.
- Nicholas... - zaczęłam niepewnie.
- Mia, nawet nie wiesz jak żałuję tego co zrobiłem. Nie odwrócę tego, ale naprawdę przepraszam. Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, zmieniłaś mnie i to pozytywnie, na lepszego człowieka. Dzięki Tobie zapomniałem o przeszłości. Dziękuję Ci za to. Chcę abyś tylko wiedziała, że bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę. Zawsze będę kiedy będziesz potrzebowała pomocy. - powiedział prawie wszystko na jednym oddechu, jakby się bał, że mu przerwę.
- Nick, posłuchaj mnie. - złapałam go za rękę a on ją lekko ścisnął. - Ja wiem, że żałujesz, ale... To nie ma sensu, bo za kilka dni wyjeżdżam. I nie pytaj gdzie, bo tylko będziemy to utrudniać. Możemy przez te kilka dni spotykać się jak dobrzy znajomi, nic więcej nie mogę ci dać. Wybacz. - powiedziałam i również miałam łzy. Postanowiłam przedłużyć lot, zobaczę czy Nick naprawdę się zmieni czy nie.
- Nie wyjeżdżaj proszę. Nie zostawiaj mnie. Nie rób mi tego. Nie teraz. Mia, proszę. - dosłownie się rozpłakał. Samej mi leciały łzy na widok tego. Teraz to się rozkleiłam.
- Nick, tak będzie najlepiej. Uwierz. - podeszłam i przytuliłam go mocno. Oczywiście odwzajemnił. Patrzyliśmy sobie w oczy. Otarł mi łzy z moich policzków.
- Teraz wiem jedno... Że chcę abyś była szczęśliwa. Tylko proszę nie zapominaj o mnie. - powiedział.
- Nie potrafiłabym zapomnieć o kimś kogo bardzo kochałam i nadal kocham. Ale to skomplikowane. Uwierz, że to nie jest łatwe. - patrzyłam mu cały czas w oczy.
- Rozumiem. A możesz spełnić moją ostatnią prośbę? - zapytał.
- Tak, ale jaką? - zapytałam smutna.
- Pocałujmy się ostatni raz. - powiedział te słowa, a ja od razu wbiłam mu się w usta.
Całowaliśmy się bardzo zachłannie, jakbyśmy mieli nigdy się już nie spotkać. Moje serce właśnie w tym momencie pęka. Nie wiem, jak ale będę musiała zapomnieć o tym uczuciu, nie o Nicku, ale o tym uczuciu, które zmieniło mnie na zawsze.
Po pocałunku przytuliliśmy się jesczcze raz.
- Mia... Mam dość tej pracy... - spojrzał na zegarek. - Jest siedemnasta pięć. Może zawiozę cię do domu? - zapytał a ja pokiwałam pozytywnie głową.
W takim nastroju zabrałam swoje wszystkie rzeczy i razem z Nickien udaliśmy się do jego auta, chyba po raz ostatni.
~°~°~°~°~°~°~
Nie zabijajcie za rozdział! Myślę, że wam się spodoba. Czekam na Wasze opinie. Następny w weekend spróbuję napisać.
Dzięki za tyle gwiazdek w poprzednim rozdziale.
3 kom i 20 gwiazdek = następny rozdział❤️
Do zobaczenia,
Buziaki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro