Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R3

Byłam bardzo zdziwiona faktem, że Shawn nie zauważył tak dziwnego zakończenia, ale nie zamierzałam się tym przejmować.

- Jesteś niemożliwy - powiedziałam, uderzając go poduszką w twarz. Chłopak w odwecie ściągnął mnie z kanapy za nogi i zaczął łaskotać mój brzuch. Nie mogłam powstrzymać śmiechu i podejmowałam nieudolne próby zrzucenia ze mnie oprawcy.

Kiedy udało mi się uwolnić rękę, rozpoczęłam swoją zemstę. Łaskotałam najlepiej jak potrafię, czyli po prostu wbijałam mu palce w żebra - nigdy nie mógł tego znieść.

Chłopak wił się i szarpał, ale nie zaprzestałam swoich tortur tak szybko, on czekałby aż będę błagać o litość. Mówi, że przygotowuje mnie na atak seryjnego mordercy, a on by przecież nie odpuścił. Oprócz tego, Shawn trenuje jakieś sztuki walki i pokazuje mi czasami, co mogę zrobić w danej sytuacji, aby wyjść z opresji.

- Niepotrzebnie pokazywałem Ci te sztuczki - wymówił ledwo łapiąc oddech. - Poddaję się.

Uspokoiliśmy się oboje śmiejąc się i odsuwając od siebie na wszelki wypadek, gdyby druga strona miała zamiar zaatakować ponownie.

- Jakie mamy plany na wieczór? Może jeszcze jeden horror? - zapytał Shawn masując miejsce mojego ataku łaskotek.

- Nie, ja już podziękuję - zrobiłam krótką pauzę - może coś zjemy?

Chłopak pokiwał głową i razem udaliśmy się do kuchni, aby przygotować kolację.

XxX

Siedzieliśmy i oglądaliśmy dziwne filmiki prawie do północy, mojej mamy wciąż nie było w domu, więc Shawn po moich ostatnich przygodach postanowił zostać dopóki nie wróci. Próbowałam przekonać go, że przecież sobie poradzę, a ostatniej nocy w moje okno po prostu uderzył ptak, ale na nic się to nie przydało. Chłopak uparcie twierdził, że musi ze mną zostać, bo ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje i nie chce mieć mnie na sumieniu.

- Może jutro pojedziemy nad jezioro? Podobno będzie ciepło - zapytałam szatyna wpatrzonego w okno, na wypadek gdyby jednak coś miało w nie uderzyć - przestań się wgapiać w te okno - dodałam po chwili.

- Pewnie - uśmiechnął się delikatnie, skierowując wzrok na moje włosy. -
Kupimy przekąski i możemy jechać - dopowiedział patrząc mi w oczy.

Hipnotyzujące spojrzenie jego czekoladowych oczu wprawiło mnie w osłupienie i przez chwilę nie mogłam się ruszyć. Nie mam pojęcia, jak długo siedzieliśmy patrząc się na siebie, jednak ze wspólnego transu wyrwał nas dźwięk z pomieszczenia pod nami i nagłe migotanie żarówki.

- Słyszysz to? - zapytałam kierując swój wzrok na drzwi.

- Tak, to pewnie tylko telewizor włączył się przez zanik prądu - uspokajał mnie.

Zeszliśmy do salonu i okazało się że Shawn miał rację. Próbował wyłączyć telewizor, ale nie reagował na pilota.

- Kiedy wymieniałaś baterie? - dopytał śmiejąc się z mojego lenistwa.

- Wczoraj wieczorem - odpowiedziałam mrużąc oczy. 

Kiedy Shawn walczył z niedziałającym pilotem, a ja ślepo wgapiałam się w ekran ujrzałam kolejny napis. Tym razem w reklamie jakiegoś szamponu dla dzieci litery ułożyły się w "on już idzie" i niemal w tym samym momencie telewizor się wyłączył.

- Trzeba oddać ten pilot do naprawy - zdążył powiedzieć szatyn, gdy coś spadło w moim pokoju, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Natychmiast pobiegliśmy na górę, a naszym oczom ukazała leżąca na środku białego dywanu rozbita ramka. Było w niej zdjęcie moje i taty kiedy jeszcze żył.

Patrzyłam z niedowierzaniem, jak ramka stojąca niemal przy samej ścianę mogła tak po prostu przefrunąć trzydzieści centymetrów, przeskoczyć szkatułkę i spaść akurat w tym miejscu.

- Dzieje się tutaj coś bardzo dziwnego - powiedziałam, zbierając szkła i wycierając łokciem spływające łzy.

Shawn nic nie powiedział, pomógł mi zebrać resztę szkieł, po czym wyrzucił je do śmietnika, a kiedy wrócił po prostu mnie przytulił.

Shawn nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone, mówił że nic nie dzieje się bez przyczyny. Chociaż mógł wyjaśnić mi na milion sposobów jak telewizor mógł włączyć się samoistnie, a ramka mogła zostać przez kogoś strącona już wcześniej, nie zrobił tego. Wiedział, że było to moje najnowsze zdjęcie z tatą, a ramka z różowym misiem, która się zbiła była moim ostatnim prezentem od niego i dbałam o nią jak o najwyższą świętość. Nawet kiedy jechaliśmy do Oregonu, nie chcąc tracić jej z oczu trzymałam ją całą drogę na kolanach.

Pogrążona w smutku, mając dość ostatnich wydarzeń bardzo szybko zasnęłam w ramionach szatyna. Dawały mi one poczucie bezpieczeństwa, które ostatnimi czasy traciłam.

XxX

Obudziliśmy się rano i próbowaliśmy zebrać pozostawione pod szafką kawałki szkła. Znalazłam nawet całego różowego misia, którego szybko owinęłam w serwetkę i schowałam do szuflady. Shawn udał się do kuchni, aby przywitać moją mamę i zrobić nam śniadanie. Wrócił jednak trochę szybciej niż się spodziewałam.

- Twoja mama nie powinna być już w domu? - na twarzy chłopaka pojawiło się zdziwienie.

- Powinna wrócić w nocy - odpowiedziałam i natychmiast wyszukałam jej na liście kontaktów w telefonie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro