Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Amineria

Sokół Millenium wykonał skok w nadprzestrzeń.

Tchórze.

- Lądujemy - Amineria usłyszała w komunikatorze głos Rena. - Skywalker uciekł, nie ma sensu walczyć w powietrzu - w jego głosie brzmiał wysiłek, który musiał włożyć w naprawianie silnika.

- Zostaje zawsze Organa - odparła dziewczyna, lecąc nierówno z powodu uszkodzonego skrzydła. Wciąż strzelała,usiłując zlikwidować X-wingi Ruchu Oporu. - I Han - dodała ściszonym głosem po chwili.

Kylo nie odpowiedział, co wydało się Aminerii dziwne, ale nie miała czasu się zastanawiać, gdyż musiała jednocześnie panować nad maszyną i strzelać.

Widząc, że myśliwiec Rena zmierza ku ziemi, również wychyliła stery, zmieniając kierunek lotu. Jedną dłonią trzymała konsolę i naciskała przycisk strzału, drugą zaś trzymała kabel równowagi kursu, który był na pół przerwany i musiała utrzymywać go stale złączonym. Całe czoło pokrywał jej pot, a mięśnie rąk trzymane wciąż w napięciu, powoli zaczynały drżeć.

Gdy jej myśliwiec znalazł się tuż nad ziemią, puściła kabel i wylądowała tak szybko, by maszyna nie zdążyła znowu wpaść w rotację.

Statek zatrząsł się dość mocno, i wzniecając w powietrze tumany piachu i dymu i ryjąc w ziemi na metr, jednak był cały. Amineria szybko otworzyła drzwi i wyskoczyła, obawiając się wybuchu. Biegnąc w stronę bazy, spotkała Kylo.

- Skontaktowałem się z Huxem - powiedział, a jego głos nie zdradzał nawet drobnego zmęczenia zdenerwowania i dziewczyna zrozumiała sens noszenia maski z wokabulatorem. - Ma już plany budowy i całej obronu nowej bazy Ruchu Oporu, ale bez miejsca położenia, żadnych współrzędnych.

- No to mamy co robić - odparła Amineria z uśmiechem, uruchamiając miecz świetlny i rzucając się biegiem w stronę bazy. Usłyszała, że Kylo ruszył tuż za nią.

Biegli obok siebie, synchronicznie machając mieczami, broniąc się przed laserowymi pociskami.

Amineria jedną ręką walczyła mieczem, drugą zaś odpychała przeciwników, posługując się Mocą, to samo robił Ren. Coraz więcej wrogich żołnierzy było wokół nich, jednak żaden nie zdołał ich skrzywdzić.

Dziewczyna czuła potęgę Ciemnej Strony.

Dotarli do bazy, drzwi były dawno wyważone.

- Wiesz, gdzie mogą być? - zapytała Amineria, przebijając tors strażnika. - Potrzymaj - podała na chwilę miecz Renowi i zrzuciła ciążący jej płaszcz.

- Osobisty pokój Organy - odparł chłopak, oddając miecz właścicielce.

- Więc prowadź - powiedziała Amineria, puszczając Rena przodem.

- Myślisz, że uszkodziliśmy Skywalkera? - zapytał chłopak, zabijając kolejnego wroga, nim ten zdążył unieść blaster.

- Musieliśmy - odparła, odpychając dwóch mężczyzn Mocą tak, że powpadali na ściany, tracąc przytomność. - Wydawało mi się, że jego wieżyczka strzelnicza zaczęła płonąć, ale wtedy nie skoczyliby w nadprzestrzeń.

- Ważne, by był chociaż ranny - rzekł Ren, wskakując po schodach na piętro i po drodze rozcinając dwóch wrogów na połowy. - To zawsze w pewnym stopniu opóźni odrodzenie Akademii. To tutaj - pokazał białe drzwi na samym końcu korytarza.

- Nikt nie pilnuje? - zapytała Amineria, chwytając za klamkę.

- Pewnie nasi juz tu byli, ale nic nie znaleźli, bo nie mogli użyć Mocy - odparł Ren, a dziewczyna nagle wyczuła od niego jakąś słabość. - Wchodź - wskazał ręką na drzwi.

Amineria nacisnęła klamkę i weszła do środka. Zobaczyła niewielki, ale przestronny pokój, pomalowany na ciepłe kolory. Zrobiła kilka wolnych kroków na przód i czuła się, jakby wkraczała do świątyni. Ilość Mocy odczuwalna w pokoju była ogromna, aż zakręciło jej się w głowie. Odwróciła się i popatrzyła na Kylo.

- Nie wchodzisz? - zapytała zdziwiona.

Chłopak jedynie pokręcił głową, a Amineria sięgnęła w jego stronę Mocą i poczuła ogromne wahanie, a także wielki przypływ wspomnień.

Nie chcąc chamsko grzebać w głowie towarzysza, zwróciła się z powrotem w stronę pokoju i zamknąwszy oczy, zaczęła szukać Mocą współrzędnych nowej bazy.

Łóżko.

Ściana.

Drzwiczki.

Wnęka.

Mały dysk.

Z impetem rzuciła się na podłogę, i zobaczywszy kątem oka bardzo zdziwioną minę Kylo Rena, wczołgała się pod łóżko, usiłując sięgnąć ręką ściany. Nic nie widząc, ale pomagając sobie Mocą, wyczuła małą nierówność. Podważyła ją paznokciem i otworzyła drzwiczki. Słysząc, jak stojący w korytarzu Kylo rozprawia się z kolejnymi strażnikami, zanurzyła rękę we wnęce i wymacała w strercie rzeczy niewielki, kwadratowy przedmiot. Chwyciła go i szybko wypełzła spod łóżka.

W drzwiach stał Ren, a zaraz przy nim dwóch uzbrojonych żołnierzy, a dalej w korytarzu kolejnych kilku z blasterami w dłoni.

Amineria schowała szybko dysk do kieszeni wąskich spodni, zapięła zamek i włączywszy swój miecz świetlny, stanęła u boku Kylo.

Odbijała strzał za strzałem, robiąc kroki w przód, powoli zbliżając się do wrogów. Kryta przez Rena, dotarła do nich i jednym, precyzyjnym ruchem ucięła ręce trzem z nich. Następnie uniosła miecz i pozbawiła głów dwóch kolejnych mężczyzn i pozostał tylko jeden.

Patrząc my prosto w oczy, przebiła mu serce ostrzem.

Znałam go. Dowodził oddziałem szturmowym podczas misji na Anoth.

Zacisnęła zęby, odrzuciła wspomnienia i odwróciła się do Rena.

- Mam - uśmiechnęła się, wskazując na kieszeń. - Spadamy stąd, odwołuj oddziały. 

Kylo skinął ze zrozumieniem głową, podniósł komunikator do ust i zaczął wydawać rozkazy.

Amineria pierwsza zbiegła po schodach, po czym wyszła z budynku. Zaczęła biec w kierunku lasu, w którym zostawili statek, gdy nagle, kątem oka, między dwoma budynkami łączności, dostrzegła drobną postać o siwych włosach, a zaraz później poczuła w tym miejscu ogromne skupienie Mocy.

Leia Organa Solo.

Po chwili dziewczyna poczuła wielkie rozdarcie w sercu Kylo i zwróciła głowę w jego stronę.

Chłopak stał jak wryty i miał opuszczony miecz ku ziemi. Patrzył prosto na Organę, Amineria to wiedziała, mimo maski zakrywającej twarz jej towarzysza. Patrzył i nie wiedział, co robić. W pewnym momencie wyłączył swoją broń, a Organa mimo blastera w dłoni, nie podniosła go i nie oddała ani jednego strzału.

Chwila konsternacji trwała zaledwie kilka sekund, aż Amineria poczuła w sobie przypływ nienawiści.

- Ren, idioto, nie gap się! - krzyknęła, przyjmując bojową pozycję. - Mamy ją wystawioną, możemy ją zabić! Teraz!

Kylo zacisnął dłoń w pięść i spojrzał jeszcze raz na Organę, po czym podszedł do Aminerii i łapiąc ją za ramię, popchnął w stronę lasu.

- Nie mamy czasu, musimy wracać - warknął sucho. - Oddziały są już na statkach, nie mamy wsparcia.

- Zwariowałeś?! - dziewczyna odepchnela rękę chłopaka i zrobiła krok do tyłu. - Ona też jest sama! - krzyknęła, wskazując na Leię.

- Nie możemy jej teraz zabić, rozumiesz? - Kylo nachylił się nad Aminerią, a jego ton był tak zimny, że w dziewczynie odezwał się lęk. - Jesteś pod moimi rozkazami, a mój rozkaz jest taki, żebyś teraz wróciła na nasz statek.

Co mu jest, na litość Mocy?

- Tak jest, lordzie - odparła głosem pełnym sarkazmu, nie spuszczając głowy, po czym odwróciła się i zaczęła biec w stronę lasu.

Biegła, a z każdym krokiem doznawała coraz silniejszego wrażenia, że z Kylo jest coś bardzo nie tak, że jest bardziej rozchwiany psychicznie, niż mogłoby się wydawać. Poruszała mieczem automatycznie, broniąc się przed laserowymi pociskami i myślała tylko o jednym  - dlaczego nie mogła zabić Organy, gdy ta była praktycznie bezbronna? Dlaczego zostało jej to zabronione?

Wreszcie razem z Renem wbiegli do lasu i szybko poruszając się między drzewami, dotarli do statku, pilnowanego przez szturmowców. Szybko weszli na pokład i ruszyli do kokpitu. Usiedli i bez słów zaczęli uruchamiać maszynę, która po kilku minutach wzniosła się ponad las.

Amineria uruchomiła pole ochronne i wrogowie właściwie nie mieli jak im zagrozić, gdyż generator pola był wewnątrz statku - nie było więc jak go uszkodzić.

Szybko ustawiła kurs, a Kylo uruchomił napęd nadświetlny.

Misja zakończona sukcesem.

I co najważniejsze, przeżyłam to.

Ren zdjął swoją maskę. Całą twarz pokrytą miał potem, a na policzkach widniały drobne zadrapania.

A w oczach pustka.

Amineria założyła włosy na uszy, po czym wyjęła dysk z kieszeni i włożyła do do stacji. Po chwili ich oczom ukazał się szereg cyfr i nazw, ukazujący położenie nowej bazy Ruchu Oporu.

- Zewnętrzne Rubieże, zobacz - wkazała na projekcję. - Myślałam, że chcąc nas zmylić, wybiorą któryś ze Światów Środka.

Czekała chwilę na jakąkolwiek odpowiedź, ta jednak nie nadeszła. Dziewczyna spojrzała na Kylo. Ten siedział oparty swobodnie o fotel i miał zamknięte oczy. Medytował i odpoczywał po walce.

W sumie to niezły pomysł.

Amineria wyłączyła konsolę, po czym usiadła wygodniej i pogrążyła się w Mocy.

Jednak nawet to nie pozbawiło jej ani chwilę przekonania, że Kylo coś przed nią ukrywa.
______________________________________
Ajajaj, dwa tysiące, jak cudnie!
Jesteście świetni, serio ♡
Rozdziały będą pojawiać się rzadziej - szkoła ;/ ale postaram się dodawać conajmniej co tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro