Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 "Wiesz, że ja nie odpuszczę?"

*Pov Nightmare*

- No poooowieeeedz! - zawołała, niemal się na mnie wieszając. Ciągle wbijała we mnie to irytujące spojrzenie.
Warknąłem. Za jakie grzechy? Ten głupi elf już pół dnia nie chce mi dać spokoju! Na dodatek akurat dziś jest wredotą...
Zastanawiałem się, ile przyjdzie mi tu jeszcze siedzieć. Kto by się spodziewał, że mała spina z Freshem przysporzy mi tyle kłopotów? Czemu on musi mieć tylu fanów? Przecież tyle istnień go nienawidzi!
Mogło być tak jak zwykle, ale nieeee... Grupa świrów i dziewczyna ze szpadą na czele, postanowiła uprzykrzyć mi życie najbardziej jak tylko potrafi. W dodatku ciągle gadały coś o psuciu "FrenPajper" czy jakoś tak. Pewnie ktoś użył mnie jako tego "złego" w swoim opowiadaniu. Znowu. Ciekawe co tam narobiłem.

Może to dziwne, ale byłem zadowolony, że odgrywam rolę złego charakteru. Lepiej być złym niż by wcale cię nie było. Wtedy przynajmniej dla nich istnieję.

- Więęęęęc?
A. No tak. Ona wciąż tu jest.
- Kiedy w końcu dasz mi spokój? - zapytałem unosząc, w akcie cierpienia, wzrok do góry.
W odpowiedzi się zaśmiała.
- Proste. Kiedy w końcu mi powiesz!
Powoli zacząłem tracić cierpliwość.
- Czemu tak bardzo chcesz wiedzieć?
- A czemu tak bardzo nie chcesz mi powiedzieć?
- Pierwszy zadałem pytanie!
- G**no mnie to obchodzi!

Wydałem z siebie kolejne warknięcie, na co ona wrzasnęła.
Dawno się tak dobrze nie bawiłem!
Tsa... Wiem, nie jestem normalny. Ale Elfik też! Kto normalny by ze mną współpracował? Albo groził całemu światu patelnią? Dobra, mniejsza z tym...

Białowłosa ruszyła do kuchni, a ja z braku lepszego zajęcia, podążyłem za nią. Wyciągnęła z szafki ciemnobrązowy proszek. Kawa.
Nawet nie liczyłem, że zrobi dwie porcje. Przecież, cytuję: "Nie będę myła naczyń czy czegokolwiek innego z tej mazi! A jeśli zmusiłabym ciebie to zrobiłbyś to niedokładnie! Niczego nie dotykaj!". Jakbym w ogóle miał zabrać się za sprzątanie... Naiwne.
Usiadła przy stole i znów zaczęła się we mnie wpatrywać.
- Tooo... Jak długo zamierzasz tu siedzieć? - odezwała się po chwili milczenia.
- Sam chciałbym wiedzieć - stwierdziłem z krzywym uśmiechem.
Zacisnęła usta prostą kreskę, najwyraźniej nad czymś rozmyślając.
- Może być problem... - oznajmiła nieobecnym głosem.
Spojrzałem na nią ze zdumieniem. Jaki problem?
- Idziesz gdzieś? - strzeliłem.
- Taaaa...
Heh, wiedziałem. Znam ją na wylot.
- Można wiedzieć gdzie?
- To moja sprawa, więc nie licz, że ci powiem! - stwierdziła krzyżując ręce.
- Tak się składa, że to dotyczy także mnie! Nie chcę skończyć w rękach psychofanów Fresha! - po kilku sekundach zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. K**wa!

Brew dziewczyny podjechała do góry.
- Taaaaaak? - zapytała demonicznym głosem, a ja zacząłem się nieznacznie cofać. To nie tak, że się jej bałem! Zwyczajnie nie chciałem jej zabić, a gdy ona się wkurzy... Nie ma problemów z zabijaniem. Jeszcze jeden krok w tył - A może podasz mi powód?
- To durny glitch! - pogrążasz się Nightmare, oj pogrążasz się... - Zresztą nie zrobiłem właściwie niczego specjalnego! To te kretynki coś sobie ubzdurały!

Obok mojej czaszki przeleciała patelnia. Szybkie zerknięcie na właścicielkę tego przedmiotu utwierdziło mnie w przekonaniu, że może być ze mną krucho. Jej niebiesko-zielone oczy stały się białe, a ciało unosiło kilka centymetrów nad gruntem. W ręce trzymała kolejną patelnię.

Uratował mnie... telefon.

Elfik szybko się uspokoiła. Opadła na ziemię, przywracając oczom naturalny wygląd. Wyciągnęła komórkę, odebrała i radosnym głosem rzuciła w słuchawkę "Halo?".

Patrzyłem na tą całą scenę z niedowierzaniem. Dziwnie szybko sobie odpuściła. Chyba zbliżała się jej zmiana charakteru. Mnie zresztą też...

- Yyyy... Nie? Za kogo ty mnie masz? Ja? Pomóc temu idiocie? W życiu! - trajkotała do urządzenia gestem nakazując mi milczenie - Aha, spoko. Pewnie! Odezwę się jeśli go spotkam. Pa. - rozłączyła się i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem - Masz u mnie dług.

*Time Skip*

- Nie! Nie ma mowy! Zabraniam! Nie zgadzam się! - jej wrzask rozniósł się po całym domu.
Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na nią ze spokojem, chociaż aż gotowałem się od środka.

Chciałem iść spać. No właśnie. Chciałem.
Reakcja właścicielki domu  względem mojego pomysłu położenia się na kanapie była... Niezbyt optymistyczna. Rozłożyła dla mnie folię, powtarzam FOLIĘ w rogu salonu.
Doskonale wie, że ta maź tak nie działa! Spałem już na tej głupiej kanapie wiele razy!
Chyba po prostu ma dzisiaj zły dzień...

Próbowałem się wykłócać dosyć długo, jednak w końcu się poddałem. Miałem dosyć tej kłótni prowadzącej i odpuściłem. Oczywiście mógłbym jeszcze wygrać, ale... Co poradzę, że jestem leniwą kupą kości?
Z westchnieniem położyłem się na "posłaniu".

Twarda i zimna podłoga nie jest zbyt wygodna.
Tak tylko mówię, jakby co.
Nie potrafiłem zasnąć, a zamiast skorzystać z mojego naturalnego sposobu na zasypianie (czyli załatwianie najgorszych możliwych koszmarów wszystkim w pobliżu), wpatrywałem się w gwiazdy za oknem.
Heh, chyba nie tylko Elfikowi zbliża się zmiana formy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro