Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 "Przepraszam... Za moją słabość"

*Pov Nightmare*

Ciągnięty przez tą wariatkę zastanawiałem się, czy po prostu jest tak nierozważna by zostawiać otawrte drzwi, gdy wychodzi, czy też nikt nie ma tyle odwagi by ją okraść... Pewnie obie odpowiedzi są poprawne.
- Oooo! Cześć Elfik! - usłyszałem wesoły głos.
Białowłosa się zatrzymała i puściła moją rękę. Nareszcie.
- Lev? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
Przyjrzałem się uważnie dziewczynie na którą wpadliśmy. Nie znałem jej, ale to nie była jeszcze gwarancja, że nie będzie chciała mnie zabić.
Miała jasnobrązowe włosy, na których spoczywał wianek. Jej, również brązowe, oczy wpatrywały się we mnie badawczo.
- Jestem. - odparła z prostotą na pytanie elfa - A wy? Czyżbym przeszkodziła w randce? - w jej wzroku pojawił się blask, który znałem aż za dobrze... Shiperka. Uhhh... Wspaniale! Tego jeszcze brakowało! A jednak... Pomysł, że ja i ta świruska mielibyśmy...
Spojrzeliśmy po sobie i oboje wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem.
Brązowowłosa chyba nie wiedziała co o tym myśleć. Popatrywała to na mnie to na Elfika, po czym wbiła wzrok (Oczywiście! No bo jakże by inaczej?!) we mnie.
Z jakiegoś powodu poczułem się nieswojo pod jej spojrzeniem. Z całego serca, którego nie miałem, pragnąłem by już tak na mnie nie patrzyła.
Nie jedtem zbyt taktowny, więęęęc... Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie, całkowicie ignorując dziewczynę w wianku.
Usłyszałem jeszcze jak białowłosa ją przeprasza w wianku i rusza za mną.
- Night! Zaczekaj idioto!
Zignorowałem ją.

W końcu mnie dogoniła. Na szczęście była sama. Miałem serdecznie dość jej koleżanek.
- Co jest? - zapytała naburmuszona - Doctor Octopus się obraził?
Zwolniłem odrobinę.
- Jak na kogoś z depresją masz dosyć dziwne poczucie humoru - stwierdziłem.

Zatrzymała się, a jej twarz wyrażała sakoczenie.
- Skąd... - zaczęła, na co wywróciłem oczami. Już miałem skrytykować jej mniemanie o swoich zdolnościach aktorskich, gdy złapała się za głowę, a wzrok stał się nieobecny. Zaczęła dygotać. Mamrotała pod nosem. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
Nie rozumiałem co się z nią działo.
Upadła i skuliła się na ziemi. Teraz już mogłem rozróżnić poszczególne słowa. Było tam wiele "nie" oraz "proszę".

Wtedy zadziałałem intuicyjnie.
Kucnąłem przy niej i objąłem ją. Szeptałem cicho, starając się ją uspokoić.
Złapała mnie za materiał ubrania na piersi i wtuliła w niego głowę. Cały czas nie przestawałem do niej szeptać.
Spędziliśmy tak z pół, czy może nawet całą godzinę.
W końcu stwierdziłem, że muszę ją zabrać spowrotem do domu. Podniesienie jej nie było takłatwe jakby się mogło wydawać. Sprawiała tak kruche wrażenie... Bałem się, że zrobię jej krzywdę.
Zdecydowałem się, z braku innej możliwości, na podniesienie "na pannę młodą". Uniosłem ją ostrożnie teleportowałem się do jej pokoju.
Chwilę trwało oderwanie jej ode mnie, jednak kiedy mi się w końcu udało, położyłem ją na łóżku i usiadłem obok.

Minęła kolejna godzina. Przez cały ten czas Elfik wpatrywała się w swoje dłonie.
Teraz uniosła wzrok i skierowała go w moją stronę.
- Night... - mówiła cicho, głosem zupełnie nie podobym do swojego - Ja... Przepraszam...
Jej oczy się zaszkliły, ale zacisnęła je i potrząsnęła głową. Kiedy uniosła powieki, zamiast niepewności zpbaczyłem złość.
- Chole*a... - mruknęła pod nosem i walnęła w poduszkę. Jednak jedno uderzenie jej nie wystarczyło. Zaczęła okładać, Bogu ducha winną, poduszkę pięściami. Nie był to zwykły atak furii. Jej ciosy nie były zadawane na oślep. Wyraźnie mogłem zobaczyć, że wszystkie były dokładnie wymierzone.
- Cóż... Widzę, że czujesz się lepiej - stwierdziłem i się podniosłem - Lepiej zostawię cię sam na sam z przeciwnikiem.
Skierowałem się do drzwi. Kiedy wychodziłem, zatrzymał mnie jej głos. Pewniejszy, lecz wciąż nie silny.
- Nightmare? Ja... Przepraszam... Za... Za te łzy... I... Za tą chwilę słabości.
Odwróciłem się do niej i posłałem niewielki uśmiech.
- Żaden problem.

*Time Skip*

Wciąż zastanawiam się co to było. W takim stanie widziałem ją tylko raz. Dawno temu, kiedy byliśmy jeszcze dzieciakami.
Może to coś związanego z jej przeszłością? Opowiadała mi kiedyś o sobie, ale odmówiła podawania szczegółów. Wiem tylko, że z jakiegoś powodu trafiła do psychiatryka. Heh, pechowo mieszkała akurat w  Asymulatetale... Co kiekawe, Elfik dalej mieszkała w tym samym domu, z którego zabrali ją tam.
Przy ucieczce pomogła jej, moja alternatywna postać z tego AU. Wtedy trafiła do UnderSwap, gdzie tamtejsi szkiele-bracia się nią zaopiekowali. Bardzo się przywiązała do tej dwójki. Została wręcz ich przyszywaną siostrą...
W sumie, tylko tyle wiem. Trochę słabo, biorąc pod uwagę, że jest jedną z niewielu osób, które mogę nazwać przyjaciółmi. Ehh...
Wtedy wpadłem na pomysł. Jej bracia! Oni muszą wiedzieć co jest grane!

Zerwałem się na nogi i zapukałem do jej pokoju. Zajrzałem do środka. Spała.
Nabazgrałem parę słów na kartce i zostawiłem ją na krześle obok jej łóżka.

Otworzyłem portal do UnderSwap. Bez wachania wszedłem do niego i przeniosłem się do domu maniaków miodu i taco.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Na wstępie pozdrawiam Leveri! Mam nadzieję, że nie zepsułam Ci tutaj charakteru. No i przepraszam, że było Cię tak mało, ale wena na taką scenę kompletnie ze mnie uleciała :C

Nie wiem czy wyszło słodko czy inne wsio... I dont't care. Bleh.

Miłego dnia/nocy/czykiedy to tam czytasz!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro