Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hux

- Podchodzimy do lądowania - mówił Hux monotonnie. - Pole jest ogromne, ale uważajcie żeby nie uszkodzić maszyn, jasne?

Mówił, jak zwykle, zimnym i oschłym tonem, ale mimo tego czuł podniecenie. A więc to tutaj. Tutaj zacznie się szkolenie nowej, potężnej armii.

Patrząc na planetę, miał wrażenie jakby patrzył na własną duszę.

Planeta zbudowana była z czarnej skały, gdzieniegdzie pojawiały się jeziora wody lub lawy - świadczyło to o dużej zmienności klimatu planety. Temperatura była różna w każdym miejscu przez kilka słońc będących w różnych odległościach od powierzchni.

Niedaleko nowego, błyszczącego budynku Akademii, był sosnowy las a pośród niego ogromne, zimne jezioro. Zieleń liści i traw wydawała się ciemna, zimna. Miejsce było idealne dla osób po Ciemnej Stronie Mocy. Na usta Huxa wpełzł uśmiech.

Póki co, na Metrchramin przenosiło się jedynie najwyższe dowództwo i nowo zwerbowani uczniowie. Większość szturmowców i oficerów pozostała na statku, by dołączyć po pewnym czasie.

Statek, w którym leciał Hux, gładko wylądował na ziemi. Obok niego zaś na trawę siadł idealnie czarny i błyszczący pojazd Kylo Rena i Aminerii.

Rudy zlecił wyłączenie wszystkich systemów, a sam wyszedł ze statku. Po chwili wysiedli również obaj rycerze Ren.

- Ładnie tu - powiedział Hux, rozglądając się wokoło.

- Ponuro - skrzywiła się Amineria.

- Tak powinno być - odparł Kylo.

Hux otworzył usta, by coś powiedzieć, gdy kilkadziesiąt metrów od nich wylądował duży statek pasażerski, który trasportował uczniów.

- Chyba czas się przywitać - powiedział Kylo i ruszył w stronę pojazdu, a zaraz za nim Hux i Amineria.

Młodzi ludzie, którzy wyszli z maszyny w eskorcie szturmowców z blasterami, wyglądali w większości na zagubionych i przestraszonych. Nic dziwnego - większość z nich to były dzieciaki do lat dziesięciu. Osób starszych było kilka, stali na samym końcu, próbując nie dać po sobie poznać, jak bardzo są przerażeni.

Hux, stając po lewej stronie Kylo przed tłumem, wzrokiem sięgnął do ostatniego rzędu. Jedna z dziewcząt patrzyła prosto przed z siebie z ogromną odwagą. I czymś jeszcze...

Żądza mordu i nienawiść.

Hux uśmiechnął się w duchu. Tego było im trzeba. Czystej nienawiści.

Nie był pewien, czy będą w stanie to wszystko okiełznać.

Kylo Ren wygłosił krótką i zwięzłą przemowę, z której Hux niewiele pamiętał. Rycerz gadał w kółko o tym samym - obalenie Ruchu Oporu, pokój w galaktyce, szkolenie i lojalność wobec Najwyższego Wodza.

Później Ren odwrócił się, by odejść. Amineria jednak została, z uśmiechem podchodząc do grupy nowych uczniów.

- Co ty wyprawiasz? - syknął Kylo, łapiąc dziewczynę za ramię.

- Będę próbowała mówić do nich tak, żeby ich nie straszyć jeszcze bardziej - warknęła. - Nie zamierzam opierać autorytetu na strachu.

- Inaczej nie uda nam się ich utrzymać w porządku, nie rozumiesz? - odparł Ren. - Nie ma innego sposobu.

- Jest - powiedziała krótko Amineria, ucinając rozmowę i wyrwawszy ramię z uścisku Kylo, podeszła do uczniów i zaczęła spokojnie wszystko im tłumaczyć.

- Ren - zagadnął towarzysza Hux, gdy obaj zaczęli oddalać się w stronę czarnego budynku. - Jaką mamy pewność, że uczniowie nie są szpiegami?

- Dziesięcioletnie dzieci jako szpiedzy? - odparł Ren. - Pomyśl trochę, rudy.

- Ale ci starsi - ciągnął dalej generał. - Nie wiadomo skąd są, z czym przyszli.

- Sprawdzaliśmy ich przeszłość, są czyści - powiedział Kylo, trochę znudzonym głosem.

- To nie jest żadna gwarancja.

- Faktycznie, nie jest - Ren wzruszył ramionami.

- Naprawdę cię to nie obchodzi?! - Hux podniósł bezwiednie głos. Och, wystarczy. - Mogą nas zdradzić - dodał, już spokojnym tonem.

- To ledwie dzieciaki, sieroty, wyrzutki - odparł Kylo Ren, spokojnie, ale przez słyszalnie zaciśnięte zęby. - Jak myślisz, jaki interes mają ze zdradzenia kogoś, kto pomoże im się zemścić i spożytkować gniew? Dzięki nam mogą być kimś - gwałtownie odwrócił się w stronę Huxa i mimo ze miał na twarzy maskę, generał wiedział, że chłopak patrzy wprost na niego. - I nie odbiorą tego sobie.

Hux ze zdziwieniem uniósł ręce w geście kapitualcji. Ren miał rację, choć generał nigdy nie przyznałby tego głośno.

- Uspokój się - powiedział opryskliwie, opuszczając dłonie. - Miejmy nadzieję, że masz rację.

Dotarli właśnie do dużego, ciemnego budynku Akademii, więc Hux sięgnął do pasa i odczepił zaczepiony na żelaznym karabinczyku pęk kluczy. Wybrał największy, czerwony i włożył do dziurki w drzwiach. Niemal z namaszczeniem, uroczyście przekręcił klucz drżącymi dłońmi.

Zaczęło się. O Mocy, to naprawdę się zaczęło.

Pchnął drzwi, które otworzyły się cicho, bez żadnego zgrzytu. Poprawił mundur i spojrzał na Rena. Ten ledwo zauważalnie skinął przyzwalajaco głową.

Przywidziało mi się?

Generał zrobił krok, później drugi, trzeci, aż znalazł się na końcu długiego, zimnego korytarza. Przed nim widniała winda, a korytarz rozgałęział się na lewo i prawo. Hux, zgodnie z wcześniejszymi rozkazami, otworzył drzwi windy i po wejściu wcisnął numer cztery. W ciszy pokonali ten dystans i wysiedli.

Kolejny korytarz.

Nadal w namacalnej wręcz i gęstej ciszy przeszli te kilka metrów, do dużych drewnianych drzwi. Po otwarciu zobaczyli wielką salę, wypełnioną komputerami, radarami, matami treningowymi, kombinezonami...

- Miecze świetlne? - powiedział szeptem Hux, widząc kilkanaście niewielkich przedmiotów równo ułożonych na półce pod jedną ze ścian.

Kylo bez słowa podszedł do nich i podniósł jeden.

- Zniszczone - powiedział, przyglądając się konstrukcji. - Nie są nowe, nie są zrobione na potrzeby Akademii.

To zdobyczne miecze Snoke'a. 

- Racja - powiedział Ren, oglądając kolejny miecz. Sięgnął do twarzy, by zdjąć maskę.

- Czytasz mi w myślach? - zapytał Hux z oburzeniem, gdy zorientował się skąd wzięło się to dziwne mrowienie pod jego czaszką.

- To bardzo prymitywne określenie - odparł Ren już swoim naturalnym głosem. Maskę odłożył na bok i nadal przyglądał się broni.

Hux otworzył usta, ale nic nie powiedział.

On żartuje?

Ren w ogóle ma poczucie humoru?

Nie.

Po prostu cieszy się z otwarcia Akademii.

Nagle Kylo zamarł. Utkwił wzrok w jednym z mieczy.

- Neri... - powiedział cicho, a Hux poczuł szarpnięcie gdzieś w okolicach żołądka.

- To... to jest jej? - zapytał.

Kylo pokiwał głową, kciukiem gładząc metalową powierzchnię. Coś przykuło uwagę Huxa i podszedł, by się przyjrzeć.

Czerwona plama zakrzepniętej krwi.

Nie, to nie może być jej krew.

- Wódz namówił ją do współpracy tak samo jak ciebie, prawda? - zapytał, by się upewnić.

- Nie wiem... - Kylo nagle urwał, gdyż drewniane drzwi otworzyły się i wpadła przez nie Amineria.

Hux gwałtownie odwrócił się w stronę Kylo, ale ten zdążył już schować miecz do kieszeni.

- To kiedy zaczynamy? - zapytała dziewczyna z błyskiem w oku, a Hux niemal słyszał, jak Kylo przełyka ślinę.

Strach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro