Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hux


Rozdział z dedykacją dla zmarłej 27.12.2016r. Carrie Fisher.

Niech Moc zawsze będzie z nią.


Hux stał pod ścianą w sali ćwiczeń, sali o czarnych ścianach i podłodze wyłożonej w niektórych miejscach materacami. Tylko niektórych, gdyż Snoke twierdził, że upadki na twarde podłoże lepiej hartują wojownika. Pewnie miał rację.

Spod zmrużonych powiek Hux obserwował walczących ze sobą Aminerię i Kylo Rena. Dziewczyna otrzymywała od niego codziennie lekcje posługiwania się mieczem świetlnym, choć i tak świetnie sobie z tym radziła po latach spędzonych w Akademii Jedi. Mimo to Kylo nadal był od niej lepszy i Amineria cały czas chodziła z siniakami na nogach po licznych upadkach.

Teraz, oboje ubrani w czarne spodnie i koszulki, zdawali się tańczyć, a nie walczyć. Hux gdzieś w głębi siebie nawet im tego zazdrościł. On, ze swoją niezdarnością i sztywnością ruchów nie miał nigdy nawet szans na poruszanie się tak płynnie.

Dziewczyna, gdy umyła się i przebrała z mokrych ubrań, wyglądała zupełnie inaczej. Miała długie, czarne, delikatnie falowane włosy i niebieskie oczy. Była wysoka, a czarne ubrania zdawały dodawać jej wzrostu. Blada cera, widoczne kości policzkowe, długie rzęsy i szczupła sylwetka robiły z niej prawdziwą wojowniczkę Ren. A przynajmniej sprawiały, że tak wygląda.

Nagle rozległ się cichy huk i Hux otrząsnął się z zamyślenia. Spojrzał na walczących. Amineria znowu leżała na ziemi, a Kylo chodził wokół niej, poprawiając włosy i tłumacząc coś powoli.

On jej nienawidzi, bo mu zagraża. Gdyby jeszcze potrafił, pewnie by jej się bał, ale on jej po prostu nienawidzi. Nie mogą walczyć ramię w ramię w takim układzie.

Jak jej pomagał wstać po odmrożeniu, wszystko wyglądało inaczej.

Jakby na potwierdzenie jego myśli, Amineria wstała, a młody rycerz Ren zaczął na nią krzyczeć. Dziewczyna, widocznie nie mogąc już się powstrzymać, też podniosła głos. Hux uśmiechnął się pod nosem, czując rosnącą satysfakcję z niezgody między nimi. Założył ręce na piersiach i oparł się wygodniej o ścianę. Wiedział, że nie mogą go stąd wyrzucić.

Nagle Amineria zebrała swoje rzeczy z podłogi i zamknąwszy swój czerwony miecz, schowała go za pas. Odeszła w stronę wyjścia. Hux nie spuszczał z niej wzroku, gdy ta go mijała.

Nagle, ku zdziwieniu generała, dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Przez chwilę chciał odwzajemnić grymas, ale jego usta już dawno zapomniały, jak to się robi.

- Jestem Amineria - odezwała się czarnowłosa i wyciągnęła rękę przed siebie. - A ty?

- Mów mi Hux - odpowiedział sztywno, ale nie wyciągnął ręki. Liczył, że speszy tym dziewczynę. Mylił się.

- Nawet nie podasz mi ręki? - zapytała zadziornie, nie przestając się uśmiechać. Włosy miała posklejane, czoło mokre od potu, a jej oczy nadal błyszczały gniewem.

- Nie zamierzam - Hux przyjął chłodny ton, ale czuł, że ten chłód zaczyna w nim topnieć.

- Nie musisz mnie nienawidzić - Amineria wzruszyła ramionami. - Nie zagrażam ci. Walczymy na dwóch różnych polach, a mi brakuje tutaj kogoś z kim mogłabym pogadać. Nawet Meeliene coraz częściej gdzieś znika, niedługo Snoke pewnie zabierze mi ją całkowicie.

- A Kylo? Czemu nie dogadasz się z nim? - zapytał Hux ironicznie, patrząc na dziewczynę spod półprzymkniętych powiek.

- To... - Amineria wzięła głęboki oddech i zamknęła na chwilę oczy. - Dobry wojownik, ale idiota - nagle cofnęła się o krok, gdy zorientowała się, że nie powinna była tego mówić. - Nie słyszałeś tego - machnęła lekceważąco ręką.

- Mógłbym to powtórzyć Snoke'owi.

- Mógłbyś, ale tego nie zrobisz - zaśmiała się dziewczyna, a Hux poczuł dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Zimne ściany tej bazy dawno nie słyszały dźwięku radosnego śmiechu. Ta dziewczyna tu nie pasuje. - A nawet gdybyś to zrobił, on i tak mnie stąd nie wyrzuci. Jestem zbyt ważna. A jeśli postanowi mnie ukarać... Pod władzą Skywalkera doświadczyłam tyle bólu, że nic mnie nie ruszy - skrzywiła się z odrazą.

- Pamiętasz coś z tamtego okresu? - zapytał Hux, zaczynając się czuć już w tej rozmowie swobodnie.

- Czyli jednak dajemy radę porozmawiać - dziewczyna przechyliła głowę. - Ale muszę już iść, jak coś to wiesz, gdzie mnie znaleźć - zrobiła już dwa kroki w stronę drzwi, gdy nagle odwróciła się. - Patrzysz na mnie tak, jakbym ci kogoś przypominała - powiedziała to całkowicie poważnie, bez cienia uśmiechu.

- Bo przypominasz - odpowiedział Hux i poczuł gulę w gardle. Tak, przypomina mi kogoś. - Ale nie wiem kogo.

- Matkę - szepnęła po chwili namysłu Amineria. - Czuję to w twojej podświadomości.

Po tych słowach odwróciła się i odeszła.

Nie pamiętam matki... Ale chyba miała oczy podobne do oczu tej dziewczyny. Może... może faktycznie się z nią dogadam.

Hux popatrzył w głąb sali. Kylo Ren dopiero zebrał rekwizyty, zmienił koszulkę i zamierzał wyjść. Mijając generała, obdarzył go spojrzeniem pełnym czystej nienawiści, tak stężonej, że Huxowi zrobiło się zimniej niż zwykle.

- Jeśli razem z dziewczyną spróbujecie odebrać mi moją pozycję, pożałujecie - odezwał się Kylo, łapiąc za klamkę, ale nie odwracając się.

- Jesteś wnukiem Vadera, ani ja ani ona nie mamy mocy sprawczej, żeby cię tego pozbawić - odparł zimno Hux.

- Pamiętaj, że mogę was zniszczyć - warknął Kylo.

- Myślę, że jesteś zbyt słaby - Hux powiedział to, zanim pomyślał. O nie.

W ułamku sekundy Kylo puścił klamkę i rzucił się na generała. Nie wyjął miecza, miał swój honor.

Hux nie zdążył się obronić, poczuł tylko przejmujący ból w plecach, gdy został powalony na ziemię.

Wyciągnął ręce przed siebie, żeby odepchnąć napastnika. Złapał Kylo za ramiona, ale ten złapał go za łokcie i i przyszpilił jego ręce do ziemi, po czym zaczął okładać go po twarzy.

Hux usłyszał trzask gdzieś w swojej twarzy, a chwilę później poczuł ból w okolicy nosa.

Zapałał nagle ogromnym gniewem i pod wpływem tego gniewu znalazł w sobie siłę, żeby naprawdę walczyć z Kylo Renem. Zapomniał, że tak naprawdę to on jest niżej w hierarchii i może zostać za to wyrzucony, a nawet zabity, ale to przestało się liczyć. Nie mógł znieść, że ten bachor, którego uratował od śmierci po zniszczeniu Starkillera, łamie mu nos. Zero wdzięczności, zero zahamowań. Poczuł w sobie wściekłość, jakiej nie czuł od bardzo, bardzo dawna.

Zgiął nogę i kopnął Kylo z całej siły w brzuch. Ten zgiął się z bólu i zwalił na ziemię obok. Hux szybko podniósł się i skoczył na niego. Uderzył go kilka razy w twarz, ale kilka razy nie trafił, gdyż krew z rozciętej brwi zalewała mu jedno oko. Musiał wstać, żeby otrzeć krew z twarzy. Kylo wstał w tym samym momencie i złapał go za ramiona.

- Nigdy więcej nie mów mi, że jestem słaby - wycedził przez zaciśnięte zęby Kylo. Miał rozciętą wargę, a krew z rany ciekła mu po brodzie i skapywała mu na czarny t-shirt. Jego źrenice rozszerzyły się tak bardzo, że ledwo było widać tęczówki. Patrzył z ogromną nienawiścią.

- Ale jesteś - odparł Hux i odepchnął chłopaka na ścianę. - Uratowałem ci życie, a w zamian dostaję złamany nos.

- Bo się mnie boisz - szepnął Kylo, dysząc ciężko.

Na te słowa Huxa zalała nagła, niepohamowana fala gniewu.

Nie boję się. Nie tego dzieciaka. Nie jego.

Z krzykiem rzucił się na Kylo i uderzył go z pięści w skroń, a ten upadł na ziemię pod wpływem tego ciosu.

I w tym momencie Hux zaczął się bać.

Strach.

Spojrzał na leżącego chłopaka, obawiając się, że ten zemdlał, albo, co gorsza, nie żyje. Ten jednak otworzył powoli oczy i odetchnął głęboko. Hux poczuł ulgę. Nie chciał go zabić, nie mógł tego zrobić.

- Nienawidzę cię sukinsynu, naprawdę - powiedział cicho.

- Hux? Ren? - rozległ się przerażony głos Aminerii, gdy ta wbiegła do sali, otwierając z hukiem drzwi. Rozbieganym wzrokiem objęła całą scenę. - Na litość Mocy, oszaleliście? - zakryła usta dłonią, a drugą odgarnęła gestem zdenerwowania za długą grzywkę z oczu.

Hux tymczasem poczuł się zmęczony i usiadł pod ścianą. Po chwili jednak Amineria wyciągnęła do niego rękę.

- Wstawaj - rzuciła stanowczo. - Idziecie ze mną. Jestem tu krótko, ale wiem, że jak Snoke się dowie, to wszyscy będziemy mieć problemy.

- On i tak to wyczuł - powiedział słabo Kylo, podnosząc się powoli z ziemi. Widać było, że każdy ruch sprawia mu ból. - Nic nie da, że zmyjemy krew - chciał stanąć, ale skrzywił się i złapał za bok, po czym ponownie usiadł.

- Aktualnie myślami jest gdzie indziej - wyjaśniła Amineria, pomagając chłopakowi wstać. - Jakaś dziewczyna z Ruchu Oporu poleciała szukać Skywalkera. Snoke cały dzień próbuje ją złapać w Mocy. Nie ma czasu na kontrolowanie was - złapała Kylo w pasie i razem ruszyli. - Zamknij za nami, Hux.

Wyszli we trójkę z pomieszczenia i zaczęli iść. Generał nadal trzymał dystans od rycerza Ren, mimo że wiedział, że musi współpracować, bo inaczej wszyscy stracą życie, albo pozycję, którą mają w bazie. Jednak doskonale wiedział, że naprawdę nienawidzi Kylo, a dziewczynę nawet lubi.

Zastanawiał się tylko, ile rzeczy się teraz zmieni, skoro powalił na ziemię wnuka Vadera, a uratowała ich zbuntowana Jedi.

Bo nawet on czuł, że nic nie będzie takie samo.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro