Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42. Urodziny Percy'ego

22 sierpnia był dla Regan specjalnym dniem. Pierwszy raz miała obchodzić urodziny Percy'ego i już nie mogła się doczekać przyjęcia.

Wszystko zostało zaplanowane przez nią, bliźniaków, a także panią Weasley. Od południa zajmowali się przygotowaniami, wiedząc, że Percy kończył pracę równo o osiemnastej.

Regan, Fred i George zabrali się rozstawianie stołów na zewnątrz, a także ozdabianie ich dekoracjami i rozwieszanie balonów w każdym możliwym miejscu.

Między dwoma drzewami zawiesili krzywy, fioletowy napis "Wszystkiego najlepszego Perce!". Litery wycinali samodzielnie, chcąc tym samym pokazać, że wkładali w to całe serce.

Najważniejszym jednak zadaniem jakie na siebie nałożyli było przygotowanie tortu.

Pomimo zapewnień pani Weasley, że zajmie się wszystkimi elementami posiłku, łącznie z ciastem urodzinowym, to bliźniacy i Regan zapowiedzieli, że wykonają je samodzielnie.

Niestety bardzo szybko okazało się, że żadne z nich nie miało talentu kucharskiego i po tym, jak przypadkowo dodali do ciasta eliksiru ożywiającego zamiast wanilii i zaczęło ich ono gonić, zrezygnowali ze swojego ambitnego pomysłu.

Mimo wszystko pani Weasley widząc, że bardzo chcieli mieć swój udział w przygotowaniu tortu, pozwoliła im go ozdobić magicznymi pisakami.

- Nie no, George, zmazuj to - roześmiała się Regan, zauważając okropnie wyglądające rude coś, co prawdopodobnie miało przedstawiać Percy'ego.

- No ładne przecież jest, przyznaj Freddie - zwrócił się o pomoc do brata.

Fred, skupiony do tej pory na swoim rysunku, obrócił się w stronę tego należącego do bliźniaka i wybuchnął głośnym śmiechem.

- Co to za potwór? - zapytał, nie dowierzając w tak ogromny brak talentu George'a - Sam bym się obraził, gdyby ktos mnie narysował w taki sposób, a co dopiero Percy - stwierdził.

- No nie jest takie złe jednak, jak się zamknie jedno oko - wtrąciła Regan, patrząc krytycznym wzrokiem na obrazek.

- Chyba jak się zamknie oba - roześmiał się Fred, za co został zdzielony w głowę przez swojego bliźniaka.

George z niezbyt zadowoloną miną zmazał swój rysunek i po krótkim namyśle zaczął tworzyć kolejne arcydzieło.

Końcowy efekt zdecydowanie nie wyglądał tak, jak torty z okładek magicznych ksiąg kucharskich, ale Regan wraz z bliźniakami podsumowali to wspólnym :

- Tort jest do jedzenia, a nie do patrzenia.

★★★

Rudowłosa postawiła na beżową, dopasowaną sukienkę i białe trampki. Długie włosy spięła w wysoki kucyk i z uśmiechem spojrzała na siebie w lustrze.

Usłyszała już z zewnątrz rozmowy i śmiechy, oznaczające przybycie gości, dlatego ostatni raz poprawiła sukienkę i zeszła na dół.

W ogrodzie znajdowali się wszyscy Weasley'owie (oczywiście oprócz Percy'ego i pana Artura, który miał zająć się tym, żeby chłopak nie pojawił się niespodziewanie w Norze), Hagrid, Hermiona, Harry, a także kilku znajomych chłopaka z Hogwartu (w tym Oliver Wood) .

- Wow, Regan! - wykrzyknęła Ginny, która pierwsza ją zauważyła - Świetnie wyglądasz!

- Pasuje ci ten kolor - dodała Hermiona.

- Wiadome że musi dobrze wyglądać, jako organizatorka - wtrącił się Bill, najstarszy brat Percy'ego, którego Regan poznała na Mistrzostwach i bardzo polubiła.

- Hej! My też to przygotowywaliśmy - oburzyli się bliźniacy, przysłuchujący się rozmowie.

Bill obdarzył ich oceniającym spojrzeniem starszego brata.

- Jak bardzo utrudniali? - zapytał cicho, nachylając się nad dziewczyną.

- Powiem tak, nie było łatwo - odpowiedziała równie cicho rudowłosa i razem z chłopakiem, a także Ginny i Hermioną roześmiali się głośno, na co Fred i George, którzy mimo wszystko słyszeli ich słowa, spiorunowali ją spojrzeniami.

- Zapamiętamy to sobie - powiedział Fred.

- Na bardzo długo - dodał George i udając obrażonego, wraz z bliźniakiem ruszył, aby porozmawiać z Oliverem Woodem.

Bill i Regan wyszczerzyli się do siebie i przybili piątkę.

★★★

- Tato, naprawdę nie rozumiem po co mam zamykać oczy przed wyjściem do ogrodu - gromadka czarodziejów usłyszała głos Percy'ego - Jest to co najmniej dziwne i nie mam czasu na takie rzeczy.

- Daj spokój Perce, zaraz coś zobaczysz - Artur Weasley wydawał się być rozbawiony reakcją syna, zresztą tak samo jak wszyscy goście, próbujący nie wybuchnąć śmiechem.

- Ale - zaczął rudowłosy, lecz w tym samym momencie przerwało mu głośne "Sto lat", w którym najmocniej przebijały się głosy pani Weasley i Hagrida.

Percy z niedowierzaniem otworzył oczy i to, co ujrzał na długo miało pozostać w jego pamięci.

Regan, rodzina oraz przyjaciele stojący przy uginających się od jedzenia stołach i z radosnymi minami śpiewający dla niego.

Mimo tego, że był już dorosły, to ledwo powstrzymał się od łez wzruszenia, za co szybko się zganił.

Jego wzrok powędrował na rudowłosą dziewczynę, stojącą obok pustego miejsca, które przyozdobione było tak, że wyglądało jak tron i nad sobą miało napis 'Perce'.

Wydawała się najbardziej radosna ze wszystkich tam obecnych i kiedy tylko skończyła się piosenka, jako pierwsza rzuciła mu się na szyję i zaczęła składać życzenia.

Po niej uczynili to wszyscy pozostali i kiedy tylko każdy usiadł przy stole, rozpoczęli jedzenie, rozmowy, śpiewy, tańce. Regan była pewna, że ich śmiech słychać było wiele kilometrów dalej. 

Zabawa skończyła się, kiedy było już długo po północy. Każdy mimo zmęczenia, z ogromnym uśmiechem wracał do swojego łóżka.

No, może oprócz Hagrida, który po wypiciu kilku głębszych z panem Weasleyem, Charliem i Billem, zaczął ze łzami wspominać jaki to kiedyś Percy był mały i jak szybko urósł.

★★★

- Może jednak pomogę, pani Weasley? - zapytała Regan, kiedy większość osób opuściła już Norę lub udała się do swoich pokoi i była pora, aby posprzątać.

- Nie, nie, skarbeńku! - zaprzeczyła szybko kobieta - Leć się położyć, pewnie jesteś zmęczona! I tak bardzo dużo zrobiłaś, a ja tylko zbiorę jedzenie. Resztą zajmę się rano, nic się nie stanie, jak stoły i ozdoby zostaną w ogrodzie na noc.

- Gdyby jednak pani potrzebowała pomocy, to proszę mnie wołać - Regan uśmiechnęła się serdecznie, po czym ruszyła na górę, do pokoju Percy'ego.

- A oto i najważniejsza osoba tego wydarzenia! - roześmiała się, otwierając drzwi i zauważając chłopaka, nadal ubranego w elegancką koszulę.

W momencie zjawił się przy niej i przytulił do siebie, jednocześnie unosząc do góry. Być może było to wywołane późną już godziną, a być może szczęściem, jakie go wypełniało, ale ani odrobinę się nie zawstydził swoim pewnym i spontanicznym zachowaniem, co pewnie normalnie by się stało.

- Perce, czy ty chcesz żebym dostała zawału? - zapytała ze śmiechem, machając w powietrzu nogami.

- Dziękuję za dzisiaj - powiedział, delikatnie odstawiając ją na ziemię i z czułością patrząc na rumianą twarz oraz iskierki w oczach. Wszystko wydawało mu się w niej idealne. Od rudego kucyka po białe trampki, ubrudzone od wielu tańców tego dnia.

- Podziękujesz to ty mi dopiero za chwilę - obróciła go do tyłu, gdzie znajdował się stos prezentów - Mój to ten na samej górze - wskazała na małe pudełko, owinięte w różowy papier z nadrukami małych pingwinów.

- Wiesz, że nie trzeba było - zaczął, ale został szybko uciszony.

- No dalej, otwórz, bo jestem ciekawa czy ci się spodoba! - powiedziała z podekscytowaniem - Pozwalam ci resztę zobaczyć jutro, ale otwórz chociaż mój.

Percy, otwierając prezent, starał się nie zniszczyć opakowania, które mimowolnie lekko go rozśmieszyło. W środku znajdowało się dużo mniejsze pudełko w eleganckim, granatowym opakowaniu, które z zaciekawieniem uchylił.

- To jest. . . - nie potrafił wyrazić słowami, jak bardzo spodobał się mu prezent. Był to srebrny sygnet. Nie był zwyczajny, gdyż pochyłą czcionką wygrawerowane miał P i R oraz malutkiego pingwina i małpkę - ich patronusy.

- Perce, nie stresuj mnie - powiedziała Regan, nie będąc pewna, co chciał powiedzieć.

- Najlepszy prezent, jaki dostałem - jego słowa sprawiły, że dziewczyna od razu poczuła się pewniej i z radością patrzyła, jak dokładnie zaczął przyglądać się grawerom.

- Już myślałam, że może ci się nie spodoba - spojrzał na nią z niedowierzaniem, na co wzruszyła ramionami - No wiesz, że uznasz, że to dziwne. W końcu to ja powinnam jak już dostać pierścionek, a nie odwrotnie - zażartowała.

- Obiecuję, że kiedyś doczekasz się pierścionka ode mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro