Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rey

Rey siedziała na krześle, nad sobą miała idealnie niebieskie niebo. W twarz wiała jej delikatna morska bryza, a na ramionach czuła ciepłe promienie słońca.

Sen się spełnił.

Trwało zebranie. Obok nich budowniczy składali bazę. Prace szły szybko, Rey obstawiała, że już następne spotkanie będzie odbywać się w normalnym budynku.

- Musimy się przygotować do kolejnej bitwy - mówiła Leia Organa. - Przygotować się tak, by zwyciężyć, by nie musieć ewakuować się, jak poprzednio.

- Prowadzone będą szkolenia - odezwał się jeden blond-bliźniaków oficerów. - Dla pilotów, operatorów baz powierzchniowych, łącznościowców i tak dalej. Każdy dostanie przydział. Musimy być przygotowani - dodał dobitnie.

Następnie zaczął czytać przydziały. Wymieniał dziesiątki nazwisk, a Rey nawet nie próbowała słuchać - wiedziała, że jej nie wyczytają. Zdawała sobie sprawę, że teraz cały czas poświęcić musi na szkolenie Jedi. Gdy tylko o tym myślała, miała wrażenie jakby kamień spadał jej do żołądka, jednocześnie czuła radosne podniecenie i strach.

- A Rey oraz Keiter i Samer Lortles od dzisiaj będą odbywali trening Jedi pod okiem generała Luke'a Skywalkera - dodał oficer na sam koniec, a wśród zebranych zapadła cisza.

Nikt nie spodziewał się odrodzenia Zakonu.

Zebranie skończyło się po kolejnych kilkunastu minutach. Wszyscy zaczęli wstawać z krzeseł, ale Rey siedziała. Siedziała i napawała się pięknem widoku, który miała przed sobą.

Myślała o Finnie, który nadal leżał nieruchomy w tubie medycznej. Serce się jej krajało, gdy przypomniała sobie chwilę, gdy do niego podeszła. Miała nadzieję, że nastąpiła poprawa w jego stanie zdrowia.

Niestety nie.

Rey zdawała sobie sprawę z tego, że zapewne Finn nie będzie mógł jej towarzyszyć przy kolejnej bitwie, bo nie będzie w stanie. Nie zdąży wyleczyć urazów.

Mimowolnie zacisnęła pięści. Nie wyobrażała sobie kolejnej bitwy bez niego. Mimo iż znali się tak krótko, był dla niej niewyobrażalnie ważny. 

- Rey? - usłyszała nad sobą głos Keitera.

- Och, cześć - uśmiechnęła się do niego, wracając do rzeczywistości.

- Mamy odprawę u Skywalkera - powiedział chłopak. - Chodź.

- Jak trudne jest szkolenie Jedi? - zapytała Rey, gdy szli w stronę cichego i zalesionego fragmentu brzegu oceanu.

- Im więcej umiesz, tym robi się trudniej - odparł Keiter. - Jak oddano mnie do Akademii, pierwsze dziesięć lat było dość lekkie i przyjemne. Później zaczęło być ciężko.

- To stopień wtajemniczenia, gdzie wchodzimy w etap psychiki, umysłu, wewnętrznej równowagi? - zgadywała dziewczyna.

- Dokładnie tak - przytaknął trochę zdziwiony chłopak. - Niestety my nie będziemy w stanie zorganizować nauki w relacji mistrz i padawan. A myślę, że dałoby nam to naprawdę sporo. - Chociaż... - dodał po chwili. - Myślę, że ty będziesz miała coś w tym rodzaju. Skywalker z tobą będzie ćwiczył najwięcej, jestem przekonany.

A ja znowu uznawana będę za najważniejszą.

- To miłe, że mnie aż tak ceni - powiedziała Rey skromnie.

- Miecz jego ojca cię wybrał - Keiter wzruszył ramionami. - To musi coś znaczyć.

Pewnie masz rację.

Dotarli na miejsce. Luke i Samer czekali już, stojąc i rozmawiając nad brzegiem oceanu. W tym miejscu piasek był jasny i miękki, a kilka metrów od brzegu pojawiała się gęsta, zielona roślinność rojąca się od różnych, najdziwniejszych stworzeń.

- Witamy - odezwał się Luke. - Jak widzicie, nie jest nas wiele. Ale jestem przekonany, że ze stężeniem Mocy, jakie w was odczuwam, jesteśmy w stanie stawić czoła złu.

- Ale dopiero po dłuższym treningu - dodał Samer.

- To prawda - westchnął mistrz. - Szczególnie jeśli mówimy o tobie, Rey. Mimo ogromnych możliwości, brak ci wyszkolenia.

- Ile razy w tygodniu mamy się tu stawiać? - zapytał Keiter.

- Proponuję trzy razy na szkolenie grupowe, jeśli mogę to tak nazwać mimo naszej niskiej liczebności, i każdy raz w tygodniu na indywidualne szkolenie - odparł Skywalker. - Ale pamiętajcie, że to nie wystarczy. Gdy tylko będziecie mieli chwilę, ćwiczenie i medytujcie, starajcie zagłębiać się w Moc. Zło nie śpi, moi drodzy. Nasi wrogowie nie próżnują...

- Oni rosną w siłę - dokończył Rey szeptem, przypominając sobie wizję, której doświadczyła na Sokole Millenium.

W oku Skywalkera pojawił się błysk.

- Widzenie? - zapytał.

Rey pokiwała nieśmiało głową.

- Opowiedz.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Opowiadanie wizji nie należało do jej ulubionych zajęć. Ciężko było jej uchwycić te nieoczywiste urywki, fragmenty zdarzeń, postacie i uczucia.

- Widziałam... planetę. Dużą, skalistą. Ogromny, ciemny budynek... Ciemność przecina czerwone błyski, jakby mieczy świetlnych... Był Ren... Szedł i zabijał. I była dziewczyna... miała maskę na twarzy i czarne włosy... Ona... jakby miała w sobie ukryty pierwiastek dobra, ale... nienawiść przykrywała jej serce. I było jeszcze coś dziwnego - Rey przełknęła ślinę. - Widziałam Finna. On... się ocknął, ale później znowu go straciłam. - zamknęła oczy. Nie chciała przypominać sobie widoku Finna, który zabierany był przez szturmowców. Nie dopuszczę do tego, by wizja się spełniła. - Była ciemność, deszcz, tumany kurzu. Ból, strach i odrobina miłości... To było dziwne.

Luke patrzył na nią z uwagą, widać było, że przetwarza każdą informację, by wyciągnąć z niej wnioski. W oczach Samera widać było podziw, a Keiter patrzył ze współczuciem, jakby zauważył ból, który Rey poczuła wraz z przypominaniem sobie wizji.

- Czyli znaleźli miejsce na nową bazę - podsumował Luke. - Szkolą dziewczynę i zamierzają ukarać Finna za dezercję. - wypuścił głośno powietrze z ust. - Jeśli się przygotowują to znaczy, że do następnego ataku upłynie trochę czasu. Trzeba przekazać Leii, żeby konrolowali planety, które są z nami w sojuszu. Mogą być zagrożone.

- Ale to znaczy, że mamy coraz mniej czasu - zauważył Keiter. - Skoro oni mają swoją Akademię i ludzi, kótrzy będą się w niej szkolić, zaatakują, gdy tylko stwierdzą, że poziom ich umiejętności jest zadowalający.

- Zależy ilu mają młodzików, ile osób dorosłych; ile z nich była już świadoma Mocy, a ile nie - odparł Luke. - Od tego zależy wiele. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć kiedy będą gotowi, by zaatakować.

- Misja zwiadowcza? - zaproponowała Rey, nieśmiało. Zauważyła, że Lukowi zadrgała powieka, gdy usłyszał te słowa. - Moglibyśmy dowiedzieć się kogo mają i jak szybko zdołają ich wyszkolić.

- Moglibyśmy? - zapytał Luke głosem bez wyrazu.

- No... zgłaszam się na ochotnika - dziewczyna wzruszyła ramionami, jakby nigdy nic. Jednak doskonale wyczuła niepokój Luke'a. O co mu chodzi?

- Nie - powiedział Skywalker niemal natychmiast. - Nie ma opcji, żebyś poleciała. Zbyt wiele musisz się nauczyć, nie możesz marnować cennego czasu. Wy też nie polecicie - wskazał na Samera i Keitera, a miny im zrzedły.

- Ale mistrzu... - zaczął Samer, jednak oczy Luke'a nie pozwalały mu na dalsze namowy.

- Będziecie potrzebni bardziej niż reszta - powiedział mistrz z naciskiem. - Jesteście nadzieją Ruchu Oporu - mówiąc to, spojrzał wymownie na Rey. - Wy bronicie dobra. Wy.

Zapadła cisza. W głowie młodych Jedi kotłowały się myśli, poczucie obowiązku biło się z chęcią przygody.

Powinnam wykonywać polecenia Skywalkera. Po to tu jestem - by się szkolić pod jego okiem, nie by wyruszać na samobójcze misje. Muszę być tutaj. Nie mogę opuścić Leii - dziewczyna poraz pierwszy pomyślała o dowódczyni po imieniu. - Ani Finna. I Keitera. Poe, Samera. Jest zbyt wiele nowych bliskich mi dusz, bym mogła je teraz opuścić.

Tym samym Rey podjęła decyzję i odważnie podniosła głowę patrząc uważnie na ocean. Luke dostrzegł jej jasne, odważne spojrzenie i zrozumiał. Zobaczył wyraźnie, jak wiele siły tkwi w tej z pozoru słabej dziewczynie.

Keiter jako kolejny pogodził się z tym, że walka, bitwa i przygoda muszą poczekać. Zaraz po nim zrobił to Samer.

Luke, czując jasność Mocy łączącą troje młodych ludzi, uśmiechnął się łagodnie.

- Od jutra rozpoczynamy trening.


Witam wszystkich po dłuższej przerwie. Mam nadzieję, że wybaczcie mi tę nieobecność. Raczej mnie rozumiecie - tak już jest z nadmiarem nauki, walką o oceny i miliardem dodatkowych zajęć.
Będę starała się dodawać rozdziały częściej, ale nic nie mogę obiecać.
A jak u Was? Jak odczucia po teaserze The last Jedi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro