Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R2

Zacisnęłam powieki i przykryłam głowę kołdrą. Strach od zawsze mnie paraliżował, nawet nie myślałam o tym, by sprawdzić co się stało. Przerażenie sprawiło, że robiło mi się coraz zimniej. Wzięłam do ręki telefon leżący obok mnie i sprawdziłam godzinę. Dwudziesta druga trzydzieści siedem, niedługo powinni włączyć prąd. Mama wróci pewnie chwilę przed północą, muszę po prostu wytrzymać do tego czasu.

- W moje okno musiał uderzyć ptak, to na pewno zwykły ptak, jeden z milionów na świecie. Po prostu nie zauważył szyby - tłumaczyłam sobie, chociaż w głowie krążyło mi mnóstwo myśli i teorii przeprawiających o dreszcze.

Zawinięta w kołdrę, co chwilę sprawdzałam godzinę na moim telefonie. W pewnym momencie usłyszałam głośną muzykę, na co jednoczenie drgnęłam i odetchnęłam z ulgą. Zawsze gdy wraca prąd, moja wieża sama się włącza.
Oświetlając drogę ekranem telefonu dotarłam do włącznika światła. Na wszelki wypadek zapaliłam je jeszcze w trzech pomieszczeniach. Usiadłam na swoim łóżku i słuchałam muzyki starając się zagłuszyć wszystkie myśli. Do powrotu mamy na pewno nie uda mi się zasnąć.

Mogłabym zadzwonić do Shawna, ale pewnie już śpi, a ja nie chcę go budzić. Zawsze zasypia wcześnie, kiedy rano trzeba wstać do szkoły. W przeciwieństwie do mnie. Ja mam problemy ze snem. Jeżeli mogę tak to nazwać. Zwykle zasypiam w dzień, od razu po szkole, później budzę się, odrabiam lekcje i oglądam seriale lub filmy, głównie horrory. Zawsze zastanawiam się kto umrze pierwszy, nigdy nie rozumiem ludzi, którzy poddają się już na początku zamiast walczyć do końca. Myślę, że dzięki takiemu podejściu dalej żyję, nie popełniłam samobójstwa.
Kiedyś miałam mnóstwo znajomych i przyjaciół, teraz mam tylko, i aż Shawna. On jedyny został ze mną kiedy miałam depresję po śmierci taty. Zginął w wypadku samochodowym trzy lata temu. Od tamtej pory jestem samotnikiem, który woli mieć jednego najlepszego przyjaciela, niż kilkanaścioro takich, którzy zostawili mnie w najgorszym momencie mojego życia. Zostałam sama z mamą, bez rodziny obok. Jako jedyni mieszkamy w Oregonie. Mój tata zawsze chciał się tu przeprowadzić i tak zostawilismy całą rodzinę i zamieszkaliśmy tutaj, podążając za jego marzeniem. Być może tak właśnie miało się stać. My dwie, same w obcym mieście. To miało być naszym nowym początkiem, ale bez taty wydaje się końcem. Moja mama, tak samo jak ja długo nie mogła się pozbierać, dlatego nawzajem się wspierałyśmy. Shawn był moim przyjacielem na odległość, poznaliśmy się na jednym koncercie i przez trzy lata utrzymywaliśmy kontakt internetowy i telefoniczny. Spotkaliśmy się jedynie cztery razy, w jego, bądź moje urodziny. Oboje zbieraliśmy pieniądze na podróż i spotykaliśmy się na kilka godzin, by później tyle samo czasu wracać do domu. Gdy dowiedzieliśmy się o mojej przeprowadzce i o tym, że prawdopodobnie będziemy chodzić razem do szkoły, nie mogliśmy w to uwierzyć. To była największa zaleta tego wyjazdu.
Chłopak spędzał w moim domu mnóstwo czasu, a moi rodzice bardzo go polubili. Traktowany był, jak pełnoprawny członek rodziny.
Gdy taty zabrakło, on zawsze starał się pocieszyć mnie i mamę mimo, że sam bardzo to przeżył. Sam nie miał zbyt dobrych relacji z ojcem, dlatego mnóstwo czasu spędzał z moim. Cieszył się jak dziecko, kiedy mogliśmy wszyscy razem zbijać drewnianą szopkę na szkoły konkurs.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk zamykających się drzwi - mama. Zabiegłam, żeby ją przywitać.

XxX

Budzilki obudziły mnie dziś prawie na czas. Nie wiem dlaczego wszystkie dzwonią o kilka minut za późno. Może lunatykuję i sama je przestawiam.
Gdy przygotowałam się już do szkoły, postanowiłam sprawdzić, co uderzyło wczoraj w szybę.
Obeszłam dom i dotarłam pod okno wychodzące z mojego pokoju. O dziwo na ziemi nie było żadnych śladów, nie leżał żaden ptak. Może po prostu go zamroczyło i po chwili odleciał.

- Gdzie byłaś? - zapytała mama, gdy weszłam do kuchni. Właśnie kładła grzankę na mój talerz.

- Coś uderzyło wczoraj w moje okno, poszłam sprawdzić czy nie leży tam żaden ptak.

- Pewnie po prostu odleciał - powtórzyła moje przypuszczenia mama.

- Też tak myślę. Co to? - zauważyłam leżącą na stole gazetę, opisującą zdarzenia z naszego miasta. Otwarta była na zdjęciu jakiegoś wypadku i bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ samochód że zdjęcia wyglądał znajomo.

- Pamiętasz syna państwa Bowerów? Miał wypadek dwa dni temu, niestety śmiertelny - widziałam jak jej oczy zeszkliły się, bo pewnie przypomniał jej się tata.

- Tak, pamiętam. Straszna tragedia - niestety jestem sobie w stanie wyobrazić jak się teraz czują jego bliscy.

Matt Bower był ode mnie o dwa lata starszy. Przez rok chodziliśmy do tej samej szkoły, później on ukończył edukację. Słyszałam od jego byłej dziewczyny, że niedawno jego tata stracił pracę, a teraz taki straszny wypadek.
Ja rozmawiałam z nim może kilka razy. Raz na prośbę mamy, odwiózł mnie do domu, kiedy się źle poczułam. Nie wyglądał na kogoś, kto szaleje po ulicach, ale nie zagłębiałam się w szczegóły wypadku.

Dokończyłam śniadanie i zebrałam swoje rzeczy, by zabrać je do szkoły.

O dziwo dziś, nie spóźniłam się na autobus, dotarłam do budynku i przeżyłam w nim cały dzień bez większych przygód. Modlę się tylko o skończenie tej szkoły. Trzecia klasa wbrew pozorom jest bardzo ciężka, do bieżącego materiału dochodzą jeszcze powtórki. Później planuje iść do pracy, żeby pomóc mamie i odłożyć na swoje studia.

    XxX

Weekend, tak długo wyczekiwany. W końcu będę mogła się wyspać. Właśnie wróciłam ze szkoły, wraz z Shawnem. Mojej mamy nie było, ale ugotowała nam obiad. Była przyzwyczajona do co piątkowej wizyty mojego przyjaciela.

Akurat padało, więc wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów. Na jednej ze stacji leciał horror. Jak zawsze, śmialiśmy się z występujących w nim ludzi. Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie, film właśnie się skończył i leciały napisy, które wydały mi się rozmazane. W pewnym momencie utworzyły słowa;
"Przygotuj się na najgorsze".

- Widziałeś? - z lekkim przerażeniem zapytałam Szatyna.

- Co takiego?

- Ten napis, niezłe zakończenie - zaśmiałam się.

- Kochana, to tylko imiona i nazwiska aktorów i producentów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro