Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

*pov Elfik*

Burza śnieżna... jakim cudem to było w ogóle możliwe pod ziemią?! Chociaż z drugiej strony, skądś ten leżący wszędzie śnieg musiał się wziąć...
Echhh, starczy tych rozkmin, które od początku nie mają sensu.

Oderwałam wzrok od okna i przeniosłam go na ekran laptopa trzymanego na kolanach.
Tiaaa, w końcu moja natura stalkera siedzącego w sieci dała o sobie znać. Cóż, patrząc na to, jak wielkim nerdem jest moja Twórczyni, nie powinno to kogokolwiek dziwić.
Swoją drogą, przez ostatnie miesiące jakby... oddaliła się nieco od multiversów, przy których trzymała się dotychczas. Jako jej persona nie miałam problemu z wyczuciem czegoś takiego. Zwracała coraz mniejszą uwagę na mnie i inne twory żyjące w tych stronach.
A ja zaczynałam mieć własny charakter.

Powinnam się cieszyć, w końcu było to dosyć niebezpieczne dla... mnie samej oraz, przede wszystkim, otoczenia.
Ale nie potrafiłam czerpać z tej świadomości szczęścia. Bo jeżeli Autor zaczyna zajmować się nowymi pracami, coraz mniej uwagi poświęcając tym wcześniejszym, naturalną koleją rzeczy będzie stopniowe tracenie zainteresowania dawnym projektom, a w wyniku i... porzucenie ich.
Co ze mną będzie, jeżeli o mnie zapomni? Zniknę? Wrócę do jej umysłu i na powrót stracę świadomość? A może łutem szczęścia pozostanę przy życiu, ale tutaj, na uboczu?

Bałam się. Bałam się jak nigdy.

. . .

— Ej, Elfik.

— Coo? — przerwała nucenie piosenki i podniosła głowę by móc spojrzeć na siedzący wyżej szkielet w koronie i fioletowych szatach.

— Boisz się czegoś? — Nightmare na nią nie patrzył, wzrok wbijając w swoje... stopy? Czy u szkieleta można to nazwać stopami?

— Hmm... — zacisnęła usta, intensywnie zastanawiając się nad odpowiedzią. — Chyba zapomnienia.

— Zapomnienia? — Strażnik negatywnych emocji zmarszczył brwi, a w każdym razie to, co u człowieka byłoby brwiami. — Co masz na myśli?

— No... normalnie! Że zapomnę o kimś bardzo ważnym albo... albo że ktoś zapomni o mnie...
Mówiąc ostatnie, zadrżała przymykając  lekko oczy. Prześladujące ją w snach oczodoły, w których fioletowe światła na chwilę przygasły, przesłonięte przez tę okropną mgłę. Przez Zapomnienie.

— ...Elfik? Jesteś?
Na głos Nighta szybko uniosła powieki i wyszczerzyła się szeroko.

— Porozmawiajmy o czymś weselszym!

. . .

Chyba zaczynałam czuć się troszeczkę... winna.
Patrząc na wzmianki o mnie na tylu forach internetowych... Woah, moi przyjaciele naprawdę się martwili. Nie była to panika, na szczęście, bo wiedzieli jak to czasem ze mną bywa, ale jednak czuli niepokój, który wyraźnie dostrzegałam w ich tekstowych wypowiedziach.

Może powinnam wysłać im wiadomość i zapewnić, że żyję? Nie, odpada. W takiej sytuacji tylko zachęciłabym ich do działania. Prawdopodobnie, wszyscy rzuciliby się ze zdwojoną siłą do poszukiwań i w końcu wymogli informację od Undyne albo i nawet własnoręcznie wdarliby się tutaj. Bo kto jak kto, ale ci, którzy dopuścili mnie do siebie bliżej, zdecydowanie potrafili niszczyć nawet niemożliwe do złamania zasady.

Z westchnięciem opadłam na łóżko. Śnieżyca trwała nieprzerwanie, więc nawet nie mogłam wyjść się przejść...
Cóż, to oznaczało tylko jedno.
Spojrzałam w kierunku wielkiego kartonowego pudła, które pożyczyłam od tutejszej Alphys. Na pewno znajdzie się tam jeszcze jakieś anime, którego nie widziałam. A jak nie, to po prostu zrobię kolejny re-watch któregoś ze swoich ulubieńców.

Po odszukaniu jakiegoś grubego, ciepłego, puszystego koca i opatuleniu się nim, zasiadłam przed komputerem z zadowoleniem.

Przepraszam, moje ziomki, musicie jeszcze trochę poczekać. Obowiązki wzywają!

_______
bo nie lubię mieć u siebie niedokończonych prac.

jeszcze tylko jeden rozdział i epilog, hyhyhy.

((btw, look at this score:

...czuję się przeceniona. przecież ta praca jest naprawdę słaba. XD))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro