Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kylo Ren

Siedział w pokoju Aminerii razem z nią i Huxem. Nie podobała mu się ta sytuacja. O ile dziewczynę w miarę lubił i przede wszystkim szanował za to, że była dobrą wojowniczką, to rudego nienawidził, już szczególnie po tym, jak ten go ogłuszył na parę sekund.

Z Aminerią kłócił się, nawet wyzywał, ale potrafił ją lubić. Wiedział, że ona uważa go za idiotę, ale nie obchodziło go to. Nie potrzebował przyjaciół.

-Zdejmij koszulkę - poleciła mu i ocknął się z zamyślenia.

- Nie zapędzasz się? - próbował żartować, a nawet się uśmiechnąć. Dziewczyna jednak przewróciła tylko oczami i westchnęła - wyczuła, że to tylko poza.

- Masz ranę na boku - powiedziała, jakby to było coś zwyczajnego. - Ją opatrzymy przy okazji, bo bandaż pewnie znowu ci przemókł.

Meeliene podeszła do niego ze środkami do dezinfekcji i bandażem, po czym poczekała chwilę, aż Kylo zdejmie t-shirt. Później bez słowa przemyła i opatrzyła mu ranę. Jak zwykle po jej dotknięciu, w głowie chłopaka pojawiły się wspomnienia.

Rana. Kusza. Chewbacca.

I dziesięcioletni, ciemnowłosy chłopiec na jego ramionach.

Kylo zagryzł wargę. Nie. Nie może myśleć o przeszłości. To było za nim, powinien się skupić raczej na tym, jak ukryć przed Snoke'm, że pobił się z Huxem.

Słabość.

Popatrzył na łóżko, na którym siedzieli Hux i Amineria. Rozmawiali. Dziewczyna prawie cały czas się śmiała, mimo że jej spojrzenie cały czas było przesłonięte burzowymi chmurami. A generał był sztywny, jak zawsze, ale czasami zdarzało mu się uśmiechać, co było zazwyczaj widokiem równie częstym jak szturmowiec bez hełmu.

- Ren - odezwała się Amineria. - Trzymaj - rzuciła mu czarny kawałek materiału. - Ubierz się, bo się trzęsiesz.

- Dzięki - burknął Kylo i złapał koszulkę. Rozłożył ją - była widocznie damska, tyle że duża, miała dekolt w serek i błyszczące, czerwone obszycia na brzegach.

Będę wyglądał jak idiota, pomyślał, ale i tak naciągnął ubranie przez głowę.

Amineria wybuchnęła śmiechem, gdy Kylo miał już t-shirt na sobie.

- Ty się śmiejesz cały czas? - zapytał, zanim zdążył pomyśleć.

- Zazwyczaj - odpowiedziała dziewczyna. - Przyjemne uczucie, spróbuj kiedyś.

- Myślicie, że Snoke się zorientuje, że walczyliśmy? - zapytał zimno Hux po chwili.

- Ma pan złamany nos, generale i rozcięty łuk brwiowy - powiedziała Meeliene. - Nawet najładniej opatrzone, jest to bardzo widoczne.

- Będę musiał się jakoś chować - stwierdził ponuro rudy.

- Składamy mu codziennie raporty, Hux - odezwał się Kylo, opierając się o ścianę głową. - Więc chowanie się jest co najmniej niewykonalne. O ile ranę na brwi można jakoś ukryć pod czapką, to sądzę, że z nosem może być ciężko.

- A Moc? - wtrąciła Amineria. - Może pomóc?

- Twoje umiejętności wyniesione z akademii Skywalkera raczej się nie przydadzą - powiedział twardo Kylo.

- Twoja zawyżona samoocena też raczej nie - odwarknęła dziewczyna.

- Moc ma możliwości maskujące, ale wódz może je przejrzeć, gdyż sam nią włada - powiedziała spokojnie Meeliene. Kylo przyjrzał się jej, zastanawiając się, skąd ona się tu wzięła i jakiej jest rasy. Budowę ciała i rysy twarzy miała ludzkie, ale niebieskie włosy i zdająca się emanować błękitnym światłem skóra mogła mylić. Zauważyła, że chłopak jej się przygląda. - Jestem tylko w połowie człowiekiem, zdaje się, że mój ojciec był amatorem dziewcząt rzadkich ras - wyjaśniła ze swoim zwyczajnym, uprzejmym uśmiechem.

- Nie pytałem - powiedział nieco zawstydzony Kylo.

- Pytanie kryło się w twoich oczach - odparła kobieta i młody Ren pomyślał, że być może jest ona jedną z mądrzejszych osób w bazie.

- Meeliene, wiesz jak zamaskować rany Mocą? - zapytała Amineria.

- Nie mogę tego wiedzieć - roześmiała się. - Nie umiem się nią posługiwać.

Ale jesteś na nią odrobinę wrażliwa, uświadomił sobie Kylo, nawet jeśli, jak mi się wydaje, Snoke postanowił cię ukryć.

- Ren? - Amineria zwróciła się w jego stronę.

- Mogę spróbować - mruknął, wstał i podszedł do Huxa. - Nie myśl, że pomagam ci z dobrej woli, sukinsynu. Spłacam dług.

- Jakbym poszedł na raport z tym - generał wskazał swój nos i brew. - Snoke zacząłby pytać. Gdybyś mi nie pomógł, powiedziałbym prawdę.

- A ja powiedziałbym, że kłamiesz.

- Snoke wykryłby twoje kłamstwo.

- Potrafię się maskować tak, żeby Snoke nie wyczuł moich prawdziwych intencji.

Wygrałem, pomyślał Kylo z satysfakcją, widząc napięte mięśnie twarzy Huxa, sugerujące brak dalszych argumentów.

- Więc spłacasz dług - powiedział twardo generał. - Rób, co masz robić.

Młody Ren wziął głęboki oddech i zamknął oczy. po czym wyciągnął dłonie przed twarz rudego. Skupił Moc na swoich rękach i postarał się nadać jej lecznicze i maskujące właściwości. Nie było to proste - gdyby było, Jedi nie nosiliby ran. Jednak szczera intencja Kylo była na tyle silna, że po chwili poczuł, jak strumień Mocy spływa po jego palcach kierując się w stronę brwi i nosa Huxa.

Generał wciągnął bezgłośnie powietrze ustami, czując działającą na niego siłę.

Po kilku minutach skupienia, młody Ren poczuł, że Moc przestała przepływać z taką siłą, więc opuścił ręce i otworzył oczy. Obrzucił twarz Huxa krytycznym wzrokiem, po czym uśmiechnął się delikatnie, widząc całkiem zadowalający efekt.

 Z twarzy generała zniknęły krwawe ślady i wyraźne przekrzywienie nosa. Rana na brwi niemal całkowicie została ukryta, tylko przyglądając się uważnie, można było zauważyć lekką nierówność.

- Dzięki - powiedział Hux, patrząc na Kylo. - Sobie też ukryj rany.

- Nie ma potrzeby - odparł. - Ja zawsze mogę powiedzieć, że pechowo przewróciłem się na treningu.

- Snoke to zaakceptuje? - zapytała Amineria z nutką niepokoju w głosie.

- Mam nadzieję - westchnął Kylo. - Obawiam się, że jak się dowie, że zrobiłem coś sobie podczas treningu, to może nie zechcieć mnie jako nauczyciela do Akademii.

O nie, nie, nie, nie miałem tego powiedzieć, nie mieli się dowiedzieć, nie, nie, nie.

Młodym Renem wstrząsnęła nagła panika. Jak mogłem tak tragicznie stracić panowanie nad tym, co mówię?

- Nauczyciela? - powiedziała cicho Amineria, po dłuższej chwili ciszy. - W... Akademii?

Kylo wewnętrznie walczył ze sobą. Z jednej strony bardzo chciał wszystkim obecnym w pokoju wyczyścić fragment pamięci, sprawić, by zapomnieli i nadal troskliwie pielęgnować tajemnicę. Wiedział jednak, że istnieje ryzyko, iż dziewczyna się temu oprze, z czego mogły być jeszcze większe problemy. Mieli walczyć po jednej stronie, więc powinni sobie ufać. Jeśli w tym momencie spróbuje pozbawić ją pamięci, ona już nigdy mu nie zaufa.

Wyjście było jedno. Musiał powiedzieć im prawdę i pozwolić, by upadła Jedi, rudy generał, tajemnicza niebieska służka i on sam, Kylo Ren, stali się drużyną. Miał tego świadomość, mimo że miał im przekazać tylko jedną informację.

Przekazać jedną informację i tym samym po raz pierwszy przeciwstawić się Najwyższemu Wodzu Snoke'owi.

- Tak - odezwał się w końcu. - Snoke zamierza stworzyć Akademię Sith, ciemny odpowiednik Akademii Jedi. Chce szkolić młode osoby obdarzone Mocą już od podstaw. Nawracanie Jedi, podstępy i porwania robią zbyt wiele zamieszania, są skomplikowane i nie dają zbyt wielu efektów. Dlatego wódz chce stworzyć szkołę.

- To się nie sprawdziło - powiedziała Amineria. - Ostatnim razem Sithowie pozabijali się nawzajem, tysiące lat temu. Nienawiść i chęć władzy jest zbyt wielka. To się nie może udać - dodała z naciskiem.

- My nawzajem się jeszcze nie pozabijaliśmy - Kylo wzruszył ramionami.

- Bo żyjemy obok siebie zaledwie dwa tygodnie! Nie byłabym pewna, czy za miesiąc nie zabijesz mnie we śnie, bo robię ci konkurencję!

- W każdym razie Snoke zamierza spróbować - powiedział młody Ren. - Mam być pierwszym nauczycielem, a ty zaraz po mnie, gdy skończysz szkolenie. Gdy będziemy mieli armię Sithów, zdołamy wreszcie rządzić galaktyką.

- To jest pewien plan - odezwał się Hux, siedzący do tej pory po cichu, w zamyśleniu. - I być może się uda, ale czemu mielibyśmy o tym nie wiedzieć? Czemu to miałoby być tajemnicą?

- Z tego samego powodu, dla którego nie ujawniał, że naszą nową bronią jest Amineria - odpowiedział Kylo, zdziwiony, że nazwał dziewczynę pierwszy raz po imieniu. - Gdyby to ujawnił, wszyscy by jej oczekiwali i w kulminacyjnym momencie nie wzbudziłaby takiego szacunku. Jednak gdy odmrożono ją podczas ceremonii, wygląd sytuacji, jej powaga, zmusiły wszystkich do odczuwania respektu. Z Akademią ma być tak samo. Wszyscy będą czuli wielkość i powagę sprawy, gdy zobaczą wspaniały, wielki gmach Akademii, który jest w trakcie budowy na jakiejś odległej planecie.

- Gdzie dokładnie? - zainteresowała się Meeliene.

- Nie mam pojęcia - Kylo rozłożył ręce. - Ale mogę się dowiedzieć, jeśli to ważne.

- Całe zastępy Sithów - szepnęła nagle Amineria. - Właśnie to sobie wyobraziłam. To będzie wspaniałe. Pozwoli nam wreszcie zniszczyć Skywalkera i żałosny Ruch Oporu Organy.

- Naprawdę zrobili ci tam taką krzywdę? - zapytała Meeliene. - Tak bardzo nienawidzisz ludzi, z którymi spędziłaś całe życie?

- Tak - dziewczyna pokiwała głową. - Swego czasu byłam gotowa za nich zginąć, ale... mam tylko urywki wspomnień, dwadzieścia lat w karbonicie zrobiło swoje. Pamiętam jednak, że od kiedy skończyłam może dwanaście lat, zrobili się dla mnie okropni. Tylko Han Solo był dla mnie dobry. Miał małego synka z Organą - czarnowłosa uśmiechnęła się do wspomnień. - Ten chłopiec był śliczny, lubił mnie. Czasami się z nim bawiłam. Tak ładnie na mnie mówił - przymknęła na chwilę oczy, by sobie przypomnieć. - Neri - zaśmiała się. - On to wymyślił, potem wiele osób tak mówiło. Uwielbiałam to zdrobnienie. - zamilkła na chwilę. -Tak, gdybym miała kogoś oszczędzić, byliby to Solo i jego syn. Mam nadzieję, że weźmiecie to pod uwagę, jeśli kiedyś dojdzie do walki - spojrzała z powagą na Kylo, Huxa i Meeliene. - To byli dobrzy ludzie i nie zasługują na śmierć.

Kylo aż wzdrygnął się, zaskoczony.

To ona. To Neri.

Przez głowę młodego Rena przepłynęły z ogromną prędkością dziesiątki urywków wspomnień. Czarne włosy, niebieskie oczy, blada cera. Ładna dziewczyna w jasnych ubraniach pochylająca się nad nim. Jej szczery uśmiech.

Chłopak niemal usłyszał swój własny, dziecięcy śmiech sprzed kilkunastu lat, gdy przychodziła do niego jego ulubiona uczennica wujka.

Neri.

Kylo ledwo zauważalnie przełknął ślinę i ostrzegawczo spojrzał na Huxa. Generał zrozumiał - ma nie mówić dziewczynie, bo ta się zbuntuje.

Kiedyś sam jej powiem, obiecał sobie Kylo, kiedyś jej powiem.

______________________________________
Przepraszam, że musieliście czekać na rozdział tak długo. Teraz jednak mam ferie zimowe i jestem w stanie pisać więcej i częściej więc postaram się wszystko Wam wynagrodzić!
Pytanie - co myślicie o tytule ósmej części Gwiezdnych Wojen - THE LAST JEDI?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro