Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

mame czekaj porywacza mam

- Kręcisz z Cullenem? - zapytał Mike, zanim po wyjściu z auta zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Pokręcił z jakimś takim sztucznym uśmieszkiem głową - To mi się nie podoba. Patrzy na ciebie jak na coś do schrupania. 

Nie za bardzo wiedziałam, co mogę na to odpowiedzieć, więc uśmiechnęłam się jedynie nerwowo, po czym odeszłam od niego w stronę pubu. Weszłam do środka i szybko dostrzegłam mojego tatę, siedzącego tam, gdzie zwykle i czytającego jakąś gazetę. Przeprosiłam go za spóźnienie i dosiadłam się obok, odkładając plecak koło stolika. 

- Zamówiłem ci sałatkę szpinakową - rzucił Charlie, kiedy kelnerka podała nam nasze dania.

Zerknęłam na stek i frytki, które pojawiły się przed nim i uniosłam lekko brew. To nie było fair. Może najchudsza nie byłam, ale bez przesady. 

- Następnym razem zamów też sobie - powiedziałam rozbawiona, ale nieco spoważniałam - Ogranicz te steki.

- Mam końskie zdrowie - stwierdził ojciec, a ja przewróciłam oczami. 

- Chłopcy chcieliby wiedzieć - zaczęła kelnerka, a paru starszych mężczyzn siedzących obok spojrzało na nas - Czy znalazłeś coś w Qurzland? 

- Odcisk bosej stopy - powiedział cicho tata, a ja zamarłam - Ten ktoś zmierza na wschód, sprawę przejmie tamtejszy szeryf. 

Kobieta odeszła, a ja nie wiedziałam, co czuć. Ulgę? To coś, możliwe, że jakiś wampir, miało sobie od nas odejść. Ale tylko po to, aby terroryzować innych ludzi. Może rzeczywiście powinnam porozmawiać na ten temat z Cullenami? 

***

- Polubiłam Forks - wyznałam matce, podczas naszych prawie codziennych nocnych pogaduszek. 

Nie musiałam jej widzieć, aby wiedzieć, że w to nie dowierza. 

- Kryje się za tym jakiś chłopak? - spytała rozbawiona.

Roześmiałam się nerwowo. Jezusie, chciałam komuś coś o nim powiedzieć. Może nie całą prawdę, ale cokolwiek. Tą normalną część naszej relacji. 

- Tak - przyznałam się lekko zawstydzona. 

Mama od razu chciała wiedzieć więcej. Zaczęła się dopytywać, a ja nagle dostrzegłam samego Edwarda, siedzącego po drugiej stronie mojego łóżka. Pisnęłam przerażona. Co on tam robił? Co on robił w moim pokoju w nocy? Czego chciał? Czemu nie mógł napisać jak normalny człowiek? 

- Em... Możemy porozmawiać później? - spytałam mamę, nadal ciężko oddychając z szoku.

Zaczęła coś pytać o seksie, ale ja momentalnie się rozłączyłam i rzuciłam telefon w kąt. Przestraszona, przysunęłam się bliżej wampira. Serce waliło mi jak cholera a fakt, że musiał to czuć, zdecydowanie nie pomagał. Szybko zapytałam, jak się tu dostał. On wydawał się w niesamowicie dobrym humorze, jakby włamanie do mojego pokoju było czymś kompletnie naturalnym. Wrócił stary Edward, pomyślałam. 

- Przez okno - rzucił krótko, lekko się uśmiechając. 

Wyprostowałam się, ale przy tym nieco odsunęłam. Chryste, psychol.

- Często to robisz? - zapytałam.

- Od kiedy tu jesteś - wyjaśnił spokojnie, a ja przełknęłam ciężko ślinę - Lubię patrzeć, jak śpisz. To dla mnie fascynujące. 

Czy gdybym go spoliczkowała, to bardziej zabolałoby go, czy mnie? Bo miałam ogromną ochotę go spoliczkować i wyrzucić z mieszkania. Nawet ojca bym wezwała, byleby się wyniósł. To było takie obleśne i chore. 

Ten jednak, jakby nigdy nic, powoli się nade mną pochylił, przymykając oczy. Nie byłam głupia, wiedziałam o co chodzi. I cholera, chciałam tego. Ale po tym włamaniu nie wiedziałam co o tym wszystkim mam myśleć i na czym z nim stoję. Może wampiry są przyzwyczajone do robienia rzeczy kompletnie nielegalnych, ale ja nie byłam. 

Jednak dałam mu się pocałować. Przez dosłowną chwilę i czułam się jak w niebie, jak w prawdziwym niebie. Po chwili przypomniałam sobie, że całował mnie włamywacz. Odsunęłam się, mrucząc cicho ''przestań'', a ten odskoczył ode mnie niczym poparzony na drugi koniec pomieszczenia. Głęboko oddychał, próbował się opanować. Chciałam nawet go przeprosić, ale niby za co miałam? Nie zrobiłam nic złego, po prostu poprosiłam, aby przestał. 

- To nie tak, że tego nie chciałam - wyjaśniłam nieco spanikowana - Po prostu... Włamałeś się do mnie w nocy, nie pierwszy raz... Czuję się dziwnie, to bardzo niekomfortowe. 

- Jestem chyba bardziej tobą zafascynowany, niż myślałem - powiedział Edward, jakby ze sobą walcząc - Nie wolno mi stracić panowania.

Patrzyłam na niego i toczyłam ze sobą bitwę w myślach. Część mnie chciała, aby został, żebyśmy dokończyli to, co zaczęliśmy. Ale potrzebowałam też chwili spokoju. 

- Możemy wrócić do tego jutro? - poprosiłam - Podobało mi się, tylko... Potrzebuję chwili dla siebie. Jestem nieco oszołomiona. 

Dostrzegłam lekkie kiwnięcie głową, a Edwarda po chwili już nie było. 

NIE ZABIJCIE MNIE

Może wam się niektórym wydaje, że tamta scena była romantyczna. Nie była! Była creepy! Edward był creepy. Kto normalny włamuje się komuś co noc do pokoju? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro