Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wpadka i volturi 8.

Następnego dnia rano, gdy się obudziłam, myślałam, o wczorajszym wieczorze, co się wydarzyło między mną a Jacobem, który nie powinien tak się zachować.

Dobrze, że dziś nie idę do szkoły, bo bym zwariowała czy coś.
Około godziny 10 przyszedł do mnie Jacob, na którego nadal byłam obrażona. Przyszedł tylko po to, żeby mnie przeprosić za wczorajszy wieczór.

Po pewnej chwili, gdy przyjęłam przeprosiny, lecz nadal byłam na niego zła, zadzwonił telefon, chciałam odebrać, ale Jacob był szybszy, porozmawiał chwile w innym pokoju i przyszedł do mnie mówić, że to pomyłka.

O 10.30 jakoś tak przyszła do mnie Alice była zakłopotana i zła. Spytała, czy '' jeszcze żyje?''.
- Tak, a co?
-No w mojej wizji próbowałaś się zbić. Skoczylas z klifu i uderzyłaś się głową o skale, a potem już dalej nie było cię w moich wijach.
-Tak było, ale Jacob mnie uratował.
-To całe szczęście, ale mi strachu narobiłaś. A dzwonił już Edward?
-Nie
-Dziwne w mojej wizji już dzwonił.....
-Co, ale kiedy? Mysi, że nie żyjesz?
- poczekaj, mam wizje, ktoś odebrał, nie ty tylko..... Jacob.
- Ja, ale co?- powiedział Jacob
-Przyznaj się, przy Belli co zrobiłeś !!!!!!!!!!!!
-Dobra wampirzyco. Dzwonił Edward, to przed chwilą jak powiedziałem ci, że to pomyłka, pytał się czy nadal żyjesz, odpowiedziałem mu, że pogrzeb w ten weekend.
-Jak mogłeś ty kundlu, ty pchlarzu!!!!!!!!!
-Bella proszę, wybacz.
-Bello nie ma czasu, widziałam coś jeszcze, Edward che się ujawnić przed ludźmi, że jest wampirem o 13.00 w święto w mieście volturi musimy się pośpieszyć inaczej zginie.
-Dobrze tylko szybko jak mu się coś stanie nigdy nie wybaczę sobie, a najbardziej tobie Jacob!!!!!!!
-Obyśmy zdążyły
-No oby.

Jechałyśmy tam strasznie szybko, że dotarłyśmy na miejsce w niecałe półtorej godziny. Byłyśmy już prawie na miejscu, brakowało nam już tylko przejechać przez plac, ale z tego powodu, że było święto, Alice musiała zaparkować dalej, a ja musiałam szybko biegnąć, żeby on nie ujawnił, kim jest, ponieważ zostało już tylko 5 minut.

Biegłam ile sił w nogach, kiedy byłam już przy fontannie, ujrzałam go, już się przygotowywał. Była 12.59 zachwalę, miała być, już 13.00 była, już prawie przy nim, ale godzina 13.00 już wybiła, myślałam, że nie zdążę, ale w ostatniej chwili skoczyłam na niego, oboje się przewróciliśmy, ale bynajmniej nikt się nie dowiedział, kim jest.

-Bella?

-Tak.

-Co ty tu robisz? Przecież Jacob mi powiedział, że nie żyjesz.

-Tak wiem, powiedział mi to, a Alice mówiła mi o tym, co ty chciałeś zrobić, gdy usłyszałeś, ''że mnie nie ma już na tym świecie''.

-Oh, Bells..... to dlatego, że nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.

-Ja sobie również bez ciebie nie wyobrażam życia.

(Zaczęli się delikatnie całować).

Nagle weszli Volturi kazali nam za nimi iść, aby wspólnie porozmawiać. Byliśmy już prawie na miejscu, po chwili Aro zaczął torturować Edwarda, kazałam mu przestać, Aro nagle podszedł do mnie, i spytał się, czemu jeszcze nie jestem wampirem. Edward mu nagle odpowiedział, że czeka aż, osiągnę pełnoletność. Aro, wyraził na to zgodę, ale kiedy następnym razem się spotkamy mam być już przemieniona, inaczej zabije całą moją rodzinę i Edwarda.
(Jezeli bedziecie tak mili jeszze  tyn tygodniu bedzie 9 czesc)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro