Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

W Sekrecie

Wróciliśmy do Neverland. Udało mi się znaleść tam Paris
- Paris. Mam do ciebie sprawę - stałam tuż przy siostrze
- No, dajesz. Co się stało?
- Muszę znaleść mamę Mike'a, ale ktoś musi go zająć. Niepozwolę mu się narażać po raz kolejny
- Co mam zrobić?
- Zająć go czym kolwiek przez kilka dni. Lecę najpierw do Gary na 2300 Jackson Street
- Możesz mówić poludzku
- Tam gdzie Mike się urodził
- Ale to jest po drugiej stronie kontynentu. Głowa cię boli? Niedam rady tyle czasu zajmować się tatą
- Domyślam się i najchętniej bym was zabrała że sobą, ale wiesz jaki on jest. Nie jestem pesymistką, ale nie sądzę, żeby udło mu się przeżyć kolejną ranę.
- Już dobra... Zgoda. Ja i moi bracia zajmiemy się tatą. Ale tylko dla jego dobra. I postaraj się to szybko załatwić
- Wrócę z mamą Mike'a kiedy tylko ją znajdę - ledwie skończyłam, a pożegnałam się z siostrą i razem z Justem wyruszyłam do pierwszego domu mojego ojca...
Dotarliśmy około 23.00, więc było cholernie ciemno. Tylko mały płomyk ognia z zapalonej zapałki przykuł moją uwagę...
- Co on robi? - zapytałam szeptem
- Chyba chce to popalić - odparł Just
- Ale czemu?
- Przewidziało mi się, czy widziałem kogoś w oknie? - na jego słowa spojrzałam we wskazane przez Justa okno...
- Jezu Chryste! Przecież tam jest Katherine! - przeraziłam się i natychmiastowo i beznamysłu rzuciłam się w stronę budynku. Joseph był z tyłu budynku, więc w imię ratowania ludzkiego życia wybiłam okno z przodu. Wpadłam do domu i dopadłam się do drzwi pokoju, w oknie którego widziałam mamę Michaela... Zamknięte. Miałam szczęście. Joe zostawił siekierę Ophemi w budynku. Rozbiłam drzwi i weszłam do pokoju. W domu już było czuć żar pożaru i smród dymu. Miałam pecha. Zastałam mamę Mike'a już na wpół przytomną... Ledwie wyciągnęłam ją z budynku, a biały domek stanął cały w ogniu. Razem z Justem wciągnęliśmy Katherine do helikoptera Mike'a i ruszyliśmy spowrotem do Neverland.
Ledwie wylądowaliśmy, a do helikoptera dopadł się Michael. I niewyglądał na szczęśliwego
- Odbiło ci?
- Czy to, że niechciałam narażać twojego życia znaczy, że oszalałam?
- Znalazłaś ją? - było słychać, że się denerwuje
- A niewidać? - zapytała go jego mama. Na jego reakcję nietrzeba było czekać. Ledwie ją usłyszał, a wtulił się w nią jak małe dziecko, które się czegoś boi... Słodko to wyglądało. On naprawdę jest wiecznym dzieckiem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro