Rozdział 10 "T-to nie tak!"
- Awww!
Patrzyłam na ekran z Aesil, wcinając płatki. Tiaaa... Tak oto moje oduzależnienie poszło się gonić. Bleh.
Ale mniejszaz tym! To moje OTP jest teraz ważne!
Gdyby Aeschyli się dowiedziała, że stalkuję ją i Cila... Oj, byłoby ze mną krucho, hah.
Undyne siedziała w drugiej części pomieszczenia i patrzyła w inny monitor...
- Co u Alphys, pani profesor? - przysiadłam się do niej i szturchnęłam sugestywnie w ramię.
Natychmiastowy efekt w postaci jej rumieńców wywołał mój śmiech, ale... Przypomniał również o pewnym problemie. Problemie, dotyczącym strasznego idioty.
Naburmuszyłam się lekko.
Debil.
Z mrocznych myśli wyrwała mnie Undy.
- NBO? Słuchasz mnie?
Zamrugałam parę razy, zdezorientowana.
- Oh. Tak, tak, oczywiście. Słucham. O czym mówimy?
*time skip*
Parę godzin minęło mi na spokojnym podziwianiu moich kochanych OTP.
Ale wszystko ma swój koniec...
- Elfiiiiiik? - Undyne patrzyła na swój telefon, a na jej twarzy malowało się niedowierzanie pomieszane z rozbawieniem.
Doskoczyłam do niej w jednej chwili, a gdy zobaczyłam na co patrzyła, wrzasnęłam głośno.
Nie, nie, nie, nie, nie...
VINCI, ZAMORDUJĘ CIĘ!
- Wyjaśnisz mi to? - moja rybia przyjaciółka patrzyła na mnie uważnie.
A ja... Zaczęłam się rumienić.
- T-to nie tak! J-ja poprostu... - zaczęłam machać rękami próbując się usprawiedliwić, po czym bezradnie ukryłam czerwoną twarz w dłoniach.
Niczego nie rozumiałam.
Zakochałam się? Nie, to bez sensu... Niemożliwe, żeby coś takiego stało się tak nagle.
Bywałam już zauroczona. Parę razy. Jeżeli uczucie nie pojawiało się od razu, to stopniowo, z czasem. Nie od tak, w środku znajomości!
Poza tym... Night to mój przyjaciel. Jeden z najbliższych. Nie chcę... Nie chcę żeby to się zmieniło. Nie chcę!
Jestem... Byłam szczęśliwa z naszą poprzednią relacją. Iście braterską.
Moje do niczego nie prowadzące rozważania przerwała jedna myśl.
Wstałam jak rażona piorunem.
- Jeżeli to zdjęcie jest już w sieci... To gang wpie*dolu Fresha może już wiedzieć gdzie ukrywa się Nightmare.
- O-oj... - królewski naukowiec patrzył na mnie z coraz większym niepokojem - A-ale to z-znaczy, że...
- ...że znowu będę mu musiała ratować miednicę. - dokończyłam ze skwaszoną miną.
Podniosłam rękę, aby otworzyć portal iiiii... Gdyby nie szybka reakcja humanoidalnej ryby, wylądowałabym na podłodze.
- Ugh... Und, mam do ciebie jeszcze jedną prośbę...
______________________________
Yaaaay... Nowy rozdział...
Bleh.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro